Borysław naftowy

Borysław naftowy

W cichej, malowniczej i, jak niegdyś, dość ekologicznej strefie Podkarpacia, nad dopływem Dniestru –  rzeką Tyśmienicą, rozłożyło się  spokojne i pracowite miasto Borysław. Majestat dzikiej górskiej przyrody  i faliste pagórki wokół dodają temu miastu urokliwy i niezwykły charakter.

„…Za czym ja krążę? –
Za księżycem.
Czym on mnie wabi? –
Drohobyczem.
Zachodzi chmurą –
znów się pojawia.
Skąd taka łuna? –
Z Borysławia…”
Kazimierz Wierzyński

Kropla historii
Legenda głosi, że lat „o-ho-ho” temu, a może i więcej, na tym miejscu był monaster (klasztor) o nazwie Borysław i obok niego osiedle. Źródła historyczne nie podają nazwy osiedla ani dokładnej lokalizacji klasztoru. Przypuszczalnie wieś i klasztor nosiły tą samą nazwę – Borysław.

Warto tu przytoczyć opinię historyka: „Monastery, które obejmowały domy boże (cerkwie) i mieszkania mnichów były przeważnie ufortyfikowane. Oprócz tego miały dwoiste znaczenie gospodarcze. Niewątpliwie istniały liczne monastery, mianowicie we wsiach, które miały nazwy ukształtowane od tego tematu,” – tak sugeruje Przemysław Dąbkowski w „Podziale administracyjnym województw ruskiego i bełskiego w XV wieku”. Jako przykłady przytaczam: Monaster Letniański i Letnia, Monaster Dereżycki i Dereżyce, Monaster Liśniański i Liśnia.

Dziś te wioski istnieją, a mnichów z klasztorów przeniesiono w 1775 roku do Drohobycza. Inny przykład z dawnych kronik – zapis z roku 1501 o posiadaniu wsi Ułycznia (20 km od Borysławia) przez Hrycka Borysławskiego. To skąd on pochodził? Ale mniejsza z tym. Ludność tych osiedli trudniła się hodowlą bydła, uprawą roli i warzeniem soli – to było największe bogactwo tej ziemi.

Sól w tamtych czasach była surowcem strategicznym. Za nią można było kupić najrozmaitsze towary, a nawet wymienić na świątynię, jak miało to miejsce w sąsiednim Drohobyczu. Tu za kilka wozów soli sprowadzono drewnianą cerkiew św. Jura, dziś nominowaną na listę UNESCO. W innych historycznych notatkach z roku 1097 zapisano: „Если не будет соли от Перемышльской и Галицкой земель – не быть соли во всей Земле Руськой!” (Jeżeli nie będzie soli z ziemi Przemyskiej i Galicji – to nie będzie soli na całej ziemi Ruskiej). I chociaż głównym ośrodkiem warzenia soli był Drohobycz, to jednak mieszkańcy Borysławia mogą być dumni, bo ich sól jako przyprawa figurowała na obfitych stołach książąt ruskich.

Tu skojarzyło mi się, jak jeszcze w dzieciństwie zaczerpywałem surowicy z leśnego źródełka w Mrażnicy. Potem w domu odparowywałem wodę i krystalizowałem sól. Soli było dużo, ale nie było czego nią solić. To były tak dalekie i tak bliskie lata 1946-1948.

Borysław, rok 2012. Widok ogólny (Fot. archiwum Rady Miejskiej Drohobycza)

Po raz pierwszy nazwa Borysław figuruje w dokumencie z 19 marca 1387 roku, gdy królowa Jadwiga stosownym dokumentem daruje monaster i osiedle Borysław Jurkowi i Ananijewowi Dobrostawiczom. Ten rok uważany jest za początek istnienia miasta, które dziś obchodzi swe 625-lecie. Z czasem osiedle rozrosło się i wchłonęło okoliczne wioski Tustanowicze, Wolankę, Hubicze, Mrażnicę, Banię Kotowską i inne, aby dopiero w latach 30. XX wieku uzyskać prawa miejskie. Miasto położone jest na skrzyżowaniu szlaków handlowych, co dawało mu wyjątkowość i przyśpieszyło rozwój gospodarczy.

