Benedykt Chmielowski

Benedykt Chmielowski

Encyklopedysta sarmacki

W czasie wolnym czytał. Jego biblioteka liczyła 120 tomów. Wykorzystując swoje znajomości sprowadzał kolejne, interesujące go dzieła: teologiczne, geograficzne, historyczne i przyrodnicze. Posiadł ogromną wiedzę, którą zapragnął się podzielić.

Po wieloletniej pracy światło dzienne ujrzała pierwsza polska encyklopedia pt. Nowe Ateny. Jej autorem był Encyklopedysta sarmacki.

12 km od Rohatyna, w kierunku Przemyślan, leży skromna wieś Łypiwka. Jej obecny wygląd nie zdradza wielkiej przeszłości. Znikły nie tylko ślady dawnej zabudowy, ale i historyczna nazwa – Firlejów. Miejscowość zawdzięczała ją swoim dawnym właścicielom Firlejom, którzy podnieśli ją do rangi miasteczka. Tylko stary, XVI-wieczny kościół św. Stanisława mógłby wiele opowiedzieć.

Niestety nie zachowało się ciekawe epitafium pochowanego w krypcie proboszcza: „Ksiądz Benedykt zwan Chmielowski / grzeszny pasterz firlejowski / w Podkamieniu był plebanem / rohatyńskim wraz dziekanem / kary godzien, a nie kronik / garść dziś prochu nie kanonik. / Ten wszech prosi was o modły / by go grzechy tam nie bodły. / Zmów Ojcze Nasz Zdrowaś przy tem / i uczynisz go wiecznie sytem”.

Ksiądz Benedykt był dobrym proboszczem. Swoją funkcję sprawował od 1725 r., probostwo otrzymał jako młody, 25-letni kapłan, wkrótce po ukończeniu nauki w kolegium jezuitów we Lwowie i seminarium duchownego tamże. Wyremontował kościół, sprowadził organy, moździerze, kotły i bębny, wybudował plebanię, urządził ogród, wzorowany na parku w należących do Dzieduszyckich Cucyłowicach, założył dom dla ubogich. Odpusty parafialne w dniu św. Stanisława słynęły na całą okolicę, a ich tradycja przetrwała do II wojny światowej. Cieszył się poparciem i przyjaźnią Jabłonowskich, był nauczycielem ich syna Dymitra, Joannie Jabłonowskiej zadedykował napisany przez siebie modlitewnik „Bieg roku całego”, który, wydany we Lwowie w r. 1728, zdobył później ogromną popularność.

W czasie wolnym czytał. Jego biblioteka liczyła 120 tomów, ale nie ograniczał się do tego. Wykorzystując swoje znajomości sprowadzał kolejne, interesujące go dzieła, nie tylko teologiczne, ale dotyczące geografii, historii, historii naturalnej. Posiadł ogromną wiedzę, którą zapragnął się podzielić. Po wieloletniej pracy światło dzienne ujrzała pierwsza polska encyklopedia Nowe Ateny.

Dzieło zostało wydane we Lwowie w l. 1745-46, a jego pełny tytuł brzmiał: „Nowe Ateny Albo Akademia Wszelkiey Scyencyi Pełna, Na Różne Tytuły Iak Na Classes Podzielona, Mądrym Dla Memoryału, Idiotom Dla Nauki, Politykom Dla Praktyki, Melancholikom Dla Rozrywki Erigowana Alias O Bogu, Bożków Mnóstwie, Słów Pięknych Wyborze, Kwestyi Cudnych Wiele, O Sybillów Zbiorze, O Zwierzu, Rybach, Ptakach, O Matematyce, O Cudach Świata, Ludzi Rządach, Polityce, O Językach I Drzewach, O Żywiołach, Wierze, Hieroglifikach, Gadkach, Narodów Manierze, Co Krai Który Ma W Sobie Dziwnych Ciekawości, Cały Świat Opisany Z Gruntu W Słów Krótkości. Co Wszystko Stało Się Wielką Pracą Autora Tu Enigmatice Wyrażonego: Imię Wiosna Zaczyna Wielkiej Nocy Blisko: Głowę W Piwie y Miodzie Zawraca Nazwisko. To Iest Przez Xiędza Benedykta Chmielowskiego Dziekana Rohatyńskiego, Firleiowskiego, Podkamienieckiego Pasterza”. 

