Jesień 2023 z muzyką Karola Szymanowskiego Kwiaty od Stowarzyszenia Odra-Niemen. (od prawej) Aleksander Polaczok, Krystyna Frołowa, Walentyna Kriwoszeina, fot. Konstanty Czawaga / Nowy Kurier Galicyjski

Jesień 2023 z muzyką Karola Szymanowskiego

Trzy pieśni żołnierskie Karola Szymanowskiego zainaugurowały XXI festiwal „Jesień z muzyką Karola Szymanowskiego” w Kropywnickim, Czerkasach i Lwowie. Utwory muzyczne zostały wykonane podczas koncertów, które odbyły się w dniach 25–28 września. Wykonawcy: Maria Polaczok (skrzypce), Eugeniusz Romanow (fortepian), Zofia Maczuła (sopran).

Maria Polaczok i Eugeniusz Romanow, fot. Konstanty Czawaga / Nowy Kurier Galicyjski

W przededniu 141. rocznicy urodzin wybitnego polskiego kompozytora koncert finałowy odbył się w wypełnionej po brzegi Wielkiej sali Lwowskiej Narodowej Akademii Muzycznej im. Mykoły Łysenki. Dyrektor Muzeum Karola Szymanowskiego w Kropywnyckim i prezes Stowarzyszenia „Polonia” w tym mieście, muzykolog Aleksander Polaczok opowiedział o powstawaniu pomysłu projektu oraz przedstawił jego szczegóły.

Projekt „Zakochani w Ukrainie. Znani Polacy z pogranicza Kijowszczyzny i Chersońszczyzny” opracowany przez Stowarzyszenie Polaków „Polonia” im. Karola Szymanowskiego we współpracy z Muzeum Kultury Muzycznej im. K. Szymanowskiego jako jeden ze zwycięzców Konkursu małych grantów przeprowadzonego przez Stowarzyszenie Odra–Niemen (Wrocław, Polska) otrzymał dofinansowanie ze środków Kancelarii Prezesa Rady Ministrów RP w wysokości 7 690,00 zł (67 600,00 UAH) z zobowiązaniem udzielenia wkładu własnego w kwocie 1 300,00 zł. Projekt polega na stworzeniu dwujęzycznej polsko-ukraińskiej wystawy oraz zorganizowaniu koncertu muzyki Karola Szymanowskiego. Bohaterami wystawy są przedstawiciele rodziny Szymanowskich: kompozytor Karol, śpiewaczka Stanisława, pisarka Zofia, pianista Feliks, inżynier Marcin, a także artysta malarz Kazimierz Przyszykowski i pisarze: Michał Grabowski, Jarosław Iwaszkiewicz oraz Michał Choromański.

fot. Konstanty Czawaga / Nowy Kurier Galicyjski

Aleksander Polaczok zaznaczył, że głównym tematem tegorocznego festiwalu jest walka o niepodległość i solidarność polsko-ukraińską w czasie rosyjskiej agresji. Projekt ma na celu zaspokojenia potrzeby wiedzy o wybitnych Polakach urodzonych w Środkowej Ukrainie, zarówno wśród około 200 członków Polonii, jak i reszty mieszkańców Kropywnyckiego, a także uchodźców z Południowej i Wschodniej Ukrainy, przebywających w Kropywnyckim i obwodzie kirowogradzkim od początku rosyjskiej inwazji, oraz gości z miasta i obwodu. Projekt ma być jednym z instrumentów rozwiązania problemu niedostatecznej znajomości wśród mieszkańców regionu i kraju osiągnięć polskiej muzyki, literatury i sztuki, uświadomienia wspólnej płaszczyzny historyczno-kulturowej, wkładu Polaków w rozwój kultury ukraińskiej, ich uczestnictwa w życiu społecznym regionu i kraju. Służąc dalszemu wzmocnieniu ukraińsko-polskiej współpracy i przyjaźni, projekt ma kontynuować poprzednie działania organizacji, która w partnerstwie z różnymi instytucjami w latach 2007-2019 organizowała naukowe konferencje i wystawy czasowe; „Polacy na ziemi kirowogradzkiej” i „Karol Szymanowski i Ukraina”, wystawy czasowe „Kobiety Niepodległości”, „Znani nieznani. Polacy światu” i in., festiwale kultury polskiej oraz „Jesień z muzyką Karola Szymanowskiego”.

