Gdzieś, kiedyś… Mapa Republiki Chińskiej, pl.wikipedia.org/wiki

Gdzieś, kiedyś…

Były sobie dwa państwa – nazwijmy je Pierwszym i Drugim. Pierwsze powstało w wyniku rozpadu wielkiego imperium. Pomimo olbrzymich zasobów naturalnych i znacznej populacji pozostawało przez długi czas poza głównym nurtem światowej polityki, sprowadzano je raczej do roli rynku zbytu i bazy surowcowej. Sytuacja w kraju tym przez długie lata była niełatwa, zarówno politycznie, jak i ekonomicznie. Ostatecznie, drogą rewolucyjną obalono stare rządy. Koniec końców udało się zorganizować wybory, w których zdobycze odsunięcia od władzy dawnych elit przypieczętowano. Rozpoczęła się nowa epoka w dziejach państwa Pierwszego.

Nieco wcześniej z napiętą sytuacją poradziło sobie państwo Drugie. Po latach braku stabilizacji i zapaści względem Zachodu weszło na drogę modernizacji i rozbudowy armii do znacznych rozmiarów. Wszelkie wystąpienia przeciw reformom stanowczo stłumiono, podporządkowano sobie dawne klasy uprzywilejowane. Władcy państwa Drugiego rozpoczęli wysiłki na arenie międzynarodowej, których celem było uzyskanie statusu mocarstwa i rewizja niekorzystnego położenia na szachownicy stosunków międzynarodowych. Równocześnie podejmowano działania dążące do likwidacji demokracji i nominalnego przekazania całości władzy w ręce jednowładcy o niezbywalnych i niekwestionowalnych prawach do władania krajem. Nacjonaliści zdobywali poparcie głosząc hasła walki z zapaścią gospodarczą, wpływami kulturowymi Zachodu i zatraceniem rodzimej tożsamości. Twierdzili też, że ich ojczyzna ma dziejową misję osiągnięcia dominacji, a przez to zaprowadzenia pokoju na kontynencie.

Cesarstwo Wielkiej Japonii, LEARNINGLAB.SI.EDU

Tymczasem sytuacja w państwie Pierwszym pozostawała nie do pozazdroszczenia. Różne grupy dbały bardziej o swoje partykularne interesy, niż o dobro narodowe, osłabiając kraj od wewnątrz. Wreszcie doszło do sytuacji, w której władzę w jednym z ważniejszych regionów przejął agent służb specjalnych państwa Drugiego. Pierwsze pozostawało zbyt słabe, by zareagować zbrojnie i tak oto połacie terenu wpadły w orbitę sąsiadującego mocarstwa. Na terenach tych powołano powszechnie nieuznawaną marionetkę z własną (choć wysoce nieprofesjonalną i zależną od wojsk protektora) armią. Dążący do jakiejkolwiek niezależności zarządcy de facto nowej guberni zostali wyeliminowani, a realna kontrola przeszła w ręce armii Drugiego kraju. Akcję legitymizowano podważaniem narodowych związków prowincji z Pierwszym. Bezpośrednią przyczyną pozostawało jednak oskarżenie przez najeźdźców prawowitych właścicieli regionu o sabotaż i agresję.

Po kilku latach względnego spokoju, szykowania sił i umacniania władzy w nowym protektoracie, państwo Drugie było gotowe na realizację swojego głównego celu, podporządkowania sobie Pierwszego w całości. Tam jednak władzę zdążył już objąć człowiek zdecydowany na nieustępowanie przeciwnikowi. Urzędujący wcześniej przywódca zgodził się na ograniczone ustępstwa wobec silnego sąsiada, świadom, że kraj jego nie oprze się presji militarnej. Być może myślał, że w ten sposób zapewni swoim ludziom względne bezpieczeństwo? A może też nie miał wyboru? Pewne jest, że apelował o jakąkolwiek reakcję Zachodu względem tej niesprawiedliwości – nie doczekał się jej. Zdołał jedynie kupić ojczyźnie kilka lat zawieszenia broni.

