Jak Polacy Charków budowali. Część XIV Bonawentura Klembowski. Salomea Bécu, matka Juliusza Słowackiego

Jak Polacy Charków budowali. Część XIV

Zapomniani polscy artyści malarze w Charkowie na przełomie XIX-XX wieku

Przedstawiona wcześniej postać najwybitniejszego malarza związanego z Charkowem Henryka Siemiradzkiego całkowicie przyćmiła innych przedstawicieli tej dziedziny, którzy działali i tworzyli w tym mieście na przełomie XIX i XX wieku. Mimo to w tym okresie można jeszcze wyszczególnić przynajmniej siedmiu malarzy związanych z głównym miastem Słobodzkiego Kraju, którzy tu studiowali, pracowali, czy też przebywali na zesłaniu.

Pierwszym z nich był niewątpliwie Bonawentura Klembowski, który w Charkowie mieszkał w latach 1839-1844 i pracował jako wykładowca miejscowego uniwersytetu, gdyż po erygowaniu charkowskiej wyższej uczelni hrabia Potocki zapragnął, aby w Charkowie był utworzony osobny wydział malarstwa. Na początek miał to być zaledwie jeden z wykładanych przedmiotów, którego celem zakładano podnoszenie kultury osobistej studiujących na uniwersytecie. Przybyły do Charkowa Klembowski zastąpił wcześniej tu pracujących wykładowców z Niemiec. Był pierwszym znanym polskim malarzem, który wpłynął znacząco na rozwój kultury malarskiej w mieście.

Bonawentura Klembowski urodził się na terenie Wołynia. Po odbyciu studiów w Krzemieńcu, w Wilnie i Paryżu rozpoczął w 1834 roku pracę jako wykładowca na uniwersytecie w Kijowie. Następnie w latach 1839-1844 pracował w Charkowie, a ostatnie lata życia spędził w Krzemieńcu.

Bonawentura Klembowski był utalentowanym portrecistą, chociaż zasłynął także ze świetnych kopii światowej klasy malarzy. Tak spod jego pędzla powstały portrety wielu wybitnych działaczy tego czasu, w tym także matki Juliusza Słowackiego – Salomei Bécu, z której domem był związany ciasnymi więzami przyjaźni.

Następnym malarzem polskiego pochodzenia w Charkowie w latach 1866-1870 był August von Miedwiej, pochodzący ze spolonizowanej niemieckiej rodziny osiadłej w XVIII wieku w Galicji. Miedwiej rozpoczął edukację we Lwowie na miejscowym uniwersytecie, którą sfinalizował w Wiedniu. Przez całe życie wiele podróżował i zmieniał miejsce zamieszkania, co sprawiło, że miniaturzysta obecnie jest niemal całkowicie zapomniany. Pracował kolejno w Budapeszcie, Lwowie, gdzie założył rodzinę, aby w latach 1848-1850 pracować w Paryżu, następnie w Odessie i Petersburgu. Tutaj został przyjęty na posadę nadwornego portrecisty. Jednak już po siedmiu latach zamieszkał w Moskwie, gdzie otworzył studio fotograficzne. Ostatnie wreszcie lata życia spędził w Charkowie. Miał sławę miniaturzysty, fotografa i poety, którego obecnie próbuje się odkryć ponownie.

Wincenty Leopold Śleńdziński nie myślał o zamieszkaniu, ani pracy w Charkowie, jednak był tu dwukrotnie. Pierwszy raz w latach 1867-1871 w ramach represji po powstaniu styczniowym, w którym walczył jako powstaniec, a następnie w 1875-1882, po ponownym aresztowaniu za przypadkowe przejście granicy austro-węgierskiej z Rosją w czasie wycieczki.

Należał do szlacheckiego rodu Śleńdzińskich z Wileńszczyzny, którzy w większości byli znani z twórczości artystycznej. Wincenty Leopold był drugim z ośmiorga dzieci Aleksandra Józefa i Karoliny Korgowdówny. Jego ojciec też był malarzem i muzykiem, a rodzina żyła w przyjaźni z Józefem Ignacym Kraszewskim i Stanisławem Moniuszką. Nic zatem dziwnego, że z takiej rodziny dzieci wyrosły na prawdziwych patriotów.

Wincenty Leopold urodził się 1 stycznia 1837 roku i pierwsze nauki rysunku pobierał w domu rodzinnym u swojego ojca oraz w szkołach na terenie Wileńszczyzny. Wiadomo także, że Moniuszko uczył młodego Wincentego muzyki. „Dom Moniuszki (w Wilnie) był jednym z ognisk skupiających inteligencję, był salonikiem literackim, muzycznym i artystycznym” – pisał Aleksander Walicki.

