Dawni lwowscy mistrzowie igły i nitki Poświęcenie nowego sztandaru cechu, Lwów 1914

Dawni lwowscy mistrzowie igły i nitki

„Lwowianka ubiera się na ogół dobrze, dba o nakazy mody, lecz umiejętnie zachowuje umiar” – pisał przed wojną warszawski „Kurier Polski” w artykule „Czarującym lwowiankom w hołdzie”. Wrodzony smak to jedno, lecz cóż szykowna kobieta poczęłaby bez mistrza igły i nitki? A krawców i mistrzów sztuki krawieckiej we Lwowie nigdy nie brakowało, chociaż z czasem zaczęła im wyrastać konkurencja w postaci „wielkich fabryk gotowej odzieży”, gdzie szyto niemal seryjnie ubrania oraz salonów mody z gotowymi strojami, które jedynie na życzenie dopasowywano na kliencie. „A nasz mistrz krawiecki jak dostanie ubranie do roboty to całą swoją zdolność włoży, że rękaw się nie urwie ani za pięć lat, a guzik za 10 lat” – żalił się w 1929 r. jeden z lwowskich krawców, przestrzegając przed upadkiem krawieckiego rzemiosła.

„Nie ma zrozumienia ze strony miarodajnych czynników, że życie miastowe jedynie tylko może utrzymać swój puls przez rozwój drobnego przemysłu. Drugim motorem wyciskającym rzemieślnika to jest nadmierne opodatkowanie państwowe, tak że już wytrzymać nie można”. Na łamach prasy z końcem lat 20. i w latach 30. XX w. pojawiały się artykuły na temat zatrważającej sytuacji rzemiosła krawieckiego, niejednokrotnie pod dość dramatycznymi tytułami. Krawcy chwytali się różnych pomysłów, by przyciągnąć klientelę. I tak na przykład mistrz krawiecki Zygmunt Piętkowski, prowadzący zakład przy ul. Sykstuskiej 47 otworzył „pierwszy we Lwowie na wzór zagranicy – Express krawiecki”, dokonujący napraw i reparacji oraz prasowania ubrań wciągu 24 godzin, a wszystko to „systemem amerykańskim”.

Cech krawców należał we Lwowie do jednego z najstarszych stowarzyszeń rzemieślniczych – istniał już z pewnością na początku XV w. W hierarchii mieszczaństwa krawcy tworzyli wraz z szewcami, młynarzami, mularzami, siodlarzami warstwę średnią ludności rzemieślniczej, choć nie brakowało wśród nich ludzi bardzo majętnych. W najstarszej księdze miejskiej Lwowa z lat 1382–1389 odnajdujemy 10 nazwisk krawców. W 1425 w przysiędze wierności składanej królowi Władysławowi Jagielle i jego następcom przez burmistrza, rajców, ławników, cechmistrzów i całe miasto Lwów wymienieni zostali z imienia i nazwiska dwaj cechmistrze krawieccy: Petrus Rhutenus i Ioannes Heilesborg. Do dokumentu przyczepionych było 13 pieczęci, w tym i pieczęć cechu krawców. Niestety, pieczęć ta nie zachowała się – podobnie jak dwie inne, brakowało ich już w latach 70. XIX w. Zapewne tak jak na późniejszych, przechowywanych niegdyś w Muzeum Historycznym miasta Lwowa, musiały widnieć na niej rozwarte nożyce krawieckie i być może lew. Statut cechu krawców zatwierdził król Zygmunt I 10 czerwca 1533 r.

