Jubileuszowy tom „Wrocławskich Studiów Wschodnich”

Dotarł do nas kolejny tom czasopisma „Wrocławskie Studia Wschodnie”. Jest to wydanie jubileuszowe – dwudzieste.

Pierwszy tom ukazał się w roku 1997. W zamyśle miał to być rocznik naukowy poświęcony relacjom polsko-rosyjskim i ich aspektom historycznym, jak również współczesnym. Pomysł edycji specjalistycznego czasopisma o tematyce wschodniej powstał w istniejącym od 1992 roku Ośrodku Badań Wschodnich, kierowanym przez dra Antoniego Kuczyńskiego, powiązanym strukturalnie z Katedrą Etnografii i Antropologii Kulturowej Uniwersytetu Wrocławskiego. Redaktorem naczelnym czasopisma został polonista, wybitny znawca baroku polskiego prof. Czesław Hernas. Do składu komitetu redakcyjnego weszli m.in. Adolf Juzwenko, dyrektor Zakładu Narodowego im. Ossolińskich, i Antoni Kuczyński, profesor PAN, pracownik Instytutu Historii Nauki Polskiej Akademii Nauk w Warszawie, który od 2003 roku jest redaktorem naczelnym czasopisma. Do Rady Naukowej Wydawnictwa wchodzą m.in. Jan Malicki (Warszawa), Władimir Barysznikow (Sankt Petersburg), Ołeksij Suchyj (Lwów), Aleksander Wabiszczewicz (Brześć). W 20 tomach wydanych w latach 1997-2016 opublikowano łącznie 586 tekstów, w tym 164 artykuły, 86 miscellaneów, 192 recenzje oraz 144 sprawozdania i informacji. Bardzo szybko we „Wrocławskich Studiach Wschodnich” rozpoczęto publikacje prac odnoszących się do innych sąsiadów Polski za wschodnią granicą – poświęconych stosunkom polsko-białoruskim, a w ostatnim czasie również polsko-ukraińskim.

W tomie 20 znajdujemy artykuły poświęcone tematyce Kresów Południowo-Wschodnich, a wśród nich rozprawa naukowa Edwarda Czapiewskiego „Polska – Ukraina – Rosja Radziecka, zderzenie strategii bezpieczeństwa regionalnego w latach 1918-1921” oraz „Zarys działalności Zarządu Obwodowego Związku Patriotów Polskich w Stanisławowie (1945-1946)” Rafała Kazimierza Nowaka. Dla lwowian niezwykle interesującymi i cennymi są materiały dotyczące życiorysów lwowskich profesorów Romana Renckiego (1867-1941) autorstwa Jerzego Supadyego, Tadeusza Boya-Żeleńskiego autorstwa Grażyny Legutko, Antoniego Łomnickiego autorstwa Romana Dudy i księdza Władysława Komornickiego autorstwa Anny Fastnacht-Stupnickiej. Wszystkie cztery artykuły łączy to, że profesorowie ci zostali rozstrzelani w noc z 3 na 4 lipca 1941 roku przez oprawców hitlerowskich na Wzgórzach Wuleckich we Lwowie. Jak powiedziała nam Anna Fastnacht-Stupnicka, redakcja planuje opracować życiorysy wszystkich profesorów polskich rozstrzelanych w tę noc i wydać je jako osobną książkę. Przy opracowaniu biogramów wykorzystano dużo nowych, nieznanych lub mało znanych materiałów archiwalnych, również wspomnienia rodzinne.

Ciekawie wygląda życiorys Tadeusza Boya-Żeleńskiego, opracowany jako dziewięć wcieleń tego niezwykłego człowieka. Te wcielenia określają niezwykle bogatą i różnorodną działalność publiczną, naukową, literacką, a także życie prywatne Boya. Autorka ułożyła jego życiorys w następujące rozdziały swego artykułu: osoba prywatna, lekarz-naukowiec, „cygan” i kabareciarz, tłumacz i wydawca, pasjonat teatru, publicysta-społecznik, krytyk literacki – popularyzator i demistyfikator, biografista (antybrązownik), profesor romanistyki (ofiara mordu).

Najbogatszym w nowe materiały rodzinne i dokładny opis kariery duchowej i naukowej jest życiorys księdza Władysława Komornickiego, doktora teologii, w latach 1939-1941 zastępcy profesora na Tajnym Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie. Była to jedyna osoba stanu duchownego rozstrzelana przez hitlerowców na Wzgórzach Wuleckich.

