W zatopionym we własnych kłopotach Drohobyczu – mieście przebywającym w stanie drzemki, a może nawet permanentnego letargu – niewiele jest imprez, które mogą wyprowadzić miasto z uśpienia. Wydarzeń na większą skalę, nie ma tu zbyt wiele. Najważniejszą imprezą literacko-artystyczną, która przyciąga coraz więcej osób jest Międzynarodowy Festiwal Brunona Schulza. Co dwa lata gromadzi dziesiątki osób z różnych krajów i kontynentów.
Naszą poprzednią festiwalową opowieść warto uzupełnić. Spotkania, rozmowy, happeningi, wystawy zadedykowane Schulzowi zgromadziły w mieście miłośników jego twórczości oraz tych, dla których jego nazwisko stało się odkryciem. W tym roku dobitnie zaistniał off program. Studenci z wrocławskiej Akademii Sztuk Pięknych wraz z performerami ze Lwowa, stworzyli nurt działań interdyscyplinarnych, zakończony pokazami przy i w samej willi Jarosza.
Teatr „Alter” i zrzeszenie twórców o tej samej nazwie prezentowały off program w klubokawiarni „82100”. Jej nazwa nawiązuje do kodu pocztowego miasta. Do późnych godzin trwały tu pokazy, dyskusje i omawianie programu festiwalu. Po raz pierwszy w Drohobyczu w Muzeum Ziemi Drohobyckiej (willa „Bianka”) – swój dorobek prezentował znany lwowski malarz Jurko Koch, a w siedzibie zespołu „Werchowyna” wystawę zatytułowaną „Którędy, panie Schulz? Proszę prowadzić” zaprezentował krakowski artysta Paweł Górecki.
Widzowie obejrzeli rysunki Stanisława Ożoga z Rzeszowa (teatr im. Jurija Drohobycza) i Bartłomieja Michałowskiego (w synagodze). W ciągu całego festiwalu „Świergot tapetowych ptaków” przedstawiała Krystyna Piotrowska z Warszawy. Akordem finałowym festiwalowych imprez przygotowywanych w teatrze stał się koncert dwójki wirtuozów: skrzypaczki Lidii Futorskiej ze Lwowa i akordeonisty Sergija Horowica z Równego.
Gdzie, co i jak? Krótka kronika wydarzeń
Spotkania, dyskusje, prelekcje, teksty, monologi i dialogi – trudno wybrać z oferty. Powtórek w programie nie było. Drugi dzień przeznaczony był na konferencję naukową „Bruno Schulz: teksty i konteksty”. Bardzo znaczący i ważny punkt w programie Festiwalu. W dyskusji wzięli udział literaci z Polski, Ukrainy, Włoch, Francji. Wśród nich najważniejsze dla współczesnej „schulzologii” postacie: prof. Jerzy Jarzębski z Uniwersytetu Jagiellońskiego; polonista z Sorbony, prof. Marek Tomaszewski; znany pisarz i badacz literatury, interpretator tekstów Schulza Jan Gondowicz; bałkanista, profesor Uniwersytetu Lwowskiego Ałła Tatarenko; prof. Stanisław Rojek z Gdańska; Żaneta Nalewajk z Warszawy; profesor z Australii Stanley Bill, który obecnie wykłada w Krakowie, a niebawem stanie na czele wydziału polonistyki na Uniwersytecie w Cambridge.
Stanley Bill w prelekcji „Schulz i zanikająca granica” mówił o „sprzecznym i neutralnym pograniczu”. Zauważył on, że Schulz jest właśnie pisarzem takiego ontologicznego Pogranicza. Uczony mówił też dość dużo o stosunkach polsko-ukraińskich i o narodowej świadomości Ukraińców. Cytował jednego z najbardziej znanych ukraińskich historyków Jarosława Hrycaka. Mówił między innymi o interpretacji przez Hrycaka Iwana Franki i o tym jak mamy dziś rozumieć jego twórczość.
W kwestii pojmowania przez Ukraińców swojej historii Stanley Bill zacytował wypowiedź Jarosława Hrycaka: „Młodsze pokolenie raczej nie jest zainteresowane w radykalnej rewizji historii swego narodu. Ukraińcy raczej nie starają się prościej ustosunkowywać się do własnej historii. Uważam, że w przypadku Ukrainy sama rewizja historii nie rozwiązałaby problemu. Dekonstrukcja bez propozycji nowej konstrukcji, graniczyłaby z brakiem odpowiedzialności. Ludzie odczuwają potrzebę własnej identyfikacji z historią własnego narodu, oprócz tego, gdy brakuje wspólnej pamięci – tracą oni podstawy swojej tożsamości. Dlatego z historią obchodzić się należy ostrożnie i odpowiedzialnie”.