Lwów, Szkoła krawiecka – instruktorzy i uczniowie. Drugi od lewej siedzi Franciszek Michalski, instruktor kroju. (wł. K. Michalski)

Jedynie osoba mająca obywatelstwo miejskie mogła przystąpić do cechu, a to z kolei pozwalało na legalne wykonywanie swojego zawodu. Przepisy dotyczące przyjęcia do cechu oraz wykonania przez krawców tzw. majstersztyku („sztuki”) rajcy lwowscy zatwierdzili niemal rok później – 4 marca 1534 r. „Sztuka” czyli „próba rzemiosła”, którą musiał przedłożyć krawiec chcący zostać mistrzem i starający się o przyjęcie do cechu, obejmowała uszycie płaszcza, wierzchniego stroju męskiego, sukni kobiecej i ornatu dla duchownego. Zwolnieni z przedstawienia „sztuki”, co jasno precyzował statut cechu, byli: syn mistrza oraz czeladnik, który ożenił się z córką mistrza.

Bracia Michalscy, Lwów, ul. Akademicka – trzeci od lewej Franciszek (1899-1982), szósty – Michał (1894–1976). Krawcy, uczestnicy Obrony Lwowa w 1918 r. (wł. K. Michalski)

Tak jak w innych zawodach byli też „partacze” – rzemieślnicy krawieccy działający poza korporacją. Miewali też swoje zakłady czeladnicy, bowiem droga do uzyskania tytułu mistrza była nie tylko długa ale i kosztowna. Także i oni utworzyli własną organizację – istniejącą przy cechu krawieckim od ok. 1491 r. Jej statut odnowili mistrzowie cechu krawieckiego w listopadzie 1646 r., a rajcowie Lwowa potwierdzili w miesiąc później. Powstanie cechu „krawczyków”, czyli czeladników krawieckich łączy się z krwawo stłumionym buntem tychże. Wydarzenie to, w wielu publikacjach źle datowane na 1507 lub 1509 r., miało miejsce prawdopodobnie w I połowie XV wieku. Wspomina go Bartłomiej Zimorowicz w swojej „Leopolis triplex, czyli kronice miasta Lwowa”, pisanej w latach 1665–1672. W miejscu, gdzie zginęli krawczykowie wzniesiono później drewniany kościół pw. św. Anny, pozostający pod opieką krawców.

Szanujący się krawiec, nie chcąc stracić zamożnej klienteli, śledzić musiał trendy pojawiające się na Zachodzie. Bowiem:

„Różne do sukni męskich stosują się mody:
Francuskie bronią szyku, angielskie wygody;
Szyk z wygodą połączyć to największa sztuka!
Kto dotąd takich ubrań nadaremnie szuka –
Mimo zalet wspomnianych nie drogo zapłaci,
Jeżeli się ubierze u – Tiringa braci!” –

reklamowała się w końcu XIX w. firma Wiktora Tiringa i Braci przy ul. Jagiellońskiej 2.

Pieczęć cechu krawców, XVII w. (źródło: archiwum prywatne autorki)

To, co dopuszczalne było na prowincji, w mieście takim, jak Lwów, Kraków czy Warszawa było nie do pomyślenia. „My w Ryczywole to jeszcze starej mody się trzymamy i w krynolinach chodzimy, a tu panie chodzą jak cię Pan Bóg stworzył, smukło, ciasno, opięto… Teraz widocznie krawcy muszą być tapicerami: z przodu upinają tę suknię, jak firankę u okna; z tyłu jak kotarę z festonami, a od góry wszystko wykleja, wytapetuje, wygładza, no i klękajcie narody! Moja nieboszczka w jednej materyalnej sukni, wyprawowej do tego – chodziła całe życie: prawda, tylko na wielki dzwon; ani biedaczce przez głowę przeszło, że można by sprawić lepszą”.

U jakich krawców szyli swoje stroje znane lwowianki i lwowianie pewnie się już nie dowiemy – szukać by trzeba wnikliwie takich wzmianek w pamiętnikach i listach. Niemniej jednak znamy z nazwisk niemało krawców, którzy zapisali się w dziejach Lwowa – nie tyle dzięki swojemu rzemiosłu lecz działalności na innych polach. Na początek przypomnijmy Szymona z Brzezin, humanistę, wychowanka Uniwersytetu Krakowskiego, ojca poety Szymona Szymonowica, który ok. 1540 r. przeniósł się na stałe do Lwowa, gdzie objął stanowisko rektora szkoły katedralnej. Parał się Szymon starszy kupiectwem i… krawiectwem. Zamożnym lwowskim krawcem był też jego straszy syn – Andrzej.

