Gazeta Lwowska ze stycznia 1942 roku Przedwojenne narty, przechowane przez rodzinę autora

Gazeta Lwowska ze stycznia 1942 roku

9 sierpnia 1941 r. w sprzedaży pojawiła się polskojęzyczna „Gazeta Lwowska”, uważana przez polską społeczność miasta za „gadzinówkę”. Jednak dzięki zespołowi redakcji (przede wszystkim kierownikowi działu kulturalnego Stanisławowi Wasylewskiemu) prowadzona była polityka przypominania i akcentowania polskich tradycji i przeszłości Galicji przez przedwojenną „Gazetę Lwowską”.

Redaktorami naczelnymi nowej „Gazety” byli Niemcy lub volksdeutsche. Natomiast obok Wasylewskiego w redakcji pracowali m.in. Stefan Najder, Zygmunt Szargut, Jan Kilarski, Ada Nadalińska, Jerzy Bielański oraz inni. Wśród autorów publikujących na łamach GL utwory poetyckie była „grupka najmłodszych literatów, pragnąca wypróbować swe siły”. Niektórzy w okresie powojennym zyskali nawet pewien rozgłos, np. Adam Hollanek.

Przejrzyjmy numery z początku stycznia 1942 roku, lecz tylko artykuły mówiące o życiu we Lwowie. Informacje z frontów i propagandę – pomijamy.

3 stycznia ukazało się…

Rozporządzenie o oddaniu nart i butów narciarskich w Generalnym Gubernatorstwie
„Narty o długości powyżej 170 cm, łącznie z wiązaniami i kijkami, jak również buty narciarskie poczynając od nr 41, stanowiące własność osób, nie będących Niemcami, należy oddać w czasie od 5 do 15 stycznia 1942 roku. Obowiązanym do oddania jest właściciel” (Dziennik Ustaw Rzeszy Niemieckiej – 1, str. 2077).

Kto narusza obowiązek oddania, podlega karze ciężkiego więzienia. W wypadkach lżejszych można orzec karę aresztu. Również podlega karze ten, kto nie oddaje przedmiotów podlegających obowiązkowi oddania, w szczególności usuwa je, rozkrada i niszczy lub kto przeszkadza innym osobom w oddaniu.

Podżegacze i pomocnicy podlegają karze, jako sprawcy, a czyn usiłowany karany będzie jak czyn dokonany. Rozporządzenie niniejsze wchodzi w życie z dniem 31 grudnia 1941 roku.

…a 7 stycznia mamy już felieton satyryczny niejakiego „iks-a”, pisany lwowskim bałakiem…

Lwów à la minute – Narty
Pani już słyszała?
Pud wzgłędym czegu?
Ta te narty…
Ży niby co?
Tyż pani niby tyligientna usoba, a nie wi pani, co si w świeci dzieje. Ta pisali w gazeci, ży każdyn jedyn ma oddać narty i trzywiki dla żumnirzy.
A jim pocu znowu taki zbytki ? Niech si lepi biją i karabinem panują, zamiast wyprawiać jakiś dureństwa i prymynady na nartach.
Właśni, właśni… Du tegu, żyby si mogli bić, muszą mieć narty.
Ta co mi pani tu idzi głodny kawałki zaiwaniać! Nartami si biją?
Widzy, ży pani nic ni kąsa si na politycy. Szkoda, ży pani mąż był starszy woźny… Nimiecki żumnirzy biją si z bołszywikami, tak? A gazie si biją? Na Sybirzy si biją, w tych przyklętych Suwietach. A tam wszędzi śnik pu kulany i jeszcze więtrzy. Tu jak oni mają si bić, jak ni na nartach: Fyrstyguji pani tera ?
Nu dobrzy, a pocu jim trzywiki?
A du czegu sy narty przyklajstrują ?
Tu co oni ni mają swoich trzywików?
Mają, ali wszystko za mału. To muszą być mocny i ciepły trzywiki i taki spycjalny – du nart. A pani już oddała?
Właśni byłam na placu.
Sprzedać?
Ta gdzie sprzedać! – Kupić! Ali ni byłu.
Z pani tyż frajerka… Jak pani nima, tu pani ni musi oddawać.
W gazeci byłu całkim wyraźni napisany, ży jak kto nie odda, tu puhula du furdyganii…
Chiba, jak ktoś ma, a nie chcy oddać. Bu jak nima, tu co odda?
A pani ma?
Ja ni mam, ali mój Ceśku ma. Ale un nie frajer oddawać. Lepi spylić na piecu, abu zaminiać za pół świni.
Tu pani woli pół świni, żyby znowu te czubaryki przyszli i niwinny naród mordowali i wywuzili, tak?! I pani miałaby sumieni wcinać te świni i bajurą zapijać, a tam na franci żyby bidny żumnirzy byz nartów pu kalana w śnik włazili!
A ja nie mam świni ani bajury i nie chcym więcy w życiu widzieć na oczy tych przyklętych czubaryków! I dziś spuściłam na placu mój rudzony śrybny sikor i żyby ni wiedzie co, tu kupim narty i trzywiki ud nartów i oddam, a pani udław si swoją świnią.
Ta co si pani zaraz tak druła, jeszczym świni ni kupiła, inu tak mówim i hecy… A jak by mieli wrócić znowu te makuchony, tu już lepi beńdzi, jak mój Ceśku zaniesa te narty i trzywiki…