Po raz kolejny przychodzi na myśl, że warto podkreślać wielokulturowość Galicji i Drohobycza. Jednak nie wszyscy w Drohobyczu rozumieją, jak wiele dla współpracy europejskiej i dla rozwoju stosunków polsko-ukraińskich (a raczej drohobycko–polskich) robi Centrum Polonistyczne im. Igora Meńka. Tydzień przed rozpoczęciem Festiwalu, na Uniwersytecie podjęto decyzję o zmniejszeniu etatów w Centrum Polonistycznym i zwolnieniu kierownika teatru „Alter”.
Wiemy, że szkolnictwo wyższe na Ukrainie przeżywa trudne czasy. Ale pytanie brzmi czy właśnie te trzy etaty rozwiążą problemy drohobyckiej uczelni? Słychać głosy, że ktoś z listy zwolnionych zostanie przeniesiony na pozabudżetową listę płac. Nielogicznym posunięciem jest rezygnacja z ludzi, którzy tak wiele robią dla prestiżu uczelni. Dziękując organizatorom Festiwalu rektor uczelni ani słowem nie wspomniała o ich zwolnieniu…
***
Uczestnicy imprezy obejrzeli odnowioną ekspozycję Schulza w muzeum, przedstawił ją dyrektor artystyczny Festiwalu i autor nowej koncepcji ekspozycji Grzegorz Józefczuk. Prezentacji towarzyszył nieoczekiwany performance znanego lwowianina Włodko Kaufmana.
Wieczorem na scenie teatru „Alter” zaprezentowano nowe przedstawienie „Józef&Co”, w roli narratora wystąpił Jurij Andruchowycz. W kolejnych dniach widzowie obejrzeli przedstawienie „Lustro” Leszka Mądzika, znanego w Europie reżysera Plastycznej Sceny KUL-u.
Różnorodny i interesujący, szczególnie dla młodzieży, był Off-program. Rzeźbiarz Sławek Wujtowicz i żoną Anetą i przyjaciółmi Kamilą i Krzysztofem Hennebergami w przestrzeni Starego Drohobycza pokazali przedstawienie „Schulz ’OK”. polegało ono na tworzeniu figur przez młodzież z Drohobycza. Ukazały się naprawdę niecodzienne utwory, a, co najważniejsze, wszyscy uczestnicy dostali wielkie zadowolenia z udziału w akcji. Obecnie te rzeźby częściowo są na przechowaniu w teatrze „Alter”, a częściowo w Klubokawiarni „82100”, która była, współgospodarzem festiwalu. Kreatywność cechowała i szkolenia prowadzone przez polską artystkę Ewę Zarzycką, w których wzięła udział młodzież z Polski i Ukrainy.
W sali szkoły nr 15 „Teatralne atelier” reżyserki z Paryża Monique Stalens (która prywatnie jest matką znanej aktorki Juliette Binoche) przedstawiło spektakl na podstawie utworów Schulza „Mesjasz nieskończony”. Przedstawienie było jednym z najciekawszych punktów Festiwalu. Po spektaklu Monique Stalens bardzo interesująco opowiadała o sobie i swoim polsko-francuskim zespole.
W Klubokawiarni „82100” filolog-germanista, poeta, fotograf i dokumentalista z Paryża przedstawił swój poetycki film „Cynamon i klepsydra”, który przedstawia w specyficzny sposób Drohobycz i Truskawiec z epoki Schulza. Wydarzeniem stała się prezentacja prawie trzyletniej wytężonej pracy znanego lubelskiego artysty Piotra Łucjana – „Moja druga wiosna czyli spóźnione studia filologiczne u profesora Brunona Schulza”. Autor podaje tłumaczenia podstawowych pojęć z utworów Schulza. Dokonania Piotra Łucjana, który nie jest historykiem literatury zainteresowały specjalistów i uczonych. Jego książka będzie miała zapewne szeroki rozgłos. Egzemplarze „Drugiej wiosny…” przywiezione do Drohobycza, rozeszły się w mgnieniu oka.
Goście zawsze inaczej widzą Drohobycz
Ważnym elementem każdego festiwalu są spotkania ze starymi znajomymi i nawiązywanie nowych znajomości. Podczas takich spotkań zawsze inaczej spoglądamy na miasto. Nawet my, mieszkańcy Drohobycza, spacerując z gośćmi odkrywamy coś nowego. Mówi poetka Natalia Drohobycza, która już po raz czwarty gości na Festiwalu:
– Dla mnie Festiwal Schulza – to okazja aby po raz kolejny zobaczyć bliskie mi miasto i porozmawiać z przyjaciółmi. To miasto „podarował” mi przed kilku laty jeden z przyjaciół. W tym roku przywiozłam ze sobą syna, aby też miał możliwość zanurzyć się w tej atmosferze, posłuchać interesujących ludzi, zobaczyć teatr i malarstwo. Drohobycki festiwal – to duża impreza. Pozwala nam odkryć nowe rzeczy z twórczości Schulza, do których nie sięgamy na co dzień. Przestrzeń Schulza – jest otwarta i różnorodna. Jako mieszkanka Kijowa jadę tu po odrobinę zachodnio-ukraińskiego i karpackiego ducha, który nie ma odpowiedników w innych częściach Ukrainy.
