Czym nas Nadbuże łączy i urzeka?

Czym nas Nadbuże łączy i urzeka?

Tylko z pozoru tereny naszego Nadbuża są nieco senne, uśpione jakby milczącym, duchowym pięknem natury. Jest strefą ciszy i spokoju, w oddali od zindustrializowanej i skomercjonalizowanej cywilizacji. Tak czy owak – Nadbuże żyje własnym życiem od dziesięcioleci i urzeka przede wszystkim naturalnym, wielobarwnym pięknem przyrody.

 

A jest nim uśmiech kwiecistych i wonnych łąk, są pola żytem i gryką pachnące, klekot wiernych swym gniazdom bocianów, aromat żywicznych lasków sosnowych czy wszechobecny śpiew ptasich chórów. Są wierzby i kaliny, bez których nie byłoby czegoś z uroków sąsiedniej Ukrainy. W tym krajobrazie rośnych poranków, piasków i słońca rezyduje pokoleniowa mieszanka języków, kultur, obyczajów, religii i wyznań.

Mieszkają tu od dawien dawna, w zgodzie i we wzajemnym szacunku, Polacy, Ukraińcy, Białorusini oraz minimalna już mniejszość żydowska. Obok siebie funkcjonują kościoły i cerkwie. Tak jest zwłaszcza na moim rodzinnym skrawku nadbużańskiego Podlasia, we wsi Żelewsze i na odcinku między Kodniem a Szostakami czy Jabłeczną, a z całą pewnością w Zabłociu.

Trudne czasy przetrwały wsie i ich mieszkańcy. I Bug, który nie dzieli, a łączy, mimo że wylewa obficie rokrocznie na wiosnę, mimo unijnej granicy Schengen. Mimo destrukcji II wojny światowej czy brutalnej akcji wysiedleńczej w 1947 roku, pod kryptonimem akcji „Wisła”, potocznie określanej mianem akcji „WU” czyli wysiedlaniem Ukraińców. Znienacka, w ciągu 2 – 3 godzin KBW wysiedlało wsie i ich dobytek.

Zwierzęta i ludzi ładowano do wagonów towarowych np. w Chotyłowie i wieziono na Ziemie Odzyskane, bez wskazania, gdzie konkretnie. Była to po prostu deportacja. W efekcie wyludniano wsie, znikała część budynków, czego ślady widoczne są po dzień dzisiejszy, choćby w postaci zniknięcia wsi Sugre, między Żelewszem a Kodniem. Część wysiedleńców, po blisko dziesięciu latach zakazu powrotu, jednak wróciła, mieszka do dzisiaj i nadal żyje w zgodzie, bez zbędnych resentymentów. Może nie najbogaciej, ale nawet… śpiewnie, bo takie są nasze słowiańskie dusze.

Przykładem tego jest chociażby dwunastoosobowy amatorski zespół śpiewaczy „Jarzębina” z Zabłocia, obchodzący w maju br. 21-lecie działalności. Staraniem Studia „Eureka” w Białej Podlaskiej i Gminnego Centrum Kultury, Sportu i Turystyki w nadbużańskim, gminnym Kodniu, z okazji ubiegłorocznego 20-lecia, wydana została piękna płyta z nagraniami tego zespołu. W repertuarze zespołu są polskie i ukraińskie piosenki, wykonywane i po polsku, i po ukraińsku.

Już same tytuły niektórych z nich fascynują i wzruszają, jak chociażby „Rozpriahajte chłopci koni”, „Oj pijdu ja ponad Buhom”, „Czorni oczka jak tereń” czy „Za sełom”. Ale są i inne, dobrze znane i śpiewane przy różnych okazjach, jak „Tecze woda” czy „Samotny stoję nad Bugiem”. W tekstach piosenek jest i „zabłocka” jarzębina, i kwitnąca bielą czeremcha, i lipka, i czerwone jagody i wreszcie – księżyc świecący na błękicie. Jednym słowem – jest szeroka gama, a nawet gala tradycyjnego folkloru nadbużańskiego.

Piszę o tym nieco szerzej, acz nie przypadkowo, bo w natłoku i w agresywnym zalewie „anglojęzycznych” piosenek i piosenkarzy, zapomina się o rodzimym folklorze, a o tym lokalnym, jak tym nadbużańskim, nawet w Polsce nie słychać prawie wcale. Dobrze, że jeszcze niektóre zespoły przebijają się w środowiskach polonijnych, na ich zaproszenie. Ale już w Warszawie, choć to centrum Europy i około 150 km od Białej Podlaskiej, o wspomnianym tu zespole dotąd nie słyszałem. Świat się dla nas otworzył, więc dobrze byłoby, żeby tym otwarciem objąć także szerzej Zabłocie i Nadbuże!

Mikołaj Oniszczuk
Tekst ukazał się w nr 6 (154) 30 marca – 12 kwietnia 2012

 

Więcej zdjęć obejrzysz:

http://www.kuriergalicyjski.com/index.php/gallery/czym-nas-nadbue-czy-i-urzeka

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X