Zresztą, Drugi z krajów był już przecież ograniczony międzynarodowym traktatem o wyrzeczeniu się wojny, w który zaangażował się aktywnie Zachód.

Mimo wszystko wojna wybuchła. Uderzenie było efektywne dzięki zaanektowaniu wcześniej przez wroga terytorium otoczonego morzem, idealnego na zaplecze logistyczne, lotnisko i bazę wypadową. Pomimo zmobilizowania znacznych sił, armia Pierwsza nie mogła równać się z Drugą. Bardzo prędko zniszczono jej nieliczne okręty i przełamano front. Agresor dysponował absolutną dominacją w lotnictwie oraz korpusie pancernym. Padały duże miasta, obrońcy ponosili znaczne straty, w końcu udało się w znacznym stopniu odciąć wybrzeże kraju. Jednakże najeźdźcy również ponosili zaskakująco wysokie straty, co nie przeszkadzało im poruszać się dalej.

Jak wyglądała reakcja świata, w tym Zachodu? Powszechne było oburzenie, państwo Drugie potępiano i właściwie tyle. Organizacje międzynarodowe były bezsilne. Ostrzej zareagowały natomiast Stany Zjednoczone, decydując się na nałożenie sankcji gospodarczych – wzrost potęgi konkurencyjnego mocarstwa był im bardzo nie na rękę. Nikt nie zdecydował się jednak na jakąkolwiek reakcję siłową, zdolną powstrzymać ferwor atakujących.

Państwo Pierwsze wiedziało, że od zwycięstwa w tej wojnie zależeć będzie jego istnienie. Śmiertelnie skłócone obozy, osłabiające kraj, zjednoczyły się w walce ze wspólnym przeciwnikiem, a przywódca skonsolidował większą władzę. Mobilizowano żołnierzy, starano się wykorzystać tych nielicznych wyszkolonych według wzorca Zachodniego (rząd utrzymywał bowiem współpracę wojskową między innymi z Niemcami). Pojawił się też opór partyzancki. Wraz z rozciągnięciem się linii frontu na gargantuicznym obszarze natarcie wytraciło swój impet, aczkolwiek przede wszystkim odpowiedzialni byli za to ofiarni obrońcy.

Równocześnie żołnierze państwa Drugiego, przekonani o własnej bezkarności i wszechmocy nieśli przemoc, zamiast obiecanego pokoju i stabilizacji. Dokonywano masakr cywilów, gwałty nie omijały nawet dzieci, a jeńcy, jeżeli już w akcie łaski ich nie stracono, przetrzymywani byli w warunkach urągających ludzkiej godności. Równocześnie na podbitych terenach wprowadzano terror mający zapewnić spokój na tyłach frontu. O zniszczeniach materialnych wspominać nie trzeba.

Dopiero z czasem Zachód zaczął dostrzegać problem, jaki stanowi olbrzymia wojna na peryferiach świata. Przez długi czas wstrzymywał pomoc, nie chcąc angażować się w nie swoją walkę, ale dziki ekspansjonizm i zdjęcia dokumentujące masakry zaczynały docierać do opinii publicznej, stopniowo topiąc sympatię dla państwa Drugiego. Po długim wahaniu państwu Pierwszemu udzielono ograniczonego wsparcia. Dopiero z czasem zdecydowano się na operacje szkolenia obrońców według zachodnich standardów, pomoc doradców, a nawet lotnictwa, którego tak brakowało wobec przewagi wroga.

Realne wsparcie popłynęło, gdy napastnik zaatakował Zachód.

Bzdura? Katastroficzna wizja? Nic z tych rzeczy. Państwo Pierwsze to Republika Chińska, Drugie to Cesarstwo Wielkiej Japonii.

Wojna pochłonęła, według różnych szacunków, od piętnastu do dwudziestu dwóch milionów istnień ludzkich. Ciekawe ilu z tych ludzi uratowano by, gdyby nie znieczulica tych, do których się nie strzela. Łatwo jest przeczekać przyzwoitość.

Maciej Serzysko

Tekst ukazał się w nr 6 (442), 26 marca – 15 kwietnia 2024

X