W związku z powyższym dyrekcja Kolei wydała swoje rozporządzenie –

Zakaz przewozu nart kolejami
(ra) Na całym obszarze administracyjnym Kolei Wschodniej, do którego należy i Gub. Gen., obowiązuje (podobnie jak w Rzeszy) zakaz przewozu nart. Wszystkie formacje wojskowe i organizacji pokrewnych, jak również pojedyncze osoby, używające nart przy spełnianiu czynności służbowych czy zawodowych, mogą przewozić je koleją tylko na podstawie specjalnych upoważnień.

Od posiadania zezwoleń zwolnione są jedynie dzieci, wiozące narty o długości nie przekraczającej 1 m 70 cm oraz cudzoziemcy, legitymujący się paszportem.

W rubryce Co słychać w kraju „tp” przedstawiał nieco informacji gospodarczych.

Rozwój rękodzieła w Gen. Gub.
Berliński pokaz prac rękodzieła.: Gub. Gen. wykazał, że rzemieślnik na tym obszarze jest nie tylko dobrym ale i twórczym pracownikiem. I jeśli ogólna suma produkcji obecnie nie jest jeszcze odpowiednikiem możliwości rękodzieła, to przede wszystkim dlatego, że niektóre odcinki rzemiosła znajdują się dopiero w stadium organizacji.

Organizacja ta jest przeprowadzana celowo, czynniki rządowe bowiem doceniają ważność rękodzieła w całokształcie zagadnień gospodarczych. Do tego zmierzają w pierwszym rzędzie przeróżnego typu szkoły. Organizacja rękodzieła opiera się na podziale administracyjnym Gen. Gub.: w każdym dystrykcie istnieje Izba Rzemieślnicza, obejmująca wszystkie cechy, istniejące w danym okręgu. Centrala dostaw Rzemieślniczych ma za zadanie przyjmowanie i dalsze kierowanie wielkich zamówień. Ponieważ z racji tego pośrednictwa instytucja ta jest poniekąd odpowiedzialna za wykonanie zamówień, przeto ma ona prawo i obowiązek wglądu w życie poszczególnych warsztatów, którym może się okazać pomocną w ich urządzeniu i kierownictwie.

Z tym łączy się też sprawa ustalonego cennika, który centrala układa na podstawie ścisłej kalkulacji. W Gub. Gen. (bez Galicji) jest już około 100.000 warsztatów, zorganizowanych i normalnie pracujących, w tym 15 proc. szewskich, 16 proc. krawieckich, rzeźnickich 13 proc., stolarskich 10 proc., tyleż kowalskich, piekarskich „fabryk” 4 proc., ślusarskich 8 proc. itd.

W Galicji praca organizacyjna jest olbrzymia. Powoli jednak i tu zaczyna się rękodzieło ożywiać stając się jednym z najważniejszych ogniw życia gospodarczego.

Odbudowa gorzelni i rafinerii lwowskich
W Generalnym Gubernatorstwie przemysł rolniczy wysuwa się na czoło przetwórczej produkcji, w tym zaś gorzelnictwo z dawna wyrobiło sobie niepoślednie miejsce. Odmiana stosunków politycznych zasadniczych zmian tu nie wprowadziła. Dla kierowania tymi sprawami została utworzona Generalna Dyrekcja Monopoli w Generalnym Gubernatorstwie z siedzibą w Krakowie.

Urząd ten, podległy Wydziałowi Finansowemu Rządu Gen. Gub., czynny już i na obszarze Galicji, ustalił formy i warunki pracy całego gospodarstwa spirytusowego. Wojna w r. 1939 doprowadziła do ruiny kwitnący wódczany przemysł Lwowa. Czego nie dokonały bomby lotnicze i zapalające, to do reszty grabieżą i umyślnym psuciem niweczył ustępujący bolszewik. Zostały jeno pogorzeliska, rozwaliska, wypalone rezerwuary, słowem komplet na dewastacja. W takich warunkach rozpoczęła tu pracę Generalna Dyrekcja Monopoli. Niezwłocznie przystąpiono do odbudowy i komasacji jednostek przemysłu wódczanego. Główną uwagę skierowano na najważniejszy warsztat, na rektyfikację Polskiego Monopolu Spirytusowego, którą uruchomiono już w 40 proc. jej pojemności, wynoszącej 10 milionów litrów rocznie. Jednocześnie zdołano także częściowo puścić w ruch rafinerię dawnej firmy Mikolascha, której zabudowania fabryczne do dziś dają obraz strasznego zniszczenia wojennego. Praca wre w obu tych punktach, a zarazem nieustannie kontynuuje się uprzątywanie rumowisk i dalsza odbudowa. Trudności są wielkie i najrozmaitsze. Stopniowo są one jednak usuwane.

