Kodeń – miejsce Maryi Królowej facebook.com/SanktuariumKoden

Kodeń – miejsce Maryi Królowej

We wrześniu 2022 roku po obejrzeniu u oo. paulistów filmu powstałego na podstawie słynnej powieści Zofii Kossak-Szczuckiej „Błogosławiona wina” i zapoznaniu się z historią Cudownego Obrazu Matki Bożej Kodeńskiej wśród parafian kościoła św. Marii Magdaleny zrodził się pomysł pielgrzymki do sanktuarium Matki Bożej Królowej Podlasia, nad którym pieczę sprawują Misjonarze Oblaci Maryi Niepokalanej. Jego realizacja stała sią możliwa dzięki uprzejmości Konsulatu RP we Lwowie, który sfinansował podróż, życzliwości Prokury Misyjnej Misjonarzy Oblatów z Poznania, która opłaciła pobyt, a także gościnności Oblatów z Kodnia.Dzięki temu grupa pielgrzymów ze Lwowa pod opieką ojca Marka Dziedzica OMI w dniach 8–11 maja mogła odwiedzić to jakże bogate w historię i cudami słynące sanktuarium.Powitał nas tam były proboszcz naszej parafii ojciec Paweł Tomys, który troskliwie opiekował się nami w ciągu całego pobytu w Kodniu.

W roku 1629 roku wojewoda podlaski Mikołaj Sapieha zwany Pobożnym, fundator 11 kościołów, rozpoczyna w Kodniu budowę następnego – murowanej świątyni na rynku swojego miasta. W trakcie budowy ciężko zachorował, wyglądało na to, że efektem choroby będzie paraliż i woli i ciała, a żadne sposoby leczenia nie skutkowały. Za namową żony Mikołaj udaje się na pielgrzymkę do Rzymu, aby tam prosić o łaskę uzdrowienia. Dziedzic Kodnia w młodości studiował na Zachodzie i dobrze znał Wieczne Miasto, a „z racji dawniejszych poselskich podróży, z racji dwóch znamienitych krewniaków, Lwa kanclerza i Jana Piotra klejnot i nazwanie Sapiehów nie były obce w Italii”. Gdy przybył do Rzymu, spotkał się z niezwykle serdecznym zaproszeniem Ojca Świętego Urbana VIII na Mszę świętą sprawowaną w prywatnej kaplicy papieskiej, do której rzadko kto z obcych miał dostęp. To tutaj po raz pierwszy Mikołaj Sapieha zobaczył wizerunek Matki Bożej Gregoriańskiej, wzorowany na figurze ofiarowanej przez papieża Grzegorza Wielkiego do Guadalupe w Hiszpanii. Eucharystia sprawowanaprzez Urbana VIII miała całkowicie odmienić życie pielgrzyma z Polski. „Szedł myślami niby przez mroczny, lecz pełen woni ogród, na końcu którego skroś zieleni przebijało światło. Tym światłem była Ona, Maryja, i biegł ku Niej. Odnajdował ją, poznawał (….) Gdyby nie grzech, każdy śmiertelnik posiadałby cnoty Maryi…Każda dusza została stworzona, aby być taką jak Maryja… Lecz wszyscy upadli, Ona jedna została. (.) Dlatego każdy, świadomie czy nieświadomie Maryję czci, za Maryją tęskni, do Maryi z ufnością się zwraca … Maryję za matkę uważa…. (…) Pomna, że od wieków nie słyszano, aby ktokolwiek, co się pod Jej obronę uciekał, o Jej wstawiennictwo błagał, miał być od niej opuszczony, zstępuje z niebios by ratować dusze. Kołacze do naszego serca, wyciąga ręce pełne łask. Ludzie kołatania nie słyszą, dłoni podawanych nie widzą, łask zbawczych nie potrzebują…. – Matko! Przebacz! – jęknął wojewoda bijąc się potężnie w piersi. (…) Zapragnął oddać z radością życie, ciało, duszę, aby tą daniną pocieszyć Matkę Bolesną, rozścielić u Jej stóp przebłaganie… (…) Południe dawno minęło… pan Sapieha przetarł oczy. Poszukał wzrokiem oblicza Maryi i zdumiał się. Obraz był zasłonięty, prawdopodobnie od dawna. Widział Ją więc przez zasłonę, a może Ona wyszła z ram i stanęła przed nim?”

