Burzliwe dzieje Uniwersytetu Jana Kazimierza

Burzliwe dzieje Uniwersytetu Jana Kazimierza

Temat LXV Spotkania Ossolińskiego wywołał znaczne zainteresowanie wśród różnych kategorii odbiorców i uczestników.

Obok naukowców lwowskich, profesorów uczelni wyższych, muzealników przybyło niemało krajoznawców, przedstawicieli organizacji polskich działających we Lwowie, dziennikarzy. Tak poruszył zainteresowanie publiczności temat „Academia militans, rzecz o Uniwersytecie Jana Kazimierza”. Odczyt przygotował dla lwowian profesor Uniwersytetu Warszawskiego Adam Redzik, historyk i prawnik, naukowiec dobrze znany w Polsce i we Lwowie, dzięki setkom swoich publikacji naukowych, znaczna część których związana jest z naszym miastem.

Profesor Redzik jest jeszcze młodym, ale niezwykle płodnym naukowcem, pracującym bardzo aktywnie, a co najważniejsze – bardzo solidnie. Jego ogromna wiedza o dziejach polskiej nauki prawniczej, historii Lwowa i Kresów jest podstawą już kilku monumentalnych prac historycznych, również znacznej ilości artykułów, rozpraw, recenzji (bardzo wnikliwych i fachowych). Jedna z jego ostatnich prac naukowych, mianowicie „Academia militans. Uniwersytet Jana Kazimierza we Lwowie”, napisana we współautorstwie z wybitnym gronem polskich i ukraińskich naukowców, już zdobyła znaczny rozgłos w Polsce i na Ukrainie. Prelekcja ossolińska profesora została oparta właśnie o tę pracę. Książka została wydana w 2015 roku, liczy 1302 strony i ponad 900 fotografii, często unikatowych. Nad tą monografią pracował zespół naukowców – Adam Redzik, Roman Duda, Łukasz Tomasz Sroka, Wanda Wojtkiewicz-Rok, Andrzej Kajetan Wróblewski, ksiądz profesor Józef Wołczański i ukraiński profesor Marian Mudryj z Uniwersytetu Lwowskiego. Monografia została wydrukowana w krakowskim wydawnictwie „Wysoki Zamek” dzięki finansowemu wsparciu IPN, ale nakładem tylko 800 egzemplarzy. Stała się natychmiast rarytetem, który był i jest nie do zdobycia w żadnej księgarni.

Adam Redzik ukończył równoległe studia prawnicze i historyczne, uzyskał stopień doktora nauk prawnych na Uniwersytecie Jagiellońskim. W 2013 roku został doktorem habilitowanym nauk prawnych na Uniwersytecie Jagiellońskim. Pracuje na Uniwersytecie Warszawskim. W swojej karierze naukowej wykładał też na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego i w Akademii Humanistycznej im. Aleksandra Gieysztora w Pułtusku. Odbył staże naukowe i prowadził kwerendy naukowe na Ukrainie, w Niemczech, na Litwie i w Hiszpanii. Znawcą dziejów nauki lwowskiej z historii Lwowa zrobiła go żmudna praca badawcza prowadzona przez szereg lat w archiwach i bibliotekach lwowskich.

Podtytuł wykładu ossolińskiego profesora Redzika brzmiał: „Burzliwe dzieje Uniwersytetu lwowskiego”, a także „Academia militans”. Dzieje naszego uniwersytetu od roku 1661 rzeczywiście były burzliwe, jak i historia stołecznego królewskiego miasta Lwowa. Drugi podtytuł profesor nawiązuje do wypowiedzi wybitnego lwowskiego naukowcy Oswalda Balzera „Uniwersytet Lwowski – to akademia walcząca”. Adam Redzik na wstępie objaśnił, że on podobnie jak prof. Balzer rozumie to określenie jako walkę o swój byt, o swoje istnienie.

Walka ta rozpoczęła się od samego powstania uczelni lwowskiej jako Kolegium Jezuickiego w 1608 roku. W Kolegium wykładano na wysokim poziomie akademickim, który niewiele ustępował poziomowi uniwersytetów europejskich, w tym Uniwersytetowi Jagiellońskiemu. Dyplom i patent króla Jana Kazimierza z roku 1661 dla Kolegium Jezuickiego i przekształcenie go w Akademię i Uniwersytet prelegent nazwał „trudnym porodem”. I to dlatego, że Sejm Rzeczypospolitej nigdy nie zatwierdził tego patentu królewskiego. Zablokowany on został faktycznie przez zazdrość Uniwersytetu Jagiellońskiego, jego chęć dominacji w wyższym szkolnictwie polskim. Walka dla uczelni lwowskiej była bezskuteczną i przegraną, nie zważając na wysoki poziom nauczania. Do tego dodała się też ostra konkurencja z zakonem pijarów, którzy założyli we Lwowie własne kolegium. Nie pomógł też powtórny patent króla Augusta III. W walkę przeciwko zatwierdzeniu na Sejmie tego nadania włączył się już nie tylko Uniwersytet Jagielloński, ale też Akademia Zamojska.

