Jan Paweł II a archidiecezja lwowska. Część 1 Lwów, koronacja cudownego obrazu Matki Bożej Łaskawej. 26.06.2001 (archiwum autora)

Jan Paweł II a archidiecezja lwowska. Część 1

Słowo wstępne
Archidiecezja Lwowska obrządku łacińskiego została powołana w 1375, w Haliczu, jako druga metropolia w Polsce po Gnieźnie. W 1412 siedziba archidiecezji została przeniesiona do Lwowa, gdzie funkcjonowała do roku 1946. Po zakończeniu II wojny światowej reżym komunistyczny postanowił zniszczyć Kościół katolicki na swym terenie. Wyrzucono abpa Baziaka do Polski oraz wielu duchownych i wiernych świeckich. W Polsce Ludowej – komunistycznej funkcjonowała część archidiecezji Lwowskiej z siedzibą w Lubaczowie, gdzie po śmierci abpa Baziaka rezydowali biskupi administratorzy apostolscy.

Metropolita lwowski abp Eugeniusz Baziak od roku 1951 administrował też archidiecezję krakowską, gdzie wybrał na biskupa pomocniczego ks. Karola Wojtyłę, który od 1952 do 2005, był wielkim przyjacielem i powiernikiem ks. Mariana Jaworskiego, kapłana archidiecezji lwowskiej. Obydwaj zajmowali się filozofią oraz nauczaniem w archidiecezji krakowskiej. Znajomość i współpraca trwała, gdy Karol Wojtyła był biskupem, metropolitą, kardynałem i papieżem a Marian Jaworski profesorem, biskupem w Lubaczowie, metropolitą i kardynałem we Lwowie.

Rok 1991 był przełomowym dla archidiecezji lwowskiej, gdy Jan Paweł II wskrzesił działalność tej archidiecezji oraz mianował swego przyjaciela bpa Mariana Jaworskiego metropolitą Lwowa. Papież interesował się losami Kościoła na Wschodzie i dzięki kard. Jaworskiemu był dobrze poinformowany co dzieje się za żelazną kurtyną. Życiorys papieża Jana Pawła II – Karola Wojtyły wpisany jest wiele razy w historię archidiecezji lwowskiej. Starałem się ukazać to w tym artykule opisując powiązania ojca św. Jana Pawła II z archidiecezją lwowską oraz jej pasterzem kard. Marianem Jaworskim.

Przynależność terytorialna ziem ukraińskich
Ziemie na których obecnie znajduje się Ukraina należały w historii do różnych państw: Polska, Rumunia, Słowacja, Węgry na zachodzie, a największa wschodnia i centralna część do Rosji. Na zachodniej części przeważali katolicy dwóch obrządków rzymskokatolicki oraz grekokatolicki, a na centralnej i wschodniej tylko prawosławni należący do patriarchatu moskiewskiego. Od września 1939 roku, kiedy Stalin w umowie z Hitlerem ustalił w pakcie Ribbentrop – Mołotow strefę wpływów w Europie, praktycznie cała dzisiejsza Ukraina należała do Związku Radzieckiego. Ukraina jako nowe państwo powstała po rozpadzie ZSRR, kiedy 1 grudnia 1991 roku, wybrano nowy parlament (Rada Najwyższa) oraz pierwszego prezydenta. Od tego czasu zaczął rozwijać się Kościół katolicki dwóch obrządków, jak i prawosławny. W roku 1992 nowe państwo nawiązało stosunki dyplomatyczne ze Stolicą Apostolską, która mianowała swego pierwszego nuncjusza. Do roku 1991 na Ukrainie nie istniała żadna diecezja rzymskokatolicka, w archidiecezji lwowskiej posługiwało tu w bardzo trudnych warunkach kilkunastu kapłanów, którzy przeszli obozy i gułagi na Syberii. Jeden z kapłanów był wyświęcony potajemnie na biskupa przez prymasa Polski. Kościół grekokatolicki w roku 1946 był zdelegalizowany przez Stalina, miał kilku podziemnych biskupów oraz wielu kapłanów. Rok 1991 był dla Ukrainy rokiem odnowy Kościoła katolickiego obrządku łacińskiego i bizantyjskiego (unickiego). Jan Paweł II mianował biskupów dla wakujących diecezji rzymskokatolickich oraz potwierdził istnienie biskupów z podziemnego Kościoła dla diecezji grekokatolickich. Papież Jan Paweł II wspominał, że jako młodzieniec był blisko Lwowa, gdyż pracował wraz innymi rówieśnikami przy budowie drogi koło miejscowości Sądowa Wisznia niedaleko Lwowa na wakacjach 1938–1939 roku. Świadczą o tym zachowane fotografie, na których jest bez koszuli ze szkaplerzem karmelitańskim na szyi.

