„Druga jesień” w Drohobyczu po raz szesnasty.

„Druga jesień” w Drohobyczu po raz szesnasty.

Jak co roku, 19 listopada na skrzyżowaniu dawnych ulic Czackiego i Mickiewicza w Drohobyczu – miejscu, gdzie w dalekim 1942 roku z ręki gestapowca przerwane zostało życie Brunona Schulza, zbierają się miłośnicy twórczości autora „Sklepów Cynamonowych”, aby oddać hołd jego pamięci, a także uczcić pamięć 265 Żydów – mieszkańców okupowanego miasta, którzy zginęli w tym dniu na jego ulicach. W tym roku do obchodów dołączył legendarny chór „Kairos” z Lublina.

„Na obrazach neapolitańskiej szkoły starzeje się bez końca popołudnie smagłe i wędzone, jakby widziane przez ciemną butelkę. Pociemniałe słońce zdaje się więdnąć w oczach w tych straconych krajobrazach, jak w przeddzień kosmicznej katastrofy. I dlatego tak błahe są uśmiechy i gesty złotych rybaczek, sprzedających z manierycznym wdziękiem wiązki ryb wędrownym komediantom. Cały ten świat jest dawno osądzony i dawno zamierzchły. Stąd ta słodycz bezgraniczna ostatniego gestu, który sam jeden jeszcze trwa – sobie samemu daleki i zgubiony, wciąż na nowo powtarzany, już niezmienny.

A dalej jeszcze w głębi tego kraju, zamieszkałego przez beztroski lud wesołków, arlekinów i ptaszników z klatkami, w tym kraju bez powagi i bez rzeczywistości wyplaskują małe Turczynki pulchnymi rękami miodowe placki ułożone na deskach, dwaj chłopcy w neapolitańskich kapeluszach noszą kosz pełen gwarnych gołębi na kiju, który ugina się lekko pod tym gruchającym skrzydlatym ciężarem. A jeszcze głębiej, na samej krawędzi wieczoru, na ostatnim skrawku ziemi, gdzie na granicy mętnozłotej nicości chwieje się więdnący pęk akantu – toczy się jeszcze wciąż partia kart, ostatnia stawka ludzka przed wielką nocą, która nadciąga…” – tak pisał w opowiadaniu „Druga jesień” Bruno Schulz, wybitny pisarz, którego imię od dawna jest wizytówką Drohobycza.

Miejsce, gdzie zginął Bruno Schulz (fot. Leonid Golberg)

Po raz pierwszy tego rodzaju uroczystości odbyły się w 1992 roku – w 50. rocznicę śmierci pisarza. Potem była przerwa i dopiero w 2001 roku obchody wznowiono. Obecnie w dniach 19-20 listopada odbywa się „Druga jesień” – ekumeniczna modlitwa i spotkanie literackie, wystawa w intencji Brunona Schulza oraz ludzkiego porozumienia i pojednania.

W tym roku, jak i w poprzednich, w tragicznym miejscu śmierci pisarza zebrali się mieszkańcy Drohobycza, goście z zagranicy, członkowie Festiwalu Brunona Schulza z Lublina, miłośnicy jego twórczości z innych miast Polski. Z USA przyjechała fotograf Loli Kantor. Obecni byli konsulowie RP z Łucka Krzysztof Sawicki i Teresa Chruszcz oraz były ambasador Polski przy Watykanie Piotr Nowina-Konopka. Wprowadzenia w temat schulzowski przed uroczystościami dokonała dyrektor Międzynarodowego Festiwalu Brunona Schulza w Drohobyczu, docent Uniwersytetu Drohobyckiego im. Iwana Franki Wira Meniok. Były dyrektor polskiego Instytutu Książki Grzegorz Gauden i badacz literatury Jurko Prohaśko odczytali fragment „Drugiej jesieni” w oryginale i przekładzie Jurija Andruchowycza.

Następnie w miejscu, gdzie przed 75 laty rozegrała się tragedia, odbyło się nabożeństwo ekumeniczne, w którym wzięli udział kapłani greckokatoliccy, prawosławni, rzymscy katolicy i przewodniczący żydowskiej wspólnoty Drohobycza. Ceremonię zakończył występ chóru „Kairos” pod batutą Borysa Sommerszafa. Wielu miało łzy w oczach.

Program tegorocznej „Drugiej jesieni” był bardzo nasycony, goście imprezy i mieszkańcy miasta zobaczyli wiele nowego. Po nabożeństwie w miejskiej bibliotece miały miejsce tradycyjne „Spotkania listopadowe”. Zaprezentowano tam drugi tom „Acta Schulziana,” na który złożyły się badania polskich i ukraińskich naukowców twórczości Schulza. W dyskusji wzięli udział Natalia Filewicz (Lwów), Paweł Próchniak (Kraków), Jurko Prohaśko (Lwów), Jerzy Kowalewski (Kraków). Moderowali spotkanie Wira Meniok i Grzegorz Józefczuk. W ramach tego spotkania Iwan Dudycz z lwowskiej Galerii Sztuki opowiedział o Schulzu jako artyście.

