Gułagi – piekło na ziemi Strażnik rozprawiający się z więźniami ociągającymi się z wymarszem do roboty

Gułagi – piekło na ziemi

Zapiski historyczne

U nas tylko ludzie w podeszłym wieku, interesujący się historią naszego wschodniego sąsiada, potrafią rozszyfrować akronim GUŁAG, młodszym on nic nie mówi. A przecież kryje się za nim tragedia milionów. Przypomnijmy, że jest to słowo utworzone z pierwszych liter rosyjskiej nazwy Głównego Zarządu Obozów (Гла́вное управле́ние лагере́й), czyli sieci obozów pracy przymusowej. Pierwszy powstał już w 1922 roku, na mocy dekretu Rady Komisarzy Ludowych z 2 listopada 1923 r., uchwalonego z inicjatywy Włodzimierza Lenina (Konieczny jest bezlitosny masowy terror – zatelegrafował w 1918 r., gdy wybuchło postanie chłopskie – wszystkie podejrzane osoby zamknąć w obozie koncentracyjnym poza granicami miasta. I tak postąpiono: wpierw lokowano aresztowanych w zdruzgotanych miejscowych cerkwiach i klasztorach, a potem w pierwszym obozie na Wyspach Sołowieckich, archipelagu na Morzu Białym. Mało powiedzieć, że zorganizowano tam przedsionek piekła – to było piekło! Był czynny w latach 1923–1939, w tym czasie przebywało w nim 840.000 więźniów, z których 43.000 tego odosobnienia nie przeżyło.

Jego likwidacja bynajmniej nie oznaczała końca zamkniętych ośrodków karnych. Wręcz przeciwnie – stał się wzorcem dla powstających gdzie indziej obozów. Istnieje mapa pokazująca ich lokalizację. Tych głównych na obszarze całego Związku Sowieckiego było około 480, ale przy każdym funkcjonowały podobozy, tysiące takich placówek powoływanych do wykonania konkretnych robót: wycinki lasów, budowy dróg, torów kolejowych, wydobywania kopalin. Nie sposób ocenić, ile łącznie więźniów w nich przebywało, brakuje bowiem danych z pierwszych lat Gułagu, lecz nie ulega kwestii, że były to dziesiątki milionów. Byli to także pospolici przestępcy, głównie jednak członkowie rodzin arystokratycznych, chłopi (kułacy), inteligencja, rodziny skazańców, po zakończeniu wojny czerwonoarmiści wracający z niemieckiej niewoli (uznano, że poddając się wrogowi zdradzili ojczyznę) i w ogóle wszyscy, których uznano za wrogów ludu lub też istniało podejrzenie, że mogą nimi zostać. Podobnie nie uda się ustalić liczby zmarłych w łagrach (z głodu, z wycieńczenia pracą, z powodu chorób, rozstrzelanych). Przytaczane liczby bardzo się różnią. Brytyjski historyk Norman Davies twierdzi, że obozy pochłonęły znacznie więcej ludzkich istnień niż największe bitwy I wojny światowej – Ypres, Somma i Verdun oraz hitlerowskie obozy śmierci Auschwitz, Dachau, Majdanek i Buchenwald razem wzięte. Inny brytyjski historyk Robert Conquest wyliczył, że z milionów zeków (skrót od słowa zakluczonnyj, z/k, więzień), którzy przewinęli się przez sieć Archipelagu Gułag (taka nazwa się dla niej utarła według tytułu fundamentalnej książki Aleksandra Sołżenicyna) straciło życie około 42 miliony, przy czym do tej liczby trzeba jeszcze dodać może nawet 30 milionów, którzy zmarli w czasie transportów oraz na skutek chorób wyniesionych z obozów.

W niektórych obozach zdesperowani więźniowie, ledwie żywi z powodu niedostatecznych racji żywnościowych, decydowali się podjąć głodówkę. Bardzo rzadko jednak udawało się tym protestem coś wskórać, zdarzało się, że władza pozornie przyznawała im rację, ale potem organizatorów strajku rozstrzeliwała.

Zdarzały się także ucieczki, z minimalnymi szansami na pomyślny finał, sam Sołżenicyn napisał, że podejmowali się ich z góry skazani na zagładę, bo bez pieniędzy, bez dokumentów, kiepsko odziani i przy wrogo nastawionej do nich miejscowej ludności byli bez szans.

Archiwa mówią także, że w niektórych łagrach udało się zorganizować bunty. Najlepiej przygotowany, zbrojny, spontaniczny i masowy rozpoczął się 24 stycznia 1942 r. w należącym do Workutłagru podobozie Liesoried w republice Komi, w północno-wschodniej europejskiej części Rosji. Na jego przywódcę wysunął się były zek Mark Retiunin, teraz jako wolnonajemny mianowany komendantem podobozu. W tej roli mógł poczynić przygotowania do buntu: zgromadzić ciepłą odzież, żywność. O rewolcie zaczął myśleć, gdy po rozpoczęciu wojny w 1941 r., czyli 80 lat temu, dowiedział się, że gdy Wehrmacht zbliży się do Komi, wszyscy osadzeni w łagrach więźniowie polityczni mają zostać wcześniej z rozkazu NKWD rozstrzelani. Rzucił hasło: Jaka różnica, czy zdechniemy jutro, czy umrzemy dziś jako powstańcy!