„Koń, iaki iest, każdy widzi” – to właśnie z tego dzieła pochodzi słynny cytat. Chmielowski nie zaprzątał sobie głowy sprawami niskimi i powszechnie znanymi. „O MUCHACH wiadomych każdemu, nie należy mi tu mówić, iednak wspomnę dla erudycyi”. Wolał udzielić miejsca na kartach swej encyklopedii rzeczom mniej popularnym:

„CATOPLEBA albo CATOBLEPHON w Afryce nad Nilem zwierz sie znayuiący, zielem żyiący, truciznę maiący w sobie, do byka podobny, tak wzrokiem zabiia, iako y Bazyliszek. Co czując sympatycznie, przez naturalny instynkt, inne Zwierzęta, ucieczką się salwuią, z daleka złego omiiaiąc towarzysza. Na co on też osobliwey zażywa sztuki, oczy zanurza w ziemię, aby wzrokiem swoim fatalnym tak nie odrażał od siebie Zwierząt, żeby cale ich w bliskości siebie nie maiąc, in victualibus (w pożywieniu) nie był ukrzywdzony”.

Dymitr Jabłonowski po wydaniu dzieła wysłał do swojego byłego nauczyciela wierszowany list pochwalny, ale ciężko powiedzieć z całą pewnością, jak zostało ono odebrane przez współczesnych. Można przypuszczać, że z zainteresowaniem. Chmielowski bowiem objaśniał w nim naprawdę wiele spraw nurtujących ludzkość, a robił to przystępnie i barwnym stylem. Czy zastanawialiście się kiedyś, jaka jest na przykład odległość do nieba lub piekła? Do piekła blisko, 3 h drogi (a nawet mniej). Do nieba trochę dalej, ale tego się można było spodziewać:

„Do centrum Ziemi, gdyby wykowana była studnia, y Człek w nię wpadł, toby co minuta uleciał mil Niemieckich 5., Włoskich 20. y oparłby się na Centrum y dnie za minut 172. to iest za godzin 2. y minut 52. W Centrum Ziemi ex mente (według) Oyców Świętych, iest Piekło, w którym prędzey dusza stanie, od Diabła niesiona. Gdyby od dziewiątey SFERY z góry ku ziemi prostą linią kto szedł co dnia mil 20 uchodząc, tedyby od Stworzenia Świata ieszcze na ziemie nie przyszedł do tych czas”.

Encyklopedia zawiera obszerne opisy historii i geografii praktycznie wszystkich państw na kuli ziemskiej, od Europy poczynając a na Japonii i Chile kończąc, a także opisy botaniczne, zoologiczne, historię chrześcijaństwa wraz z misjami, mitologię egipską, grecką i rzymską, opis judaizmu wraz z wytknięciem Żydom wszystkich popełnianych przez nich błędów logicznych i interpretacyjnych oraz islamu (analogicznie), a także innych wyznań chrześcijańskich; objaśnienie pisma hieroglificznego; wyjaśnia, czy istnieje raj na Ziemi, feniks, gryf, jednorożec, syreny i salamandry oraz gdzie podział się palec św. Jana Chrzciciela i gwoździe z Krzyża św.

