Bunkry się nie oparły

Bunkry się nie oparły

Zabytek architektury fortyfikacyjnej z lat 30. XX w. zniszczyli wandale. Jadąc przez most kolejowy nad Dniestrem na trasie Dubowce – Jezupol, na pograniczu rejonów halickiego i tyśmiennickiego, można zobaczyć dwie unikalne konstrukcje – wojskowe obiekty obronne. Są to bunkry przyczółków mostu kolejowego linii kolejowej Lwów – Stanisławów, przełożonej w 1866 r.

Wchodziły one też w pozycje obronne przedmościa w Haliczu – opowiada historyk Andrij Czemeryński. Na początku XX wieku analogiczne umocnienia były w Niżniowie w rejonie tłumackim i w Jaremczu. Te ostatnie zostały zniszczone w czasie I wojny światowej. W Polsce zachowały się podobne przyczółki w okolicy Tryncza i Tarnowa.

Umocnienia zostały zrekonstruowane i zmodernizowane w latach 30. XX wieku przez wojsko polskie, z wykorzystaniem poprzednich, jeszcze austriackich umocnień. Bunkry były cały czas wykorzystywane w okresie sowieckim. Przeznaczone były do obserwacji i prowadzenia okrężnego ognia, a także jako miejsce dyslokacji garnizonu obronnego.

Pomyślane były tak, żeby w ciągu dłuższego czasu samodzielnie stawiać opór. Na współczesnych terenach Ukrainy analogicznych do tych umocnień nie ma. Bunkry obrony mostu przez Dniestr były cennym zabytkiem architektury fortyfikacyjnej.

Bunkry składały się z dwóch pięter – kazamatów. „Do prowadzenia ognia z broni maszynowej i strzeleckiej służyły otwory strzelnicze – kontynuuje pan Czemeryński. – Na piętrze są strzelnice i okno zamykane pancerną płytą; na drugim – trzy strzelnice dla broni maszynowej i trzy dla strzelców. Górna część bunkra – to pozycja do obrony otwartej. Grubość ścian – 60 cm, a stropów – 40 cm.

Przejść z piętra na piętro można po wmontowanych w ściany drabinach, które łączyły wszystkie pomieszczenia – od piwnic po basztę. wysokość poszczególnych pięter wynosi dwa metry. Najwyższa jest piwnica – 2,75 m. Drzwi wejściowe były podwójne i miały dodatkowe płyty wewnętrzne – prawdopodobnie dla ochrony przed gazami bojowymi. Całą konstrukcję wieńczyła kopuła pancerna.

Niedawno wandale ścięli pancerną wieżyczkę, wsporniki pozycji strzelca-obserwatora. Na szczęście ocalały metalowe zasłony otworów strzelniczych pierwszego piętra i piwnicy. Obecnie pasjonaci historii wojskowości i turyści, spławiający się Dniestrem nie zobaczą już pierwotnego wyglądu tej unikalnej konstrukcji. Chociaż mógł by tu powstać kompleks muzealny historii obronności, można byłoby przeprowadzać rekonstrukcje walk. Pan Czemeryński jest pewny, że uda się uratować konstrukcję bunkra na północnym brzegu Dniestru. Bunkry trzeba zachować – są przecież cząstką naszej historii. Tej wojskowej i tej kolejowej.

PS. (od redakcji)
Swoją drogą, ciekawe jak bez specjalistycznego sprzętu, odpowiednich urządzeń i fachowców można ściąć i wywieźć kilkutonową pancerną kopułę, do której dostęp jest tylko od strony torów kolejowych? Kto to mógł zrobić?

Sabina Różycka
Tekst ukazał się w nr 10 (158) 29 maja – 14 czerwca 2012

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X