Longchamps de Bérier

Longchamps de Bérier

Historia pewnego rodu 

Historia znakomitego polskiego i lwowskiego rodu Longchamps de Bérier, którego przedstawiciele często odgrywali ważne role w historii Lwowa i Polski, jako lekarze, żołnierze i przede wszystkim prawnicy.

Wydział Prawa Uniwersytetu Jana Kazimierza we Lwowie słusznie uchodzi za najznakomitszy ośrodek prawniczy w historii polskiego prawoznawstwa. Jak stwierdził niegdyś wybitny prawnik prof. Jan Zimmermann: gdyby stworzyć ranking najwybitniejszych polskich prawników, ze wszystkich dziedzin, właściwie w każdej na podium stanęliby „lwowiacy”. Trudno nie podzielać tego poglądu, istotnie bowiem, przed II wojną światową na lwowskiej almae matris pracowali najwybitniejsi – i to nawet w skali europejskiej – specjaliści wszystkich w zasadzie gałęzi prawa. W panteonie polskiej jurysprudencji nazwiskiem, które zwraca szczególną uwagę jest niewątpliwie Longchamps de Bérier.

Zapewne w większości przypadków zapada ono w pamięć z uwagi na francuskojęzyczną proweniencję. Warto jednak pamiętać, że za tym, budzącym powszechnie problemy z wymową, nazwiskiem kryje się historia znakomitego polskiego i lwowskiego rodu, którego przedstawiciele często odgrywali ważne role w historii Lwowa i Polski, jako lekarze, żołnierze i przede wszystkim prawnicy.

Korzenie rodziny Longchamps de Bérier wywodzą się z Francji. W jednej z prac dr Adam Redzik – najlepszy zapewne dziś znawca lwowskiego środowiska prawniczego, na którego ustaleniach w znacznej mierze opiera się niniejszy artykuł – pisał tak: w dziejach Polski było wiele rodów, których reprezentanci, mimo iż nie mieli polskich korzeni, na stałe wiązali się z nową ojczyzną, ubogacali ją swą twórczością, działalnością naukową i kulturalną, a często także poświęcali jej życie. Nazwiska takie, jak: Balzer, Zoll, Till, Estreicher, Hirschberg, Pol, Fierich, Baudouin de Courtenay, Waldorff, Muller, Voise, Grottger, Hauser, Groer, Weigl, Smolka, Liske, Kleeberg etc., nie wymagają komentarza. Wśród nich ważne miejsce zajmuje Longchamps de Bérier.

Pierwszym polskim przedstawicielem rodu był najprawdopodobniej urodzony w 1710 roku Franciszek, który służył w gwardii królewskiej Augusta III Sasa. Około roku 1745 osiadł we Lwowie, gdzie kilkanaście lat później poślubił córkę innego lwowskiego mieszczanina o francuskich korzeniach Genowefę de Marcenier. Franciszek szybko zyskał status poważanego obywatela. Jak podaje A. Redzik, pełnił wiele funkcji w radzie miejskiej, a przez kilka lat sprawował urząd prezydenta (m.in. w 1777 r.). W 1780 r. gościł on w swojej posiadłości pod Lwowem (zwanej „Lonszanówką”) cesarza Józefa II. Na pamiątkę tego wydarzenia postawił w pobliskim lasku pomnik bogini Minerwy, a lasek ten zaczęto nazywać Kaiserwaldem. Wśród miejsc związanych z Longchampsami, poza wymienionymi miejscami należy wymienić także kamienicę nr 14 na lwowskim rynku nazywaną Wenecką, która obok Lonszanówki była siedzibą rodu. Jako ciekawostkę warto przypomnieć okoliczność, że jednym z prawdopodobnych powodów, dla których Franciszek związał się z Rzeczpospolitą była jego aktywność wolnomularska. Spotkać można hipotezy, iż przybył on z misją rozwijania ruchu wolnomularskiego w tej części Europy. W 1744 roku wznowiono w Warszawie działalność loży Aux Trois Freres, na której czele stanął właśnie Franciszek Longchamps. Także po przenosinach do Lwowa wraz z kilkoma innymi cudzoziemcami francuskiego pochodzenia stworzył lożę Des Trois Déesses (Trzech Bogiń), która jednak w wyniku nacisków lokalnych duchownych po kilku miesiącach zakończyła swoją działalność.