Ciosem dla Uniwersytetu jezuickiego była likwidacja w 1773 roku Towarzystwa Jezusowego. Wraz z nim został zlikwidowany Uniwersytet. Jednak stolica Królestwa Galicji i Lodomerii nie mogła funkcjonować bez uczelni wyższej. Po kilku latach, 21 października 1784 roku cesarz Józef II podpisał dyplom fundacyjny i powstał zupełnie nowy Uniwersytet Lwowski, tylko że niemiecki, zwany józefińskim. Był on złożony z czterech wydziałów: filozoficznego, teologicznego, prawnego, medycznego, a również gimnazjum z pełnym kursem nauk. Uniwersytet Lwowski strukturą swoją w niczym się nie różnił od innych uniwersytetów austriackich. Dla tego uniwersytetu przeznaczono gmachy potrynitarskie przy ul. Krakowskiej.

Nowy uniwersytet istniał tylko przez 21 lat. Grono profesorskie, zebrane z różnych ziem austriackich, przedstawiało, jak pisał dr Ludwik Finkel „obraz iście niezwykły. Okręt wiozący poszukiwaczy złota do Nowego Świata nie liczył większej liczby awanturniczych, dziwnych egzystencji, którym nie brakło zdolności nawet niepospolitych i błyszczących, ale niedostawało tęgości charakteru i miłości zawodu swego, bez których praca nauczycielska jest marną i bezowocną”.

Kolejne zmiany polityczne doprowadziły do likwidacji Uniwersytetu i przeniesienia profesorów do Krakowa na Uniwersytet Jagielloński. We Lwowie pozostało tylko liceum. Dopiero po 1815 roku, kiedy Kraków odpadł od Cesarstwa Austrii, we Lwowie w 1817 roku znów reaktywowano Uniwersytet, teraz już patentem cesarza Franciszka I, więc znów był to Uniwersytet niemiecki. Bez zmian funkcjonował on do Wiosny Ludów, do roku 1848. Po wydarzeniach 2 listopada 1848 roku i ostrzale miasta przez artylerię austriacką, gmachy uniwersyteckie znajdowały się w ruinie, pożar zniszczył bibliotekę i cenne zbiory naukowe. Jak napisał świadek tych wydarzeń: „Ze świątyni nauki pozostała tylko kupa gruzów i sterczące gdzieniegdzie dymem okopcone mury”. Uniwersytet znów, już po raz który, miał walczyć o swoje istnienie.

Rzeczywiście był Uniwersytet Lwowski „Academią militans”. Władze szukały miejsca na kontynuację zajęć lekcyjnych i tylko w 1851 roku znaleziono rozwiązanie – Uniwersytet otrzymał gmachy dawnego konwiktu trynitarzy obok kościoła św. Mikołaja. Obecnie ten gmach jest znany jako „stary uniwersytet”.

Autonomia Galicyjska przyniosła nową dobę w historii Uniwersytetu, kolejną wygraną bitwę o jego istnienie. Na Uniwersytecie zostały powołane katedry z językiem wykładowym ruskim (ukraińskim) i polskim, zaś od 1879 roku Uniwersytet został całkowicie spolonizowany, język niemiecki zniknął z użytku. W tym czasie wykładów w języku polskim było ponad 100, zaś w ukraińskim 10-12, większość z których na wydziale teologicznym. Na tym wydziale Rusini (Ukraińcy) stanowili większość, na innych więcej było Polaków. Na ten czas przypada zaostrzenie walki polsko-ukraińskiej o Uniwersytet Lwowski.

W 1912 roku uroczyście obchodzono 250-lecie Uniwersytetu Lwowskiego. Nie zważając na trudne koleje losu Uniwersytet funkcjonował na wysokim poziomie naukowym, stale się rozwijał, skupił pierwszorzędną kadrę profesorską i studencką. To był prawdziwy rozkwit naukowy. Zbudowano nowe gmachy uniwersyteckie przy ul. Długosza. Miał powstać nowy wspaniały główny gmach obok kościoła św. Mikołaja. Zatwierdzono już projekt i asygnowano fundusze. Lecz wszystko zmarnowała I wojna światowa. Byt Uniwersytetu znowu był poważnie zagrożony.

W 1919 roku Rząd polski nadał Uniwersytetowi Lwowskiemu imię jego założyciela króla Jana Kazimierza (ta nazwa obowiązywała tylko do września 1939 roku, ale w świadomości Polaków ona funkcjonuje po dzień dzisiejszy). Sejm Rzeczypospolitej przekazał wówczas na potrzeby Uniwersytetu dawny gmach Sejmu Krajowego, po jego rozwiązaniu. Lecz czasy były trudne. Część profesorów wyjechała do Lublina, Warszawy, Poznania, Wilna, tam, gdzie powstawały nowe uniwersytety. Ze Lwowa zabrano znaczne siły naukowe.

