Kościół rzymskokatolicki na terenie dawnej diecezji przemyskiej w latach 1945-1991. Część 5 Lwów, kościół św. Antoniego. Od lewej dk. Władysław Derunow, ks. Kazimierz Mączyński, archiwum autora

Kościół rzymskokatolicki na terenie dawnej diecezji przemyskiej w latach 1945-1991. Część 5

W kręgu kardynała Mariana Franciszka Jaworskiego

Proboszcz kościołów Sambora, Mościsk i św. Antoniego we Lwowie – ks. Kazimierz Mączyński

W latach 60. XX wieku w Mościskach dogorywał ks. Edward Saletnik. 23 sierpnia 1962 roku został pozbawiony rejestracji państwowej oraz, podobnie jak wcześniej w Samborze, zdjęto z rejestracji komitet kościelny, co niewątpliwie było pierwszym krokiem do zamknięcia tej świątyni. W tym przypadku powodem miało być „wtrącanie się ks. Saletnika w sprawy wspólnoty i podburzanie jej do składania skarg o prześladowaniu księdza przez władze komunistyczne, o ucisku wolności religijnej i inne”. Wydawało się, że na cały teren dawnej diecezji przemyskiej pozostanie jedynie jeden kapłan ks. Jan Szetela, który mimo słabego zdrowia próbował ocalić od zamknięcia również czynne wciąż kościoły w Samborze i Mościskach.

ks. Jan Szetela w czasie obrzędów pogrzebowych w Nowym Mieście, archiwum autora

Jednak na skutek ciągłych próśb i pisemnych petycji w 1966 roku do Sambora z Łotwy na stanowisko proboszcza parafialnego został skierowany dawny ojciec duchowny Wyższego Seminarium Duchownego w Rydze ks. Kazimierz Mączyński (1928–1996), który zastąpił na tym stanowisku ks. Jozuasa Pavilonisa.

Poprzez wieloletnią gorliwą posługę ks. Mączyński uratował przed zamknięciem trzy ważne świątynie: w Samborze (1966–1990), Mościskach (1967–1983) gdzie pracował po śmierci ks. Saletnika oraz kościół pw. św. Antoniego we Lwowie (1969–1991).

W poczuciu długu i wdzięczności za uratowanie tych świątyń parafianie po śmierci swojego wieloletniego proboszcza w Samborze, Mościskach oraz we Lwowie umieścili pamiątkowe tablice. W kościele św. Antoniego we Lwowie po przybyciu ks. Kazimierza Mączyńskiego był wprawdzie jeszcze ks. prałat Ignacy Chwirut, który jednak od dłuższego już czasu był przykuty do łóżka i nie mógł regularnie odprawiać nabożeństw w kościele.

Jedna ze stron śpiewnika, spisanego od ręki pod dyktando ks. Kazimierza Mączyńskiego w Samborze, archiwum autora

We własnych wspomnieniach z pracy duszpasterskiej w tych świątyniach tak zapisał w liście do abpa Mariana Jaworskiego metropolity lwowskiego: „Przez 16 lat, co niedzielę bywałem w Samborze, Mościskach i Lwowie, bez obiadu nieraz i śniadania”. Przy tym należy dodać, że początkowo nie posiadał własnego samochodu, a do kościołów w Mościskach i we Lwowie udawał się komunikacją miejską; autobusem lub pociągiem.

ks. Kazimierz Mączyński, archiwum autora

Okres łotewski ks. Kazimierza Mączyńskiego

Ks. Kazimierz Mączyński pochodził z Łatgalii na Łotwie, gdzie przyszedł na świat 12 lutego 1928 roku w miejscowości Biereśniowie w rodzinie Ignacego i Stefanii. W 1946 roku wstąpił do Wyższego Seminarium Duchownego w Rydze i 26 lutego 1950 roku otrzymał święcenia kapłańskie w prywatnej kaplicy arcybiskupa, bez udziału najbliższej rodziny. Po odbyciu wikariatu w parafii katedralnej pw. św. Jakuba w Rydze (1950) i św. Franciszka w Rydze (1950–1956), gdzie pełnił również funkcję lektora i ojca duchownego w seminarium, został mianowany proboszczem parafii św. Józefa w Rydze z zachowaniem obowiązków lektora w seminarium (1956–1958).