Pisarze
W tym roku ponownie przyjechał Bogdan Zadura – polski poeta, prozaik i krytyk literacki. Był redaktorem kwartalnika „Akcent”, a od 2004 roku jest redaktorem naczelnym polskiego pisma „Twórczość”. Od debiutu w 1960 roku wydał już 25 tomików wierszy i 7 książek prozą. Jest stałym uczestnikiem festiwalu i jego sympatykiem.
Po raz pierwszy odwiedził Drohobycz poeta, posiadający niesamowite wyczucie słowa – Igor Biełow. Jest również tłumaczem z ukraińskiego, polskiego i białoruskiego. Urodził się w Kaliningradzie, przez długi czas mieszkał w Petersburgu, a obecnie mieszka i pracuje w Polsce. Publikuje swoje prace w czasopiśmie „Nowa Polska” i jest doktorantem Uniwersytetu Warszawskiego. Igor czytał swe wiersze w oryginale. Andrij Pawłyszyn, natomiast – w interpretacji lwowskiej tłumaczki Łarysy Andrijewskiej.
Były spotkania z Olgą Tokarczuk, która znana jest na Ukrainie bardzo dobrze: aż sześć z jej 15 książek zostały przełożone na język ukraiński. Spotkanie z autorką prowadził filolog, poeta i tłumacz Ostap Sływiński ze Lwowa.
Ciekawe spotkanie Tarasa Prochaśki z mądrym i ironicznym, jak wszyscy filozofowie, Aleksandrem Bojczenką: pisarze mówili o realiach, o innych pisarzach, o intonacjach i synonimach, o wewnętrznej cenzurze i decydujących momentach w historii, o beletrystyce i pseudoeseistyce, o własnych wrażeniach.
Przygody z Schulzem
Każdy ma własne i jest ich wiele. Na spotkaniu w centralnej bibliotece Drohobycza uczestnicy poczuli smak przygody z wielkim Brunonem. Opowiadał Taras Woźniak. Swoimi myślami o smaku i kiczu podzielił się dyplomata Krzysztof Sawicki „O przestrzeni smaku i przestrzeni kiczu z pomocą Schulza”. Niezwykle interesujące były prelekcje badaczy nieznanych stron literatury i kultury pogranicza Krzysztofa Willmanna „Odkrywcy, Tropiciele, Promotorzy” i Małgorzaty Sady „Powrót Idy Henefeld (Ron) do Drohobycza”. Opowiadali o drohobyckiej poetce Idzie Henefeld-Ron, mieszkającej obecnie w Hajfie.
Paweł Górecki podczas prelekcji „Trans-lating Borders: Przygoda Księgi w Tajwanie i w Hongkongu” opowiedział o promocji twórczości Schulza na dalekim Tajwanie i w Hong-Kongu, o przekładach „Sklepów cynamonowych” na język chiński, którego dokonała jego żona Wej Ju-Lin Górecka.
Największą publiczność zgromadził Serhij Żadan, filolog-germanista, poeta, prozaik, tłumacz, społecznik, jeden z liderów Majdanu w Charkowie, aktywny przedstawiciel generacji literatów z lat 90. XX wieku. Dziś jest bardzo popularny wśród młodzieży. Przyjęto jego przyjazd do Drohobycza, jak swego czasu przyjazd Andruchowycza: spotkanie wydłużało się, rozdawał autografy i fotografował się z czytelnikami.
Po spotkaniu z Żadanem w teatrze im. Drohobycza reżyser Wład Sorokin opowiedział o pracy nad przedstawieniem „Lustro” Joli Jareckiej, również powiązanego z Schulzem.
W przedostatnim dniu festiwalu, goście i uczestnicy przeszli ulicami miasta w marszu z pochodniami. Pochód przystawał w miejscach związanych z życiem i działalnością Schulza. Zabrzmiały fragmenty jego prozy w różnych językach.
W ostatnim dniu teatr „Alter” znów zaprezentował „Scenariusz dla trzech aktorów” według Bogusława Schaeffera. Festiwal zakończył się wielkim koncertem w teatrze im. Drohobycza.
Dobiegł końca kolejny VI Międzynarodowy Festiwal Brunona Schulza. Dziękujemy wszystkim gościom, którzy przyjechali do nas w tak niepewnych czasach.
Leonid Golberg, Drohobycz, Tatiana Strilczyk, Czerniowce
Tekst ukazał się w nr 11 (207) za 17-30 czerwca 2014