Od 1927 roku zaczyna się niebywały wzrost poziomu i potencjału naukowego. Osiągnięcia naukowców Uniwersytetu Jana Kazimierza były znane nie tylko w Polsce, ale i w całej Europie.

Od września-grudnia 1939 roku rozpoczęła się największa bitwa o Uniwersytet Lwowski i też największa jego tragedia. Aresztowania profesorów i studentów, usunięcie profesorów z uczelni, brutalna sowietyzacja. Tylko pozornie mówiono o jego ukrainizacji – w rzeczywistości nowe władze dążyły do sowietyzacji i rusyfikacji, przy czym robiły to skutecznie. Zniknęło wielu naukowców – Polaków i Ukraińców. Losy niektórych nie są znane nawet do dzisiaj. Duża grupa aresztowanych została wywieziona do Bykowni – tam ich zamordowano.

Następnie – okupacja niemiecka. Tragiczny mord 24 profesorów na Wzgórzach Wuleckich 4 lipca 1941 roku. W getcie lwowskim zniszczono większość profesorów pochodzenia żydowskiego. Uniwersytet zamknięto. Ale działał unikalny tajny uniwersytet lwowski i co interesujące – aż do roku 1945, czyli jeszcze w czasach początków ponownej okupacji sowieckiej. W latach 1945-46 większość ocalałych profesorów i studentów wyjechała do Polski. I dalej zaczyna się powojenna historia Uniwersytetu Lwowskiego, już ukraińskiego Uniwersytetu im. Iwana Franki.

Prelegent prof. Adam Redzik na zakończenie powiedział: „Jestem zwolennikiem ciągłości tradycji Uniwersytetu Lwowskiego. Zresztą w latach powojennych na Uniwersytecie pracowało dużo Ukraińców – dawnych studentów profesorów polskich. Współczesny Uniwersytet im. Iwana Franki też poczuwa się do ciągłości tradycji od 1661 roku, czyli od czasów patentu króla Jana Kazimierza. Mamy wspólne problemy. Ale nasza książka nie jest ideologiczną, unikamy ideologii. Trzeba mówić o wspólnej historii. Nikomu nie powinno boleć, nikogo nie powinno drażnić, kiedy chodzi o prawdziwe dzieje uczelni”.

Po zakończeniu wykładu miała miejsce ożywiona i bardzo życzliwa dyskusja, w której głoś zabrali tak ukraińscy, jak i polscy naukowcy. Przy okazji odpowiedzi na pytania prelegent wykazał się bardzo dobrą znajomością języka ukraińskiego i łatwo im posługiwał się w odpowiedziach. Omówiono kwestię istnienia w latach 20. XX wieku Tajnego Uniwersytetu Ukraińskiego. Prelegent powiedział: „po raz pierwszy włączyliśmy w naszej monografii historię Tajnego Uniwersytetu Ukraińskiego do dziejów Uniwersytetu Jana Kazimierza. Nie ominęliśmy żadnego naukowca ukraińskiego. Nawet odnaleźliśmy imiona nieznanych wcześniej naukowców ukraińskich, a także Ukraińców – absolwentów Uniwersytetu Jana Kazimierza, pracujących później na uczelniach wyższych w Kanadzie czy USA”.

Omówiono też problemy konfliktów narodowościowych i społecznych na Uniwersytecie w latach 20. i 30. Stwierdzono, że konfliktów na tle społecznym prawie nie było. W latach 30. większość asystentów na Uniwersytecie była pochodzenia chłopskiego. Żydów studiowało około 10%, Ukraińców – 14–17%. W 1940 roku Żydzi stanowili do 50% na wydziałach lekarskim i prawa. Nieraz konflikty polsko-żydowskie były znacznie ostrzejsze, niż polsko-ukraińskie. Tak zwane „getto ławkowe” wprowadzono na Uniwersytecie Lwowskim najpóźniej w Polsce.

Na Uniwersytecie Jana Kazimierza w latach 20-30. XX wieku takie kierunki jak prawo, matematyka, filozofia znajdowały się na światowym poziomie. Niestety obecnie Uniwersytet im. Iwana Franki nie wchodzi w TOP-500 najlepszych uniwersytetów Europy. Na tej liście są dwa polskie uniwersytety – Jagielloński i Warszawski.

Spotkanie Ossolińskie prowadziła Wiktoria Malicka, pełnomocnik wrocławskiego Zakładu Narodowego im. Ossolińskich we Lwowie. Ona też ogłosiła, że następne spotkanie odbędzie się w pierwszy poniedziałek lutego 2017 roku. Spotkania Ossolińskie odbywają się pod patronatem konsula generalnego RP we Lwowie.

Jurij Smirnow
Tekst ukazał się w nr 23-24 (267-268) 16 grudnia – 16 stycznia 2016

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X