Arcybiskup Eugeniusz Baziak „narzędziem” Opatrzności Bożej dla przyszłego papieża świętego Jana Pawła II
Kardynał Marian Jaworski 21 października 2007 r. w dniu powitania swego koadiutora abpa Mieczysława Mokrzyckiego powiedział w katedrze lwowskiej:

– To arcybiskup Eugeniusz Baziak, biskup wygnaniec – jak go określił Ojciec Święty Jan Paweł II – został posłany przez Opatrzność Bożą do Krakowa, aby tam jako administrator apostolski w Krakowie udzielić święceń biskupich w 1958 roku młodemu wówczas księdzu profesorowi Karolowi Wojtyle. W kilka lat potem (1962) biskup Karol Wojtyła odprowadził zmarłego arcybiskupa Eugeniusza Baziaka do katedry na Wawel, aby tam spoczął po swym ofiarnym życiu. Myślę, że ten wyjątkowy związek z pasterzem Kościoła lwowskiego i krakowskiego przeżył przyszły papież w sposób szczególny.

Arcybiskup Baziak, pełniąc obowiązki administratora archidiecezji krakowskiej po śmierci wielkiego księcia metropolity kardynała Adama Stefana Sapiehy, widząc potrzeby duszpasterskie, postanowił wybrać sobie biskupa pomocniczego do tej trudnej i odpowiedzialnej pracy. Przez kilka lat obserwował duchowieństwo krakowskie i postanowił wybrać najlepszego i świątobliwego kandydata. Wybór padł na młodego zdolnego filozofa ks. Karola Wojtyłę, co wywołało niezrozumienie u duchowieństwa, nawet oburzenie na arcybiskupa.

Przedstawiciele służby bezpieczeństwa spisywali wszelkie uwagi pozytywne i krytyczne na ten temat, co mówili duchowni. „Kiedy minęło 20 lat, a ten sam jeszcze młody kardynał z Krakowa został papieżem, to nowe pokolenie duchowieństwa krakowskiego, a może i ci sami, wyrażało się bardzo pozytywnie o arcybiskupie Baziaku. Wtedy wielu mówiło, jaki abp Baziak był mądry, przenikliwy w Kościele, że wybrał nadzwyczajnego kapłana na biskupa, by ten zdobył szlify oraz doświadczenie w Kościele krakowskim do podjęcia odpowiedzialności za cały Kościół Chrystusowy. Do dzisiaj powszechnie mówi się, że abp Baziak był naprawdę kierowany przez Opatrzność, wybierając takiego kapłana na współpracownika urzędu biskupiego”.

Święcenia kapłańskie i sakra biskupia Karola Wojtyły pochodzą od włożenia rąk biskupów lwowskich.
Kapłaństwo i biskupstwo Jana Pawła II pochodzą z rąk biskupów lwowskich o czym wspominał w swojej książce Wstańcie chodźmy! Papież tak pisze: „Książe kardynał Sapieha był w całym tego słowa znaczeniu polskim arystokratą… Został kapłanem diecezji lwowskiej”. Tenże kardynał Adam Stefan Sapieha, kapłan archidiecezji lwowskiej, a następnie metropolita krakowski w roku 1946 wyświęcił Karola Wojtyłę na kapłana. Arcybiskup Eugeniusz Baziak, jako administrator archidiecezji krakowskiej, wygnaniec ze Lwowa wybrał i wyświęcił w 1958 r. ks. Karola Wojtyłę na biskupa pomocniczego w Krakowie. W książce Dar i tajemnica Jan Paweł II pisze: „W ciągu wakacji 1951 roku, po dwóch latach pracy w parafii św. Floriana, ks. arcybiskup Eugeniusz Baziak, który przejął rządy w archidiecezji krakowskiej po śmierci kardynała Sapiehy, skierował mnie do pracy naukowej. Miałem przygotować habilitację z etyki i teologii moralnej. Wiązało się to z pewnym ograniczeniem zajęć duszpasterskich, do których tak bardzo rwało się moje serce. Kosztowało mnie to, ale odtąd moją ustawiczną troską było, aby oddając się nauce, studium teologii i filozofii, nie tylko nie zapomnieć być kapłanem, lecz raczej by mi to pomogło być nim coraz pełniej”.