Drzewo genealogiczne rodu „Lonszanów” (od pewnego momentu rodzina używała spolszczonej pisowni nazwiska) już w pierwszym pokoleniu potomków urodzonych na ziemiach Rzeczypospolitej bujnie rozgałęzia się. Z małżeństwa z Genowefą de Marcenier urodziło się pięć córek: Genowefa, Anna, Pelagia, Katarzyna i Eleonora (matka Wincentego Pola) oraz 4 synów: Józef, Antonii, Jan i Aleksander. Franciszek stosunkowo późno ożenił się, dlatego dzieci szybko straciły ojca, a w niedługim czasie także matkę. Głównie z tych względów losy pierwszych polskich Lonszanów nie są dobrze znane. Znacznie więcej wiadomo na temat losów kolejnego pokolenia – wnuków Franciszka.

Szczególnie barwnymi postaciami byli synowie Aleksandra, bliźniacy Wincenty i Bogusław. W pamiętniku Bogusława Karola Longchamps de Bérier „Ochrzczony na szablach powstańczych… Wspomnienia (1884-1918)”, znaleźć możemy zabawną informację, na temat braci. Otóż Bogusław i Wincenty byli ponoć do siebie podobni do tego stopnia, że matka by odróżnić synów musiała ubierać ich w różne stroje! Niestety również oni szybko zostali osieroceni przez ojca – w momencie przedwczesnej śmierci 44-letniego Aleksandra mieli zaledwie dwa lata. W wychowaniu pomogła rodzina matki Eleonory z Rudnickich. Adam Redzik podkreśla, iż wydaje się, że wychowywała je w duchu religijności i umiłowania polskości. Potwierdzeniem zdają się być ich późniejsze losy. Obaj przerwali studia na Uniwersytecie Wiedeńskim by walczyć w powstaniu listopadowym. Walczyli pod Iłżą, Zawichostem, Przytykiem i Janowcem. Po klęsce powstania kontynuowali studia tym razem Pradze.

Bogusław został doktorem medycyny zaś Wincenty jednym z pierwszych w rodzie prawników. Od roku 1843 był radcą prawnym słynnego polskiego rodu Sanguszków w Gumniskach koło Tarnowa. Nie przerwał działalności niepodległościowej. Jak ustalił Bolesław Łopuszański m.in. ze względu na działalność Wincentego dobra Sanguszków stały się ważnym punktem organizacyjnym niepodległościowych konspiratorów. Niestety 24 lutego 1846 roku został aresztowany w związku z wybuchem powstania krakowskiego. Zapewne głównym powodem była współpraca z dyktatorem powstania Janem Józefem Tyssowskim. Więziony w Tarnowie i Lwowie Bogusław wolność odzyskał dopiero w wyniku ogłoszenia przez cesarza amnestii w marcu 1848 roku. Po odzyskaniu wolności pracował w Tarnopolu i Przemyślu. Cały czas pozostawał jednak pod nadzorem policji austriackiej. W walkę pro patriae zaangażowana była także żona Wincentego, Wiktoria Pol (siostra Wincentego Pola). Walczący o niepodległość rodacy zawsze znajdowali schronienie w domu państwa Longchamps, zaś podczas powstania styczniowego wytwarzano tam amunicję i lekarstwa. Z ich małżeństwa na świat przyszło czworo dzieci: Kazimiera, Bogusław, Wincenty i Zygmunt, którzy w młodzieńczych latach dali się ponoć poznać jako nadzwyczajni figlarze, a o ich dokonaniach można było nieraz usłyszeć na lwowskiej ulicy. Jednocześnie nie zdradzali talentów naukowych, lecz od najmłodszych lat wykazywali zamiłowanie do wojska. I rzeczywiście, wszyscy trzej walczyli w powstaniu 1863 roku. Po upadku powstania Bogusław zrezygnował z wojska. Zmarł jako kawaler w 1897 roku. 