Ustalonego dnia, była to sobota, wciągnięty do spisku nadzorca łaźni, Chińczyk Lu Fa, ogłosił, że będzie czynna tylko do 17. Wobec tego wszyscy strażnicy, oprócz tych wyznaczonych do pełnienia warty poszli do kąpieli. Tymczasem buntownicy (było ich 82; 59 zeków postanowiło nie uczestniczyć w spisku, bo nie wierzyli, że się uda, a następstwa będą okrutne) rozbroili wartowników, zdobyli kilkanaście pistoletów maszynowych i kilka rewolwerów, po czym, ubrani w mundury wojsk ochrony paramilitarnej (BOXP) ruszyli do oddalonego o 6 kilometrów miasteczka Ust’-Usa. Jego mieszkańcy zrazu przyjmowali, że to uczestnicy jakichś ćwiczeń, ale rychło zorientowali się, iż są to przebrani więźniowie, którzy tymczasem opanowali budynek urzędu telekomunikacyjnego oraz siedziby dyrekcji żeglugi rzecznej i NKWD. W strzelaninie zginęło 14 miejscowych. Wreszcie przybyły posiłki BOXP. Teraz oni byli górą, w trwającej cztery dni wymianie ognia buntownicy stracili 9 ludzi, a 40 – poddało się. Retiunin postanowił skierować się z pozostałymi w stronę miasta Koźwa, spodziewał się, że po drodze wznieci bunty w innych łagrach, ale o tym nie mogło być mowy, bo we wszystkich już wiedziano, że w okolicach grasują rebelianci, więc znacząco wzmocniono ochronę. Powstańcy przeszli w tundrze, w śniegu i przy bardzo niskich temperaturach około 175 kilometrów. Stwierdzili, że większą szansę na ucieczkę będą mieli, gdy podzielą się na mniejsze grupki. To nie była dobra decyzja, wojsko po kolei je rozbijało. Ostatnia, licząca z Retiuninem sześciu buntowników, schroniła się w szałasie w górskich lasach, lecz gdy skończyła im się amunicja, widząc beznadziejność swej sytuacji, wszyscy popełnili samobójstwo. Ogółem w trwającym 10 dni buncie zginęło 42 powstańców i 33 wojskowych. 50 uczestników powstania z Liesoriedu rozstrzelano, a 18 – wydłużono wyroki.

Z kilku innych buntów na szczególną wzmiankę zasługuje rebelia w Rieczłagrze w Workuckim Zagłębiu Węglowym, rozpoczęta 19 lipca 1953 r. Wpierw odmówiło pracy 350 górników w kopalni Kapitalna, po kilku dniach buntowników było już 3.000, a 25 lipca ich szeregi liczyły około 10.000 powstańców. Na czele buntu stanęło między innymi dwóch Polaków (w łagrze było ich ogółem około tysiąca): kapitan Wojska Polskiego Feliks Kędzierski, skazany w 1949 r. za antysowiecką agitację na 15 lat łagru, i żołnierz Armii Krajowej Edward Buca, któremu za wrogą postawę wobec ZSRS wymierzono karę 20 lat katorgi. Okazał się świetnym organizatorem rebelii, wciąż wzywał górników, by nie kłócili się, bo tylko w jedności ich siła i szansa na zmuszenie administracji obozu do realizacji ogłoszonych przez nich postulatów.

26 lipca polała się krew: zeki wzięli w szturmie lokalne więzienie i uwolnili 77 przebywających w nim kumpli. W strzelaninie zginęło dwóch górników. Decydująca bitwa rozegrała się 1 sierpnia: do ataku na buntowników ruszyło 50 strażników. Napierając na górników użyli nawet armatki wodnej, którą atakowani zdołali jednak unieruchomić. I może nie zdołaliby opanować sytuacji, bo powstańcy byli już blisko głównych wrót, ale z Moskwy przybył generał Iwan Maslennikow, który wydał rozkaz: strzelać! W ostatecznej rozprawie zginęło 55 górników, ponad 40 odniosło ciężkie rany. Feliksowi Kędzierskiemu dołożono do kary 10 lat, tyle samo Edwardowi Bucowi. Ale w efekcie górnicy w jakimś stopniu poprawili swój los: władze obozu pozwoliły im na częstsze spotkania z rodzinami, zwiększono możliwość ograniczonego dotąd pisania listów, a więźniom politycznym pozwolono zdjąć z ubrań wyróżniające ich naszywki.

Jeszcze jedna ważna informacja z odpowiedzią na nader istotne pytanie: ilu Polaków przebywało w sieci obozów Gułagu? Odpowiedź jest oparta na szacunkowych danych, które mówią, że 153 000.

Tadeusz Kurlus

Tekst ukazał się w nr 12 (376), 29 czerwca – 15 lipca 2021

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X