Jak często wspomina kardynał Marian Jaworski bliski przyjaciel papieża, już wtedy było widać, jak abp Baziak powoli przygotowuje młodego ks. Wojtyłę do nowych zadań i funkcji w Kościele krakowskim oraz widzi jego przyszłość. On wybrał i konsekrował na biskupa na Wawelu Karola Wojtyłę po uprzednim rozpoznaniu charakteru i zalet oraz dobrym przygotowaniu teologicznym.

Papież Jan Paweł II tak wspomina te chwile w swoim życiu: „Nie mogę nie wspomnieć tu osoby głównego konsekratora, którym był arcybiskup Eugeniusz Baziak. Wspomniałem już skomplikowaną historię jego życia i biskupiego posługiwania. Nie małe znaczenie ma dla mnie jego biskupie pochodzenie, skoro to on właśnie był dla mnie pośrednikiem w sukcesji apostolskiej. Konsekrował go arcybiskup Bolesław Twardowski. Jego z kolei konsekrował arcybiskup Józef Bilczewski, którego dane mi było niedawno beatyfikować we Lwowie na Ukrainie. Bilczewski zaś był konsekrowany przez kardynała Jana Puzynę, biskupa krakowskiego, a współkonsekratorami byli: święty Józef Sebastian Pelczar, biskup przemyski i sługa Boży Andrzej Szeptycki, arcybiskup grekokatolicki. Czy to nie zobowiązuje? Czy mogłem nie brać pod uwagę tej tradycji świętości wielkich pasterzy Kościoła”. Należy dodać, że kard. Jan Puzyna biskup krakowski, wcześniej pełniący urząd biskupa pomocniczego archidiecezji lwowskiej, był konsekrowany na biskupa w Rzymie.

Jan Paweł II wspomina: „Tak więc chronologicznie moje biskupstwo jest związane z tym tak doświadczanym hierarchą”. Arcybiskup Baziak wybrał i wyświęcił ks. Karola Wojtyłę na biskupa, o czym pisze we wspomnianej książce (Wstańcie chodźmy!). Następnego dnia zgłosiłem się zatem do księdza arcybiskupa Eugeniusza Baziaka na ulicę Franciszkańską 3 i wręczyłem mu list od ks. prymasa. Pamiętam, jak dziś, że arcybiskup wziął mnie pod rękę i wyprowadził do poczekalni, gdzie siedzieli księża i powiedział: Habemus papam. W świetle późniejszych wydarzeń można powiedzieć, że były to słowa prorocze”.

Lwów, koronacja cudownego obrazu Matki Bożej Łaskawej. 26.06.2001 (archiwum autora)

Przyjaźń kardynała Mariana Jaworskiego z księdzem Karolem Wojtyłą – Janem Pawłem II
Wielu ludzi na świecie wie o przyjaźni, jaka łączyła kardynała Jaworskiego z papieżem Janem Pawłem II, dlatego warto o niej wspomnieć i podać genezę tej znajomości. „Znajomość ks. Mariana Jaworskiego z ks. Karolem Wojtyłą zaczęła się w Krakowie dzięki osobie Eugeniusza Baziaka „arcybiskupa wygnańca ze Lwowa”, jak go określił biskup Karol Wojtyła, bezpośredni następca na stolicy świętego Stanisława w Krakowie, wpłynęła pozytywnie na losy dwóch wielkich Polaków i ludzi Kościoła ostatnich lat. Jest to święty Jan Paweł II papież oraz metropolita Lwowa kardynał Marian Jaworski. Obaj zaprzyjaźnili się w Krakowie jako młodzi kapłani, gdzie poznawali Boga i świat, zgłębiając tajniki filozofii oraz teologii. Zawdzięczają swoją „karierę” w Kościele arcybiskupowi Eugeniuszowi”. Kardynał często odwiedzał papieża w Watykanie, rozmawiali o wielu sprawach i problemach Kościoła i świata. Pisali do siebie listy przekazywane przez znajomych, nie wysyłali prywatnej korespondencji pocztą.