Autorka artykułu Anna Fastnacht-Stupnicka jest wrocławską dziennikarką o lwowskich korzeniach rodzinnych. Szeroki rozgłos we Lwowie miała jej książka „Zostali we Lwowie”, która doczekała się dwóch wydań. Książka opowiada o losach Polaków, którzy zdecydowali się nie opuszczać Lwowa po II wojnie światowej, pozostali we Lwowie, zaś ich dzieci i wnukowie mieszkają tu nadal. W tej książce spotykamy się z osobami dobrze nam znanymi, również z tymi ze starszego pokolenia, które odeszły od nas w latach 60., 70., 80. XX wieku. Książka powstała na podstawie materiałów rodzinnych – losów ciotki autorki Janiny Fastnacht, która została po wojnie we Lwowie, a także z wielogodzinnych rozmów przeprowadzonych z Polakami mieszkającymi dziś w tym mieście, często w mieszkaniach swych dziadków i pradziadków. Wśród wielu niezwykłych wydarzeń i losów ludzkich przebija się wątek nie tylko patriotycznej postawy, ale też czynnego działania w warunkach reżimu radzieckiego i prześladowań kościoła. Jednym z takich działań było przeniesienie szczątków zasłużonych polskich bohaterów z Cmentarza Orląt do grobowców na Cmentarzu Łyczakowskim.

Do dziś historia ta pozostaje tajemniczą i nie do końca zbadaną. Otóż, w sierpniu 1971 roku przed zniszczeniem na rozkaz władz radzieckich ówczesnego Lwowa Cmentarza Orląt grupa lwowskich Polaków postanowiła przenieść szczątki najbardziej zasłużonych obrońców Lwowa do bardziej bezpiecznych miejsc. Kim byli ci ludzie? Do dziś nie możemy odtworzyć pełnej listy tych, którzy działali w tak szlachetnej, lecz również bardzo niebezpiecznej sprawie. Na pewno była wśród nich Maria Tereszczakówna, ostatni przedwojenny sekretarz Straży Mogił Polskich Bohaterów. To właśnie ona pisała do generała Romana Abrahama po tragicznych wydarzeniach 25 sierpnia 1971 roku: „Tragiczne chwile przeżywamy w końcowych dniach sierpnia. Czołgi zburzyły Pomnik Chwały na Cmentarzu Orląt i stratowały resztę grobów. Ratujemy od zagłady pozostałe jeszcze szczątki i kości naszych poległych żołnierzy. Prawie wszystkie groby zrównano z ziemią… Obecnie własnymi rękami, łopatkami wybieramy ze znanych nam grobów kości pilotów Stefana Bastyra, Stefana Steca i Władysława Torunia”. (Treść listu podaję za: prof. Stanisław Nicieja „Lwowskie Orlęta. Czyn i legenda”).

Z innych źródeł wiadomo, że w tym czasie konspiracyjnie przeniesiono też prochy dowódców obrony Lwowa brygadiera Czesława Mączyńskiego, arcybiskupa Józefa Teodorowicza, księdza Gerarda Szmyda, generała Wacława Iwaszkiewicza, generała Tadeusza Rozwadowskiego, senatora Tadeusza Cieńskiego. Może jeszcze kogoś. Możliwe, że lista ta nie jest pełna, ale od dawna już nie ma kogo o to zapytać. Z prawdziwie dziennikarskim i patriotycznym zapałem chciała wyjaśnić wszystkie okoliczności Anna Fastnach-Stupnicka. Ale jej też na razie to się nie udało. Dowiedziała się, że w tej sprawie brała udział jej ciotka Janina Fastnacht, ale ona również nie zostawiła żadnej informacji, nawet dla najbliższej rodziny. Kurtynę udało się trochę odsłonić, kiedy odnaleziono miejsce zachowania szczątków abpa Józefa Teodorowicza i ks. Gerarda Szmyda. 7 czerwca 2011 roku odbył się na Cmentarzu Orląt powtórny pochówek szczątków arcybiskupa, zaś 22 listopada 2014 roku – księdza Szmyda. Te wydarzenia opisywał Kurier Galicyjski. Los szczątków innych bohaterów nadal pozostaje nieznany i intryguje historyków-badaczy, jak też Annę Fastnacht-Stupnicką. Interesuje się tą sprawą również polski IPN.

Wróćmy jednak do życiorysu księdza Władysława Komornickiego pióra Anny Fastnacht-Stupnickiej. Jest ona właśnie pierwszą osobą, która zebrała wszystkie znane materiały znajdujące się w zbiorach rodzinnych i archiwach państwowych i kościelnych. To ona przeprowadziła rozmowy z krewnymi księdza, w pierwszej kolejności z jego młodszym bratem Jerzym Komornickim, a także z Ewą Komornicką-Medyńską. Bardzo pomocne były znalezione w archiwum wspomnienia Józefy z Komornickich Podleskiej i materiały z archiwum arcybiskupa Eugeniusza Baziaka w Krakowie. W rezultacie autorka nie tylko napisała niezwykle cenny biogram ks. Władysława Komornickiego, ale też wyłapała błędne informacje dotyczące jego życia i tragicznej śmierci, podane w różnych wydaniach na temat przedwojennej archidiecezji lwowskiej, Tajnego Wydziału Teologicznego za „pierwszych sowietów”, czy kaźni profesorów polskich na Wzgórzach Wuleckich.

