Kalendarz o powstaniu „Białego Słonia”

Kalendarz o powstaniu „Białego Słonia”

W ramach obchodów na Ukrainie i w Polsce 80-lecia otwarcia Obserwatorium Astronomiczno-Meteorologicznego im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w pasmie Czarnohory na szczycie Pop Iwan Studium Europy Wschodniej Uniwersytetu Warszawskiego zaprezentowało kalendarz na rok 2018 z unikatowymi zdjęciami.

– Jest to nasz akcent wizualny – powiedział dla Kuriera Jan Malicki, dyrektor Studium Europy Wschodniej UW. – Jest to piękny kalendarz z 12 widokami do każdego miesiąca. Są to zdjęcia historyczne z 1938 roku, poza jednym widokiem umieszczonym w styczniu, gdzie jest rzut projektu architektonicznego Kazimierza Marczewskiego i Jana Pohoskiego, który wygrał w 1935 roku, a dalej już są zdjęcia z 1938 roku.

Pod tytułem „Trzy asy” umieszczono wspólne zdjęcie Vincenza, Orłowicza i Szekieryka, trzech wielkich ludzi Huculszczyzny. Stanisław Vincenz – wielki pisarz, ktoś, kto łączy Polaków, Hucułów, Ukraińców. Wszyscy go kochają, wszyscy uznają za wielkiego pisarza. Tu nie ma wątpliwości. Mieczysław Orłowicz – przewodnik, autor licznych przewodników, bardzo wpływowa postać w Ministerstwie Komunikacji w Warszawie. I wreszcie Petro Szekieryk-Donykiv, wójt Żabiego, który przez Vincenza był uważany za wybitnego pisarza. Vincenz nawet nazywał go huculskim Vergiliusem i chciał pokazać Europie. Za rok już była wojna i wszyscy musieli stąd uciekać. Orłowicz przetrwał w Krakowie, potem w Warszawie. Vincenz uciekał na Węgry. Potem, jak wrócił do Bystrycy, został aresztowany, ale udało mu się wyjechać i do lat 70. mieszkał w Niemczech, potem w Szwajcarii. Natomiast najcięższy był los huculskiego pisarza Petra Szykieryka, nota bene osoby bardzo znanej w Polsce, posła na Sejm, który został aresztowany w październiku. Jakiś czas był więziony w gmachu NKWD w Stanisławowie i od 1940 roku słuch po nim zaginął. Wiadomo było, że został wywieziony z innymi w jakimś transporcie go lagrów, ale nawet nie wiemy gdzie zginął, w jakim lagrze.

Na innym zdjęciu pokazujemy studentów z Warszawy, którzy akurat zatrzymali się w drodze do schroniska „Pod Popm Iwanem” („Na Pohorylcu”) Akademickiego Związku Sportowego z Warszawy. Pokazujemy samo schronisko zbudowane w 1934 roku, które było najwyżej położonym, czynnym schroniskiem w Polsce przedwojennej – 1742 m n.p.m.

Jest też kilka zdjęć związanych bezpośrednio z samym otwarciem obserwatorium w piątek 29 lipca 1938 roku. Przemawia generał Leon Berbecki, budowniczy obserwatorium, prezes Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej, która była formalne inwestorem tego budynku. Uniwersytet Warszawski otrzymał to potem jako budynek pod opiekę naukową, do realizacji planów naukowych, ale nie był inwestorem. Obok siedzi Aleksander Prystor, marszałek Senatu RP. Jego los, nota bene był identyczny jak Szekieryka, ponieważ został aresztowany w Wilnie w 1940 roku, kiedy bolszewicy zajęli Litwę i skończył życie na Butyrkach w Moskwie. Różnica jest taka, że przynajmniej wiemy, gdzie on skończył życie.

W sierpniu jest fotografia przyjęcia, jakie wydano dla znakomitych gości, zwykłych gości, dla budowlańców i dla Hucułów z okolicy. We wrześniu jest pokazana fotografia, kiedy ks. Edmund Paszkowski, kapelan Ligi Obrony Powietrznej i Przeciwgazowej święci budynek starodawnym zwyczajem poświęcenia nowej budowli. Na szczęście na Huculszczyźnie jeszcze się to stosuje, gdzie ludzie są tradycyjni i religijni.

Na pytanie skąd te zdjęcia, Jan Malicki wyjaśnił, że przede wszystkim z Narodowego Archiwum Cyfrowego RP, ale również ze zbiorów Obserwatorium Astronomicznego Uniwersytetu Warszawskiego.

– W październiku pokazaliśmy obserwatorium w charakterystycznej mgle, którą my znamy – mówił dalej Jan Malicki. – Jest widocznie coś, co trzeba podkreślić, widok ze strony czechosłowackiej. Tam stoi takie podwyższone stanowisko drewniane dla żołnierza KOP-u przy granicy polsko-czechosłowackiej. Jak wiadomo, od 15 marca 1939 – polsko-węgierskiej. KOP nie mający tam swoich budynków uzyskał zgodę, by tam była strażnica KOP-u, co zresztą dla obserwatorium było bardzo dobre, bo gwarantowało mu bezpieczeństwo.

Przedostatnie zdjęcie pokazuje pierwszy śnieg, który przykrył w 1938 roku obserwatorium. To jest listopad. Fotografia grudniowa pokazuje słynny astrograf, sprowadzony z Glasgow. Jedno z najnowszych urządzeń w ówczesnej Europie. A przy nim badacz patrzący w niebo. I podpisaliśmy, że zaczęliśmy tam badania naukowe, co jest prawdą. Są wyniki tych badań przechowywane w Warszawie, w Instytucie Meteorologii i Gospodarki Wodnej, który jest dziedzicem prawnym i naukowym przedwojennego Państwowego Instytutu Meteorologicznego. Zatem jak widać, ten kalendarz jest dla mnie niemałym wydarzeniem, bo z pamięci wymieniam kolejne miesiące i wszystkie zdjęcia.

Konstanty Czawaga
Tekst ukazał się w nr 7 (299) 13-24 kwietnia 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X