ks. Jan Cieński

ks. Jan Cieński

Dobry pasterz

Minęła 20. rocznica śmierci ks. bp Jana Cieńskiego – Niezwykłego Kapłana, który całe swoje życie poświęcił wiernym Ziemi Złoczowskiej.

Młodość, kapłaństwo i wojna
Urodził się 7 stycznia 1905 roku w Pieniakach w powiecie brodzkim województwa tarnopolskiego, w rodzinie szlacheckiej. Po ukończeniu studiów uniwersyteckich i seminaryjnych w 1938 roku przyjął święcenia kapłańskie w katedrze Lwowskiej z rąk ks. abp Bolesława Twardowskiego. 

Na pierwszą placówkę został skierowany 17 sierpnia 1938 roku do kościoła pw. Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny w Złoczowie, jako wikary. Szybko przylgnął do tego miasta i z tą parafią było związane całe jego dalsze życie. Na tej trudnej i doświadczonej ciężkimi przejściami ziemi został Dobrym Pasterzem, który bez reszty poświęcił się służbie Bogu i ludziom – posługę kapłańską sprawował w tutejszym kościele przez 54 lata.

Pierwsza okupacja sowiecka 1939-41 r. Wikary Jan Cieński pracuje jako robotnik, lecz pod fartuchem nosi sutannę. A jest to zakazane. Wieczorem idzie do szpitala w Złoczowie: przynosi chorym jedzenie, udziela posługi kapłańskiej.

Rok 1941. Hitler atakuje. Sowieci wycofują się ze Złoczowa, a przed opuszczeniem miasta mordują więźniów na złoczowskim zamku – 1500 osób. Przez miasto przechodzi front. W nocy wikary wynosi z pola walki rannego Rosjanina. Na plecach przenosi go do szpitala. Ranny pyta, czy ksiądz wie kim jest. Na to ksiądz odpowiada, że dla niego jest człowiekiem i ukrywa rannego przed Niemcami. W Złoczowie jest komenda OUN. Mordują. Ksiądz Jan przyjmuje pseudonim „Skarga” i zostaje kapelanem Inspektoratu AK w Złoczowie.

Rok 1943. Nad miastem krążą samoloty sowieckie. Bombardują. Niemcy wycofują się. W piwnicach kościoła ukrywają się ludzie. Ks. Jan rusza do wyjścia. Biegnie. Dwa metry za nim wybucha pocisk. Wychodzi cało. Niemcy chcą jednak wysadzić kościół. Pojawia się żołnierz z granatem. Ks. Jan czołga się do jego nóg i prosi o ocalenie ludzi w podziemiach.

Rok 1944, 28 lutego, okolice Złoczowa. Do miejscowości Huta Pieniacka wchodzi batalion policyjny SS, złożony głównie z ochotników, którzy nie zostali przyjęci do SS Galizien. Pacyfikują wioskę. Ks. Jan idzie na miejsce zbrodni. Wokół leżą ciała pomordowanych Polaków. Zdejmuje trupy ze sztachet płotu, zbiera rannych, pociesza tych, którzy stracili bliskich. Nad nowymi mogiłami odprawia mszę żałobną.

Trudne czasy władzy sowieckiej
Do końca swego życia, a więc przez 54 lata, pełnych niezmordowanej pracy, wyrzeczeń i rozmaitych szykan ze strony władz sowieckich, kościół stał się dla niego najważniejszym miejscem, prawdziwym domem. Tu spędzał cały swój czas, a niewielki pokoik służył mu za miejsce odpoczynku po całodziennej pracy. Kościół opuszczał tylko wtedy, gdy wyjeżdżał z posługą do chorych.

Tablica w kościele w Złoczowie (Fot. Stanisław Wodyński)

Ks. Jana cechowała ogromna pracowitość. Przechodził ciężkie choroby, ale na wszelkie dolegliwości miał tylko jedno lekarstwo – pracę w kościele. Nawet zabrany przez pogotowie, zaraz po otrzymaniu pierwszej pomocy, wracał do swojej świątyni. Nigdy nie skarżył się na własne cierpienia, zawsze miał czas dla innych. Pasją jego życia było szafowanie Miłosierdzia Bożego poprzez konfesjonał. Codziennie spędzał w nim po kilka godzin. A w okresie Adwentu i Wielkiego Postu – po kilkanaście godzin.

Nigdy nie odmówił wyjazdu do chorego nie tylko w Złoczowie, ale także do innych miejscowości, nieraz odległych o 100 i więcej kilometrów. Służył posługą duszpasterską nie tylko rzymskim katolikom, ale każdemu, kto takiej posługi potrzebował. Nie wyjechał do Polski, lecz pozostał w Złoczowie, aby bronić kościoła i wiernych. Przeżył, przetrzymał ten nieludzki czas na nieludzkiej ziemi.

Przez prymasa Polski, kardynała Stefana Wyszyńskiego został wyświęcony na biskupa, co miało miejsce w 1967 roku w Gnieźnie, przy zachowaniu wszelkiej ostrożności i w głębokiej tajemnicy. Był zatem biskupem ukrytym, o czym wiedziało niewielu ludzi. Cała prawda ujawniła się dopiero na pogrzebie w Złoczowie. Jako biskup prowadził nadal taki sam tryb życia, spowiadając długie godziny, głosząc kazania, udzielając sakramentów, odwiedzając chorych. Do tych obowiązków doszły jeszcze obowiązki biskupie. Udzielił święceń kapłańskich dwóm kapłanom rzymskokatolickim, w tym i Leonowi Małemu, obecnemu biskupowi pomocniczemu archidiecezji lwowskiej i dwóm diakonom obrządku bizantyjskiego.

Powrót do Ojca
Nadzieja i radość, które całe życie towarzyszyły ks. bp Janowi Cieńskiemu, 26 grudnia 1992 roku pozwoliły mu zakończyć życie ziemskie. Po latach ciężkiej i ofiarnej pracy odchodzi do Boga, który powołał go do życia kapłańskiego. W jego pogrzebie uczestniczyło kilkunastu arcybiskupów, ponad 100 kapłanów obu obrządków, siostry zakonne oraz ogromne rzesze wiernych.

Niesiony na rękach kapłanów spoczął w ziemnym grobie na cmentarzu w Złoczowie. W kilka lat później ustawiono granitowy nagrobek z epitafium. Natychmiast po śmierci zaczął się rozwijać jego kult. Wierni modlą się nie tylko za śp. Jana Cieńskiego, ale i do niego. Corocznie w rocznicę śmierci bpa Cieńskiego odprawiana jest Msza św. w jego intencji z udziałem księży i metropolity lwowskiego abp Mieczysława Mokrzyckiego.

W świadomości wiernych pozostał jako święty człowiek. Niech symboliczny kwiat i lampion na jego grobie będzie zewnętrznym wyrazem naszej wdzięczności dla wielkiego Kapłana, gorliwego Biskupa i wiernego Świadka Jezusa Chrystusa – Księdza Jana Cieńskiego.

Anna Bidna, Złoczów
Tekst ukazał się w nr nr 2 (150), 31 stycznia – 16 lutego 2012

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X