Krótka opowieść o Nowym Mieście    Kościół pw. św. Marcina (Fot. Andrzej Pietruszka)

Krótka opowieść o Nowym Mieście  

W obwodzie lwowskim jest wiele ciekawych miejscowości, które są niepowtarzalne ze względu na swoją historię, architekturę, przyrodę oraz ludzi.

Są one często nieświadomie pomijane, a przecież trzeba o nich mówić, „ocalać od zapomnienia” czy też odkrywać na nowo. Dla mnie jednym z takich miejsc jest Nowe Miasto koło Dobromila na terenie dawnej Ziemi Przemyskiej.

Jest to wioska bardzo nietypowa. W jej sercu znajduje się ratusz, co rzadko można spotkać w osadach wiejskich na terenie współczesnej Ukrainy. Świadczy to o tym, że Nowe Miasto ma urbanistyczną tradycję, chociaż obecnie posiada status wioski. Sama nazwa również wskazuje na to, że było to miasto. Nowe Miasto kojarzy mi się również z przepięknym gotyckim kościołem pod wezwaniem św. Marcina, cerkwią Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny, starymi kamieniczkami oraz dworcem kolejowym. Ta miejscowość jest mi bardzo bliska, ponieważ są to rodzinne strony moich dziadków oraz mojej mamy, czuję więc sentyment do tego miejsca i chciałbym o nim nieco opowiedzieć.

Nowe Miasto jest wioską, która znajduje się między Dobromilem a Niżankowicami, w odległości około 7 km od granicy z Polską. Miejscowość usytuowana jest na rzeką Wyrwą. Miano miasta Nowe Miasto utraciło po zakończeniu I wojny światowej, a reforma administracyjna z lat 1933-1934 w II Rzeczypospolitej pozbawiła go także praw miejskich. Pomimo tego, że dziś Nowe Miasto to wioska, początkowo będę używał określenia „miasto”, ponieważ miejscowość przez kilka wieków spełniała taką funkcję.

Swoje rozważania na temat Nowego Miasta pragnę rozpocząć od genezy jego powstania, chociaż precyzyjnych wiadomości w tej kwestii, niestety, nie odnalazłem. Historia miejscowości na pewno sięga zamierzchłych czasów. Tym niemniej „Ilustrowany przewodnik po Przemyślu i okolicach” z 1917 roku, autorstwa Mieczysława Orłowicza informuje nas o tym, że mieszkańców Nowego Miasta sprowadził z Niemiec Kazimierz Wielki. Prawdopodobnie w II połowie XV wieku otrzymało ono prawo magdeburskie, lecz dokładnych wzmianek nie odnalazłem. W „Słowniku geograficznym Królestwa Polskiego i innych krajów słowiańskich” z lat 1880-1902, możemy przeczytać, że miasto pierwotnie nazywano Nowym Miastem Bybłem. Dodatek „Bybło” (używano go stosunkowo niedługo) pochodził od nazwy wioski o takim samym brzmieniu, która znajduje się na północ od Nowego Miasta. Prawdopodobnie wpływowy ród Pruchnickich przydał tej osadzie nazwę „Bybło”, chcąc w ten sposób podkreślić, że pochodzili oni od książąt Bobelskich. Powszechnie była używana nazwa Nowe Miasto. Mimo, jakby się wydawało, przejrzystej nazwy miejscowości, trudno jednoznacznie mówić o jej pochodzeniu. W 1498 roku miasteczko zostało zniszczone przez Wołochów, a po raz drugi przez Kozaków w 1648 roku. W XV wieku osada należała do Jana Hryćka, a XVI i XVII wieku do rodzin Skorutów, Nowomiejskich i Krasickich. Ukraińskie źródła podają, że w 1794 roku Nowe Miasto było we władaniu Kajetana Szydłowskiego. W czasie rozbiorów Polski miasteczko znalazło się w granicach Austrii. Właśnie wtedy przez Nowe Miasto przeprowadzono Pierwszą Węgiersko-Galicyjską Kolej, która połączyła miasteczko z Przemyślem, Niżankowicami, Dobromilem oraz Chyrowem. Wraz z powstaniem kolei wybudowano stację kolejową. Nowe Miasto zamieszkiwali głównie Polacy, ale również Żydzi oraz Ukraińcy. Wyżej wspomniany „Słownik Geograficzny…” podaje, że miasteczko w 1880 roku zamieszkiwało 916 osób, z czego 550 rzymskich katolików, 87 grekokatolików oraz 279 Żydów. Mieszkańcy przede wszystkim zajmowali się handlem. Na początku XX wieku w miasteczku wzniesiono ceglaną cerkiew oraz powstał nowy ratusz. W okresie dwudziestolecia międzywojennego Nowe Miasto należało do II RP. Był to wówczas powiat dobromilski województwa lwowskiego. Wtedy też, jak już wspominałem, miejscowość przekształcono w wioskę. Po II wojnie światowej Nowe Miasto weszło w struktury administracyjne Związku Radzieckiego. Podczas II wojny światowej miejscową ludność żydowską deportowano do Obozu Zagłady w Bełżcu, a wcześniej w Nowym Mieście Niemcy stworzyli dla niej getto. W latach powojennych wieś opuściło również większość Polaków, którzy w ramach repatriacji wyjechali do Polski. Spora ich część osiedliła się w Przemyślu, gdzie powstało Towarzystwo Przyjaciół Nowego Miasta i Regionu. Ci Polacy, którzy pozostali, skupieni byli w czasach ZSRR (i nadal są!) wokół kościoła św. Marcina, który stał się nie tylko centrum religijnym, ale był także niemalże jedynym miejscem, gdzie mogli czuć się Polakami. Obecnie miejscowość zamieszkiwana jest głównie przez Ukraińców, zaś nieliczny procent stanowią Polacy. Przede wszystkim starsze pokolenie zachowało swą tożsamość, rozmawia po polsku, kultywuje rodzimą tradycję.

