Dwa jubileusze w Wilnie

Dwa jubileusze w Wilnie

W bieżącym roku obchodzone są dwa jubileusze ważne zarówno dla mieszkańców grodu nad Wilią, jak i dla całej kultury polskiej – jubileusz 60-lecia powojennego „Kuriera Wileńskiego” oraz 100-lecia Teatru na Pohulance.


„Kurier Wileński” ma 60 lat

Jedyny polski dziennik wydawany po II wojnie światowej za wschodnią granicą Polski ukazuje się w Wilnie od 1953 r. Na Wileńszczyźnie po 1945 r. pozostała połowa Polaków, czyniąc ten region głównym centrum polskości w ZSRR. Ponieważ oficjalnie nie można było wówczas odwoływać się do przedwojennej tradycji, polskojęzyczna gazeta ukazywała się w latach 1953–1990 jako „Czerwony Sztandar”, dopiero w roku 1991 przyjmując nazwę „Kurier Wileński”. „Pierwszy numer jedynego polskiego dziennika za wschodnią granicą współczesnej Polski ukazał się dokładnie 1 lipca 1953 roku, wkrótce po śmierci Stalina. Nie powstał w próżni – gazeta pod takim tytułem ukazywała się we Lwowie za pierwszej sowieckiej okupacji (1939–1941) i miała w swojej stopce redakcyjnej wiele sławnych nazwisk. Wilno za kolejnych okupacji także miało swoje polskojęzyczne periodyki, jednak były to dość efemeryczne wydania, jak np. bezpośredni poprzednik Czerwonego Sztandaru – wydawana po litewsku, rosyjsku i polsku Czerwona Gwiazda (1952-53)” (Wilnoteka, 1.07.2013).

Powołanie polskojęzycznej gazety – pomimo jej sowieckiego tytułu – stało się ogromnie ważnym bodźcem do utrzymania i rozwijania polskiej kultury w Wilnie, na Wileńszczyźnie, a także w dużo dalszych miejscowościach. Redakcja polskojęzycznej gazety stanowiła jedyną z najważniejszych polskich organizacji w całym ZSRR. Współpracując z polonistami wykształconymi m.in. na Wileńskim Uniwersytecie Pedagogicznym stała się też głównym ośrodkiem sprzyjającym odrodzeniu polskiej inteligencji na Litwie, miejscem kontaktów polskich autorów, poetów i dziennikarzy. Działo się tak dlatego, że władze sowieckie zezwalając w 1953 r. na powołanie gazety, myślały przede wszystkim o sowietyzacji Polaków poprzez polskojęzyczną prasę, umieszczając w redakcji także poprawne politycznemu systemowi osoby niepolskiej narodowości.

 

Jednak z czasem, zwłaszcza od lat 60. w redakcji pracowało już coraz więcej Polaków, potrafiących w oficjalnej prasie podać czytelnikowi także informacje spoza oficjalnej propagandy ZSRR. Jak wspominał na łamach tegorocznego „Kuriera Wileńskiego” Zbigniew Maciejewski (obecnie członek Akcji Wyborczej Polaków na Litwie i dyrektor polskiego gimnazjum w podwileńskim Niemieżu): „dla partii redagowano i tłumaczono artykuły zamówione u autorów nieredakcyjnych, dla czytelników zaś, którzy gazetę czytać umieli i doskonale rozumieli, o czym do nich się mówi, przepychano artykuły zupełnie innych autorów”. Należy przypomnieć, że przemycanie tego rodzaju treści nie zawsze było zajęciem bezpiecznym. Nieraz niepokorni autorzy dostawali od władz nagany, wiele z napisanych artykułów nie ujrzało światła dziennego, niektórzy autorzy nawet otrzymywali zakaz druku. Do zasług polskiej gazety należy m.in. wskrzeszenie tradycji przedwojennych wileńskich kiermaszów kaziukowych, obrona przed zniszczeniem części zabytkowego cmentarza na Rossie w Wilnie i działalność przy redakcji Koła Literackiego.