„Teraz się forumuie Kwestya, z kąd tak wiele GOŹDZI tych? Odpowiada Baroniusz Kardynał, że tak ich pan BOG rozmnożył, iak Drzewo Krzyża S. Mogł kilkoro chleba cudem i rybek rozmnożyć, a czemu nie może Drzewa i Goździ? Druga racya być może, że iedne GOŹDZIE są całe, a drugie na kila części podzielone, y udzielone róznym mieyscom. Trzecia, że gdy Zbawicela Świata przybiiano, nie ieden mógł się złamać GÓŹDŹ, y był porzucony, a inny wzięty cały y mocny, a tamte połamane przez wiernych schowane, lubo o tym nie masz tradycyi. Czwarta racya, że ow w Adriatyckie morze wrzucony mógł bydź od Chrześcian znaleziony y oddany do Kościoła. Piąta racya, że GOŹDZIE inne mogą bydź o prawdziwe y rzetelne owe pocierane i rozdane Prawowiernym, tęż moc maiące przy łasce Pana Boga y wierze ludzi”.

Wszystko to zgodnie z obowiązującą wówczas wiedzą, ale także wiarą. Chmielowski, prowincjonalny przecież proboszcz, jest osobą głęboko wierzącą, ale wierzącą mądrze, nie ślepo. Uważa, że wszystko da się w sensowny sposób wyjaśnić i takiego wyjaśnienia szuka nie tylko dla swoich parafian i czytelników, ale przede wszystkim dla siebie samego.

W końcu rozdziału znajdziemy zazwyczaj komentarz dla czytelnika-chrześcijanina: dla przykładu, czy wszystkie wymienione zwierzęta znajdowały się w Korabiu (Arce) Noego? Otóż tak, poza kilkoma wyjątkami, a mianowicie nie znalazł się tam: muł, wielbłądo-ryś, kozo-jeleń, lisomałpa i inne mieszańce. Dla wyjątkowo dociekliwych Chmielowski dodaje, że zwierzęta wodne „gniazda swoje miały po bokach przy ścianach Korabiu”. Robaków także nie było na arce, ponieważ nie stworzył ich Bóg, a „zrodziły się ze zgnilizny”.

Autor encyklopedii jest katolikiem, księdzem; jednak nie przedstawia jedynie katolickiego punktu widzenia. Cytuje także szeroko autorów niechrześcijańskich, przede wszystkim starożytnych, których ceni szczególnie. Szczególnym smutkiem napawa go myśl, że wielcy klasyczni filozofowie nie mogli dostąpić zbawienia i zastanawia się, czy jednak rzeczywiście nie jest to możliwe?

„PLATO że może być zbawiony z tej niektórzy inferunt (wnioskują) Historii. Pisze Boetius żyjący około Roku 526, że w trumnie PLATONA znaleziona blacha złota z napisem takowym: Credo in Filium Dei nasciturum de Virgine, passurum pro humano genere, et die tertia resurrecturum (wierzę w Syna Bożego poczętego z Dziewicy, umęczonego za człowieka, na trzeci dzień zmartwychwstałego) jako świadczy Lochner. Anastasius Antiochenus także pisze, że od Chrystusa do Piekłów zstępującego, z Piekła PLATO wybawiony. (…) Odpowiadam tedy, że albo ta Historia jest Apocrypha albo ieżeli prawdziwa, tedy BÓG miłosierny ex Singulari privilegio (z racji swojego pierwszeństwa), mając wzgląd na moralne cnoty tegoż Filozofa, i że o BOGU dobrze trzymał i o Duszy nieśmiertelności nie dubitował, owszem pisał, rewelował mu przyszłe na Świat przyjście Messyasza, to jest CHRYSTUSA i wszystkie o nim credibilia i sprawił w Duszy jego, że miał Baptismum Flaminis albo desiderii (pragnienie chrztu), jako z słów wyżej allegowanych wydaje się, a w tej suppozycji może być zbawionym. Caetera (resztę) zostawuję disputationi (dysputom) mądrych”.