Następnie pracował jako wikariusz w Rezekne (1956–1960), administrator w Landskoronie (1960–1963), proboszcz w Vidsumizas (1963) i proboszcz Barkavas (1963–1966).

Wytrawny kaznodzieja i doskonały organizator

Po przyjeździe w 1966 roku do Sambora ks. Mączyński pierwotnie zamieszkał u emerytowanej nauczycielki K. Czarneckiej przy ul. Kopernika 9. Następnym miejscem zamieszkania było mieszkanie M. Lewickiej przy ul. Zamiejskiej. W międzyczasie dobudowano mieszkanie nad zakrystią w dawnym skarbcu, które służyło księdzu do 1990 roku. Był to jeden pokój z prowizoryczną kuchnią na korytarzu.

ks. Kazimierz Mączyński w Drohobyczu, archiwum autora

Wierni do dnia dzisiejszego zachowują wdzięczną pamięć o tym kapłanie, m.in za jego dobre przygotowanie do kazań, które miały charakter katechizmowy. Do każdego kazania gruntownie się przygotowywał, spisując podstawowe myśli i sentencje, najważniejsze zaś partie zapisywał w całości. W każdym z trzech kościołów kazania były różne, dostosowane do potrzeb słuchaczy. Przez wszystkie lata samodzielnie również wygłaszał rekolekcje wielkopostne. Czas niedzielnego kazania trwał przeważnie ok. 40 minut, a rekolekcyjne czy też pasyjne rozważanie trwało około 2 godzin. Po pierwszej godzinie wierni odśpiewywali jedną z pieśni wielkopostnych, po czym następowała dalsza część kazania. Mimo długości kazań nikt nie wychodził ze świątyni.

Wiele czasu spędzał w konfesjonale. Dla tego sakramentu nie szczędził ani czasu, ani sił. Jednak przewagę nadawał dzieciom, młodzieży oraz osobom przyjezdnym. Tych najczęściej spowiadał bez kolejki. Nieraz spowiedź przeciągała się do późnych godzin nocnych. Zawsze był również obecny na pogrzebach, na które udawał się do najbardziej odległych miejscowości swoich parafii.

Szafarz Eucharystii

W liturgii eucharystycznej do końca zachował łacinę, sprawując ją w rycie rzymskim, co niewątpliwie nadawało Ofierze eucharystycznej wyjątkowości. W kanonie wspominał wyłącznie własnego ordynariusza, biskupa z Rygi. W homiliach posługiwał się piękną polszczyzną. Obok łaciny i polskiego znał doskonale również język łotewski, niemiecki, rosyjski i ukraiński. We wtorki Eucharystia zawsze była sprawowana jako wotywna do świętego Antoniego przy jednym z bocznych ołtarzy tego kościoła.

Miejscowy parafianin Jan Kurdzilewicz tak wspominał ks. Kazimierza Mączyńskiego: „Nadszedł czas mojej pierwszej Komunii św. W tych czasach, a był to rok 1969, dzieci przygotowywano w domach w małych kilkuosobowych grupach. Naszą katechetką była pani Jadwiga Andryszczak. Podczas nauki katechizmu na stole zawsze leżał „Elementarz” – w razie jakiejś kontroli uczymy się czytać po polsku. Egzaminatorem był ks. Kazimierz Mączyński, to było moje pierwsze bliskie spotkanie z nim. W zakrystii był wydzielony kącik, który służył jako kancelaria. Z ogromną tremą czekałem na zaproszenie księdza do tego małego pokoiku na egzamin. Do dziś pamiętam tę chwilę. Wyraźnie zadawał krótkie pytania i cierpliwie czekał na odpowiedź”.