Po barwnym i beztroskim dzieciństwie Śleńdziński w 1857 roku został skierowany na studia do Moskwy, a w 1859 roku do Petersburga, gdzie dał się poznać jako wytrawny rysownik. Interesując się tematyką religijną malował obrazy, zamawiane do kościołów Wilna, Moskwy i innych. Za prace był wielokrotnie nagradzany.

Po ukończeniu studiów w 1861 roku powrócił do rodzinnego Wilna, gdzie zamieszkał w wynajętym mieszkaniu, aby mieć możliwość swobodnego dalszego studiowania rysunku.

Po dwóch latach za udział w postaniu styczniowym został aresztowany i zesłany w głąb Rosji. 10 marca 1867 roku otrzymał zezwolenie na osiedlenie się w Charkowie i jeszcze tego roku otrzymał tytuł „wolnego artysty”.

Po przybyciu do Charkowa artysta, aby zarobić na utrzymanie, dużo malował, a swe obrazy sprzedawał. Z zaoszczędzonych funduszy opłacał także studia swych braci. W czasie pierwszego pobytu w Charkowie namalował 175 obrazów, w tym szczególnie znany „Pożar teatru w Charkowie” z 1869 roku.

W 1872 roku Śleńdziński został zwolniony z nadzoru policyjnego i otrzymał zezwolenie wyjazdu na studia zagraniczne. Jednak już w 1875 roku ponownie został zesłany do Charkowa. Przez ostatni okres zesłania mieszkał w Sumach. W tych latach drugiego zesłania do 1882 roku namalował ponownie 266 obrazów. W 1883 roku powrócił ostatecznie do Wilna, gdzie mieszkał do końca życia. Tutaj ożenił się i wiele malował. Także zajmował się konserwacją zabytkowych obrazów. Znane są też fakty muzykowania Śleńdzińskiego. Zmarł 6 sierpnia 1909 roku i jak podają jego biografowie: „pędzla nie wypuszczał aż do śmierci”.

W czasie I wojny światowej karę zesłania w Charkowie odbywał kolejny malarz – Marian Antoni Ruzamski. Pochodził z Lipnika koło Bielska-Białej, gdzie urodził się 2 lutego 1889 roku. Po ukończeniu krakowskiej Akademii Sztuk Pięknych wyjechał do Paryża, gdzie zastał go wybuch I wojny światowej. Postanowił powrócić do Tarnobrzega. Wówczas na odwrocie jednego z malowanych obrazów napisał takie słowa: „I byłaby skończona moja praca znojna, gdyby nie wybuchła europejska wojna”. W domu rodziców został aresztowany jako tzw. jeniec cywilny i skierowany do obozu w Charkowie.

W Charkowie spędził długie cztery lata. Ten okres w życiu Ruzamskiego dość szczegółowo znamy dzięki zachowanym listom do matki. Zamieszkał pierwotnie w Domu Polskim w Charkowie przy ul. Gogola, a następnie pod Charkowem na Jasnej Polanie. Żył ze skromnych pożyczek od znajomych i ze sprzedaży obrazów. Bardzo ubolewał, że najlepsze lata życia musiał przeżywać tak bezużytecznie, oraz że miejscowi woleli kupować kolorowe bohomazy niż dzieła prawdziwej sztuki. Ogarniała go także tęsknota za rodzinnym krajem. Marzył o własnej pracowni i kontaktach ze światem kultury.

Należąc do osób mało zaradnych, popadł w biedę i cierpiał głód. Dla szybkiej sprzedaży malował obrazy na kawałkach tektury. Wszystkie te okoliczności sprawiły, że wystąpiły u Ruzamskiego objawy załamania psychicznego i depresji, które występowały nawet po powrocie do kraju. Objawy te nasiliły się pod wpływem okropności i okrucieństwa, jakie miały miejsce w czasie rewolucji, a sam malarz zdziwaczał. Korzystając z ogólnego zamieszania, powrócił do Polski.

Pierwotnie zamieszkał w Krakowie, a następnie w latach 1922-1928 pracował jako starszy asystent na Wydziale Architektury Politechniki Lwowskiej. Ostatnie lata spędził w Tarnobrzegu, gdzie żył skromnie, utrzymując się z dochodu za wynajem części domu rodzinnego. Rzadko sprzedawał obrazy, traktując je jako własne „dzieci”. Angażował się także w działalność literacką, z czego najbardziej znane były fraszki.

Wraz z wybuchem kolejnej wojny światowej pozbawiony środków finansowych Ruzamski egzystował jedynie dzięki sprzedaży swych dzieł, lub wymianie ich na żywność. W dniu 4 kwietnia 1943 roku został aresztowany przez gestapo na skutek donosu jednego z sąsiadów o jego pochodzeniu żydowskim, co było jednak zemstą za odmowę namalowania portretu donosiciela. Przebywał w obozie koncentracyjnym w Oświęcimiu, gdzie także podjął działalność artystyczną. Malował portrety strażników. Zmarł 8 marca 1945 roku z wycieńczenia i głodu po przeniesieniu do obozu Bergen-Belsen. Miało to miejsce dwa tygodnie przed jego wyzwoleniem.