o. Tomasz Dostatni OP (od lewej) i Józef Karpin (fot. Leonid Golberg)

Następnie zebrani przeszli do Centrum duszpasterstwa młodzieży diecezji Samborsko-Drohobyckiej UGKC. Otwarto tam wystawę „Od Soboru do kanonizacji”, poświęconą dwom wybitnym papieżom, świętym kościoła katolickiego – Janowi XXIII i Janowi Pawłowi II. Wystawa była przygotowana w 2014 roku staraniem Ambasady RP przy Watykanie. Unikalne zdjęcia i teksty oraz sama organizacja wystawy zostały przygotowane przez Wojciecha Bonowicza, dominikanina o. Tomasza Dostatniego, Piotra Nowinę-Konopkę i Tadeusza Konopkę, o. Macieja Ziębę i s. Albertę Chorążyczewską.

O. Tomasz Dostatni otworzył wystawę i opowiedział o jej przygotowaniach i pokazie we Lwowie, o znaczeniu ekspozycji w Drohobyczu, właśnie w greckokatolickim centrum duszpasterstwa, co stanowi pewien element polsko-ukraińskiego pojednania. W swoim wystąpieniu były ambasador przy Stolicy Apostolskiej Piotr Nowina-Konopka zaznaczył: „Kiedy od jesieni 2013 przygotowywaliśmy w Rzymie tę wystawę razem z o. Dostatnim, o. Ziębą, prof. Wnuk-Lipińskim i Tadeuszem Konopką – bardzo nam zależało, by polski głos zabrzmiał wyraźnie w niezwykłym momencie kanonizacji dwóch wielkich papieży XX wieku – włoskiego Roncallego i polskiego Wojtyły. Niektórzy w Polsce zarzucali wtedy, że wspólna kanonizacja Jana XXIII i Jana Pawła II umniejsza chwałę ołtarzy, na którą przede wszystkim zasłużył papież z Polski. Nie zgadzaliśmy się z takim podejściem.

Kto znał Jana Pawła II, ten ma pewność, że bez Jana XXIII, i w szczególności, bez Soboru Watykańskiego II nie byłoby Jana Pawła II, nie zostałaby uruchomiona droga do odnowy Kościoła, do jego dialogu ze światem, do słynnego aggiornamento i potem do wyboru Papieża – Polaka. Uważaliśmy zatem, że dokonując obu kanonizacji wspólnie i równocześnie, papież Franciszek doskonale ukazał to, co łączyło obu kanonizowanych Pontifex’ów. Taka też jest idea przewodnia naszej wystawy, otwartej w dniu kanonizacji w sławnym Palazzo della Cancelleria w Rzymie.

Istotnym przesłaniem naszej wystawy był wątek polski. Pokazaliśmy krąg osób osobiście zaprzyjaźnionych z Janem Pawłem II i towarzyszących mu w drodze do Watykanu i później, na Stolicy Piotrowej. Wybraliśmy cztery postacie wielkiego kalibru: ks. Tadeusz Fedorowicz, legendarny duszpasterz Polaków zesłanych do Kazachstanu, późniejszy kapelan słynnych podwarszawskich Lasek; ks. prof. Józef Tischner, filozof, autor słynnej „Etyki Solidarności” i współautor wielu homilii papieskich wygłoszonych w Polsce; prof. Stefan Świeżawski, słynny historyk filozofii, niegdyś promotor doktoratu Karola Wojtyły i świecki audytor Soboru; Tadeusz Mazowiecki, intelektualista i polityk, pierwszy premier i jeden z ojców odrodzonej w 1989 r. Rzeczpospolitej.

Fedorowicz i Świeżawski byli jeszcze przed II wojną światową polskimi prekursorami Soboru, uczestniczącymi w intelektualnym i duchowym przygotowywaniu Polaków i polskiego Kościoła (w tym także przyszłego papieża Jana Pawła II), na zmianę, rozgrywającą się już na naszych oczach. Tischner i Mazowiecki byli wielkimi reżyserami polskiej drogi do niepodległości, w wymiarze zarówno etycznym, jak i politycznym. Cieszyli się osobistym zaufaniem Jana Pawła II, prowadzili nasze polskie sprawy w czasie przełomu współmyśląc z Wojtyłą, dla wielu Polaków stanowili punkt oparcia i model zaangażowania publicznego.

Wszyscy czterej byli zadeklarowanymi chrześcijanami, dającymi czynem wyraz swoich przekonań. Chcieliśmy pokazać taką właśnie twarz polskiego Kościoła. Bardzo tych ludzi dziś brakuje na obecnym rozdrożu dróg, brakuje ich w polskim Kościele i w polskiej polityce, w rozpoznawaniu nowych czasów.

