Jak karmiono dyktatorów we Lwowie fot. Wojciech Jankowski / Kurier Galicyjski

Jak karmiono dyktatorów we Lwowie

Witold Szabłowski, dziennikarz, reportażysta zaprezentował we Lwowie ukraińskie tłumaczenie książki „Jak nakarmić dyktatora?”. O Wołyniu, Wołodymyrze Wjatrowyczu, Iranie i o tygrysach rozmawiał z autorem Wojciech Jankowski.

fot. Wojciech Jankowski / Kurier Galicyjski

Prezentacja Pana książki we Lwowie była bardzo udana. Publiczność była bardzo zainteresowana i podekscytowana. Padło wiele pytań. Pana książki przetłumaczono na mnóstwo języków, między innymi na ukraiński. Jak Pana książki są odbierane przez ukraińskich czytelników?

Bardzo dobrze. Ukraina to pierwszy kraj, który przetłumaczył moją książkę. To była książka o Turcji „Zabójca z miasta moreli”. Jej pierwsze wydanie zagraniczne było po ukraińsku i Ukraina jest jedynym krajem, który przetłumaczył wszystkie moje książki. Mam przy tym wielkie szczęście, ponieważ tłumaczy je Andrij Bodnar, który jest wybitnym prozaikiem, wybitnym tłumaczem. Bardzo ważnym intelektualistą na Ukrainie. Widzę tu pewną zależność. W tych krajach, w których dobrze mi idzie, bo moje książki są sprzedawane w kilkunastu krajach, to są kraje gdzie tłumacz jest dobry, gdzie jest osobowością. Tam książka się sprzedaje dobrze. Widać przełożenie jednego na drugie.

Jedna z Pana książek jest bezpośrednio związana z Ukrainą. Są to „Sprawiedliwi zdrajcy. Sąsiedzi z Wołynia”. W Polsce było głośno o tej książce. Jak ją odebrał ukraiński czytelnik?

Tutaj była odebrana, jak wszystko co z Wołyniem jest związane, że to jest trudny temat. Tutaj podchodzono do tego z ostrożnością, bo to w końcu Polak piszący o Wołyniu. Trudno, żeby Ukraińcy nie podchodzili z ostrożnością, ale koniec końców pisząc książkę o Wołyniu, chciałem, żeby to była książka mówiąca prawdę o tym, co się wydarzyło, ale też żeby ona budowała mosty, a nie je wysadzała, albo budowała mosty w miejscach, gdzie ich nie było. Szukałem tematu i znalazłem Ukraińców, którzy ratowali Polaków, którzy ryzykowali swoim życiem ratując polskich sąsiadów. To był temat, który sam w sobie był wyciągnięciem ręki. Mam wrażenie, że Ukraińcy przeszli na pozycje wdzięczności, ale to nie mnie ktoś był wdzięczny, to była wdzięczność za to, że w Polsce ukazała się taka książka i że w Polsce o tym, co się wydarzyło na Wołyniu, potrafimy też mówić w taki sposób.

Nie spotkał się Pan z zarzutami, że pokazując „dobrych Ukraińców” w tle pokazuje Pan wielką zbrodnię i że opowiada Pan tak naprawdę o tej zbrodni?

To był jeden z głosów w dyskusji mówiący, że ja pisząc książkę o Wołyniu, mówię o tym, co się wydarzyło jak o Holokauście. Zwłaszcza był to ówczesny szef Ukraińskiego Instytutu Pamięci. Wołodymyr Wjatrowycz zarzucał mi manipulację, niewłaściwe sformułowania, nie taki język… Ale takie są prawa dyskusji publicznej, że każdy ma prawo się wypowiedzieć. Ja przede wszystkim mogę mówić za siebie, nie za Pana Wjatrowycza. Chciałem napisać książkę, która mówi o Wołyniu uczciwie, nie zaciemniając niczego, nie zakłamując, ale jednocześnie buduje most. Słucham uważnie, co mówi pan Wjatrowycz. Może mnie to złościć, ale dla mnie najważniejsze jest to, co ja chciałem napisać. Najważniejsze, że ja ze swoim przekazem do Ukraińców dotarłem i że on tutaj wybrzmiał.

