Klątwa naczelnego lekarza. Część 1 Cywilny szpital w Stanisławowie. NAC

Klątwa naczelnego lekarza. Część 1

W 1841 r. na południowo-zachodniej okolicy Stanisławowa rząd austriacki wybudował szpital miejski lub jak wówczas mówiono „szpital cywilny”. Gmach zachował się do dziś i mieści się tu najstarszy miejski szpital kliniczny przy ul. Mazepy 114. Posada naczelnego lekarza była bardzo prestiżowa, ale i niebezpieczna. Większość dyrektorów umierała przedwcześnie.

Miłośnik srebrnych guldenów

Znaczną część kosztów na budowę szpitala przekazał ówczesny gubernator Galicji arcyksiążę Ferdynand d’Este. Wdzięczni mieszkańcy Stanisławowa nazwali lecznicę jego imieniem. W tamtych czasach we Lwowie drukowano „Schematyzm Królestwa Galicji i Lodomerii z Wielkim Księstwem Krakowskim”. Przytaczano w nim wiadomości o wszystkich urzędach państwowych Galicji, z zakładami medycznymi włącznie. Opisano tam i szpital stanisławowski. Początkowo podawano w nim informacje o liczbie łóżek i rocznym dochodzie, ale od roku 1870. wymieniano cały personel zakładu.

Zygmunt Mroczkowski – pierwszy znany dyrektor szpitala cywilnego. Polona.pl

Pierwszym znanym „prymariuszem” – czyli lekarzem naczelnym – był Polak Zygmunt Mroczkowski (1837-1888). Oprócz posady w szpitalu prowadził również praktykę prywatną. Większość współczesnych mu określa go jako „najlepszego eskulapa Stanisławowa”. Wprawdzie również jako najdroższego. Powiadają, że lekarz ten nie zaczynał oględzin pacjenta, jeżeli ten nie pokazał mu srebrnego guldena. W 1870 r., Mroczkowski uzbierawszy pieniądze, kupił budynek i kapitalnie go rozbudował, zdobiąc go tarasem z kolumnami (obecny budynek przy ul. Strzelców Siczowych 8). Doktor brał czynny udział w społecznym życiu miasta, zajmował liczne honorowe posady – pierwszego prezesa Towarzystwa Gimnastycznego „Sokół”, kierownika rzemieślniczego stowarzyszenia „Gwiazda”, członka zarządu Kasy Oszczędności, czy bursy im. Kraszewskiego.

Grobowiec rodzinny Mroczkowskich przetrwał dewastację stanisławowskiego cmentarza. Zdjęcie autora

Zmarł pan Zygmunt w wieku 51 lat, zaraziwszy się od pacjenta. Ówczesny student gimnazjum Marian Ostrowski pisze o tym w swych wspomnieniach: „Miejscowi lekarze leczyli młodzież bursy za darmo. Czasami odwiedzali nas tacy lekarze jak Mroczkowski, dyrektor szpitala, człowiek bardzo zdolny i bardzo nerwowy. Właśnie wystawił sobie nowy dom przy ul. Sobieskiego. W mieście cieszył się zaufaniem, ale zmarł w sile wieku. Jego dawna służąca z Łyścca zachorowała na tyfus. Pojechał leczyć ją i zaraził się tą chorobą. Byłem na jego pogrzebie. Na cmentarzu ładnie mówił burmistrz Kamiński. Po nim przemawiał jakiś lekarz (Izraelita), tak długo po niemiecku, że doprowadził słuchaczy prawie do utraty przytomności”.

Wdowa po lekarzu, Ksaweria, wystawiła swemu małżonkowi elegancki nagrobek, autorstwa lwowskiego artysty Juliana Markowskiego. Stanisławowski magistrat również nie zapomniał o doktorze, nazywając jego imieniem ulicę (ob. 100-lecia Czerwonego Krzyża).