Natomiast zarówno Wincenty jak i Zygmunt kontynuowali wojskową karierę. Starszy z braci – Wincenty został rotmistrzem, zaś Zygmunt generałem. Rozwój wojskowej kariery zawdzięczał on oczywiście umiejętnościom, ale i szczęściu. Podczas wojny przeciwko wojskom pruskim i włoskim obaj bracia służyli pod dowództwem wybitnego generała wojsk austrowęgierskich, lwowianina Maksymiliana Ritter von Rodakowskiego. Podczas najważniejszej bitwy całej kampanii, która rozegrała się 24 czerwca 1866 roku pod Custozzą, Zygmunt w brawurowej akcji uratował swojego dowódcę – pułkownika Rodakowskiego – wykazując się przy tym ogromną odwagą i żołnierskim kunsztem. Szarżę polskiego kawalerzysty dostrzegł sam arcyksiążę Albrecht Fryderyk Habsburg dowodzący wojskami austriackimi, który później zaprzyjaźnił się z dzielnym Lonszanem i odtąd stał się jego protektorem. W uznaniu wojennych zasług uzyskał awans na porucznika, Order Żelaznej Korony oraz podniesienie do godności szlacheckiej. Niestety niebawem jego kariera w armii austriackiej załamała się, z powodu „przymusowej emigracji”, jako konsekwencji pobicia syna wpływowego austriackiego arystokraty. Dotarł do Hiszpanii gdzie poznał swoją żonę Ludwikę Hermens. Zamieszkali w Berlinie, a Zygmunt zaciągnął się do armii pruskiej, w której dosłużył się generalskich szlifów. W 1889 roku urodził im się syn Maksymilian, który także wiązał karierę z wojskiem – niestety zginął w czasie I wojny światowej podczas walk na ziemiach polskich. Przypomnieć trzeba, że Zygmunt i Maksymilian byli prawdopodobnie jedynymi przedstawicielami rodziny Longchamps de Bérier, którzy „zdepolonizowali się”, o co zresztą rodzina miała duży żal. Przekonał się o tym m.in. podczas ostatniej wizyty we Lwowie w 1898 r. w związku z pogrzebem matki. Okazało się, że Wiktoria przyznała mu w testamencie jedynie zbiór dzieł Wincentego Pola. Jak pisze Adam Redzik: przekazał je młodemu wówczas kuzynowi Bronisławowi Karolowi z bardzo osobistą dedykacją: Ucz się z tych książek kochać ojczyznę i walcz za nią do ostatniego tchu. Twój stryj Zygmunt v. Longchamps.

Rodzina Longchampsów 1937 rok. G. Połuszejko, Obco brzmiące nazwisko będziesz nosił... Rodzina Longchamps de Berier, Lublin 2011 (Fot. archiwum prywatne autora)

Cofnijmy się jednak do poprzedniego pokolenia Lonszanów. Drugi z bliźniaków – Bogusław – po powrocie do Lwowa kontynuował działalność na rzecz odzyskania niepodległości, tym razem jednak już nie w konspiracji. W roku 1848 został wybrany posłem okręgu leskiego na sejm w Wiedniu i Kromieryżu. Gdy z inspiracji władz austriackich część duchowieństwa unickiego wystąpiła do cesarza z prośbą o „ochronę przed polskim uciskiem” oraz z postulatem podziału Galicji na część polską i ukraińską został w październiku tego roku sygnatariuszem „Odezwy posłów galicyjskich do kraju”, w której potępiono plany podziału Galicji według kryterium narodowościowego. Doskonale rozumiał, że celem władz austriackich jest zantagonizowanie ludności polskiej i ukraińskiej, a tym samym osłabienie ruchów niepodległościowych zarówno polskich jak i ukraińskich. W okresie Wiosny Ludów w związku z polityczną działalnością został objęty nadzorem policyjnym. Jednym z głównych celów działalności Bogusława było godne upamiętnienie bohaterów walk o niepodległość. W działalność na tym polu angażowała się także jego żona – Leokadia z Deputowiczów. W 1880 roku był członkiem komitetu organizacyjnego lwowskich obchodów 50. rocznicy powstania listopadowego. W dużym stopniu przyczynił się również do powstania Komisji Lwowskiej Towarzystwa Weteranów Roku 1831. Uchodził także Bogusław za znakomitego lekarza i przede wszystkim wielkiego społecznika. Olbrzymi szacunek lwowian zaskarbił sobie niezwykłą postawą w okresie epidemii cholery. W zachowanych relacjach jawi się jako iście Camusowska postać odważnego lekarza, niestrudzenie niosącego pomoc potrzebującym. Bogusław zmarł w 1889 roku, a pochowany został wśród tych, którym przez całe życie służył – spoczął wśród towarzyszy walk o niepodległość w kwaterze powstańców listopadowych na cmentarzu Łyczakowskim.