Kościół w Samborze w 1988 roku, archiwum autora

W tej relacji umieszczonej w „Zwiastunie Sambora”, gazetce Towarzystwa Kultury Polskiej Ziemi Lwowskiej oddział w Samborze autor wspomniał również o jego działalności społecznej. „W 1989 roku ks. Kazimierz Mączyński wraz z Janem Farbotnikiem i Marianem Wawrzyszynem aktywnie pracował nad założeniem oddziału TKPZL w Samborze. Ks. Kazimierz Mączyński nie miał możliwości uczestniczenia w zebraniu założycielskim TKPZL, ale poprosił przebieg zebrania nagrać na kasecie magnetofonowej. Żywo interesował się przebiegiem całego zebrania i późniejszą działalnością towarzystwa. Zebrania odbywały się w zakrystii, a w letnie pogodne dni pod kościołem. Cieszył się, że dzieci będą mogły uczyć się języka ojczystego”.

Wolnym dniem każdego tygodnia był poniedziałek. Wówczas ks. Kazimierz pozostawał przy kościele św. Antoniego we Lwowie, gdzie z rana sprawował Mszę św., a wieczorem udawał się do opery lub teatru. Do Sambora powracał dopiero we wtorek po południu. Z tej też racji wiedziano, że jeśli w tym dniu była potrzeba wezwania kapłana z posługą sakramentu namaszczenia chorych lub pogrzebu, to należało wezwać ks. Jana Szetelę z Nowego Miasta lub po 1983 roku z Mościsk, gdzie proboszczem już wówczas był ks. Józef Legowicz.

W niedzielę ks. Kazimierz Mączyński sprawował dwie msze św. w Samborze. Pierwsza była o godzinie 9:00 i suma 11:30. W pierwszą niedzielę po pierwszej Mszy św. odbywało się wystawienie Najświętszego Sakramentu, a po sumie procesja eucharystyczna wewnątrz kościoła. Przy tej okazji należy zauważyć, że młodzież męska (po wojsku) chętnie włączała się w posługę ministrancką, a dziewczęta po 18 roku życia łączyły się w tzw. chorążanki, trzymające chorągwie w czasie najważniejszych Mszy św. lub nabożeństwa majowego, czerwcowego i październikowego. W miarę możliwośćci z każdą z tych grup ks. Kazimierz organizował regularne spotkania.

W czasie asystowania przy zawieraniu małżeństwa, archiwum autora

Każdej niedzieli po dwóch Mszach św. w Samborze ksiądz udawał się do Mościsk, gdzie po południu sprawował Mszę św., a wieczorem odprawiał Mszę św. we Lwowie. Mimo rozległości terytorialnej oraz znacznej liczby parafian potrafił wyspowiadać wszystkich przed świętami Bożego Narodzenia i Wielkanocą. Przy tej okazji należy zauważyć, że znaczną część ówczesnych parafian stanowili grekokatolicy, których również chętnie obejmował duszpasterską troską. Z perspektywy lat oraz biorąc pod uwagę obecne struktury Kościoła rzymskokatolickiego i greckokatolickiego na tych obszarach, wydaje się rzeczą niemożliwą, by jedna osoba mogła sprostać tak licznym obowiązkom.

W kościele zawsze panował taki ścisk, że aby kapłan mógł dojść do ambony albo z pokropieniem do drzwi wejściowych, poprzedzało go dwóch ministrantów robiąc dla niego przejście.

W państwowych sprawozdaniach o Kościele katolickim z roku 1966 roku zapisano, że w 1966 roku w Samborze zakazano używania dzwonów. Nastąpiło to zapewne tuż przed przybyciem do Sambora ks. Kazimierza Mączyńskiego, w ramach rejestracji kolejnego komitetu kościelnego.

Powołanie chóru i organiści parafialni

Ks. Kazimierz Mączyński jako również dobry muzyk powołał do istnienia męski chór, którego próby sam organizował, ucząc nowych pieśni. Teksty piosenek były zapisywane pod dyktando księdza. Jeszcze dziś w wielu domach Samborszczyzny zachowały się ręcznie spisane śpiewniki i modlitewniki. Członkowie chóru zawsze chętnie śpieszyli z pomocą w pracach remontowych przy świątyni. Raz do roku w jednym z domów odbywało się spotkanie z członkami chóru i rady parafialnej.