Ale wróćmy do roku 1853, gdy Polska nie istniała na mapach, a w Galicji rządzili Habsburgowie. W tym to roku, 30 marca w oknie wystawowym apteki Mikolascha „Pod złota gwiazdą” we Lwowie zapłonęła pierwsza na świecie lampa naftowa. Jako paliwo do tej lampy służyła łatwopalna kamfina – w potocznej mowie – nafta. Otrzymano ją drogą destylacji surowca – „oleju skalnego” z Borysławia. Autorami tego wynalazku byli magistrowie farmacji Jan Zech i Ignacy Łukasiewicz, lampę skonstruował mistrz-blacharz Adam Bratkowski (kopia pierwszej lampy jest w aptece-muzeum we Lwowie). Destylowany płyn miał również wartości lecznicze i do dziś w aptekach można kupić roztwór nafty pod nazwą „Petroleum D-5”. A 31 marca 1853 roku w miejskim szpitalu we Lwowie przeprowadzono pierwszą pilną operację w sali oświetlonej lampami naftowymi. Wkrótce konstrukcje lamp się urozmaiciły i powstały lampy salonowe, kolejowe, górnicze, sygnalizacyjne, latarnia morska zasilana naftą, a nawet lampa rowerowa i upominkowe, produkowane przez austriacką firmę „Ditman”.

Ten wynalazek Jana Zeha i Ignacego Łukasiewicza przyśpieszył rewolucję techniczną i inspirował rozwój przemysłu naftowego i przeróbki nafty i towarzyszącego jej zazwyczaj gazu ziemnego. Z nafty drogą destylacji uzyskiwano benzynę, parafinę, bitum, asfalt, mazut i inne smary i oleje – do 50 różnych produktów. Nawet dziś, gdy poszukuje się alternatywnych źródeł energii, dominuje nafta i decyduje o gospodarce światowej, utrzymując się tytuł: „czarnego złota”.

Od niepamiętnych czasów na terenie Borysławia i okolic samoczynnie wypływała ze szczelin ziemi gęsta czarna ciecz, którą wtedy nazywano „olejem skalnym” i warstwą pokrywała pola, zalewała jary i doły i dostawała się do rzeki Tyśmienicy. Ludzie nie wiedzieli jak się jej pozbyć lub wykorzystać. Z czasem zastosowywano ją do smarowania osi kół wozów, do rozpalania mokrego drewna i konserwacji gontów na dachach i do pochodni. Ale popyt na naftę i jej pochodne wzrósł. Przyczyniło się to do wzrostu jej wydobycia, doskonalenia sposobów wydobycia i przemysłowej destylacji.

Trudna droga do czarnego złota
Początkowo kopano studnie-kopanki na 100 i więcej metrów głębokości i 3-4 m średnicy. Po ocembrowaniu drewnem kołowrotem wydobywano surowiec wiadrami lub kubłami 20-litrowymi. Z czasem wdrożono pompy parowe, które rurociągami pompowały ropę do rezerwuarów. Gdy wydajność kopanek spadła, zaczęto stosować technikę wiercenia na większe głębokości. Wiercono ręcznie, mechanicznie, elektryczni, hydraulicznie. Szyb wiertniczy czy wydobywczy  to skomplikowane urządzenie techniczne w kształcie prostopadłościanu o wysokości 18 m, posiadające całą infrastrukturę, konieczną do wykonania odwiertu i jego eksploatacji.

Szanowny czytelniku, spójrz na zdjęcie z Borysławia w 1912 roku. Widać na nim „las szybów” wśród zabudowań. A do tego resztki jam, studni-kopanek, starych urobisk na każdym kroku. Wyobrazić sobie możemy powietrze ciężkie od wydobywających się gazów, zanieczyszczone środowisko, wodę i roślinność pokrytą warstwą ropy. W 1873 roku (w 20 lat po stworzeniu pierwszej lampy naftowej) na terenie Borysławia było 12,6 tys. punktów wydobycia ropy i działało 10 destylarni. Wtedy pracowało tu 10,5 tys. ludzi.

Poświęcenie pomnika św. Barbary (Fot. Zbigniew Zawałkiewicz)

O elementarnych warunkach bezpieczeństwa w kopalniach i socjalnej sprawiedliwości nie mogło być mowy – w tamtych czasach nie było takiego pojęcia. Życie ropnika-nafciarza było udręczające i upokarzające. Leopold Staff po pobycie w Borysławiu zapisał: „Byłem w Borysławiu, który zrobił na mnie wrażenie przedsionka dantejskiego „Piekła.” W tamtych czasach na moście, zwanym „Barabskim”, było rojnie i gwarnie – tysiące bezrobotnych „barabów” nie tylko z Galicji, ale i z całej Europy tłumiło się i czekało na „swoje szczęście”.

