Flotylla Miasteczko Wygoda koło Doliny (obwód iwanofrankiwski). Najstarszy tartak barona Poppera. Wyraźnie widać triftkanały, rok 2018

Flotylla

Badacze historii twierdzą, że u jej początków drogi wodne, tzn. rzeki, były ważnymi szlakami komunikacyjnymi i określały granice osiedlenia naszych przodków. Galicja, kraj działu wodnego, została tu pokrzywdzona.

Ale Lwów szczyci się tym, że z dachów kościoła św. Elżbiety woda spływa w dwóch kierunkach: do morza Czarnego i do Bałtyku, nie tworząc przy tym żadnej innej wodnej drogi. W niniejszym opracowaniu postaramy się znaleźć przykłady skutecznego wykorzystania wód Galicji dla rozwoju kraju.

Otóż, pierwszy przykład. Był czas, kiedy lasy Karpat (są to grube setki kilometrów kwadratowych) gniły na miejscu, ponieważ nie znano sposobu dostawy drewna z gór w doliny. Zaczęło się od spychania pni zrąbanych drzew („kloców”) do pobliskiego potoku, a dalej popychania korytem małej rzeczki w kierunku tartaku (zwanego wtedy „torestą”). Sam potok otrzymywał nazwę „toreszczyka”. Ten system działał jeszcze w końcu XIX wieku i obejrzeć go można, na przykład w Wygodzie koło Doliny. Z okien „ciuchci”, tj. wąskotorówki, pełnej ciekawych turystów, wyraźnie widać placyk z tartakiem (ponad 100-letnim!), do którego przekopano kanały. Są to „trift kanały”, ponieważ, napełnione wodą, służą do włóczenia „kloców” prosto pod piły.

Drugim przykładem zastosowania tegoż włóczenia są miejsca, gdzie rzeka staje się zbyt płytka i łódź, osobno od ładunków, przeciągana była do większej wody. Wioska na Strypie pod Buczaczem nazywa się Perewołoka – chyba właśnie od tego „przewłaczania”.

Dalej. W XIX stuleciu zmuszano już do pracy również wodę z narowistych górskich rzek. W tym celu zlikwidowano albo co najmniej obniżano wodospady. Jako przykład można podać całkowicie zniszczone przy pomocy wojska wodospady na rzece Mizuńce. Słynny zaś jaremczański Huk stracił co najmniej cztery metry wysokości. Turystów wtedy jeszcze nie było, za piękne widoki nikt nie płacił, troską hucułów było utrzymanie się, a nie zdrowe oddychanie i piękne widoki.

Miasteczko Wygoda koło Doliny (obwód iwanofrankiwski). Najstarszy tartak barona Poppera. Wyraźnie widać triftkanały, rok 2018

W czasach Austro-Węgier i autonomii Galicji zaczęto stosować akumulowanie wody. Wysoko w górach, obok źródeł rzeki budowano tamę. Tak tworzono jezioro, na którego brzegach był dogodny las, przeznaczony do wyrębu. Tama jeziora zamykana była bramą z grubych desek, zaklinowaną klinem. Na jeziorze wiązano tratwy („daraby”). Tysiące metrów sześciennych wody po nagłym wybiciu klina, wraz z tratwami, spływało w dół rzeki. Takich sztucznych jezior („klauz”) wybrana rzeka mogła mieć kilka. Wtedy wszystkie bramy otwierano razem, dla osiągnięcia efektu „wysokiej wody”. Ponieważ łączności radiowej Huculi nie znali, sygnałem służyło słońce: spław zaczynał się z jego wschodem. Opisany transport drewna był bardzo ryzykowny i ograniczał się rzeką. Potem nadszedł czas wąskotorówek – jednak to już inny temat.

„Klauza” w Czarnogórze. Stara pocztówka

W dziewiątym wieku do naszego kraju dotarli mieszkańcy stron północnych, zwani wikingami. Pamięć o nich przechowuje w Galicji mogiła we wsi Kryłos koło Halicza. Zawiera ona rzeczy któregoś z wybitnych wikingów: broń i spaloną łódź. W ilustracjach do artykułu można obejrzeć też obraz wybitnego rosyjskiego artysty malarza Nikołaja Roericha „Goście zza Morza”. Według normandzkiej teorii wikingowie uważani są za założycieli państwowości we wschodniej Europie, a ich godło – złoty trójząb służy do dziś godłem Ukrainy. Ten fakt jeszcze raz potwierdza ważność wodnych komunikacji.