W prywatnym archiwum kardynała Mariana zachowało się wiele bardzo ciekawych i poufnych listów z tego okresu. Jan Paweł II pisze w liście z 5 lutego 1997 r.: „Drogi Księże Arcybiskupie, Metropolito Marianie. Dziękuję za list z 30 stycznia br. Znów garść wiadomości o tym co tam „działa” Metropolita i co już „zdziałał”. Dobrze, że myśli nas odwiedzić, jak Pan Bóg pozwoli…Osoba Metropolity i wszystkie sprawy Archidiecezji są w kręgu moich codziennych modlitw”.

Bardzo wiele listów, które pisał papież do kard. Jaworskiego jest cytowanych w czterech albumach, jakie wydał w latach 2011 do 2018 profesor Błądek. Metropolia lwowska obrządku łacińskiego (2011), Na drogach Opatrzności (2013), Wszystko dzięki Opatrzności (2015), Żyją i owocują a były skazane na niebyt (2018). W niniejszym opracowaniu, zawarte są fotokopie tej cennej i ciekawej, wiele razy cytowanej korespondencji. Listy te mówią o problemach, jakie poruszali, pytaniach i odpowiedziach, jakie sobie przesyłali.

Kardynał Wojtyła konsultował wiele swoich poglądów z ks. profesorem Marianem Jaworskim, który był jakby jego recenzentem poszczególnych myśli i publikacji. Po napisaniu książki Osoba i czyn kardynał udostępnił ją ks. Jaworskiemu, który zabrał ją ze sobą na wakacje do Zawoi, gdzie spędzał swój odpoczynek. Po przeczytaniu przybył tam kard. Wojtyła i zapytał Jaworskiego co z tym zrobić? Otrzymał odpowiedź: „to trzeba wydać jak najszybciej”, bo dotyka ona głębi człowieka. Kardynał Jaworski wspomina po latach: „Podczas pobytu w górach, w Zawoi przyjechał do mnie kardynał Karol Wojtyła, dając mi do ręki rękopis swojego opracowania, powiedział: Przeczytaj i powiedz mi, co o tym myślisz. Po jakimś czasie znów przyjechał, aby wysłuchać mojej opinii. A ja mówię – to trzeba wydać. A kardynał Karol Wojtyła na to: Ale jest to książka, która nie ma żadnych przypisów. W mojej ocenie jest to książka myśliciela i to nie umniejsza jej wartości. Ta pozycja została wydana, a zawartym tam przemyśleniom było poświęcone specjalne sympozjum na KUL-u, podczas którego inne współczesne ujęcie, odbiegające od tradycjonalistycznego widzenia, wywołało gorącą dyskusję. W tej pracy kardynał Wojtyła uwydatnił istotną więź między osobą a moralnością, a w końcu związek między antropologią a etyką. Mieliśmy jeszcze inną wspólną płaszczyznę uzupełnienia się, a mianowicie ks. kardynał dochodził do swoich wniosków z doświadczenia moralnego, a ja z doświadczenia religii”.

Kardynał Jaworski często opowiadał mi, gdyśmy podróżowali po Polsce o rozmowach z kardynałem Wojtyłą. Raz wracali z Warszawy do Krakowa i w drodze była poważna dyskusja na temat filozofii katolickiej w Polsce, nagle kardynał Wojtyła mówi: „to gdzie my właściwie jesteśmy?” Wtedy odzywa się kierowca i mówi w Kłaju, proszę eminencji. Kłaj to miejscowość niedaleko Krakowa, widać z tego, że dyskusja była burzliwa i przeniosła się aż na myślenie kierowcy. W korespondencji obu duchownych znajdujemy bardzo ciekawy list z dnia 17 kwietnia 1994 roku opisujący ważność i doniosłość dyskusji naukowych między nimi, który warto zacytować w całości. Jan Paweł II pisze: „List pisany w Dzień Zmartwychwstania spotyka się z tym, o czym tutaj mówiliśmy właśnie w tym czasie. Byli tutaj Duśka (Wanda Półtawska przyp. Marian Buczek) z Andrzejem, a także ks. Tadeusz z Lublina. I tak jak w liście, tak i w naszych rozmowach, wracaliśmy do „Osoby i czynu”. Wszyscy pamiętają, że to właśnie Ksiądz Marian przesądził o pierwszej publikacji tego studium w Polsce. Refleksje zawarte w liście idą dalej: idą w stronę antropologii teologicznej. Myślę, że jest to właśnie ta antropologia, którą musimy odnaleźć u podstaw encykliki Veritatis splendor: prawdziwe samospełnienie (czyli: spełnienie siebie w prawdzie) jest możliwe tylko dzięki łasce Chrystusowego Odkupienia. Tak więc, Twój wielkanocny list stanowi jakby zaproszenie do dalszej dyskusji, także w nawiązaniu do Levinasa czy też do Edith Stein. Kiedy będziemy mieli sposobność podjąć te zasadnicze tematy? Cieszę się, że Metropolita Lwowski znajduje jeszcze przestrzeń w sobie dla tej problematyki. Ja również. Nie na próżno Boecjusz napisał consolatio filosofiae.