Z małżeństwa Bogusława i Leokadii narodziły się trzy córki i dwaj synowie, których historia jest szczególnie interesująca – Franciszek (1840-1914) i Bronisław (ur. 1851-1914). To właśnie od nich rozpoczynają się dwie główne linie drzewa genealogicznego rodu Longchamps de Bérier. Franciszek, podobnie jak wspomniani wcześniej kuzynowie brał udział w walkach powstania styczniowego – przerwał studia prawnicze i z oddziałem dublańczyków przedostał się na Lubelszczyznę. Ożenił się z Wandą z Dybowskich – kobietą niezwykłej urody, działaczką niepodległościową, współzałożycielką stowarzyszenia im. Klaudyny Potockiej. Dalsze jego losy związane są z inicjatywami wyrosłymi na gruncie wielkich odkryć Ignacego Łukasiewicza – zaangażował się w rozwój polskiego przemysłu naftowego. W tym kierunku podążyli także dwaj jego starsi synowie: Jan (1872-1933) i Mieczysław (1876-1939). Mieczysław był jednym z założycieli Towarzystwa dla Opieki i Rozwoju Przemysłu i Górnictwa Naftowego w Galicji (od roku 1881 Krajowego Towarzystwa Naftowego). Jan, zanim podjął się kontynuacji dzieła ojca, studiował prawo na lwowskim uniwersytecie. Studia przerwał w 1892 roku by pracować przy odwiertach w Rypnem, gdzie pierwsze szyby budował jego ojciec. W roku 1901 wyjechał do Belgii by tam szukać ropy i węgla. Od roku 1903 kierował kopalniami w Polesti, a w 1905 został kierownikiem kopalni w Towarzystwie Naftowym Galicja w Borysławiu. Później prowadził w Drohobyczu własny interes związany z gorączką „brunatnego złota”. Najmłodszym synem Franciszka był wielokrotnie już przywoływany Bogusław Karol, którego wspomnienia pozostają jednym z podstawowych źródeł wiedzy na temat historii rodu. Jego historia jest doprawdy niezwykła. Już w czasie nauki w gimnazjum angażował się w działalność niepodległościową uczestnicząc w konspiracyjnej organizacji Związku Młodzieży Polskiej „Zet”. W czasie studiów prawniczych działał w Tajnym Kole Samokształcenia. Brał udział w walkach o niepodległość m.in. w Armii Ochotniczej dowodzonej przez gen. Józefa Hallera. Po restytucji państwa polskiego powrócił do adwokatury, prowadząc od roku 1920 słynną kancelarię przy ul. Kopernika 20. Gdy wybuchła II wojna światowa Bogusław Karol przedostał się w listopadzie 1939 roku na Węgry i dalej do Francji, gdzie pracował w Ministerstwie Informacji w rządzie Władysława Sikorskiego. Gdy Francja została pokonana zaangażował się w działalność tamtejszego ruchu oporu. W 1944 roku został aresztowany przez Gestapo i osadzony w więzieniu w Lyonie, gdzie pozostał do 3 września tego roku, a więc do wyzwolenia miasta przez aliantów. Po II wojnie światowej na zaproszenie prof. Stefana Dąbrowskiego, rektora Uniwersytetu Poznańskiego osiadł w Poznaniu jako sekretarz generalny i asystent w Katedrze Prawa Administracyjnego na Wydziale Prawa i Administracji Uniwersytetu Poznańskiego. Niebawem jednak, bo już w 1947 roku zmarł z powodu szybko rozwijającej się choroby nowotworowej.

Wreszcie druga ze wspomnianych, głównych linii rodu Longchamps de Bérier wywodzi się od Bronisława. Po ukończeniu medycyny w Wiedniu został on lekarzem w wojsku, a zwieńczeniem kariery w armii był stopień generalski. Jak podaje A. Redzik na stałe powrócił do Lwowa na przełomie XIX i XX wieku, pracując jako lekarz wojskowy. Z małżeństwa Bronisława z Heleną Rieger urodziło się troje dzieci: Roman (1883-1941), Andrzej (1886-1963) i Jadwiga (1895-1964). Jadwiga Lonszanówna związała swe życie ze sztuką i została malarką, natomiast obaj synowie zostali prawnikami. W pierwszych dekadach XX wieku nazwisko Longchamps de Bérier bardzo wiele znaczyło w polskiej nauce prawa. Niewątpliwie największą sławę zyskał Roman. Dorobek naukowy tego wybitnego cywilisty, do dziś budzi podziw a opus magnum jego naukowej działalności, jakim był Kodeks Zobowiązań do dziś uchodzi za największe osiągnięcie polskiej nauki prawa. Cenionymi prawnikami byli także jego brat Andrzej, sędzia Naczelnego Trybunału Administracyjnego oraz wspomniany już kuzyn Bogusław Karol. Także potomkowie tego ostatniego, zapisali się w historii polskiej nauki prawa. Syn Franciszek (1912-1969) był jednym z najwybitniejszych polskich administratywistów. Prawnikiem była także jego córka Małgorzata (1950-1989), która także zajmowała się przede wszystkim prawem administracyjnym. Wreszcie ostatnim jak dotąd Longchampsem, który kontynuuje rodzinne tradycje prawnicze jest ks. prof. Franciszek – urodzony w  1969 roku – prawnuk Bogusława Karola.

Jarosław Kola
Tekst ukazał się w nr 6 (178) 26 marca – 15 kwietnia 2013

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X