Mikołaj Sapieha doznał całkowitego uzdrowienia. Możemy sobie jedynie wyobrazić radość i ogromną wdzięczność, które wypełniły jego serce i zrodziły nieprzeparty protest przed rozstaniem z Matką Bożą. Postanowił cudowny wizerunek zabrać ze sobą do Kodnia i umieścić w budującym się kościele rodowym otaczając Jej cudowną opieką swoje włości.

Zapewne Mikołaj zwrócił się z usilną prośbą, aby mu ten najcenniejszy w Rzymie obraz podarowano. „Wasza Eminencja najsłuszniej prawisz, że trzeba w ludziach wytracić chęć ku pogaństwu…. Wolę ku Bogu obrócić… Na to innej mocy potrzeba niż ziemska! Na to trzeba wielkich świętości, co by dusze w jasyr wzięły… (…) Gdyby wizerunek cudowny stanął w kościele kodeńskim, zmieniłby oblicze cały kraj…. Bo lud jest dobry i wierny, tylko brak mu Matki…” „Umie chcieć ten uparty Sarmata! Rzadko można dziś spotkać ludzi, pragnących równie gwałtownie czegoś innego niż złota… Bo z pewnością przez penitenta nie mówiła chciwość. Przy tym niegłupi, skoro się na kopię nie zgodził… (…) Kołaczcie, a będzie wam otworzone. Matka Boża wyróżniła tego człowieka w sposób niewątpliwy i niezwykły… Kto wie?”.

Jak dowiadujemy się z późniejszych wydarzeń, Ojciec Święty musiał, co oczywiste, odmówić zuchwałej prośbie.Sapieha więc zdecydował się uciec do bezbożnego czynu, powodowanego jednak jego wielką czcią i miłością do Matki Bożej Gregoriańskiej – do przekupstwa zakrystiana kaplicy papieskiej. Obiecał mu 500 złotych dukatów w zamian za wizerunek z kaplicy papieskiej. Zakrystian skuszony tak wielkim majątkiem w nocy wyciął z ram obraz i przekazał go Sapiesze. Wojewoda natychmiast spiesznie opuścił Rzym, a będąc wytrawnym żołnierzem, który brał również udział w zdobyciu i okupacji Moskwy, i mając sprawnyorszak, omijał miasta i gościńce, więc pomimo ostrego pościgu, po męczącej podróży dotarł z obrazem do Kodnia. Budowa kościoła na rynku nie została jeszcze ukończona, więc obraz wielce uroczyście wprowadzono do kaplicy zamkowej pw. Ducha Świętego (do dzisiaj znajduje się tam w prezbiterium zachowana drewniana zasłona wizerunku). „Przed chwilą, idąc w procesji, pan Sapieha czuł się dufny, szczęśliwy i pewny, że Bóg go użył do wykonania swej woli – a oto teraz ogarnęła go wątpliwość niemożliwa do zniesienia. Wydał się sam sobie grzesznikiem, tym gorszym, że zadufanym. Mniemał się Bożym narzędziem? – Nie jest że tylko świętokradcą i zbrodniarzem godnym kary? Nie zasłużył że na to, by Bóg rozgniewany, cudowną moc obrazu cofnął? (…) Pierwszy raz nawiedziła go podobna myśl, a wszakże to była myśl słuszna.” Pan Bóg jednak nie cofnął cudownej mocy obrazu. „Potężne tchnienie cudu przeleciało nad głowami, chyląc je ku ziemi, jak wiatr chyli kłosy. W powietrzu drgały niewidzialne prądy tak mocne, że laski kalek padały z trzaskiem na podłogę, widzieli ślepi, stawali na nogi bezwładni. (…) Pan Sapieha szlochał jak dziecko. Wojewodzina dygotała w uniesieniu. Ludziom dreszcz świętej grozy podnosił włosy na głowie, parli nieprzytomnie naprzód, byle bliżej. (…) Gorzały oczy wpatrzone w Bogarodzicę, drżały usta, którymi ogłaszali Maryi – zdrowi swą wiarę i miłość, chorzy swoją nadzieję i wdzięczność. (…) Ponad tą falą ludzką zbitą i skłębioną, bolejącą, dziecinną, szaloną, ponad otchłanią bólu, wiary i nędzy – spoglądały oczy niezgłębione, miłosierne, ogarniające każdego… Tak oto dnia 15 września roku Pańskiego 1631 Madonna Gregoriańska di Guadalupe, zwana odtąd Matką Boską Kodeńską, obejmowała na długie wieki w miłosierne swe władanie Kodeń, a z nim całą Białoruś, Żmudź, Podlasie, Wołyń, Ziemię Brzeską, Bełzką i Chełmską… (…) Nad Kodniem rozjarzyła się ulewa cudów. (…) Można było sądzić, że moc cudotwórcza przyznana obliczu Maryi gromadziła się wokół obrazu, długie lata nie wykorzystywana w papieskiej mało dostępnej kaplicy, teraz lunęła olśniewającym strumieniem. Ksiądz kanonik Boćkowski, dbały o chwałę Matki Bożej, zapisywał starannie wszystkie uzdrowienia i łaski szczególne za pośrednictwem Madonny Gregoriańskiej otrzymane.” Ojcowie Oblaci jako kustosze kodeńskiego sanktuarium niejednokrotnie mieli okazję spotykać ludzi, którzy w różnych sytuacjach życiowej biedy, gdy rozsądek, doświadczenie i nauka odbierały im nadzieję, przybywali do Matki Bożej prosić o ratunek. Trudno przedstawiać te kazusy, bo wymaga tego – naturalna w takich sytuacjach – dyskrecja, mogą jednak zaświadczyć, że zdarzająsię one i teraz. To sprawia, że rosną sława i kult Matki Bożej Kodeńskiej, do której przybywają coraz liczniej pielgrzymi by prosić, dziękować, zawierzać…

