Kuty nad Czeremoszem. Prezbiterialna część kościoła z obrazem św. Antoniego z Padwy

Kuty nad Czeremoszem.

Mala stolica Ormian – obozy wolontariackie

Kuty, Kuty nad Czeremoszem – nazwa, powtarzana od dzieciństwa podczas spotkań rodzinnych, w pewnym momencie obrosła legendą. Dzieciństwo minęło, dziadkowie, babcie, starsze ciocie i wujowie odeszli. Nadeszła chwila, kiedy w 2002 roku nagle, prawie przypadkowo znalazłam się w tych mitycznych Kutach. Trudno mi dzisiaj powiedzieć, czy było to spełnienie marzeń, czy rozczarowanie. Ważne, że Kuty zagościły w moim sercu, i z każdym rokiem lepiej rozumiem wszystkich nestorów rodziny, którzy z taką tęsknotą o nich opowiadali.

Z pierwszego spotkania z Kutami pozostał mi w pamięci obrazek niezwykły: ciepłe popołudniowe słońce, oświetlające nagrobki Ormian – Torosiewiczów, Manugiewiczów, Jakubowiczów. Zastanawiałam się, czy żyją jeszcze potomkowie tych ludzi, spokojnie odpoczywających na starym kuckim cmentarzu. Jednocześnie patrzyłam na moje kilkunastoletnie dzieci, dla których Kresy, Lwów, Kuty były nazwami jeszcze trudniejszymi do ogarnięcia, niż dla mnie. Dzieci wiedziały, że są Ormianami polskimi, że podczas ważnych uroczystości rodzinnych jedzą gandżabur. I tak z tych kresowych wędrówek i refleksji zrodził się pomysł projektu Kuty nad Czeremoszem. Mała stolica Ormian. Projekt, który miał zintegrować młode pokolenie Ormian polskich, a jednocześnie ocalić od zapomnienia to, co pozostało jeszcze na Kresach po wielowiekowej obecności Ormian.

Prace na cmentarzu w Kutach

Nasza Fundacja od 2008 roku organizuje wyjazdy – obozy wolontariackie dla młodzieży pochodzącej z rodzin Ormian polskich. Jeździmy do Kut. Przez dwa tygodnie młodzież ma okazję poznać miejsca, związane nierzadko z jej rodzinami. Staramy się, by w naszych wyjazdach uczestniczyli historycy, którzy opowiadają historię Polski na przykładach z pierwszej ręki. Bo o ileż łatwiej zrozumieć młodemu człowiekowi niuanse np. bitwy pod Chocimiem, gdy stoi na jej polach. Nauka historii to jedno, ale inwentaryzacje zabytków ormiańskich, a szczególnie cmentarzy, to drugi aspekt naszych wyjazdów. Do tej pory zinwentaryzowaliśmy cmentarz w Kutach – wszystkie nagrobki ormiańskie, cmentarz w Śniatynie, Horodence, Baniłowie, Wyżnicy, Łyścu. Dzięki współpracy z konserwatorami zabytków i wsparciu Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego udało się nam uratować kilkanaście nagrobków Ormian polskich w Kutach i Baniłowie.

Każdy z naszych wyjazdów ma temat przewodni. Np. w 2010 roku przypomnieliśmy młodzieży o tragicznych losach Ormian i Polaków pomordowanych w 1944 roku. Na kuckim cmentarzu zamontowaliśmy tablicę upamiętniającą zamordowanych. Wśród wymienionych na tablicy nazwisk młodzież znajdowała nazwiska rodzinne. W tym samym roku braliśmy udział w odsłonięciu pomnika w Czarnym Lesie koło Stanisławowa. Wśród upamiętnionych osób byli również Ormianie. W 2013 roku dokonaliśmy niesamowitego odkrycia: na cmentarzu w Śniatynie znaleźliśmy płytę nagrobkową z transkrypcjami w języku ormiańskim.

Kolejne lata, kolejne wyjazdy – to kolejne inwentaryzacje, prace porządkowe, wykłady historyczne, ale przede wszystkim spotkania młodych ludzi. Niejednokrotnie mieszkający w najodleglejszych zakątkach Polski – Jarosław, Gdynia, Wrocław, Warszawa, często nie znający się przed wyjazdem, odkrywają swoje wspólne ormiańskie dziedzictwo. Prawie wszyscy identyfikują się po gandżaburze, tej zielonej zupie z uszkami. Żeby każdy wiedział, jak zrobić słynny dołwat zorganizowaliśmy lekcje lepienia uszek i prezentację przygotowywania horutu.

Młodzi uczestnicy naszych obozów proszeni są o przygotowanie prezentacji o swoich ormiańskich rodzinach. Podczas wieczornych spotkań mamy okazję dowiedzieć się, że większość rodzin była ze sobą spokrewniona lub spowinowacona. Jesteśmy dalszymi lub bliższymi kuzynami, dla których Kuty i ormiańskie Kresy mają już swoje niezapomniane znaczenie. Do tej pory w naszych wyjazdach wzięło udział ponad 100 młodych Ormian polskich.

Liczę na to, że za kilka lat ci młodzi ludzie poprowadzą kolejne obozy wolontariackie, ukazujące następnym pokoleniom Ormian polskich ich wspaniałe dziedzictwo.

Marta Axentowicz-Bohosiewicz
Tekst ukazał się w nr 9-10 (277-278) 23 maja – 15 czerwca 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X