Ważne tutaj, w Drohobyczu, że zarówno ks. Fedorowicz, jak i prof. Świeżawski byli ludźmi tego właśnie pogranicza, na którym się obecnie znajdujemy. Obaj urodzili się w lutym 1907 r – Fedorowicz w Klebanówce – wsi na Ukrainie w rejonie podwołoczyskim obwodu tarnopolskiego, a Świeżawski – w Holubiu. Obecnie to powiat hrubieszowski, ale wtedy miejscowość nie nazywała się Gołąbki jak dzisiaj, lecz właśnie z ukraińska Holubie. Obaj studiowali oczywiście we Lwowie.

Chcę w tym miejscu podkreślić, że każdy z naszych 4 bohaterów, których pokazaliśmy jako „twarze polskiego Kościoła”, dobrze rozumiał, że życie na pograniczu wymaga empatii i tolerancji oraz zrozumienia, że mój sąsiad, bez względu na język i wyznanie, a także na różne wzajemne krzywdy historyczne, które mogły nas kiedyś dzielić – nie jest dla mnie kimś obcym, lecz bliźnim, którego zgodnie z przykazaniem mam kochać jak siebie samego, wiec musimy żyć pojednani.

Jak Państwo wiecie, wyznawcą tej samej „doktryny sąsiedztwa” polsko-ukraińskiego był Jan Paweł II. Wystarczy sięgnąć do jego licznych wypowiedzi, choćby tej z przedednia wizyty w Kijowie i Lwowie w 2001 r., kiedy mówił o swej nadziei nie tylko w sferze wiary, ale także w sferze postępu społecznego na Ukrainie. Myślę, że „w domu Ojca” Jan Paweł II zamartwia się dziś sytuacją na Ukrainie, a także często niefrasobliwymi głosami niektórych polityków, dochodzącymi z naszego polsko-ukraińskiego pogranicza, pozostającymi w jaskrawej sprzeczności z zasadą „przebaczamy i prosimy o przebaczenie”, na której w 1965 r. z tak wielkim sukcesem polscy biskupi oparli swój projekt pojednania polsko niemieckiego… Nie wchodząc w oceny strony ukraińskiej wyznaję, że czerwienię się dziś ze wstydu za niektórych polskich polityków…”.

Szczególną imprezą tego dnia był koncert słynnego męskiego chóru „Kairos” z Lublina pod batutą kompozytora Borysa Sommerszafa w cerkwi katedralnej św. Trójcy. Zabrzmiała polska muzyka sakralna i przedstawiono oratorium Borysa Sommerszafa „Carmina Luminosa” („Świetlista śpiewka”). W tym roku obchodzimy 800-letni jubileusz zakonu dominikanów i z tej okazji niezmordowany o. Tomasz Dostatni zorganizował występy chóru „Kairos” na Ukrainie. Zespół odwiedził już Kijów i Lwów, a do Drohobycza przyjechał z Czortkowa.

Przed koncertem kilka słów powiedzieli Wira Meniok, Grzegorz Gauden i o. Tomasz Dostatni. Natomiast ambasador Piotr Nowina-Konopka zaznaczył: „Naszej unikalnej kultury pogranicza nie zdołają zniszczyć wypowiedzi polityków, ostatnio także polskich (co mnie przyprawia o wstyd), którzy zdają się gardzić naszym wspólnym dziedzictwem, naszą wspólną wrażliwością i chcą nam odebrać poczucie wspólnoty…”. Na zakończenie pod stropami świątyni potężnie zabrzmiała gruzińska pieśń powitalna „Mrawalżamier”. Poziom wykonania zaskoczył nawet obytych słuchaczy.

Pierwszy dzień „drugiej jesieni” zakończyła wieczorna wycieczka po mieście. Zgłębiano tajemnice miasta, starego ratusza, odwiedzono jego wieżę, aby z jej wysokości obejrzeć nocny Drohobycz, opiewany przez jego mieszkańca – Brunona Schulza.

Na drugi dzień w bibliotece miejskiej studenci Uniwersytetu Drohobyckiego czytali „Niewymyślone historie z Drohobycza i okolic (1942-1944)” – wspomnienia świadków wydarzeń okupacyjnych, które zebrała Natalia Jackiw. Prof. Paweł Pruchniak prezentował portal stronypoezji.pl, zamieszczający poezję współczesną. Swe krótkie utwory przedstawili Andrij Jurkewycz, Roman Onyszkiewycz, Uliana Kacał, Ewa Rajska i Natala Januszewycz. Byli to uczestnicy projektu zapoczątkowanego przez Aleksandra Heideka, drohobyczanina, mieszkającego w Monachium. Utwory młodych pisarzy ukazały się w serii „Wszystko o wszystkim”. Świadczy to o tym, że pomimo niesprzyjających warunków są ludzie, którzy tworzą jednak utwory wartościowe.

16 drohobycka „Druga jesień” zakończyła się. Impreza ma dobrą opinię wśród tych, którzy odwiedzają jej wydarzenia. Drohobycz jednak nie żegna się z miłośnikami wielkiego Brunona Schulza na długo – już na początku czerwca 2018 roku miasto przyjmie uczestników VIII Międzynarodowego Festiwalu Brunona Schulza.

Leonid Golberg
Tekst ukazał się w nr 22 (290) 30 listopada – 18 grudnia 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X