Jednak świętokradztwo miało zostać ukarane. „Urban VIII nie należał do tych, co zapominają. Straciwszy wszelką nadzieję prawnego odzyskania obrazu, klątwę na zbrodniarza rzucił i za ekskomunikowanego w całym chrześcijaństwie ogłosił.”Od tego momentu Sapieha był wyłączony ze społeczności chrześcijańskiej i „przez Kościół za umarłego uznany. Że wzbronione mu jest Imię Boga; Sakramenta święte, wstęp do kościoła i obcowanie z wiernymi, a po śmierci w poświęconej ziemi odpoczynek. Nieużyteczne modlitwy niczyje, niedostępna Łaska Boża”: Restrykcje dotykały także jego rodziny.

Mimo to nie chciał rozstać się z ukochanym wizerunkiem. Tradycja przekazuje, że w kościele św. Anny, poświęconym w styczniu 1636 roku kazał dobudować nad zakrystią dwa pomieszczenia, wybić okna w ścianie prezbiterium, a nad kaplicą boczną, w której miał się znaleźć obraz Matki Bożej Kodeńskiej uczynić balkon, na który do dziś jest wejście od strony owych pomieszczeń. W ten sposób, nie łamiąc zakazu i nie będąc widzianym, mógł przysłuchiwać się modlitwom w świątyni i spoglądać na obraz.