W roku 1967 abp Wojtyła otrzymał godność kardynalską z rąk papieża Pawła VI. Pojechał po insygnia kardynalskie, mówiono wtedy „po kapelusz kardynalski”, ale w tym czasie miał prowadzić rekolekcje dla kapłanów w diecezji warmińskiej. Poprosił swego przyjaciela ks. Mariana Jaworskiego o zastępstwo. W czasie podróży na trasie Warszawa – Olsztyn 3 lipca 1967 roku doszło do dużej katastrofy kolejowej, w której zginęło 7 osób, wielu było rannych, a ks. Jaworski stracił lewą rękę. Nowy kardynał krakowski po przybyciu do Polski 11 lipca szybko udał się do szpitala w Działdowie, by odwiedzić chorego. Świadkowie i sam kard. Jaworski potwierdzają, że jak zobaczył poszkodowanego, to płakał jak dziecko. Następnie przeniósł chorego do szpitala im. Rydygiera w Nowej Hucie. Po 37 latach, 16 października 2004 roku kard Jaworski poświęcił na ścianie szpitala w Działdowie tablicę upamiętniającą pobyt kard. Wojtyły”.

Papież Jan Paweł II wiele razy dawał do zrozumienia, że wypadek, w którym uczestniczył ks. Jaworski uchronił go od tragedii. Wiele razy wspominał, mój kardynalat jest okupiony krwią abpa Mariana Jaworskiego, i że Opatrzność Boża sprawiła, że go tam nie było. Profesor Błądek pisze w swojej książce (Wszystko dzięki Opatrzności): „Bliscy Karolowi Wojtyle ludzie potwierdzają istnienie znaków cierpienia wokół przyszłego papieża. Było dwóch kapłanów, którzy nie tylko współcierpieli z Papieżem, lecz z którymi Jego pontyfikat był związany. Cierpienie wpisało się tak bardzo w pontyfikat Wielkiego, a obecnie Świętego Jana Pawła II oraz dwóch jego bliskich przyjaciół: ks. kardynała Andrzeja Deskura i ks. kardynała Mariana Jaworskiego”.

Gdy w 2001 r. abp Marian Jaworski otrzymał kapelusz kardynalski, to abp Józef Życiński skomentował: „Gdy myślę o abp. Marianie Jaworskim, zawsze wspominam, że pomagając swojemu biskupowi, przelał krew, aby uświęcić kapłanów. To wydarzenie pozostało w mojej pamięci jako piękny przykład oddania swojemu biskupowi, gdzie profesor, zatroskany o przekazywanie mądrości nie tylko z katedry filozofa, ale także jako rekolekcjonista, wspólnie z biskupem, uświęcając kapłanów, przelał krew”.

Pani Bogusława Cichoń, reżyser telewizji w Krakowie w roku 2015 nagrała film pt. „Powiernik duszy – kardynał Marian Jaworski”, oparty na przyjaźni kardynała z papieżem Janem Pawłem II. W tym filmie wypowiada się wiele osób świeckich z kręgu Wojtyły i Jaworskiego, którzy, jako młodzi ludzie brali udział w wakacyjnych wyprawach z tymi duchownymi. Podają fakty o prawdziwej dyskretnej przyjaźni oraz współpracy tych wielkich ludzi Kościoła. Z tego filmu dowiadujemy się od świeckich oraz duchownych o interesujących faktach mówiących o przyjaźni, zaufaniu i wspieraniu wzajemnym Wojtyły i Jaworskiego.

Wielu ludzi ciągle pyta o przyjaźń kardynała Mariana z papieżem. Nigdy nie wykorzystywał tej przyjaźni nawet w trudnych chwilach pracy we Lwowie. Na pytanie, czy naprawdę jest przyjacielem papieża?, odpowiedział: on jest papieżem w Watykanie, a ja biskupem we Lwowie. Nigdy nie chciał udzielać na ten temat żadnego wywiadu, nie pisał książek a po śmierci papieża udzielił wywiadu telewizyjnego o świętości Jana Pawła II oraz wywiadu dla gazety Rzeczpospolita.