Pionierski życiorys ks. Komornickiego pióra Anny Fastnacht-Stupnickiej jest niezwykle cennym materiałem. Żeby zrozumieć nowatorski charakter biogramu księdza Komornickiego, zacytuję kilka zdań z artykułu. Poważne błędy dotyczące faktów z życia księdza autorka znalazła w szeregu solidnych publikacji naukowych, np. prof. Jana Drausa „Uniwersytet Jana Kazimierza we Lwowie 1918-1946. Portret kresowej uczelni”. W monografii prof. Krzysztofa Jasiewicza „Liczba strat ziemiaństwa polskiego 1939-1956” (Warszawa, 1995) podano dalsze niesprawdzone informacje o księdzu Komornickim. Anna Fastnacht-Stupnicka pisze: „Nieścisłości i przekłamania w przytoczonych wyżej publikacjach wydają się niewinne przy kuriozalnym wprost biogramie ks. Władysława Komornickiego zamieszczonym w obszernej (liczącej 1199 stron) i nowatorskiej pracy prof. Krzysztofa Jasiewicza…”. Jest jeszcze inna bardzo poważna strona działalności księdza Władysława Komornickiego. Był nie tylko niezwykle gorliwym duchownym, ale też naukowcem, poważnym uczonym, autorem doktoratu o Unii Florenckiej. Rozprawę naukową obronił w 1938 roku. Następnie pracował w Rzymie nad habilitacją w Papieskim Instytucie Biblijnym. Wybuch wojny zastał go w rodzinnym majątku Bukównia w województwie stanisławowskim. We wrześniu 1939 NKWD aresztowało jego ojca Wojciecha Komornickiego. Rodzina przeprowadziła się do Lwowa i już w listopadzie 1939 ks. dr Komornicki podjął dydaktyczną pracę konspiracyjną na Tajnym Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Jana Kazimierza. Powierzono mu funkcję zastępcy profesora, zastąpił dwóch księży-biblistów – ks. Piotra Stacha i ks. prof. Aleksego Klawka, którzy w tym czasie opuścili Lwów. Ponadto uczył klasycznego języka greckiego. Przyjaźnił się z ks. Tadeuszem Fedorowiczem, dyrektorem Domu Ubogich we Lwowie, charyzmatycznym kapłanem, po wojnie kierownikiem duchownym Zakładu dla Ociemniałych w Laskach.

Wieczorem 3 lipca 1941 roku ks. Władysław Komarnicki został aresztowany przez gestapowców w mieszkaniu profesora Tadeusza Ostrowskiego. Podobno ostatnie słowa, jakie wypowiedział ksiądz przed kaźnią, brzmiały: „Panie, miej miłosierdzie dla grzesznych, bo nie wiedzą co czynią”.

Niestety, przykre dla rodziny Komornickich wydarzenia miały miejsce i w późniejszych czasach. Jak pisze Anna Fastnacht-Stupnicka, „kiedy minęły lata i Lwów wpisany w życiorysy Polaków przestał już być zakazanym słowem, kiedy zamordowanych we Lwowie uczonych i ich rodziny zaczęto upamiętniać tablicami, okazało się, że wśród wymienionych osób pomijane jest nazwisko ks. Władysława Komornickiego. Przede wszystkim na tablicy wmurowanej w 1981 roku na wrocławskim pomniku Martyrologii Profesorów Lwowskich (…) wymieniono nazwiska zamordowanych profesorów z zaznaczeniem żon, synów i wnuków, ale księdza Komornickiego wśród nich zabrakło. Inspiratorzy wmurowania tej tablicy, członkowie komitetu i Zygmunt Albert, u których interweniował Jerzy Komornicki, uzasadniali swoją decyzję jednoznacznie: nie był profesorem. Z tych samych względów nie umieszczono nazwiska księdza na innych tablicach memorialnych: w gmachu głównym Uniwersytetu Wrocławskiego, w siedzibie wrocławskiego oddziału PAN, krakowskim kościele franciszkanów czy w katedrze lwowskiej… Jerzy Komornicki do końca życia (zmarł w 2004 roku) zabiegał o dodanie do nich nazwiska brata, przekonując że jako młody naukowiec i zastępca profesora zasłużył na upamiętnienie. Pisał listy do wpływowych osób, do księży, do arcybiskupów – bez rezultatu”.

„Wrocławskie Studia Wschodnie” to bardzo wartościowy naukowy, jak również naukowo-popularny rocznik. Tematyka umieszczonych w nim artykułów jest aktualna i ciekawa dla specjalistów i dla zwykłych czytelników, których interesuje historia Kresów i stosunków polsko-ukraińskich, polsko-rosyjskich, polsko-białoruskich. Czekamy na kolejne nowe roczniki.

Jurij Smirnow
Tekst ukazał się w nr 22 (290) 30 listopada – 18 grudnia 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X