Dziś dyskusja dotyczyła książki „Jak nakarmić dyktatora?”. Zaskoczył mnie fakt, że została ona nielegalnie wydana w Iranie. Ten fakt w pierwszej chwili wywołał Pana niezadowolenie, ale na końcu wprawiło Pana w dumę z tego powodu.

To jest powód do dumy, bo mi to trochę przypomina zabiegi naszych reportażystów, moich starszych kolegów, którzy pisząc w PRL nie mogli pisać pewnych rzeczy wprost i mówić, że żyjemy w dyktaturze. Mariusz Szczygieł zawsze podaje wspaniały obraz Barbary Łopieńskiej, która nie mogąc pisać wprost o dyktaturze, napisała reportaż o tresurze tygrysów. Co zrobić, żeby tygrysowi złamać charakter, żeby tygrys zamiast się zachowywać jak na wolności, stał się uległy? Krok po kroku to opisywała. Kończąc zdaniem, które powtarzam po Szczygle, że my, treserzy polscy, dopiero się uczymy, najlepszych treserów ma Związek Radziecki. Myślę, że w Iranie wydają tę książkę w tym samym celu. Oni nie mogą wprost powiedzieć „mamy dyktaturę ciemniaków”, ale mogą powiedzieć „zobaczcie jaka straszna dyktatura była w Iraku? Jakim strasznym dyktatorem był Saddam Husajn!”. Każdy człowiek rozumny czytając o tym Iraku będzie widział paralele między tym co się dzieje w Iranie, a tym co się dzieje w książce. Uważam, że ten wydawca irański jest bardzo odważnym człowiekiem, który znalazł sposób, jak opowiadać o swoich tygrysach.

Pana pomysł był bardzo oryginalny. W czasie pracy nad książką „Jak nakarmić dyktatora?” rozmawiał Pan z kucharzami tychże. Czy w pracy nad nią doświadczył Pan „dotyku zła”? Ci ludzie karmili zbrodniarzy i często wcale nie oceniali źle ich działalności.

Dziś w czasie prezentacji Andrij Bodnar przypomniał, że było to wtedy, gdy odwiedziłem Nedżmiję Hodżę, czyli nieżyjącą już teraz żonę albańskiego dyktatora Enwera Hodży. To dotknięcie zła wyrażało się w tym, co wszyscy wiemy doskonale, że zło jest banalne. Idę do kobiety, której mąż był mordercą i dyktatorem, która sama w jego zbrodniach brała udział, a widzę trywialne rzeczy – schodzone buty, pościel, która się suszy, kurczaki biegające po podwórku. To zbliżenie do zła można tylko opisać przez odwołanie do Hannah Arendt, że to wszystko jest bardzo banalne. I tak banalność zła jest najbardziej przerażająca.

Zapowiedział Pan, że będzie podążać szlakiem kulinarno-dyktatorskim w pracy nad kolejną książką.

Będzie ona o tym, jak Rosja używa jedzenia do propagandy, do polityki, do budowania imperium. Będzie to zaserwowany na 17 talerzach sposób, jak się buduje imperium. Będzie nosić tytuł „Rosja od kuchni” z podtytułem „noże, talerze i chochle na służbie imperium”.

Czekamy zatem na lwowską prezentację Pana nowej książki.

Rozmawiał Wojciech Jankowski

Tekst ukazał się w nr 17 (381), 17–30 września 2021

Witold Szabłowski jest autorem licznych reportaży. Wśród nich są „Sprawiedliwi zdrajcy”, „Tańczące niedźwiedzie”, „Nasz mały PRL”. Książka „Jak nakarmić dyktatora?” w Polsce ukazała się w roku 2019. Lwowska prezentacja odbyła się 30 sierpnia w „Kopalni kawy”.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X