Kolejna śmierć Putina fot. radiosvoboda.org

Kolejna śmierć Putina

Krótkie dni zwiastujące nadchodzącą zimę od wieków były postrzegane przez mieszkańców Europy jako czas, kiedy bez trudu można przekroczyć granicę między krainami żywych i umarłych. Wtedy to dusze z zaświatów mogły przenikać na Ziemię, a tym, które chciałyby opuścić ciała, najłatwiej było udać się w wędrówkę. Być może to pamięć o tych legendach sprawiła, że niektórzy ochoczo uwierzyli w kolejną już śmierć Putina. Nie da się ukryć, śmierć przez wielu wyczekiwaną.

O zgonie prezydenta Rosji doniósł profil Generał SVR, działający na internetowych stronach X, youtube.com i Telegramie. Jest on o tyle interesujący, że część z podawanych tam informacji o kulisach rosyjskich działań politycznych znajduje po pewnym czasie potwierdzenie. Za tą nieco wybiórczą rzetelnością ma stać emerytowany generał porucznik Służby Wywiadu Zagranicznego Rosji, kryjący się pod pseudonimem Wiktor Michajłowicz i mający doskonałą wiedzę na temat polityki Kremla, lecz to tylko domniemania. Równie dobrze może to być przecież zabawa znudzonego internauty, który czasem coś trafnie przewiduje, albo efekt prac osób pozostających niegdyś w bliskim otoczeniu Putina, które straciły swoją pozycję.

Tym razem Generał SVR szczegółowo zrelacjonował okoliczności, w których 22 października Putin miał przejść rozległy zawał serca i zostać podłączony do specjalistycznej aparatury podtrzymującej życie. To jednak na niewiele się zdało i 26 października 2023 roku o godzinie 20:42 miało dojść do zatrzymania akcji serca. Prezydent zmarł.

Doniesienia te okraszono słowami lekarzy, którzy już wcześniej mieli twierdzić, że przywódca najprawdopodobniej nie dożyje końca jesieni, a także wzmianką, że „w ostatnim czasie wszystkie oficjalne spotkania i wydarzenia prowadzone są przez sobowtóra prezydenta”. Wśród nich wymieniano telefoniczną pogawędkę z prezydentem Brazylii Luizem Inacio Lulą da Silvą czy też spotkanie z przywódcą Republiki Kabardyno-Bałkarskiej Kazbekiem Kokowem, choć można byłoby zapewne dodać do tej listy rozmowy z Kim Dzong Unem, wizytę w Derbencie w Dagestanie, gdzie polityk wymieniał uściski dłoni ze zwyczajnymi ludźmi, co od pandemii COVID-19 mu się nie zdarzało, czy odwiedziny w Mariupolu. Jak z kolei podawał Anton Geraszczenko 22 czerwca, „podczas transmisji na żywo spotkania z członkami Rady Bezpieczeństwa Rosji na czele z prawdziwym Władimirem Putinem, inny Putin złożył wieniec na grobie Nieznanego Żołnierza i odwiedził muzeum zwycięstwa”. Polityk zdecydowanie musiałby mieć dublera, albo posiadać zdolność bilokacji.

Ale nawet jeśli przyjąć, że takie wykorzystanie sobowtórów mogło zdarzyć się niezwykle zajętemu prezydentowi, to dalej idące jest stwierdzenie, że fałszywy Putin miał zastąpić martwego, aby utrzymać przekonanie, że głowa państwa żyje i ma się dobrze. Jednocześnie Generał SVR wyraził opinię, że w kraju doszło do zamachu stanu, sugerując tym samym, że prezydent umierał w swojej rezydencji w Wałdaju niekoniecznie z przyczyn naturalnych.