Wiedząc, jako współpracownicy w Lubaczowie, o długoletniej przyjaźni kardynała Jaworskiego z papieżem, czy później we Lwowie, namawialiśmy go, by poprosił o pomoc materialną dla archidiecezji. Sytuacja, gdy trzeba budować nowe świątynie, czy remontować zniszczone wymagała wielu nakładów finansowych, szukaliśmy różnych źródeł, by zaradzić potrzebom. Znałem przypadki, że sam papież wstawiał się za biskupami, czy księżmi z Ukrainy, wystarczyło jedno słowo Ojca Świętego i była pomoc materialna od różnych sponsorów. Nasz biskup Marian Jaworski nigdy o to nie prosił i nie mówił w Watykanie, aby nie zarzucono mu, że korzysta ze znajomości i przyjaźni z papieżem. Byli niektórzy biskupi, którzy mówili, co tam Jaworskiemu starać się o fundusze, ma przecież papieża za sobą. Na takie oskarżenia kardynał nigdy nie odpowiadał, widać było, że przeżywa to emocjonalnie, mogę to potwierdzić współpracując z nim ponad 20 lat, jako notariusz, kanclerz i sekretarz. Kardynał Jaworski miał to szczęście, że mógł udzielić swemu przyjacielowi sakramentu namaszczenia chorych, gdy Jan Paweł II odchodził do Domu Ojca. Kardynał Marian, jako wierny, zaufany oraz bliski sercu przyjaciel był z nim aż do końca. Do dzisiaj jest wzorem prawdziwej przyjaźni i nigdy nie chwalił się tym w wywiadach, czy rozmowach. Jak trzeba coś powiedzieć, to najczęściej mówi o świętości życia Jana Pawła II.

Jan Paweł II ofiarował przed śmiercią korony z napisem Totus Tuus dla obrazu Matki Boskiej Częstochowskiej, który odbiera cześć w kaplicy w podziemiach bazyliki św. Piotra na Watykanie. Ze względu na stan zdrowia papież poprosił kard Jaworskiego o nałożenie koron w jego imieniu. Kardynał Marian uczynił to 2 kwietnia 2005 r. w godzinach rannych, a następnie odprawił mszę św. w intencji chorego papieża. Była to prawie ostatnia ziemska posługa dla Jana Pawła II od swojego wiernego przyjaciela, na kilkanaście godzin przed odejściem do Domu Ojca, które nastąpiło tego dnia, jak pamiętamy o godz. 21:37.

Jan Paweł II w Wyższym Seminarium Duchownym w Brzuchowicach k. Lwowa. 26.06.2001 (archiwum autora)

W czasie pielgrzymki do Lwowa, Ojciec Święty rezydował w pałacu arcybiskupów grekokatolickich. Dnia 26 czerwca 2001 r., kiedy celebrował liturgię łacińską, spożywał obiad w seminarium duchownym w Brzuchowicach, a kolację wraz ze swoją świtą – w domu kardynała Jaworskiego. Dom, w którym mieszkał biskup Lwowa jest bardzo mały i papież oraz trzej kardynałowie, Marian Jaworski, Lubomyr Huzar metropolita grekokatolicki Lwowa i Angello Sodano, sekretarz stanu Stolicy Apostolskiej spożywali wieczerzę w pokoju kard. Jaworskiego. Było to nie do pomyślenia, by papież w takich warunkach jadł w czasie swoich podróży w Europie… Takie były nasze realia we Lwowie. Uczestniczący w tej kolacji kardynał Huzar wspomina to w filmie, który po latach zrobiliśmy dla telewizji ukraińskiej. Mówi on, że atmosfera w czasie kolacji była taka jak w domu, wyczuwało się, że spotkali się wielcy przyjaciele. W tymże filmie kardynał opowiada o sytuacji, gdy pewnego razu był u kard. Jaworskiego na imieninach i zadzwonił telefon z Watykanu: „Papież dzwonił osobiście do kard. Mariana, a przy okazji rozmawiał i ze mną. Wyczuwałem, że papież i kard. Marian są sobie bliscy, że to naprawdę przyjaciele bardzo związani ze sobą”.

Marian Buczek
Tekst ukazał się w nr 9-10 (349-350), 29 maja – 15 czerwca 2020

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X