Z czasów późniejszych nie sposób nie wspomnieć Franciszka Bałutowskiego (1813–1886), jednego z fundatorów Miejskiego Muzeum Przemysłowego i jego „gorliwego opiekuna” i prezesa – to on dał początek datkom ofiarowując 6.000 złotych reńskich jako „fundusz żelazny” i na zakup okazów; członka lwowskiego magistratu, działacza kulturalnego, wielkiego społecznika i patrioty. Między innymi z jego inicjatywy lwowscy rzemieślnicy zrzeszyli się wkrótce po wybuchu powstania styczniowego, by szyć odzież dla powstańców. Wraz z żoną Antoniną założył fundację, której celem było wspieranie ubogich czeladników krawieckich, przy czym pierwszeństwo mieli dawni jego pracownicy w zakładzie przy ul. Nowej – i to bez względu na charakter swojego zatrudnienia. W jego pogrzebie uczestniczył „parotysięczny tłum”, a pamięć o nim zachowali wdzięczni obywatele miasta na długie lata.

Metka zakładu Franciszka Michalskiego. Zakład mieścił się przy ul. Szeptyckich 14, a od 1940 przy ul. Akademickiej (wł. K. Michalski)

Znaną postacią we Lwowie był Tomasz Kulczycki (1803–1871 ), mistrz krawiecki, właściciel największego w mieście, zatrudniającego 50 osób, zakładu krawieckiego. Pełnił on w mieście szereg funkcji m.in. inspektora Szkoły Przemysłowej. Był autorem wydanej własnym sumptem w 1839 r. „Rozprawy o kroju sukien męskich podług wyrachowania matematycznego”, a przede wszystkim założycielem i wydawcą „Dziennika mód paryskich”, w którym moda była jedynie wabikiem, gdyż było to pismo literackie.

Krawcem i przewodniczącym powołanego w kwietniu 1898 r. „dla wykonania gotowych sukien, a przez to wyrugowanie obcej lichej tandety” lwowskiego Związku Krawieckiego był Zygmunt Baczyński, dziadek poety Kamila Krzysztofa Baczyńskiego. Zaangażowanym społecznikiem, gorliwie wspierającym rozwój rzemiosła był były powstaniec styczniowy Stanisław Niemczynowski (1839–1924) – założyciel stowarzyszenia rękodzielników „Gwiazda” (1868), a także współzałożyciel, a następnie prezes Izby Rzemieślniczej we Lwowie (1884–1907) i autor jej statutu. To Niemczynowski był inicjatorem budowy we Lwowie pomnika Jana Kilińskiego (odsłoniętego w 1894) i założenia parku jego imienia.

Na koniec przypomnieć warto, że mistrzowie krawieccy byli autorami podręczników. Ostatnim bodajże, jaki ukazał się przed wybuchem wojny, był wydany w lutym 1939 r. „Uniwersalny podręcznik krawiectwa”, napisany przez lwowianina Władysława Dobrzańskiego, wychowanka Zakładu w Drohowyżu, a później jednego z jego nauczycieli (po wojnie wiceprezes Instytutu Naukowo-Rzemieślniczego i prezes Zakładu Doskonalenia Rzemiosła w Gdańsku). Książka służyć miała instruktorom zawodowych szkół dokształcających oraz przygotowującym się do egzaminów czeladniczych i mistrzowskich.

Anna Kozłowska-Ryś

Tekst ukazał się w nr 12 (400), 30 czerwca – 28 lipca 2022

X