Wymagająca publiczność, składająca się głównie z wykładowców i studentów Lwowskiej Akademii Muzycznej, zgotowała młodym wykonawcom utworów Karola Szymanowskiego owację na stojąco. Podkreślano, że koncert zawdzięcza swój sukces ekspresyjnej muzyce Szymanowskiego, utalentowanym wykonawcom, dobrze skomponowanemu programowi i aktualnym tematom.

W imieniu obecnych na Sali lwowskich Polaków słowa podziękowania złożyła wiece-prezes Stowarzyszenia Odra–Niemen oraz prezes oddziału we Lwowie Krystyna Frołowa.

Po zakończeniu koncertu nie mogłem nie zapytać Aleksandra Polaczka o sytuacji w Kropywnickim, które znajduje się blisko linii frontu również tam są częste rosyjskie ataki powietrzne.

Po pierwsze człowiek do wszystkiego się przyzwyczai – powiedział Aleksander Polaczok. –   Ja uważam, że prowadzenie takiej działalności i to że my nie moralnie poddajemy się jakby jakimś negatywnym cały czas uczuciom, bo oni będą nas rujnowali. To czego chce nasz wróg. A prowadząc działalność, dając jakiś optymizm, pożywa taka, kulturalna, duchowa ona potrzebna ludziom. My widzimy to, że przychodzą na nasze koncerty, bardzo często są pełne sale. Nawet w filharmoniach s Kropywnyckim i w Czerkasach tak dużo jest koncertów i jest publiczność. Widzimy, że to jest jakby taka przeciwwagą tym wszystkim negatywnym uczuciom, temu stresu. Oczywiście przeżywamy, ale staramy się nie poddawać się.

Aleksander Polaczok zauważył, że przypomina to też czasy, kiedy powstały wojenne piosenki Karola Szymanowskiego.

– Faktycznie to jest dla nas taki przykład, że w najtrudniejszych czasach, podczas tych wojen od 1914 do 1920 roku to był jakby największy i jednocześnie rozkwit życia muzycznego w naszym regionie, w naszym mieście wtedy Jelizawetgradzie (dawna nazwa Kropywnyckiego – red.), – zaznaczył muzykolog. – Bardzo dużo utalentowanych muzyków takich jak Szymanowski, jak śpiewaki, śpiewaczki z wielkich centrów wrócili do swojej rodziny w obawie o ich los i robili bardzo wielkie rzeczy. Po raz pierwszy była utworzona orkiestra symfoniczna. Nawet wystawy operowe. Miejscowymi siłami dało się organizować nawet Stowarzyszenie Operowe. I to wszystko podczas wojny. Oczywiście nam też nie wypada tylko narzekać i bacz się. Musimy działać. Chwała Bogu, mamy pewne wsparcie, i w tym roku i w ubiegłym, bo nasz Festiwal wydaje mi się, że jedyny w Kropywnickim, który przetrwał, odbywa się bez przerwy i w czasie koronawirusa. I nawet w ubiegłym roku. Co więcej, wsparł nas pianista z Łodzi Wojciech Kubica, który też swoim przyjazdem chciał pokazać, że Polacy też ryzykują i nie boją się. i żeby dodać nam tej wytrwałości przyjechał, zagrał koncert w fisharmonii. I na szczęście i ubiegłym roku, i w tym roku alarm nie trafił podczas koncertów. W ubiegłym roku to było podczas szkolenia, szkolenia mistrzowskiego, które było przeprowadzone w schronie.

Zapytałem też, czy dużo Polaków z Kropywnyckiego udało się na uchodźstwo.

– W czasie tej wojny z naszego terenu wyjechało bardzo dużo Polaków, może gdzieś do połowy naszego Stowarzyszenia, ale niedługo połowa z nich wróciła. Jednak zorientowali się, że na szczęście nasze miasto Kropiwnicki chociaż z jednej strony jest niedaleko frontu, ale z drugiej strony jest dość daleko żeby nie ulegać największym bombardowaniom czy rujnacji – powiedział Aleksander Polaczok.

Konstanty Czawaga

Tekst ukazał się w nr 19 (431), 17 – 30 października 2023

Przez całe życie pracuje jako reporter, jest podróżnikiem i poszukiwaczem ciekawych osobowości do reportaży i wywiadów. Skupiony głównie na tematach związanych z relacjami polsko-ukraińskimi i życiem religijnym. Zamiłowany w Huculszczyźnie i Bukowinie, gdzie ładuje swoje akumulatory.

X