Po pewnym czasie postawa Sapiehy jako senatora, który mimo nałożonej nań klątwy bronił skutecznie Kościoła Katolickiego w Sejmie Rzeczpospolitej, wyjednała mu przebaczenie. Papież Urban VIII miał karę cofnąć (a nawet nakazać wymazanie faktu rzucenia klątwy), a obraz został ofiarowany Sapiesze – wskazuje na to wypis z Tajnych Archiwów Watykańskich, którego kopia znajduje się w Kodniu. Mikołaj Sapieha odbył pieszą pokutną pielgrzymkę do Rzymu. „Aleksander Sapieha powróciwszy niegdyś z Rzymu opowiadał, że ołtarz w papieskiej kaplicy pozostaje pusty, taki, jakim go zastano nazajutrz po rapcie, i pan Sapieha obawiał się tego widoku. Nie znał Urbana VIII, który był równie wielkoduszny, jak popędliwy. Gdy karał, karał bez litości, lecz gdy przebaczał, przebaczał całkowicie, do dna. Nazajutrz po cofnięciu klątwy wstawiono w pustą ramę ołtarza inny piękny obraz Madonny na znak, że tamta sprawa została zakończona i nie ma co do niej powracać. Lecz pan Sapieha nie wiedział o tym i z drżeniem przestąpił próg oratorium. Klęknął ukrywając twarz w dłoniach i nagle, z niewymownym wzruszeniem odczuł to samo co niegdyś na tym miejscu: zapalenie ducha, wniesienie się ku niepowszednim wyżynom, przeniknięcie Bogiem tak silne, że łzy radości, błogosławione łzy świętych popłynęły mu strumieniem z oczu. Takie uskrzydlenie duszy mogło być tylko dziełem Maryi  (…), zatem Ona była tutaj jak dawniej, królowała, wypełniała słodyczą Swej mocy kaplicę! Sapieha nie zabrał Jej, nie ukrzywdził Watykanu, nie zubożył Rzymu. Maryja była równocześnie w Kodniu i tutaj, i na całej ziemi, wszędzie jednako współczująca. (…) Obraz miał od Boga daną siłę naprowadzania ludzi na właściwy trop Królowej i Matki, i w tym leżało jego niemierne znaczenie. Sprawiane za jego pośrednictwem łaski nie płynęły z malowidła, z barw nieskażonych starością, lecz od Tej, którą malowidło przedstawiało. (…) Pojął, że Kodeń wraz z bazyliką i z obrazem zginąć może – a przecież Maryi przez to nie ubędzie i chwała Maryi na tym nie ucierpi.”

15 sierpnia 1723 roku na prośbę Jana Fryderyka Sapiehy obraz Matki Bożej Kodeńskiej został ukoronowany koronami papieskimi. Była to trzecia koronacja obrazu na terenach dawnej Polski: pierwsza koronacja koronami papieskimi miała miejsce na Jasnej Górze – 1717, następna w Trokach koło Wilna – 1718.

Po rozbiorze Polski i powstaniu styczniowym mocą zaborców rosyjskich obraz Matki Bożej Kodeńskiej został wysłany na zesłanie do Częstochowy i do Kodnia powrócił dopiero w 1927 roku.

Cały 2023 rok jest rokiem Jubileuszowym 300-lecia koronacji Cudownego Wizerunku Matki Bożej Kodeńskiej. Centralne obchody zaplanowane są na 15 sierpnia, podczas których Matka Boża otrzyma owe korony pobłogosławione przez Ojca Świętego Franciszka.

facebook.com/SanktuariumKoden

I w tym to właśnie szczególnym czasie do Kodnia przybyła nasza pielgrzymka. Pierwszy dzień spędziliśmy zapoznając się z historią miasta, bazyliką św. Anny, kościołem św. Ducha, uczestnicząc w nabożeństwach i spacerując po przeuroczym renesansowym ogrodzie Kalwarii z pozostałościami zamku, podziwiając rozlewiska nawiązujące do dawnego portu Sapiehów i rzucając czasem okiem na graniczne słupy Białorusi po drugiej stronie Bugu. W kolejnym dniu oprócz stałych punktów rozkładu dnia odwiedziliśmy też Centrum Religijno-Zabytkowe w znajdującej się nieopodal Hannie z zabytkowym drewnianym kościołem i dzwonnicą, Zegarem Męki Pańskiej, wieloreligijnym muzeum i artystyczną galerią.