„Pracy! Pracy! Jakiejkolwiek pracy! Choćby i najcięższej! Choćby i najtańszej! Żeby tylko z głodu nie zginąć! – to był ogólny okrzyk, ogólny jęk, który chmurą unosił się nad głowami tych tysięcy zeschłych, posiniałych, zgłodniałych ludzi” – pisał w 1881 roku wybitny ukraiński poeta, pisarz, polityk Iwan Franko w powieści „Borysław się śmieje”. Nazwa tego utworu stała się aforyzmem. Na pytanie: – Skąd jesteś? – i odpowiedź: – Z Borysławia. Powiadano: – A… Borysław się śmieje.

13 czerwca (jak tu nie wierzyć w zabobony) 1908 roku z wiertniczego otworu szybu kompanii „Oil City” w Tustanowicach buchnął z głębokości 1000 m na wysokość 100 m słup ropy z gazem. Z tej „fontanny” wydobywało się 3000 ton ropy na dobę. Osiem pomp skierowano do pompowania ropy. Wydajność pomp była tylko 1500 ton na dobę, które skierowano do naprędce wykopanego przez wojsko dołu, a pozostałe 1500 ton zalewało pola, jary i szło do Tyśmienicy. Och, jak brakuje nam teraz tej nafty! Ale to jeszcze nie koniec nieszczęścia. 4 lipca w szyb uderzył piorun. Wszystko wokół stanęło w płomieniach. Istniało zagrożenie całkowitego spalenia miasta i pożaru na innych szybach. Jak pisano – „był to dzień tragicznej sławy, wielkiej katastrofy ekologicznej”. Pożar gaszono 21 dni.

Po tej tragedii nastąpiły „tłuste” lata w wydobyciu i przetwórstwie ropy. Rocznie wydobywano do 2 mln ton ropy. Uczyniło to miasto znanym na całym świecie. Borysław zajął 3 miejsce na świecie po USA i Rosji. Był to szczyt wydobywczych możliwości Borysławia. Borysławska nafta przesłoniła drohobycką sól i truskawiecką „Naftusię”.

Rozwój motoryzacji i silników spalinowych, militaryzacja ekonomiki wzmogły popyt na produkty naftowe. Rozwój Borysławia wywołał rozwój odległego o 10 km Drohobycza. Powstały tu potężne rafinerie – najpierw „Galicja”, a potem „Polmin” – Państwowa Fabryka Olejów Mineralnych, największa w ówczesnej Europie. Uruchomienie kolei ze Lwowa do Drohobycza w 1872 roku otworzyło borysławskiej ropie „szeroki świat”. Do Borysławskiego zagłębia napłynął kapitał zagraniczny: angielski, francuski, niemiecki, holenderski, belgijski, amerykański, a za tym szły inwestycje. Na ulicach rozmawiano w różnych językach.

Według Andrzeja Chciuka, pisarza z Drohobycza, to  „senne i ciche” miasteczko zawdzięcza swój obecny wygląd mało atrakcyjnemu w te czasy Borysławowi. Szczególnie śródmieście. Dzięki borysławskiej ropie powstały tu kunsztowne kamienice, rezydencje, pałace, ośrodki kultury i edukacji. Drohobycz odwiedzała operetka wiedeńska. Obecnie niektóre z tych rezydencji są uznane za zabytki. Było to swoiste trójmiasto – w Borysławiu się pracowało, w Drohobyczu mieszkało, a w Truskawcu – relaksowało. Borysław – to jedynie na świecie miasto, położone na złożach ropy naftowej.

Uczestnicy Forum Naftowego (Fot. Zbigniew Zawałkiewicz)

W okresie międzywojennym borysławska nafta odegrała szczególną rolę w odrodzeniu Polski i samego regionu. W Borysławiu powstają nowe przedsiębiorstwa, biura i obiekty użyteczności publicznej: elektrownia, poczta główna, stacja telefoniczna, instytut naftowo-górniczy. Funkcjonują tu 4 apteki, 3 kina – Grażyna, Pallace i Koloseum, liczne restauracje i kawiarnie. Działały tu kluby sportowe „Sokół” i „Strzelców-Legionistów”, 4 drużyny piłkarskie – „Biali” i „Strzelec” – polskie, „Ropnik” – ukraińska i „Kadyma” – żydowska. Stadion w Borysławiu miał jedno z najlepszych boisk w województwie lwowskim. Stadion posiadał komplet innych obiektów sportowych i wyścigowych.