Dom Mroczkowskiego zachował się i jest obecnie pod adresem Strzelców Siczowych 8. Zdjęcie autora

Pogromca cholery

Następcą Mroczkowskiego został Ukrainiec Jurij Kąkolniak (1848-1902). W źródłach figuruje również jako Georgij – ale to ta sama osoba. Po ukończeniu stanisławowskiego gimnazjum chłopiec udał się do Wiednia, gdzie na uniwersytecie uzyskał dyplom „lekarza wszech nauk lekarskich”. Bez kontaktów i wpływowych krewnych młodemu medykowi trudno było zrobić karierę. W 1877 r. Kąkolniak wstępuje do wojska. Po zakończeniu kontraktu przez jakiś czas był naczelnym lekarzem w Tłumaczu, a w 1882 r. przeniósł się do Stanisławowa. Lekarzy wówczas ostro brakowało. Powiem, że na cały powiat Stanisławowski było zaledwie ośmiu medyków, przy tym wszyscy oni mieszkali w mieście.

Kąkolniak szybko „obrósł” licznymi prywatnymi klientami, pracując jako lekarz w więzieniu. Po śmierci Mroczkowskiego, pan Kąkolniak zajął posadę dyrektora szpitala cywilnego. Niebawem los zgotował mu poważną próbę – w latach 1892-1893 Stanisławów ogarnęła epidemia cholery. Na czele walki z chorobą stanął dr Kąkolniak. Aby zmusić przeciętnych mieszkańców do mycia rąk, napisał popularną broszurę „Hygiena”, którą wydało i rozpowszechniało Towarzystwo „Proswita”. Zdecydowane działania przyniosły pomyślne wyniki – epidemię udało sie opanować.

Doktor Kąkolniak był również zdolnym chirurgiem. W 1892 r. do szpitala przywieziono 14-letniego chłopca Mychajła B. z Tyśmienicy, któremu koń przebił czaszkę. Doktor przeprowadził złożoną operację, w czasie której wyciągnął ułamek kości z mózgu, po czym wstawił go na miejsce tak zręcznie, że „chłopak żyje i cieszy się dobrym zdrowiem, jak przedtem”.

Zajmowanie wysokiego stanowiska i kontakty z miejscowym establishmentem pozwoliły to naczelnemu lekarzowi zrobić niezłą karierę polityczną. W 1891 r. został radnym gminy, a w latach 1892-1894 był zastępcą burmistrza. Zrzekł się tego stanowiska dobrowolnie po obraniu go deputowanym rady miejskiej. Fotel radnego obejmował do końca życia. Polityk nie zapominał o swoich ukraińskich korzeniach, aktywnie działał na rzecz nadania jednej z ulic miasta imienia Tarasa Szewczenki. Jednocześnie miał dobre stosunki z Polakami. Jako zastępca burmistrza zorganizował w 1894 r. wielką miejską manifestację z okazji rocznicy insurekcji kościuszkowskiej. Cieszył się zaufaniem i szacunkiem wszystkich warstw mieszkańców Stanisławowa. Kierował miejską Kasą Oszczędności – na tę posadę obierano jedynie mieszkańców miasta o nieposzlakowanej opinii.

Jedną z największych jego zasług był lobbing na rzecz założenia miejskiego parku, o co toczył zaciekłe batalie w magistracie i udowodnił, że teren naprzeciwko więzienia „Dąbrowa’ jest absolutnie bezpiecznym i zdrowym miejscem.

Willa Kąkolniaka. Pocztówka z kolekcji Olega Hreczanyka

Nie pomijał dr Kąkolniak i własnego dobrobytu. Pod koniec XIX w. wykupił elegancką willę Cieńskich przy ul. Kamińskiego (ob. ul. I. Franki 35). Będąc u szczyty sławy, dobrobytu i uznania społecznego zaraził się tyfusem plamistym i zmarł 10 czerwca 1902 r.