Kościół pw. Św. Apostołów Piotra i Pawła w Hannie ma wyjątkowe wnętrze – malowidła zdobiące jego ściany wykonano na płótnach rozpiętych na cały ich wymiar. W ołtarzu głównym znajduje się obraz Matki Bożej Hanneńskiej, który podobnie jak wizerunek kodeński znalazł się właśnie tam za wyraźną wolą Matki Bożej, która tu również dokonuje cudów i obdarza łaskami. Do świątyni w Hannie trafił w 1897 roku. Niewielki ten obraz na płótnie jest wierną kopią słynącej cudami ikony Matki Bożej z sanktuarium w Poczajowie (obecnie Ukraina) i „przypłynął Bugiem”. Flisacy spławiający drzewo z Ukrainy do Gdańska opłacili nim gościnę w sąsiedniej miejscowości Kuzawka. Po dziwnym ocaleniu z pożaru obraz przeniesiony do domu gospodarza zaczyna świecić i znikają zeń ślady opalenizny. Po jakimś czasie zaczyna ociekać wodą. Ludzie odczytują to jako łzy Matki Bożej i postanawiają procesyjnie oddać obraz do swojego kościoła w Sławatyczach. Na dzień procesji wybrano piątą niedzielę wielkanocną. W czasie przeniesienia obrazu dokonywały się niezwykłe znaki: zboże na skraju pola stratowane przez tłum ludzi podniosło się samoczynnie, woły ciągnące wóz z obrazem odmówiły kategorycznie utrzymania zaplanowanego kierunku, zaś dobrowolnie podjęły dalszą wędrówkę po zwróceniu ich ku Hannie. Wobec tego obraz zostaje oddany do prawosławnej wtedy świątyni w Hannie. Odtąd przez prawie 70 lat wizerunek Matki Bożej Hanneńskiej był przedmiotem kultu – w każdą piątą niedzielę po Wielkanocy odprawiano nabożeństwa, podczas których wystawiano obraz przed ołtarz, a wierni podchodzili i modląc się dotykali chusteczkami postaci Maryi. Potem pocierali nimi chore miejsca. Około 1970 roku z racji ustanowienia odpustu pw. Matki Bożej Częstochowskiej kult ten ustał i cała ta historia uległaby zapomnieniu, gdyby nie nowe znaki. Pewnej niedzieli, piątej wielkanocnej oczywiście, gdy w kościele prowadzono prace konserwatorskie, obraz samoczynnie zszedł z ołtarza i ułożył się do adoracji dając możność przyłożenia chusteczki pewnej osobie, która usilnie domagała się dostępu do Matki Bożej, przekonana, że już tylko Ona może pomóc w beznadziejnym przypadku, który dotknął jej rodzinę. I tak też się stało. Po tym wydarzeniu proboszcz kościoła zaczął zbierać okruchy pamięci ludzkiej i stopniowo odtworzył powyższą historię. Teraz opowiada ją ochotnie wszystkim chętnym słuchaczom (i nam w tej liczbie). Łaski udzielane przez Matkę Bożą w beznadziejnych wypadkach trwają nadal. Od 2017 roku kult Matki Bożej Hanneńskiej został wznowiony i w każdą piątą niedzielę wielkanocną obraz jest uroczyście udostępniany do adoracji.

Po tych dwóch dniach pełnych wrażeń, wzruszeń i modlitwy wracaliśmy do domu pełni wdzięczności dla Matki Bożej, że nas tam wezwała, dla naszych dobroczyńców, że umożliwili nam ten wyjazd i przyjęli nas tak życzliwie, i dla Opaczności Bożej, która obdarzyła nas przepiękną pogodą i zdrowiem w podróży. Polecamy wszystkim odwiedzenie tego cudownego miejsca Maryi Królowej Podlasia.

W tekście wykorzystano fragmenty powieści Zofii Kossak-Szczuckiej „Błogosławiona wina”.

facebook.com/SanktuariumKoden

Dom Zakonny Misjonarzy Oblatów Maryi Niepokalanej
Rynek 1, 21-509 Kodeń
Numer telefonu: 83 375 41 19
E-mail: oblaci@koden.com.pl
Strona internetowa: www.koden.com.pl
Strona projektu: www.odkryj.koden.com.pl,
www.rewitalizacja-koden.oblaci.net

Maria Baranowa

Tekst ukazał się w nr 12 (424), 30 czerwca – 27 lipca 2023

X