Z Nowego Miasta pochodziło wiele znanych osób. Było ono rodzinnym miejscem dla Łukasza z Nowego Miasta, profesora Akademii Krakowskiej, autora łacińskiego dzieła o pisaniu listów, wydanego w 1522 roku. Warto także wspomnieć o Wojciechu z Nowego Miasta, tłumaczu dzieła „Rycerstwo chrześcijańskie” z 1558 roku. Z Nowego Miasta pochodził również filozof i mówca, Benedykt Herbest, który przyjął przydomek „Neapolitanus”(z greckiego Nowe Miasto „Neapolis”). Gdy bywam w Nowym Mieście, mam wrażenie, że jestem w małym miasteczku, a nie na wsi, ponieważ układ ulic i domów jest bardzo podobny do miejskiego. Pozwolę sobie powiedzieć, jakby dziwnie to nie zabrzmiało, że jest to kresowa trójwieś. Na północy od Nowego Miasta znajdują się Komarowice, a na południu Posada Nowomiejska. Wioski te bezpośrednio graniczą z Nowym Miastem, tworząc, moim zdaniem, jedną dużą wieś, chociaż są to oddzielne miejscowości, ale Komarowice i Posada podlegają pod Nowomiejską Wiejską Radę. Gdy opuszcza się jedną wioskę, jest się od razu w drugiej i dlatego sądzę, że można używać określenia (może śmiałego i nietypowego) „trójwieś”. Dla mieszkańców Komarowic i Posady Nowomiejskiej Nowe Miasto jest swoistym centrum, gdyż tutaj uczęszczają do kościoła czy cerkwi, tutaj również znajduje się szkoła, w której uczą się dzieci z wyżej wspomnianych wiosek (Posada Nowomiejska i Komarowice nie mają własnych świątyń ani szkoły średniej). Warto również wspomnieć o sąsiedniej małej wiosce Grodzisku, w której na wzgórzu znajduje się drewniana zabytkowa cerkiew. Na jej miejscu niegdyś był drewniany zamek (o czym można się tu dowiedzieć z ustnych przekazów) oraz gród.