Pisząc o wodnej drodze „od wikingów do Greków” nie można ominąć sławnego starego miasta Pińska, położonego na brzegach Prypeci w miejscu ujścia do niej od lewej strony Jasełdy, a od prawej – Piny, Styru i Stochodu. Całkiem blisko od nazwanych lewych dopływów znajduje się jezioro Telichańskie i źródła dopływów Niemna. Właśnie tu jest najdogodniejsze miejsce do połączenia wód Niemna z Dnieprem. Do naturalnych wodnych dróg z biegiem czasu dodano trzy sztuczne:

– w latach 1765–1783 zbudowano 46 kilometrowy kanał Ogińskiego, właściciela rozległych dóbr na Polesiu. Szerokość kanału wynosiła od 12 do 18 metrów, głębokość – 1,5 metra. Po brzegach poleskich kanałów robiono nieszerokie drogi dla wołów, którymi holowano statki lub barki. Ponieważ Polesie jest krajem mokradeł i bagien, kanały i rzeki w ciągu miesięcy stawały się jedynymi szlakami komunikacyjnymi. Niestety, kanał Ogińskiego zniszczono pod koniec II wojny światowej;

– z Wisłą Pińsk łączy Kanał Królewski – czynny do dziś;

– obok Pińska za caratu zbudowano, a w latach międzywojennych poprawiono kanał Pińsk – Styr (do wsi Stare Konie).

Mapka terenu działań bojowych Flotylli Pińskiej w latach 1919–1920 (Zbigniew Golasz, „Robert Oszek – żołnierz niepodległości”)

W okresie II Rzeczypospolitej Pińsk otrzymał 500-metrowe betonowe nadbrzeże, a obszerny akwen wodny stał się Pińskim morzem.

W końcu XIX wieku 65% ludności Pińska stanowili Żydzi. Według Traktatu Brzeskiego z lutego 1918 roku decyzją Niemiec, Turcji, Austro-Węgier i Bułgarii Pińsk z okolicami wszedł na krótko w skład nowo powstałego państwa – Ukrainy. Przy tym autochtoniczna ludność korzystała z wielu języków: rosyjskiego, poleskiego dialektu ukraińskiego, białoruskiego, polskiego, ale też w użytku był jidysz.

Ponieważ artykuł powstał w roku stulecia zwycięstwa w wojnie polsko-bolszewickiej, nie możemy ominąć ogromnej roli polskiej marynarki rzecznej w zdobyciu Kijowa w maju 1920 r. Poprzedzał zwycięstwo dekret o utworzeniu Polskiej Marynarki Wojennej, podpisany przez naczelnika państwa Józefa Piłsudskiego 28 listopada 1918 r. Na szerokich przestrzeniach Polesia, przeciętych szlakami wodnymi, wiosną 1919 r. powstała „z tego co było” Flotylla Pińska. A było to na początku tylko trzy poniemieckie kutry. Pozostałe okręty przerzucono z Modlina nad Wisłą – w tym celu rozebrano na rzekach 11 mostów. 3 lipca marynarze wysadzili desant pod Horodyszczem i zaatakowali bolszewików, później – zdobyli Mozyr i pobliżu Czarnobyla stoczyli dwudziestogodzinną bitwę rzeczną. Polacy wspomagani przez wojska ukraińskie Symona Petlury, z impetem szli na Kijów: od 25 kwietnia do 3 maja wzięli do niewoli 25 tys. jeńców, zdobyli dwa pociągi pancerne i 120 dział.

Sowiecki okręt „Trachtomirow”, zdobyty i opancerzony przez polskich marynarzy, uzbrojony w działo górskie (Zbigniew Golasz, „Robert Oszek – żołnierz niepodległości”)

9 maja 1920 r. w sercu Kijowa, na Chreszczatyku, marszałek Rydz-Śmigły i Symon Petlura przyjmowali defiladę swoich zwycięskich wojsk. Przy tym marszałek Rydz-Śmigły przekazał głównemu atamanowi władzę nad Ukrainą. Nie brakowało w szeregach zwycięzców i marynarzy Flotylli Pińskiej.

Kijów. Marszałek Edward Rydz-Śmigły i główny ataman Symon Petlura. 9 maja 1920 r., parada zwycięstwa (Jarosław Tynczenko, „Wojna Ukrainy przeciw sowieckiej Rosji”, Kijów)

Niestety, to jeszcze nie był koniec wojny: natarcie Armii Czerwonej odcięło flotylli drogę na Zachód. Nieuniknionym stało się zatopienie okrętów polskich. Dopiero po zwycięstwach pod Warszawą i nad Niemnem, czyli we wrześniu 1920 r. nastąpiło odrodzenie Flotylli Pińskiej. W ciągu dwóch lat w zestaw flotylli weszły wyremontowane i dobrze wyposażone statki „Generał Szeptycki”, „Admirał Diekman”, „Hetman Hodkiewicz”, „Admirał Sierpinek” i „Generał Sikorski”.

W okresie międzywojennym Pińsk mógł pochwalić się marynarskim kolorytem codziennego użycia. Port rzeczny z wyjściem do światowego oceanu, warsztaty portowe, biura konstrukcyjne, schrony, elektrownie, odlewnie, kuźnie, hangar lotniczy, koszary 84 pułku Strzelców Poleskich, połączone z centrum miasta wąskotorówką, 17 batalion Korpusu Ochrony Pogranicza „Prypeć”, Seminarium Duchowne, Gimnazjum im. Piłsudskiego – to wszystko było w Pińsku. Historia miasta przechowuje nawet taką wiadomość: w miejscowym teatrze występujący w sztukach marynarze flotylli byli głośno oklaskiwani po odśpiewaniu hymnu Huculszczyzny „Czerwony pas” na przedstawieniu Korzeniowskiego z życia karpackich górali.