Kolejni dwaj artyści związki z Charkowem zawdzięczają podjętym w tym mieście studiom.

Pierwszą z nich była graficzka, malarka reprezentująca nurt symbolizmu, i działaczka ruchu kobiecego Zofia Stankiewiczówna, pochodząca z Żytomierszczyzny. Ukończywszy studia chemiczne w Charkowie, rozpoczęła w 1876 roku edukację artystyczną. W dzieciństwie ogromną rolę odegrał jej ojciec, wybitny lekarz i naukowiec Jan Stankiewicz (zob. opracowanie w I części). Jak wspominała, w Charkowie spędziła dzieciństwo i wczesną młodość, żyjąc swobodnie, w bliskości natury. „Ojciec wychowywał mnie jak syna – pisała po latach. Nigdy nie słyszałam nic o tem, że coś panience „nie wypada”, i tak naturalnie wyrosłam na feministkę, bo nigdy nie mogłam się pogodzić z myślą, że ja czy inne kobiety mogłyby być pod jakimkolwiek względem nierównouprawnione”. Ojciec, widząc ogromny talent córki, postanowił go rozwijać. Zachęcał do rysowania krajobrazów, zaszczepił umiłowanie przyrody, a ukraiński pejzaż utrwalony w pamięci młodej studentki zachwycał ją do końca życia.

Następnie po 1878 roku studiowała w Warszawie i Paryżu. Po studiach Stankiewiczówna pracowała głównie w Warszawie. W 1912 roku była współzałożycielką Towarzystwa Przyjaciół Sztuk Graficznych. W działalności społeczno-politycznej była uważana za gorącą patriotkę o światłym umyśle i postępowych poglądach. Była odznaczona Krzyżem Kawalerskim Orderu Odrodzenia Polski. Zmarła 4 października 1955 roku w Warszawie. Nigdy nie założyła rodziny.

Kolejny student z Charkowa Bolesław Cybis należał do najbardziej popularnych artystów międzywojennej Polski. Urodził się 23 lipca 1895 roku w Masandrze na terenie Krymu. W młodości dużo podróżował. Studiował w Charkowie w Szkole Sztuk Pięknych, gdzie także współtworzył Związek Siedmiu, odwołujący się do estetyki futurystycznej i kubistycznej. Po rewolucji październikowej zbiegł do Turcji, a następnie przybył do Warszawy, aby kontynuować studia. Tutaj był także jednym z założycieli Bractwa św. Łukasza, realizującego ideały sztuki narodowej. W okresie międzywojennym był bardzo znanym malarzem, a jego prace trafiały do galerii całego świata. Ostatecznie w 1939 roku wyjechał do USA, gdzie niebawem porzucił malarstwo. Po założeniu firmy zajmował się ceramiką artystyczną. Zmarł 31 maja 1957 roku w Trenton w stanie New Jersey. Jak o nim pisano: „Bolesław Cybis był twórcą wszechstronnym. Może nawet z nadmiarem talentu. Stworzył niepowtarzalny styl, w którym postacie wydają się półprzeźroczyste, wydłużone, kruche, porcelanowe i zamieszkałe w magiczno-realistycznym świecie”.

Ostatnim ze znanych malarzy, choć jedynie pośrednio związanym z Charkowem, gdyż jako lekarz w latach 1926-1927 pracował w podcharkowskiej miejscowości Izium, był Ludwik Godlewski, dziś postać praktycznie zapomniana.

Pochodził z Kijowa, gdzie urodził się 30 maja 1891 roku. Studiował medycynę, jednocześnie uczęszczając na zajęcia z malarstwa na Akademii Sztuk Pięknych. Przez całe życie pracował jako lekarz oftalmolog w Dobrudży, Iziumie i od 1927 w Berdiańsku nad brzegami morza Azowskiego. Tam właśnie dał się poznać także jako malarz, który w swoich pracach chciał odzwierciedlić urok miasta i życia codziennego mieszkańców. W czasie II wojny światowej wiele i bezinteresownie pomagał w przetrwaniu miejscowej ludności. Zmarł w Berdiańsku w 1974 roku i został pochowany na miejscowym cmentarzu, nieopodal miejscowego kościoła.

Każdy z wyżej wymienionych malarzy w większym lub mniejszym stopniu wpłynął na rozwój kultury i estetyki Charkowa i Polski. Niektórzy z nich doczekali się opracowań naukowych i nawet, jak w przypadku Mariana Ruzamskiego, filmu dokumentującego życie i działalność artysty. Jednak większość z nich pozostaje w cieniu zapomnienia i oczekuje na dalsze opracowania i przybliżenie społeczności.

Marian Skowyra
Tekst ukazał się w nr 18 (286) 29 września – 16 października 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X