„Książę rosy”. Krok do Europy Kazimierz Burnat

„Książę rosy”. Krok do Europy

Dużo powiedziano mądrych słów o duchowym dorobku narodu, o zachowaniu kulturalnego dziedzictwa i trosce o artystyczno-estetyczny rozwój przyszłych pokoleń. Nie mniej mówiono o miejscu ukraińskiej kultury i literatury wśród artystycznych wartości na światowym poziomie.

Szkoda, że to tylko puste słowa wymuszające konstatację, że dzieła literackie są właśnie wtedy znane w świecie, kiedy są tłumaczone na inne języki, publikowane, należycie prezentowane i rozprowadzane wśród cudzoziemskich czytelników. Ukraińska literatura – to ciemna plama na kulturalnej mapie Europy i świata. Przyczyną tego jest obojętny stosunek instytucji państwowych do konstruowania mentalnego image Ukrainy. Opierając się o światowe doświadczenia powinniśmy dbać o prestiż literatury narodowej. Obowiązkiem państwa jest wydzielenie kosztów na promocję literatury w świecie, stworzenie warunków prawnych zachęcających do rozwoju rodzimego rynku książki. Zadania tak zwanego instytutu książki powinny polegać nie na podziale środków budżetowych, a na wydawaniu i popularyzacji dobrych utworów zagranicą. W Ukrainie nikogo nie zdziwi, że tak zwani „mężowie stanu” wspólnie z wrogami naszego państwa demonstrują jeśli nie nieobecność to mniejszą wartość ukraińskiego słowa artystycznego. Planowe spychanie ukraińskiej kultury na margines staje się coraz głębsze.

W czasie radzieckiej okupacji Europa znała różnego rodzaju Jesieninów, Tołstojów, Dostojewskich, rosyjskich klasyków, dysydentów, sześćdziesiątników – moskiewscy propagandyści dbali o narzucanie innym narodom swoich poglądów i wartości. Z utworów ukraińskich pisarzy do tłumaczeń dopuszczano tylko ideowo poprawnych. Oddzielnie perły naszej literatury wydawane były kosztem ukraińskiej diaspory w „kapitalistycznych” krajach, ale w kraju podpadały pod surowy zakaz. Obecność takich edycji w prywatnej bibliotece była uważana za przestępstwo.

Okres niezależnej Ukrainy zrobił korektę w popularyzacji ukraińskiej literatury, chociażby taką, że i na naszym postsowieckim obszarze powstał narodowy oddział PEN-klubu, a to samo przez się powinno mieć pozytywne znaczenie. Jednak znanymi w Europie zostają ukraińscy pisarze należący do zamkniętego koła literackiego klanu czy mający z nim styczność. Działają rynkowe warunki przetrwania: każdy dba o realizację własnych książek i książek osób sobie bliskich. Na tejże zasadzie odbywa się podział premii i tak pożądanych w naszych żebraczych warunkach grantów. Szkoda, że w Ukrainie nie szybko powstanie „instytut mecenatu” w pełnym znaczeniu tego pojęcia, który popularyzowałby rzeczywiście cenne utwory i ich autorów. Należy poświęcać czas, wysiłki, własne koszty, aby jeszcze jedno imię utalentowanego pisarza-Ukraińca stało się znane, chociażby w jednym z europejskich krajów.

W tym przypadku mowa o Tarasie Melnyczuku – laureacie Narodowej Nagrody im. Tarasa Szewczenki, mistrzu poezji, człowieku niezwykłym, nieprawdopodobnie utalentowanym. Jego życie niemiłosiernie okaleczyła represyjna radziecka machina. Był niepohamowany w życiu i niepowtarzalny w poetyckim słowie. Swoją obrazowością, doskonałością syntaktycznych konstrukcji poeta wyprzedzał współczesnych o całe pokolenie. Poezja Tarasa Melnyczuka ma cechy ponadczasowości i nieodmiennej świeżości.

Co wiemy o twórczym dorobku poety? Z pięciu wydanych za życia poetyckich zbiorów pierwszy „Nieśmy miłość planecie” złożony z rymowanej poezji opublikowany został w 1967 roku w użhorodzkim wydawnictwie „Karpaty”, dwa następne ujrzały świat za granicą – w 1982 roku w kanadyjskim Toronto „Zza krat” i w 1990 roku w Wielkiej Brytanii „Strofy z Golgoty”. W wydawnictwie „Wiek” wydrukowano zbiór „Czaha” (1994), jego rękopis był wcześniej skonfiskowany przez władze. Za prawdziwy jednak szczyt jego twórczości można uważać zbiór „Książę rosy” (wydawnictwo „Mołodist`”, 1990), która przyniosła poecie i sławę, i jednocześnie swoistą moralno-duchową kompensatę za wieloletnią poniewierkę w łagrze – Państwową Nagrodę Ukrainy im. Tarasa Szewczenki (1992). Chociaż wątpliwe, czy można skompensować nagrodami i premiami lata spędzone za drutem kolczastym, we wsłuchiwaniu się w ujadanie strażniczych psów.

…Psy ujadają na wolność, / Nie znając со to takiego – wspominał Taras Melnyczuk w jednym z wierszy. Jednocześnie w innym prosił matkę, żeby poszła w pole i złapała za skrzydło / czy za nóżkę / wolność. Te metafory są zrozumiałe dla każdego człowieka, bo być wolnym – to wartość ogólnoludzka.