W Borysławiu było 6 cerkwi prawosławnych, 2 synagogi (nie licząc bożnic) i 3 kościoły katolickie: św. Barbary, Chrystusa Króla i Matki Boskiej Królowej Polski. Na cmentarzu w Borysławiu spoczął po śmierci pionier przemysłu naftowego Jan Zeh. Niestety jego grób został zdewastowany w latach 60-70 XX wieku. Czy nie ma sensu założenie tutaj obok nowo powstałego kościoła św. Barbary pomnika – symbolicznego Memento Mori? Działali tutaj Robert Doms, Stanisław Szczepanowski, Roman Złożecki. Wacław Wolski (pochowany na Łyczakowie), Kazimierz Odrzywolski (pochowany w Schodnicy), Maks Garwej, Konstanty Tołwiński, Stanisław Pilat – przedsiębiorca i naukowiec, pierwszy naczelny dyrektor „Polminu”, zamordowany przez gestapo wraz z innymi polskimi profesorami lwowskimi na Wzgórzach Wuleckich 4 lipca 1941 roku.

W pobliskiej Schodnicy, też bogatej w naftę, nafciarze ustawili metalowy krzyż, zwany potocznie „Naftowym”. Umieszczono na nim tablicę: „Ten krzyż został ustawiony Bogu na chwałę, ludziom na modlitwę za przeżyte stulecie – wdzięczni robotnicy przemysłu naftowego – 1900 rok”. Aż dziw, że ten pomnik nie został zdewastowany w czasach sowieckich. Dziś świadczy o wysokim poziomie religijnej i kulturalnej świadomości mieszkańców.

Od 150 lat przemysł naftowy Borysławia nie przestawał działać ani na jeden dzień. Choć dziś już w mieście nie ma ani jednego wydobywczego szybu naftowego. Zmieniły je dawno automatyczne pompy – popularnie tzw. „kiwaki”. Dostarczają one dziś 25 tys. ton ropy rocznie, a jeszcze przed 25. laty było tego trzy razy więcej. Trzeba tu dodać, że obecnie ropa jest niskiej jakości – jest w niej 80-85 % wody, a kiedyś było odwrotnie.

Trudna współczesność
Każde pożyteczne działanie ma też swoje negatywne skutki. Wycieki nafty, zagazowanie atmosfery, zanieczyszczenie środowiska, wody i terenu. Niestety ludziom zawsze brakuje umiejętności i funduszy, aby zminimalizować negatywny wpływ tego surowca na środowisko, a znaczy, na nasze zdrowie. W samym Borysławiu i okolicach można natrafić na resztki studni-kopanek. Zmurszałe ocembrowanie, niezabezpieczone doły zawsze gotowe są pochłonąć kolejną nieostrożną ofiarę. Może też zdarzyć się eksplozja nagromadzonego gazu, jak już czasami bywało.

Ekologiczne problemy naftowego miasta, jak koła na wodzie od rzuconego kamienia, stają się coraz większe i bardziej rozległe. O tym właśnie dyskutowali nafciarze, którzy w dniach 7-9 września spotkali się w tej historycznej miejscowości. Spotkanie to zorganizowane jest z okazji 625-lecia miasta w Dniu Pracowników Przemysłu Naftowego. Do Borysławia przybyły delegacje z Polski, w szczególności z miasta partnerskiego Borysławia – Wałbrzycha, z Rosji, Azerbejdżanu, Włoch, Niemiec i Anglii. Na konferencji omawiano stan wydobycia nafty, problematykę ekologiczną i inwestycyjną.

Obradom towarzyszyły imprezy kulturalne: wmurowanie kamienia węgielnego pod przyszły skansen wydobycia nafty, prezentacja albumu fotograficznego „Borysław – nasze miasto”, poświęcenie pomnika patronki wszystkich górników – św. Barbary, która stanęła na miejscu budynku, który w 1972 roku został zrujnowany przez eksplozję gazu, stemplowanie okolicznościowej koperty ze znaczkiem poświęconym 625. rocznicy miasta i szereg imprez sportowych, w których udział wzięli mieszkańcy miasta.

Zbigniew Zawałkiewicz
absolwent wydziału naftowego Politechniki Lwowskiej

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X