Czerniowce Między Wiedniem, a Bałkanami

Był jeszcze zmrok, kiedy pociąg z Przemyśla wjechał na stację kolejową w Czerniowcach.

Z okien taksówek, które wiozą nas do hotelu, obserwuję pięknie oświetlone centrum miasta. Reflektory ulokowane są tak, że wydobywają z mroków pojedyncze elementy architektoniczne secesyjnych kamienic. Wizyta w Czerniowcach zapowiada się obiecująco. Rano mogę w pełni się przekonać, że Czerniowce obok Lwowa są najpiękniejszym miastem Ukrainy Zachodniej. Spaceruję uliczkami wspinającymi się stromo pod górę, to znów opadającymi w dół. Miasto leży na siedmiu wzgórzach.

Centrum miasta stanowi wspaniały przykład austriackiej secesji z domieszką wpływów rumuńskich. Coś jakby Wiedeń przemieszany z Bałkanami. Nic dziwnego, doliczono się tu aż 67 narodowości zamieszkujących to miasto przez 800 lat. Miasto jest stolicą Bukowiny, etnicznie jest to region ukraiński i rumuński. Jednak silne kulturowe i historyczne wpływy, zwłaszcza w Czerniowcach, mieli także Niemcy, Żydzi i Polacy, w mniejszym stopniu także Węgrzy i Czesi.

Austriak George Heintzen pisał o Czerniowcach: „Miasto, gdzie wolny dzień zaczynał się od Schuberta, a kończył pojedynkiem. Miasto w pół drogi między Kijowem i Bukaresztem, między Krakowem i Odessą – było niepisaną stolicą Europy, gdzie śpiewały najpiękniejsze soprany koloraturowe, woźnice sprzeczali się o Karola Krausa, chodniki zamiatano bukietami róż, a księgarń było więcej niż kawiarń (…). Dziś to już nie są te Czerniowce, opisywane przez Heintzena, jednak wiele pozostało z dawnego uroku i klimatu miasta.

Czerniowce, choć odległe od Polski i wydawałoby się, że niemal egzotyczne, mnie stały się bliskie, ze względu na jego architekturę, klimat, specyficzny urok. Zwiedzanie zaczynam od „polskiego” kościoła rzymskokatolickiego, jest też kościół „niemiecki”, spaceruję po dzielnicy żydowskiej, reprezentacyjnym centrum, a kończę w dawnym pałacu metropolitów bukowińskich (obecnie uniwersytet). Mijam ulicę Antoniego Kochanowskiego, to zasłużony dla Czerniowiec burmistrz – Polak. Zwycięstwo w powszechnych wyborach zapewniła mu koalicja Polaków, Niemców, Żydów i Ukraińców, rywalizująca o władzę nad miastem z Rumunami. Zastępcą Kochanowskiego został Niemiec, Jozef Rott. W 1918 r., kiedy Bukowina weszła w skład Rumunii, w Czerniowcach mieszkało ponad 40 tys. Niemców i Żydów, po 15 tys. Polaków i Ukraińców i ponad 13 tys. Rumunów. O tym, jak wyglądała mozaika narodowościowa miasta przekonujemy się, zwiedzając miejscowy cmentarz, są tam groby Polaków, Niemców, Rumunów. Po drugiej stronie ulicy znajduje się ogromny cmentarz żydowski z wieloma okazałymi grobowcami. Znajdujemy m.in. pomnik młodego człowieka z napisami hebrajskimi i polskimi.

Współcześni mieszkańcy doceniają przeszłość swego miasta. Na ulicach można zobaczyć plakaty ze starymi zdjęciami Czerniowiec, w księgarniach nie brakuje albumów z dawnymi fotografiami. W jednej kupiłem książkę księdza Jana Badeniego, będącą relacją z pobytu w Czerniowcach. Książkę wydano po polsku i ukraińsku.

Z Czerniowiec jest tylko kilka kilometrów do miejscowości Ridkiwcy, to dawna Rarańcza, znana z walk II Brygady Legionów. Na miejscowym cmentarzu znajduje się pomnik Legionistów z napisami w języku polskim i rumuńskim: „LEGIONSTOM POLSKIM, POLEGŁYM ZA NIEPODLEGŁOŚĆ OJCZYZNY, WIERNI TOWARZYSZE BRONI WDZIĘCZNI RODACY Z BUKOWINY I GDAŃSKA, 12.VI.1932.

Piotr Janczarek
Tekst ukazał się w nr 1 (43) 15 sierpnia 2007

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X