Jak wspominał Jerzy Surwiło, w „Czerwonym Sztandarze” pracowali również przedstawiciele przedwojennej inteligencji Wilna, wśród nich Maria Bartoszewicz i Juliusz Zborowski – dawni pracownicy magistratu Wilna, Maria Jaszczukowska – wdowa po oficerze Wojska Polskiego, dwaj absolwenci Uniwersytetu Stefana Batorego i Uniwersytetu Warszawskiego (Juliusz Zborowski i Anatol Waleszkiewicz). Po starszym pokoleniu debiutowało pokolenie młodsze, wśród nich wiele osób później zaangażowanych także w inną działalność dziennikarską, kulturalną i polityczną: Krystyna Adamowicz  (zasłużona wileńska dziennikarka), pochodząca ze Lwowa i znana tu dobrze Bożena Rafalska (założycielka „Gazety Lwowskiej” w 1991 r. oraz „Lwowskich Spotkań”), Michał Mackiewicz (prezes Związku Polaków na Litwie, poseł na Sejm Republiki Litewskiej, wydawca tygodnika „Magazyn Wileński”), Romuald Mieczkowski (twórca Polskiej Galerii Artystycznej w Wilnie, redaktor kwartalnika „Znad Wilii”), Aleksandra Akińczo (dziennikarka portalu Wilnoteka, spikerka Radia Znad Wilii), Jadwiga Bielawska (w l. 60. redaktor audycji polskich w litewskim radio), Lucyna Dowdo (dziennikarka „Magazynu Wileńskiego” i portalu Wilnoteka), Janina Lisiewicz (redaktor nacz. „Naszej Gazety”), Krystyna Marczyk (autorka „Małego leksykonu wileńskiej Rossy”), Henryk Mażul (poeta, związany obecnie z „Tygodnikiem Wileńszczyzny”), Helena Ostrowska („Magazyn Wileński”), Czesława Paczkowska (autorka „Wilna pielgrzymkowego”), Jan Sienkiewicz (współtwórca Akcji Wyborczej Polaków na Litwie, dwukrotnie zasiadający w radzie miejskiej Wilna, stały felietonista „Kuriera Wileńskiego”).

Dziś można z pewnością stwierdzić, że „wbrew pierwotnym założeniom sowieckiego organu wydawniczego Czerwony Sztandar nawet w trudnych czasach sowieckich stawał się promotorem polskości, był jednym z filarów przetrwania Polaków na Litwie. Przemycał treści, jednoczył Polaków, rozbudzał polską świadomość narodową, coraz bardziej się uniezależniał”. Pisząc o czynnikach pomagających po II wojnie w zachowaniu polskości warto przytoczyć słowa zamieszczone w „Kurierze Wileńskim”: „To, że na Litwie polskość przetrwała w stanie lepszym niż w innych byłych republikach sowieckich, zawdzięczamy Kościołowi i rodzinie przede wszystkim, ale też polskim zespołom artystycznym, polskiej szkole oraz – polskiej gazecie”. W schyłkowym okresie istnienia Związku Sowieckiego nakład „Czerwonego Sztandaru” osiągnął liczbę aż 20 tys. egzemplarzy. Należy przypomnieć, że w czasach ZSRR „Czerwony Sztandar” był także regularnie czytany przez wielu lwowskich Polaków, spragnionych polskojęzycznej prasy. W „Czerwonym Sztandarze” można też było co pewien czas przeczytać o działalności Polaków we Lwowie. Dzięki temu wciąż trwała łączność kulturalna pomiędzy tymi dwoma miastami dawnej II RP, które w wyniku skutków II wojny światowej znalazły się w granicach ZSRR, stając się tam głównymi ośrodkami polskości.

Dziś – jak można przeczytać: „Zmiana ustroju, wieku, a nawet tysiąclecia nie miała większego wpływu na charakter Kuriera Wileńskiego – był i pozostaje trybuną litewskich Polaków oraz szkołą dziennikarstwa dla wielu młodych ludzi z Wileńszczyzny”. W dzisiejszych czasach „Kurier Wileński” ukazuje się w średnim nakładzie 3 tys. egzemplarzy. Wydanie papierowe jest dostępne w większości kiosków w Wilnie (cena – 1.20 litów – czyli ok. 4 hrywien), zaś pełną wersję internetową można odpłatnie zaprenumerować. Wśród opublikowanych ostatnio w „Kurierze Wileńskim” artykułów, relacji i sprawozdań poruszona została m.in. tematyka: litewsko-rosyjskiego konfliktu na polu gospodarczym i informacyjnym (Stanisław Tarasiewicz), maturzystów polskich szkół na Litwie w kontekście litewskiej polityki narodowościowej (Stanisław Tarasiewicz), 50-lecia szkoły im. Szymona Konarskiego (jednej z dziewięciu polskich szkół w Wilnie) (Anna Pieszko), dewastacji kaplicy na Cmentarzu Bernardyńskim w Wilnie (Honorata Adamowicz), a także II Przeglądu Najnowszych Filmów Polskich we Lwowie (Marcin Skalski).

Z okazji jubileuszu 60-lecia „Kuriera Wileńskiego” odprawiono w kościołach wileńskich stosowne msze św., zaś w Domu Kultury Polskiej w Wilnie odbyła się stosowna uroczystość, podczas której Robert Mickiewicz, redaktor naczelny „Kuriera Wileńskiego, dziękując pokoleniom dziennikarzy, pracowników gazety oraz czytelników powiedział: „Jubileusze niczego nie zaczynają i niczego nie kończą. Zapewne to dotyczy również naszego dzisiejszego jubileuszu. Bo wszystko zaczęło się 60 lat temu, w roku 1953. A jak dalej potoczą się losy naszego dziennika, zależy od nas pracujących dzisiaj w redakcji, od naszych czytelników, reklamodawców, wiernych przyjaciół”. („Kurier Wileński” 8 lipca 2013).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X