Chirurg od Boga

Na zamianę dr. Kąkolniaka przysłano 40-letniego lekarza Stanisława Krasowskiego (1862-1916). Przykarpacie nie było mu obce – pochodził z Doliny, ukończył gimnazjum stanisławowskie. Zawód chirurga zdobył w Krakowie. Po ukończeniu uniwersytetu przez siedem lat pracował jako asystent w klinice znanego krakowskiego chirurga Ludwika Rydygiera. Następnie odbył praktykę we Lwowie, a w 1898 r. został naczelnym lekarzem nowo otwartego szpitala w Gorlicach. Młody chirurg szybko przekształcił swoją placówkę na jedną z najlepszych w Galicji.

Po przeniesieniu do Stanisławowa naczelny lekarz znalazł się pod ostrzałem tutejszych pań. Rzecz w tym, że był on jeszcze kawalerem, a przy tym stosunkowo młodym i dość przystojnym. Jak i jego poprzednicy, dr Krasowski aktywnie udzielał się w życiu społecznym. W 1904 r. zostaje zastępcą miejskiego radnego, w 1908 r. radnym miejskim, a w 1912 r. – radnym rady powiatowej. Równocześnie pełnił honorowo obowiązki prezesa miejskiej Kasy Oszczędności i prezesa Zarządu Polskiej Kasy Pożyczkowej.

Współcześni określają go, jako „chirurga od Boga”. Operował dużo i miał lekką rękę. Jego dewizą było: „Moją wielką misją – przynieść ulgę cierpiącej ludzkości”.

Stanisław Krasowski mieszkał przy ul. Szpitalnej. Pocztówka z kolekcji Zenowija Żerebeckiego

Jeżeli za Mroczkowskiego w szpitalu cywilnym było jedynie dwóch lekarzy: on sam i chirurg, oraz 4–5 – sanitariuszy, to obecnie sytuacja znacznie się poprawiła. Na rok 1905 stan osobowy szpitala wyglądał tak:

1 – dyrektor dr Krasowski;

2 – sekundariusz, dr Dobrucki (choroby wewnętrzne);

3 – sekundariusz, dr Krejc (choroby oczne);

4 – praktykant, dr Pacyna (choroby skóry i weneryczne);

5 – praktykant, dr Mondsztein (choroby skóry i weneryczne).

Pracę sióstr wykonywało 10 zakonnic, a ponadto 15 osób personelu pomocniczego. Zakład rozliczony był na 120 łóżek, ale przeważnie leczyło się tam około 200 osób. „Nadwyżkowych” pacjentów układano po dwóch na jednym łóżku lub rozścielano materace na podłodze. Artykuł „Kuriera Stanisławowskiego” z tego okresu przytacza listę podstawowych schorzeń leczonych w 1904 r.:

Choroby oczu – 448;

Choroby weneryczne – 238;

Choroby skóry – 158;

Gruźlica – 80 (zmarło 22);

Choroby infekcyjne – 46;

Urodzin – 42.

Operacji chirurgicznych przeprowadzono 1049. Większość z nich była za sprawą skalpela dr Krasowskiego. W pierwszym półroczu 1905 r. w szpitalu leczyło się 2957 osób, z nich zmarło 99. Odsetek śmiertelności wynosił 3,3%, co uważane było za niezły wynik.

W czasie I wojny światowej dyrektor Krasowski pozostał w okupowanym mieście. Rosjan nie obawiał się, a nawet udało mu się obronić swój szpital, gdzie moskale planowali urządzić szpital wojskowy. 17 listopada 1916 r. dr Krasowski niespodziewanie zmarł, zaraziwszy się tyfusem plamistym. W okresie międzywojennym jego imieniem nazwano obecną ul. Szpitalną, przy której mieszkał.

PS.

Tyfus plamisty swą nazwę otrzymał od charakterystycznej wysypki na bocznych powierzchniach tułowia i kończyn. Przenoszą go wszy. Towarzyszył mu silny ból głowy, wysoka gorączka, bezsenność, wizje i kłopoty z sercem. Skuteczną szczepionkę przeciwko tyfusowi wynalazł dopiero w latach 1920 prof. Rudolf Weigl.

Iwan Bondarew

Tekst ukazał się w nr 3-4 (439-440), 29 lutego – 14 marca 2024

X