Obrazek-cegiełka „Za pomoc przy remoncie kościoła w Samborze” w 1984 roku z osobistym podpisem ks. Kazimierza Mączyńskiego, archiwum autora

Ważnym wydarzeniem w życiu parafii były każdorazowe imieniny proboszcza. W liturgiczne wspomnienie św. Kazimierza każdy śpieszył do kościoła, aby przywitać swojego duszpasterza. Po wieczornej Mszy św. w zakrystii samborskiego kościoła odbywało się wielogodzinne składanie życzeń przez dzieci, młodzież i dorosłych.

Przy tej okazji należy zaznaczyć, że pierwszym powojennym organistą w Samborze był wspominany już dawny organista z Mościsk Jan Kawa, który przybył do Sambora wraz z wypędzonymi redemptorystami. Po jego wyjeździe do Polski przez pewien czas organistą był Mieczysław Matusz. Za czasów ks. Kazimierza Mączyńskiego przybywał ze Lwowa niewidomy organista-wirtuoz Andrzej Tarasek lub też jego syn Adam.

Ks. Kazimierz Mączyński zdolności muzyczne odkrył również w młodym kleryku Marcjanie Trofimiaku, który również sporadycznie grywał w czasie nabożeństw w Samborze. Następnie zatrudnienie organisty otrzymała Krystyna Badowska (zamężna Husarz) oraz Mieczysław Fabin.

O ks. Kazimierzu Mączyńskim tak wspominała organistka Krystyna Husarz: „Ksiądz Kazimierz był jedynym kapłanem na trzy duże parafie Sambor – Mościska – Lwów i zawsze miał czas dla ludzi. Kochał młodzież, uwielbiał muzykę i śpiew kościelny. W każdym kościele był chór, który on sam zorganizował i prowadził próby. Ile było radości z każdej nowej pieśni. Do dziś pamiętamy ulubioną pieśń księdza Kazimierza „Nie zabraniajcie im przychodzić do Mnie”. A na imieniny księdza po kryjomu uczyliśmy się nowych pieśni, bo to był dla księdza najwspanialszy prezent.

Ksiądz Kazimierz bardzo cenił swój czas i czas innych. Pomimo tak ciężkiej pracy zawsze był bardzo punktualny, nigdy się nie spóźniał. Ci, którzy się spóźnili, mieli pamiątkę na całe życie. W Mościskach nakazał zamykanie drzwi przed spóźnialskimi. Jednego razu miałam jechać, by grać, na Mszę świętą do Mościsk, a z powodu wielkiej liczby ludzi w naszym kościele, nie mogłam wyjść z kościoła (tłum ludzi nie przepuścił mnie w drzwiach), więc ksiądz pojechał sam, nie czekał, dla niego liczyła się każda sekunda, a dla mnie lekcja punktualności pozostała na całe życie. Dzisiaj to są piękne wspomnienia sprzed lat.

I jeszcze jedno – śmiało można powiedzieć, że ksiądz Kazimierz był nauczycielem języka polskiego dla naszego pokolenia. Sposób nauki był bardzo prosty – języka polskiego uczyliśmy się z książeczek do modlitwy przy śpiewie Litanii, Gorzkich Żali i Nieszporów. A ksiądz wymagał od rodziców, abyśmy umieli poprawnie rozmawiać i czytać. Nie było podręczników, nie było nauczycieli, a język polski przetrwał”.

Inni pomocnicy kapłana

Ks. Kazimierz miał wyjątkowy dar dobierania sobie oddanych pomocników. Takimi osobami w Samborze wśród wielu byli kościelni, którzy musieli być osobami zaufanymi. W tym czasie kościelnymi byli kolejno Władysław Pukajło oraz Marian Wawrzyszyn. Pewnego razu we Lwowie poznał Rosjanina Walerego Bortiakowa, który pod wpływem rozmów z księdzem przyjął chrzest. On też odnowił ścienne malowidła oraz figury ołtarzowe. Dla prezbiterium namalował nowe trzy kilkumetrowe obrazy. Ks. Kazimierz mimo trudnych czasów dokonał całkowitej zewnętrznej i wewnętrznej restauracji świątyni parafialnej. Zostało doprowadzone ogrzewanie do pokojów mieszkalnych księdza i kościoła. Dokonano również fachowej restauracji zabytkowych ołtarzy w świątyni, a samą świątynię wpisano na listę zabytków. Dla restauracji złoceń sprowadzał najlepszych fachowców z Łotwy, a ich praca jest widoczna po dziś dzień. Mimo upływu lat złocenia głównego ołtarza i ołtarza Serca Pana Jezusa zachowały pierwotną świeżość i blask.