W centrum miejscowości stoi okazały gmach ratusza. Na przeciwko ratusza jest także niewielki ryneczek otoczony kamieniczkami. Nowomiejski ratusz w stylu modernistycznym został wybudowany w 1910 roku na miejscu starego drewnianego, architektem którego (jak również kopuły cerkwi) był pradziadek mego dziadka Stanisław Bałt. Niegdyś w pomieszczeniu tego budynku znajdowała się Rada Miejska, a dziś – Narodnyj Dim „Proswita” oraz sklepy. W 2010 roku ratusz nowomiejski otrzymał status zabytku, który chroniony jest ustawodawstwem ukraińskim. Władze miejscowe usiłują doprowadzić ratusz do dawnej świetności, odrestaurować i umieścić w jego gmachu siedzibę władz, jak to było za dawnych czasów, przywracając w ten sposób jego pierwotne przeznaczenie. Cieszy fakt, że dla władz Nowego Miasta nie jest obojętny los tak unikalnego zabytku, który jest wizytówką wioski oraz świadectwem tego, że było to kiedyś miasteczko. Jedynym problemem jest brak kosztów, które hamują jego renowację. Obok ratusza krzyżują się drogi: jedna z nich prowadzi do Posady Nowomiejskiej oraz Sambora. Wzdłuż tej ulicy znajdują się sklepy, urząd pocztowy, apteka oraz cerkiew. Natomiast inna droga prowadzi w kierunku Mościsk. Przy drodze tej znajduje się kościół rzymskokatolicki św. Marcina z XVI wieku, tzw. „nowa” szkoła, która została wybudowana w 1981 roku, „stara” szkoła (obecnie w jej pomieszczeniach znajduje się archiwum) oraz stadion wiejski. Prawie w centrum, co też jest nietypowe, znajdował się bardzo duży młyn, który stosunkowo niedawno został rozebrany, ponieważ groziło mu zawalenie. Jeszcze jedno skrzyżowanie jest blisko mostu położonego przez rzekę Wyrwę. Jedna droga prowadzi do Dobromila, inna do szpitala i dworca kolejowego, zaś jeszcze inna do Komarowic.

Warto poświęcić nieco więcej uwagi gotyckiemu kościołowi p.w. św. Marcina, który jest najstarszym zabytkiem tej miejscowości oraz jedną z najwspanialszych jej wizytówek. Kościół gotycki wybudowano w 1512 roku, powstał na miejscu starego, zniszczonego przez Wołochów. Usytuowany jest na niewielkim wzniesieniu otoczonym wałem ziemnym. Świątynię wybudowano z cegły. Od południowej strony do kościoła przylega barokowa kaplica, której kopuła przypomina latarnię. Tuż obok kaplicy do świątyni przylega zakrystia. Kościół pokryty jest czerwoną dachówką, a u samej góry znajduje się strzelista wieżyczka, charakterystyczna dla architektury gotyckiej. Wewnątrz świątyni znajdują się trzy ołtarze: główny oraz dwa boczne. Wyposażenie kościoła jest neogotyckie, pochodzące z XIX wieku i wykonane z drewna. Nawa ma sklepienie palmowe oparte na czterech słupach. Obok kościoła usytuowana jest barokowa dzwonnica. Od strony wschodniej świątyni została umieszczona, dzięki staraniom obecnego proboszcza parafii ks. Józefa Czarnika, figurka św. Michała Archanioła, która zostanie poświęcona w listopadzie bieżącego roku.

Z „Przewodnika…” Orłowicza możemy się dowiedzieć, że w 1648 roku mieszkańcy schronili się przed najazdem Kozaków wewnątrz kościoła oraz na strychu, pomimo tego ludność wymordowano (zwłoki zostały pochowane pod posadzką kościoła), a krew, która spływała po ścianach była widoczna jeszcze w 1725 roku. „Słownik geograficzny…” notuje, że krew próbowano zabielać aż sześć razy. Słyszałem, że tak do końca pozbyć się owych plam nie udało się. Ponoć o wiele później żona dziedzica Komarowic, pani Pragłowska (m.in. dworek Pragłowskich zachował się do dziś), nie mogąc patrzeć na brunatne zabarwienia, ufundowała odnowienie wnętrza kościoła.

Kościół, jako jeden z nielicznych w obwodzie lwowskim, nieprzerwanie pełnił funkcje sakralne w czasach Związku Radzieckiego, zawdzięczając wieloletniemu proboszczowi parafii ks. Janowi Szeteli, który spełniał posługę duszpasterską w Nowym Mieście prawie przez 50 lat. Dlatego też świątynia nie podzieliła losu innych obiektów sakralnych, które były zamknięte lub zamienione na składowiska tworzyw sztucznych czy też sklepów, kin itd. Kościół p.w. św. Marcina zachował się w bardzo dobrym stanie i cieszy wyglądem nie tylko mieszkańców, ale i gości.

Nowe Miasto jest uroczym zakątkiem położonym w okolicach Lwowa, niewątpliwie jest warte zwiedzenia. Jego zabytki pozwalają przesunąć się w czasie, poznać dawne dzieje, a malowniczy krajobraz zachwyca każdego przybysza.

Andrzej Pietruszka
Tekst ukazał się w nr 18 (214) 30 września-16 października 2014

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X