Jak oceniać sąsiadów?

Jak oceniać sąsiadów?

Wybory parlamentarne na Ukrainie przysporzyły Polakom problemów, można bowiem odnieść wrażenie, że nie bardzo wiadomo, jak je ocenić. „Krok wstecz dla ukraińskiej demokracji” sąsiaduje w mediach z opinią, iż nad Dnieprem „manipulacje i próby fałszerstw nic nie dały”.

Wysokie miejsce Swobody zmobilizowało polskich dziennikarzy i analityków do tłumaczenia, iż jest to partia antyrosyjska i antydoniecka, nie antypolska, a mnogość startujących w wyborach ugrupowań jest argumentem świadczącym o pluralizmie i obywatelskich wolnościach. Łączny wynik Zjednoczonej Opozycji Batkiwszczyna, UDAR-u Witalija Kliczki i Swobody w wyborach proporcjonalnych wyższy, niż Partii Regionów (odpowiednio 49,9% i 30%) świadczyć ma o tym, iż ta ostatnia nie będzie miała szans na przeprowadzenie zmian w konstytucji. Nawet, jeśli wesprą jej działania komuniści i deputowani niezależni, to PR nie zyska wymaganych 300 głosów, dających swobodę decydowania o losach kraju. Zatem prosto – Niebiescy będą mieć problemy, zakamuflowani Pomarańczowi przyczaili się i odzyskali wpływy w kraju, a Janukowycz straci poparcie i pożegna się z marzeniami o kolejnej kadencji w prezydenckich fotelu.

Wśród tych schematycznych i jak-że klarownych tłumaczeń zaistniałej sytuacji komentarze po wyborach parlamentarnych ukazują też mentalność Polaków, daleką od sposobu myślenia właściwego mieszkańcom Europy Zachodniej. Podczas gdy przeciętny obywatel Unii dąży do tego, by żyło mu się jak najlepiej i by wszystko, co go otacza, było na jak najwyższym poziomie, Polacy zachłystują się bylejakością i pocieszają tym, że u innych jest gorzej. Takie podejście przebija i z ocen ukraińskiej demokracji.

Przytaczana przez ukraińskie media opinia prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, przedstawiciela misji obserwacyjnej Europarlamentu, iż demokracja nad Dnieprem nie jest doskonała, ale gdy się ją porówna z innymi krajami postradzieckimi nie jest z nią jeszcze wcale tak źle, może co najmniej niepokoić. Obawy te umacnia prezydencka krytyka negatywnej oceny wystawionej głosowaniu przez państwa zachodnie, wygłoszona podczas paryskiej konferencji poświęconej Ukrainie. Nawet, jeśli słowa te są wynikiem obserwacji jednego tylko środowiska, bliskiego Wiktorowi Pińczukowi, w którego to telewizji ICTV Kwaśniewski wypowiadał się podczas kampanii wyborczej, to wydają się być dalekie od obiektywizmu, jaki właściwy powinien być politykowi tej klasy.

Czy Polska aż tak zaniża standardy i oczekiwania wobec realizacji podstawowych postulatów demokratycznego kraju, że jest gotowa przymknąć oko na fakt wielokrotnego oddawania głosów przez te same osoby w różnych lokalach wyborczych, głosowanie za nieobecnych, na wynoszenie kart do głosowania z lokali, unieważnienie głosów oddanych na kandydata opozycji? Jeśli dla Warszawy normą ma być wykorzystywanie mediów do głoszenia propagandy i peanów pochwalnych na cześć rządzącej partii to może należałoby się zastanowić, jaki los chcą swoim rodakom zgotować polscy politycy przy okazji kolejnych wyborów nad Wisłą? Czy demokracji takiej, jak ukraińska, należy życzyć Polakom?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X