Pomoc dla gospodarstw rolnych
Po spisaniu inwentarza ruchomego i nieruchomego w okręgu warszawskim, konieczne okazało się dla podniesienia kultury rolnej zwiększenie zużycia nawozów sztucznych oraz przeprowadzenie selekcji nasion siewnych. Wydział Wyżywienia i Gospodarki Rolnej troszczy się o potrzebne na przyszły rok nasiona. Przewiduje się przy tym zwiększenie uprawy nasion oleistych lnu, traw i buraków cukrowych. Żeby pokryć całkowicie zapotrzebowanie nasion, szereg gospodarstw rolnych przeszło już całkowicie na plantacje nasienne. Braki pokryte zostaną z zapasów z Rzeszy.

W bież. r. w celu łatwiejszej i lepszej obróbki roli przyznane zostało okręgowi szereg traktorów, szeregowi gmin przydzielono również młockarnie. W ciągu bieżącej zimy zostaną sprowadzone i rozdzielone dalsze maszyny. Stale sprowadza się z Rzeszy wysoko wartościowe bydło rozpłodowe. Prócz tego czyni się intensywne przygotowania do podniesienia katastrofalnego stanu rolnictwa wiejskiego, Jak również skomasowania drobnej własności.

Po wyłączeniu żydowskiego handlu w okręgu rozwinęły się tu nadzwyczaj spółdzielnie rolniczo-handlowe i kredytowe. Spółdzielnie rolnicze zajmują się obecnie skupem produktów rolniczych i sprzedażą artykułów pierwszej potrzeby dla wsi. Liczba ich członków od stycznia 1941 r. do chwili obecnej wzrosła znacznie, bo 10-krotnie, a kapitał zakładowy 20-krotnie. Kredyty, przy tej samej ilości członków i kapitał zakładowy powiększył się o 100 procent.

Wydarzenia bieżące i wypadki podawano w rubryce Z notatnika reportera

SKUTKI MROZU – W dniu wczorajszym w ambulatorium Pogotowia Ratunkowego zgłosiło się 18 osób z wadami lżejszych lub cięższych odmrożeń.

NA JEZDNI – Pod kola samochodu dostał się 36-letni Witold Otarek (Leśna 2). 13-letni Olgierd Rawski z Przemyślan został przejechany na jezdni ul. Zamarstynowskiej przez samochód ciężarowy, wskutek czego uległ on kilkakrotnym złamaniom ręki i nogi, odnosząc poza tym i rany głowy. Nieszczęśliwego chłopca przewieziono do szpitala przy ul. Rappaporta.

PRZY PRACY – 48-letnia Marta Regal (Modrzewskiej 5) doznawszy w czasie pracy ataku serca utraciła przytomność. Do niedającej oznak życia kobiety wezwano lekarza Pogotowia, który przewiózł ją do szpitala przy ul. Pijarów. Przy ładowaniu drzewa został przygnieciony belkami 21-letni Michał Wołoszczak (Aszkenasego 2), który uległ złamaniu obojczyka i potłuczeniom głowy Po zaopatrzeniu ofiarę wypadku przewieziono do szpitala.

6 stycznia w kolejnym numerze opublikowano wiersz Maryli Wolskiej ze zbioru „Dzbanek Malin”:

Trzej Królowie
Idą gościńcem Trzej Mądrzy Króle,
Dary niosące w ciężkiej szkatule.
Mirę, kadzidło i złoto.
Gwiazda migoce, mróz ciśnie tęgi.
Wicher świąteczne drze im siermięgi,
A oni idą mimo to.
Przeczuli bowiem po znaków mnóstwie.
Że Boga znajdą w człeczem ubóstwie,
U Maryi-Panny, przy piersi.
Żywot niejeden człowieczy minie.
Oni wciąż spieszą w świat ku Dziecinie,
Powitać chcąc ją najpierwsi.
Długo przez ziemie wędrując obce,
Blask wreszcie widzą w stajennej szopce
wraz u proga przystaną. (…)
Pastuch się w mierzwie rusza na strychu
I czego chcą tu, zagadnie.
– Samotrzeć oto idziem z oddali,
Dziecka szukając, co świat ocali
I dusz dziedziną zawładnie.
Trzej Króle sąśmy, Mędrcy ze Wschodu,
Pół żywi z chodu, głodu i chłodu.
Przemożną gnani tęsknotą!
Skarby niesiemy w sakwach rozliczne.
Kadzidło, mirry ziarna goryczne
i szczere w szkatule złoto.
Żywot po drodze znojnej sławilim.
By u stóp bożych rozesłać kilim
i dary złożyć troiste. (…)
– Nie masz tu dziecka o Monarchowie,
– Trzem Mądrym Królom pastuch odpowie.
– Lat dwa tysiące mija bez mała.
Odkąd go matka na świat wydała.
Dziecko znów Bogiem jest w niebie.
Kadzidło księdzu niech służy do mszy,
Ja tam na złoto wasze łakomszy.
Gorycz schowajcie dla siebie

Opracował Krzysztof Szymański
Tekst ukazał się w nr 24 (364), 29 grudnia 2020 – 14 stycznia 2021

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X