W tej sytuacji można zastanowić się, czy aby jedna i druga wiadomość nie stoją ze sobą w sprzeczności. Wydaje się, że zamachu stanu nie dokonuje się ad hoc, jest to działanie przemyślane, a ci, którzy mają przejąć władzę, nie zwlekają z zaprowadzeniem nowych porządków. Jaki w takim razie sens miałoby obalenie niewygodnego polityka, skoro świat karmiony miałby być fikcją, a nie sukcesem zamachowców? Jak bardzo karkołomna byłaby to intryga, w której sterującym Rosją z tylnego rzędu ludziom opłacałoby się podtrzymywać przy życiu kogoś takiego jak Putin? Czy rzeczywiście otoczenie Nikołaja Patruszewa, który wskazywany jest jako następca Władimira Władimirowicza, nie ma innego wyjścia, jak utwierdzać nas w przekonaniu, że Putin jest wiecznie żywy, bo budowany przez niego przez ponad dwadzieścia lat system potrzebuje tego właśnie przywódcy, aby kraj nie runął?

Rosyjski politolog z Moskiewskiego Państwowego Instytutu Stosunków Międzynarodowych Walerij Sołowiej twierdził do niedawna, że kiedy tylko prezydent Rosji umrze, to wiarygodna wiadomość o jego zgonie pojawi się w ciągu kilku godzin. Uważał, że nikt by tego nie ukrywał, gdyż „zainteresowanych” taką informacją jest wielu tak w kraju, jak i poza nim. Jednakże analityk zmienił zdanie po publikacji sensacyjnych doniesień znad Wałdaju i podczas rozmowy z ukraińskim dziennikarzem Dmytro Gordonem zdecydowanie ogłosił, że ciało rosyjskiego przywódcy znajduje się w chłodni w rezydencji Putina. Jak podawał wcześniej Generał SVR najprawdopodobniej towarzyszą mu zamknięci w tym samym pomieszczeniu lekarze, choć tu brakowało informacji, czy są równie martwi, jak prezydent.

Nazwisko i funkcje pełnione przez Sołowieja mogłyby gwarantować prawdziwość takiej wypowiedzi i potwierdzać słowa Generała SVR gdyby nie to, że analityk wcześniej informował, że Jewgienij Prigożyn przeżył zamach i planuje zemstę na Putinie. Oczywiście, ktoś powie, że jedno drugiego nie wyklucza, Sołowiej może być wiarygodny, a Prigożyn mógł po prostu z wendetą nie zdążyć, ale aby móc się cieszyć lub martwić losem Putina potrzebne jest nam oficjalne potwierdzenie. Tymczasem rzecznik Kremla Dmitrij Pieskow podkreśla, że informacje takie są absurdalne i kłamliwe.

Jakkolwiek uczciwość Pieskowa wiele osób postawiłoby na równi z wiarygodnością Generała SVR to możemy zastanawiać się, co pociągnęłaby za sobą rzeczywista śmierć Putina i czy naprawdę Patruszew, a może i Miszustin (także typowany na jego następcę) potrzebowaliby dodatkowego czasu, aby podjąć rozmowy z Zachodem. Jeśli tak, to zapewne chcieliby je początkowo prowadzić zakulisowo po to, by rosyjskiemu społeczeństwu wraz z żałobną informacją przekazać w pełni przygotowany, a co najważniejsze realistyczny plan działań prowadzących do zakończenia wojny z Ukrainą i stabilizacji sytuacji w kraju. Bo że koniec zmagań zbrojnych byłby pierwszym i najważniejszym punktem negocjacji, wydaje się oczywiste. Niestety, w obecnej sytuacji byłaby to najgorsza opcja dla Ukrainy i w interesie Kijowa leżałoby raczej długie, ale pełne błędów życie Putina. Takie, które osłabiłoby Federację Rosyjską, a może i doprowadziło do jej rozpadu. Maskarada z fałszywym prezydentem mogłaby doprowadzić do wymuszania na Kijowie ustępstw terytorialnych na rzecz Rosji za cenę pokoju, a każda nowa władza na Kremlu byłaby w tej sytuacji tylko parodią demokracji. Z czasem okazałoby się, że Rosja jest taka sama, jak za Putina, a Zachód znów dał się zwieść pozorom. Nie mniej w dobie malejącego wsparcia dla Ukrainy, zmęczenia społeczeństw przedłużającą się wojną i brakiem sukcesów kontrofensywy, ale też wobec narastającego konfliktu na bliskim wschodzie, taki scenariusz byłby bardzo prawdopodobny.