Legitymacja potwierdzająca nadanie ks. Kazimierzowi Mączyńskiemu Złotego Medalu Opiekuna Miejsc Pamięci Narodowej. 10. 09. 1990, archiwum autora

Zachowane zdjęcie z jubileuszu 40-lecia kapłaństwa ks. Kazimierza Mączyńskiego, które odbyło się w Samborze na wiosnę 1990 roku, ukazuje najbardziej aktywnych i zaufanych parafian kościoła pw. Ścięcia Świętego Jana Chrzciciela w Samborze. Mimo że z powodu upływu lat nie wszystkie osoby udało się ustalić, jednak należałoby choćby poprzez wymienienie z imienia i nazwiska oddać hołd ich poświęceniu dla ratowania wielowiekowej świątyni samborskiej. Wydaje się to tak ważne, gdyż wszystkie dokumenty komitetu kościelnego z okresu komunistycznego w ramach tzw. porządkowania skarbca zostały zniszczone, a wraz z tym zniszczono pamięć o tych osobach, które mimo ryzyka poświęcały się dla ratowania samborskiej świątyni. Wówczas uległo zniszczeniu wiele cennych ornatów kapłańskich.

W ramach świętowania 40-lecia kapłaństwa ks. Kazimierza Mączyńskiego w Samborze, archiwum autora

Tak na wspomnianym zdjęciu od lewej stoją członkowie komitetu kościelnego: Kazimierz Krużeniewicz, Tadeusz Podhrebelny, Józef Badowski, Włodzimierz Bobas, Bogdan N., Antoni Kaczor, Jan Skowyra, Edward Halimurka, N. Lewkowicz, N. Fabin, Franciszek Ziembowicz, N. Kwolik, Włodzimierz Dempniak (w tle), Danuta Hułyk, Mieczysław Fabin, N. Honcz, Maria N. (grekokatoliczka), NN, Emil Zagwojski, N. Kaczor, Aniela N., Jan Pacholewski, Antoni Fiałkiewicz, Tadeusz Melnarowicz, Florian N., NN., Franciszek Kikomber (przewodniczący komitetu kościelnego) oraz Franciszek Łobos. Od lewej siedzą Kazimiera i Antonina Zagórskie (zajmowały się upiększaniem świątyni poprzez dekorowanie ołtarzy kwiatami oraz jej sprzątanie), Stanisław Pukajło, Marian Wawrzyszyn (kościelny), Jan Harewicz i Ryszard Gołębiowski. W centrum siedzi dostojny jubilat ks. Kazimierz Mączyński w otoczeniu dwóch kapłanów z Łotwy, przybyłych na jubileusz do Sambora.

Kapłan ten dokonał również wiele prac remontowych w Mościskach. Zniszczony i spróchniały ołtarz główny został zamieniony ołtarzem głównym z zamkniętego już kościoła w Starym Samborze, który do Mościsk osobiście przywiózł ks. Kazimierz Mączyński. Tym samym został uratowany ołtarz, który po 1991 roku powrócił ponownie na swoje pierwotne miejsce. Przed przybyciem ks. Kazimierza w kościele w Mościskach nie było jeszcze elektryczności. Remont świątyni rozpoczął od zaprowadzenia światła. Następnie zaprowadził ogrzewanię kościoła. Tutaj pracował do 1983 roku. Wreszcie w latach 1969–1990 ks. Kazimierz Mączyński pracował również w kościele św. Antoniego we Lwowie.

Marian Skowyra

Tekst ukazał się w nr 21 (385), 16 – 29 listopada 2021

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X