Monitory rzeczne na Pinie, lata 30. (S. Nicieja „Kresowa Atlantyda”, t. XI)

Pokój jednak nie trwał długo. Z początkiem agresji Niemiec wodne drogi bombardowano. Stan personalny flotylli wynosił wówczas około 2 tys. marynarzy. Okręty bojowe zaczęto przesuwać na Zachód – do Brześcia, Białegostoku i Wilna. Sowiecki „cios w plecy” był dla marynarzy niespodzianką i wzbudził zaskoczenie. Do tego, koniec lata 1939 r. był na Polesiu suchy i poziom wód znacznie opadł. Niektóre jednostki straciły możliwości manewrowe. Ze wschodu napierała Armia Czerwona, Flotylla ciężko odczuwała brak broni przeciwlotniczych. I ujawniła się jeszcze jedna, do tego czasu ukryta, siła. Ukraińska ludność z brzegów Prypeci była zagitowana przez nacjonalistów, a razem z Białorusinami i Żydami przez komunistyczną propagandę. Z początkiem wojny nastał ich czas. Zjednoczeni i zorganizowani w tak zwane „łozowe kozactwo”, czynili akty terrorystyczne, sabotażowe i dywersyjne. Statki i okręty na rzekach i kanałach po otrzymaniu rozkazu wyszły z Pińskiego morza na dyżury obok mostów i ważnych obiektów hydrotechnicznych.

W tej sytuacji Polacy postanowili zatopić swoje okręty, kutry i kanonierki – aby nie dostały się sowietom. W rejonie Nyrczy, tuż przy granicy polsko-sowieckiej, jako pierwszy zatopiono statek sztabowy „Admirał Sierpinek”. Niszczenie dorobku całego narodu wywoływało u marynarzy załamania psychiczne.

Na Kanał Królewski odeszło około 25 jednostek, samozatopieniu uległo 15. Załogi, utraciwszy swoje jednostki, dołączyły do samodzielnej Grupy Operacyjnej generała Kleeberga lub do zgrupowania Korpusu Ochrony Pogranicza generała Orlik-Ruecke Rueckemanna. Spodziewając się, że dotrą do broniącej się jeszcze Warszawy, duża część marynarzy poszła w kierunku stolicy pieszo.

Pochód ten trwał niedługo: w miasteczku Mokrany marynarze wpadli w ręce sowietów. W budynku szkoły poselekcjonowano ich: szeregowców poprowadzono dalej, a oficerów wydano miejscowemu „łozowemu kozactwu” (w Galicji takie formacje zwano brygadami współpracy z Czerwoną Milicją, a ich członków – brygadmilcami). Po kilku dniach miejscowi „czerwoni” rozstrzelali pod szkołą w Mokranach co najmniej 15-tu dowódców poszczególnych jednostek pływających. 23 września 1939 r. do Pińska wpłynęły kutry pancerne Sowieckiej Flotylli Dnieprzańskiej.

Nie mniej ważnymi drogami wodnymi do krajów przyczarnomorskich i dalej – śródziemnomorskich, są te, które wykorzystują Dniestr (inaczej Tiras). Są historycy, zaliczający dzisiejszy rumuński port na Dunaju Hałac do miast dawnej Galicji, i nawet nazywają go Haliczem. Przy tym faktu istnienia w miejscu dzisiejszej twierdzy-muzeum Chocim – genueńskiej faktorii nikt nie zaprzecza. Jeden z autorów artykułu, Leon Orzeł, dobrze pamięta statek na Dniestrze, który woził na wycieczki do Halicza dzieci z powojennego domu dziecka w Mariampolu. Potężna kotwica, ustawiona na byłej przystani halickiej – ku pamięci o dawnych czasach – to dobra myśl.

Jeszcze słowo o niezrealizowanych planach połączenia wód Dniestru z wodami Wisły. Rozwój gospodarki Polski międzywojennej przewidywał rozwój komunikacyjnego węzła pod Lwowem, do którego zaliczano też drogi rzeczne. Nieduża rzeka Wereszyca przy pogłębieniu miała stać kanałem, a Gródek Jagielloński – portem. Niestety, wojna przekreśliła plany premiera Eugeniusza Kwiatkowskiego. I jeszcze jedno „niestety”:– w archiwach Wiednia leżą wyniki badań zagospodarowania Dniestru. Za czasów Marii Teresy zbadano dokładnie Dniestr – prace trwały 2 lub 3 lata.

Leon Orzeɫ
Petro Hawryɫyszyn
Tekst ukazał się w nr 15 (355), 18 – 31 sierpnia 2020

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X