Encyklopedia zawierała oprócz suchych opisów, także wiele rozważań natury filozoficznej, mających zastosowanie w codziennym życiu – czy do władz powinno się wybierać ludzi młodych czy starych? Czy dopuszczać do władz cudzoziemców?

„Żołnież powinien być nie delikacik, na szystkie niewygody gotowy a zwyczayny; nie twarzy lecz serca pięknego; Forma Virum neglecta decet (mężczyznom przystoi wygląd niedbały). Niech będzie straszydło, prędzey uciecze Nieprzyiaciel”.

Znajdziemy i informacje praktyczne – spis wszystkich (!) ówczesnych światowych uczelni (w Rzeczpospolitej było ich wówczas tylko 3; co ciekawe, Chmielowski nie wymienia Akademii Lwowskiej, którą sam ukończył. Kolegium Jezuickie otrzymało ten tytuł od króla Jana Kazimierza, ale nie potwierdził go sejm), wskazówki gdzie zakładać miasta i jak budować kościoły, zamki i fortece, pałace i dwory szlacheckie.

Autor nie tylko opisywał otaczający świat, ale także rozprawiał się z wieloma mitami: „Niedźwiedzicy imputują (przypisują) niektorzy Autores, że ta zawsze Płod swoy informem (nieuformowany), to iest nie z wyraźnemi członkami na świat wydaie, ale iakąś bryłę mięsa, które przez długi czas liżąć, do natulaney w swemu rodzajowi przyzwoitey przyprowadza postury. (…) Takowa opinia daleko błądzi od prawdy. Mathiolus, sławny medyk, w Niedźwiedzicy exentrowaney widział tam, Niedźwiedzięta, wszystkie członki i formę maiące. Tegoż rozeznani popierają Myśliwi, przydaiący, że tylko ślepo rodzą się Dzieci, y niedoskonałą okryte szerścią, tak dalece, że się gołe być zdaią, ale ze wszelką proporcyją”.

Jedynym tematem, którego Chmielowski nie podejmuje w swojej Encyklopedii, jest Bóg. Jako duchowny wie najlepiej, że zrozumienie istoty Boga wymyka się ludzkiemu rozumowi, a wszelkie próby byłyby jedynie świętokradztwem.

Chmielowski pisał swoje dzieło w okresie rozkwitu kultury sarmackiej, w dobie schyłkowego baroku, typowym dla tego okresu barwnym, kwiecistym stylem. Nie miał szczególnego wykształcenia, dostępu do najnowszych badań naukowych, ani literatury, a jednak wykazał się ogromną erudycją, każde hasło jego encyklopedii opatrzone jest odnośnikiem do jednego lub kilku autorów, którzy dane zagadnienie poruszali. Sam ma świadomość warunków, w których pisze i wynikającej z nich niedoskonałości dzieła:

„Choćbym na jaką zasłużył cenzurę, powinienem być excusabilis (usprawiedliwiony), bo non inter Doctorum Collegia (nie jestem doktorem w kolegium), non in Orbis Capite (nie w Stolicy Świata), nie w Alexandryjskiey, Carogrodzkiej, Watykańskiej siedzę Bibliotece, ale w domu moim, w lesie Firlejowskim, jak w beczce Diogenes, gdzie tak jedwabniczek dum operor, operior (pracuję w ukryciu). Samych umarłych, to jest Ksiąg radziłem się, nie żywych Mędrców”.

Mimo to szybko został osądzony przez potomnych – już w dobie oświecenia jego dzieło okrzyknięto pomnikowym dziełem polskiej ciemnoty i zacofania, choć jeśli się przyjrzymy, to właśnie praca Chmielowskiego zawierała w sobie wiele ideałów oświecenia – przede wszystkim kult rozumu, doświadczenia i zdrowego rozsądku oraz szacunek dla autorów starożytnych, z których czerpie pełnymi garściami.

Katarzyna Łoza
Tekst ukazał się w nr 23–24 (195–196) za 20 grudnia 2013–16 stycznia 2014

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X