Czy w takim razie sytuacja na froncie i doniesienia o namowach kierowanych pod adresem Kijowa, aby ten przystąpił do negocjacji, mogą być elementem większej układanki? I czy wyczekiwanym dowodem na zgon Putina jest wystąpienie Patruszewa, które miało miejsce 9 listopada podczas spotkania członków towarzystwa „Wiedza”, gdzie wystąpił on w kojarzonej z żałobą czerni i mówił o prezydencie w czasie przeszłym? Rosyjski opozycjonista Giennadij Gudkow skwitował to wydarzenie słowami „Śpij dobrze, drogi towarzyszu!” i dodał, że dzięki Patruszewowi „wszyscy zrozumieją, że car na Kremlu nie jest prawdziwy!”. Z kolei internauci zaczęli doszukiwać się podobieństw do przemówieniem szefa KGB Ławrientija Berii po śmierci Józefa Stalina. W pewnym sensie przekonanie o przejęciu władzy przez Patruszewa umocnił także sam Pieskow mówiąc 8 listopada, że szef Rady Bezpieczeństwa ma uprawnienia do wypowiadania się w imieniu Kremla.

Tymczasem Putin, lub jego kopia zapasowa, nowelizuje ustawę o wyborach prezydenckich, zaplanowanych na marzec przyszłego roku, choć Generał SVR zauważa, że nie udało się oszukać prezydenta Kazachstanu Kasyma Żomarta – Tokajewa, który co prawda nie ogłosił oficjalnie, że spotkał się z podróbką, ale zdenerwowany tym faktem zrezygnował z rozmów po rosyjsku i przeszedł na swój ojczysty język.

Wydaje się zarazem, że sami Rosjanie dość obojętnie podchodzą do tych rewelacji. Część z nich od dawna wierzy, że Putina zastąpiono jakąś marionetką, część zobojętniała na to, co dzieje się w kraju, w którym nie istnieje społeczeństwo obywatelskie i jednostka musi biernie czekać na decyzje wierchuszki. Wstrzemięźliwością wykazuje się też Zachód, gdzie wiele osób zapewne nawet nie słyszało, że Putin nie żyje. Poza tym ileż razy można ekscytować się tym samym – uśmiercany był już wielokrotnie, o diagnozowaniu mu ciężkich chorób nawet nie ma co wspominać. W każdym razie świat na razie śpi spokojnie, czy prezydent Rosji również – tego nie wiemy. Jedno jest pewne. Nawet, gdybyśmy otrzymali sprawdzoną wiadomość o tym zgonie, to szef irlandzkiego rządu Leo Varadkar już zadeklarował, że jego kraj nie ma zamiaru składać Rosji kondolencji i nie będzie reprezentowany na pogrzebie.

Irlandczycy wyraźnie nie chcą popełnić błędu, jaki stał się udziałem Eamona de Valery, który w 1945 roku na ręce Eduarda Hempela złożył wyrazy współczucia po samobójstwie Hitlera. Samobójstwie, w które też nie wszyscy uwierzyli.

Agnieszka Sawicz

Tekst ukazał się w nr 21 (433), 17 – 29 listopada 2023

Prof. dr hab. Agnieszka Sawicz pracuje na Wydziale Historycznym Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu, a z Kurierem Galicyjskim współpracuje od 2009 r. Zajmuje się historią współczesnej Ukrainy, polityką rosyjską i z pasją śledzi wszelkie fałszywe informacje. Lubi irlandzką muzykę, gorzką czekoladę i górskie wyprawy. Od 2013 r. jest też etatową wiedźmą, autorką ukazujących się w wirtualnej przestrzeni „Zapisków Wiedźmy”.

X