Minęło dwadzieścia pięć lat od śmierci Tarasa Melnyczuka i okazuje się, że jego niepowtarzalna poezja nie była przetłumaczona na żaden z języków europejskich. Okresowe lokalne uczczenia, pośmiertne edycje, wspomnienia współczesnych, – to wszystko. Właśnie ten fakt stał się bodźcem do powstania ukraińsko-polskiego projektu, który zrealizowano wspólnie ze znanym polskim poetą i tłumaczem, prezesem Dolnośląskiego Oddziału Związku Literatów Polskich (ZLP) Kazimierzem Burnatem. Zbiór „Książę rosy”, w całości przetłumaczony na język polski, został wydany w tym roku w Iwano-Frankiwsku. Autorem projektu jest prezes IFO NSPU Switłana Bresławska.

Tłumaczenie wierszy Kazimierza Burnata – pierwsze europejskie tłumaczenie na język polski utworów porty – stało się mostem, który wyprowadza na szeroką drogę do europejskiego czytelnika. Czy praca tłumacza była lekka? Ależ nie! Oprócz nieobecnego rymu, co jest częstym zjawiskiem we współczesnej poetyce światowej, pewną trudnością stały się dialekty, zrozumiałe tylko dla mieszkańców naszego kraju, również słowa etniczne, wyrazy i pojęcia z czasów radzieckich, a priori znane tym, którzy przeżyli kilka dziesięcioleci totalitarnego ujarzmienia i rusyfikacji, a które nie są zrozumiałe dla Europejczyków. Przekłady utworów tak znanych autorów jak Taras Melnyczuk stopniowo przybliżają czytelnika obcojęzycznego do rozumienia bezprecedensowego tragizmu, który jak fatum prześladuje ukraiński naród przez stulecia. W wydarzeniach życia poety – życie narodu. W jego krwi – krew wielu miłujących wolność pokoleń, które walczyły, cierpiały i ginęły dla jednej wartości, którą jest wolność.

Podczas wykonania przekładu trzeba było poszukiwać słów-odpowiedników, które potrafiłyby przekazać bogactwo metafor i obrazów Melnyczuka. Treść i sens – oto, co należało przekazać maksymalnie dokładnie przy zachowaniu estetyki pojedynczych słów. Myśli o matce, wspomnienia o śmierci ojca, tęsknota za wolnością i ojczyzną – to tematy, które nie potrzebują szczególnych wyjaśnień w żadnym ze światowych języków. Tłumaczowi udało się wniknąć w każdy wiersz, odczuć ból poety jak własny, odtworzyć realistycznie malownicze obrazy przekazane czarno-białymi sztrychami wersów Tarasa. Nawet wiersze z historycznego cyklu, kozacko-hetmańskie, brzmią w języku polskim nie mniej jaskrawo i soczyście.

Niedaremnie, dla uwypuklenia okładki, autorka projektu wybrała obraz znanego poety i malarza z Kołomyi Wasyla Andruszki, który był bliskim towarzyszem Tarasa Melnyczuka. Dla czytelnika polskiego „Książę rosy” jawi się jako nasz sakralny Kozak Mamaj z kobzą i czarnym – „wronim” – koniem pod sierpem Księżyca. Takie nasycenie kolorów najbardziej odpowiada percepcji świata charakterystycznego dla Melnyczuka.

Posłowie do edycji napisał dobry przyjaciel Poety – pisarz i wydawca, również z Pokucia z urodzenia i z Bukowiny z zamieszkania – Mirosław Łazaruk.

Z pewnością wydanie chociażby w tysięcznym nakładzie książki Tarasa Melnyczuka „Książę rosy” w przekładzie Kazimierza Burnata stałoby się prawdziwą sensacją w Polsce i umożliwiłoby spojrzenie na ukraińską poezję z absolutnie innej strony. Światowa literatura usłyszałaby nowy potężny głos, który dla europejsko-amerykańskiej wspólnoty rozbrzmiewa z nadal niezrozumiałej Ukrainy. Jednocześnie ten tomik poetycki sprawiłby radość polskim amatorom poezji, a także w samej Ukrainie i stałby się doskonałym przewodnikiem dla studentów polonistów naszych uniwersytetów oraz uczniów szkół z polskim językiem nauczania. Trzeba tylko znaleźć dobroczyńcę-mecenasa, który zechce dołączyć do niezwykle istotnej sprawy – popularyzacji ukraińskiej poezji, bo właśnie w poezji tkwi dusza narodu.

Droga do światowej społeczności jest zawsze trudna i powolna, lecz pierwsze kroki na tej drodze są już zrobione. Wierzymy, że trud Kazimierza Burnata będzie należycie dostrzeżony i wyróżniony zarówno w Polsce, jak i w ojczyźnie Tarasa Melnyczuka.

Taras Melnyczuk, „Książę rosy”, przekład z języka ukraińskiego Kazimierz Burnat, Wrocław – Iwano-Frankiwsk, 2020, 160 s.

Switłana Bresławska
Tekst ukazał się w nr 19 (359), 16–29 października 2020

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X