Bitwa pod Beresteczkiem

Bitwa pod Beresteczkiem

Kozaków, którzy za jednym zamachem nie tylko stracili sojusznika, ale wraz z nim naczelnego wodza, ogarnęła panika. Zaczęli uciekać z pola, próbowali schronić się w taborze, który tymczasem cofnął się teraz na prawe skrzydło polskie, dotąd nietknięte. Tabor obronny był nie tylko kilkoma rzędami wozów spiętych łańcuchami, ale także samą obronnością miejsca. Zabezpieczało go zakole rzeki, bagno i las. W tych warunkach trudno było go szturmować. Postanowiono więc na razie przystąpić do oblężenia, zanim król nie sprowadzi z Zamościa, Lwowa i Brodów potężnych dział, które mogłyby skutecznie razić kozaków. Na razie przystąpiono do rozmów. Polacy nie wiedzieli, że Chmielnickiego nie ma w taborze, toteż jako jeden z warunków postawili jego wydanie. Kozacy, gdy zrozumieli, że Polacy nic nie wiedzą o uprowadzeniu hetmana zaporoskiego, postanowili wytargować jak najlepsze warunki poddania, a w każdym razie, możliwie długo przeciągać rokowania, by w tym czasie obmyślić jakąś drogę ucieczki z matni.


Pod osłoną rokowań kozacy sypali przez bagna groblę. Kiedy dowodzący taborem pułkownik Dziedziała gotów był poddać się, zrzucono go z dowództwa, wybierając na jego miejsce Iwana Bohuna. Nowy wódz nie w układach szukał rozwiązania, lecz polecił co prędzej kończyć groblę przez bagna. Rąbano więc las, topiono w bagnie wozy, grobla krok po kroku przedzierała się przez topieliska. Po tygodniu oblężenia, Bohun wraz ze starszyzną udali się na lustrację obozu i grobli. Wówczas ktoś krzyknął, że starszyzna ucieka. Zdemoralizowanych klęską w polu, a teraz tygodniowym oblężeniem Kozaków ogarnęła panika. Rozpoczęto − rozrywając wozy − bezładnie uciekać z taboru. Widząc co się dzieje, chorągwie polskiej jazdy od razu ruszyły w pogoń. Była to nie bitwa, lecz rzeź. Od polskich szabel padło wiele tysięcy Kozaków, wielu utonęło w wodzie lub w bagnach. Tylko część udało się uratować Bohunowi, wyprowadzając przez groblę na drugą stronę bagien.

 

W czasie, gdy część chorągwi dorzynała bezładnie uciekających w pole, część wdarła się do wnętrza opustoszałego już obozu kozackiego. W polskie ręce wpadły olbrzymie łupy: namiot i zbroje chana, szaty, bogate tkaniny oraz mnóstwo kosztowności. Ponadto, wiele świetnych koni tatarskich, szable, buńczuki większości czambułów, łuki i siodła oraz buława Chmielnickiego. Wzięto do niewoli bardzo wielu Tatarów, których większość stanowili ranni. Odnaleziono tron polowy chana, porzucony w pośpiechu. W zdobytym taborze kozackim znaleziono masę sprzętu wojskowego oraz zrabowane dobra. Zdobyto insygnia wojskowe hetmana zaporoskiego, całą kancelarię Chmielnickiego wraz z korespondencją zagraniczną, wielką ilość żywności i różnych dóbr, w większej części zrabowanych szlachcie i miastom w poprzednich kampaniach.

 

W rozbitym taborze poniósł śmierć gość Chmielnickiego – patriarcha jerozolimski, a do niewoli dostał się poseł patriarchy carogrodzkiego, który przywiózł kozackiemu wodzowi złotą szablę i benedykcję z imieniem całej religii greckiej. Tego ostatniego złapał żywcem rotmistrz wołoskiej chorągwi Jeremiego, zatem złota szabla trafiła do Wiśniowieckiego, ten jednak odesłał ją królowi, by monarcha dołożył broń do innych trofeów, wśród których samych chorągwi kozackich było kilkadziesiąt.

 

Zwycięstwo odniesione na polach beresteckich było olbrzymie. 10 lipca król wraz z całym wojskiem śpiewali na pobojowisku „Te Deum laudamus”. Było to jedno z największych zwycięstw oręża polskiego. Jak się okazuje, nie wielkość odniesionego zwycięstwa ma decydujący wpływ na dzieje. Dla losów Polski o wiele większe znaczenie miały bitwy nad Żółtymi Wodami czy pod Korsuniem, gdzie po obu stronach w sumie walczyło zaledwie kilkanaście tysięcy ludzi. Wielkość beresteckiego zwycięstwa nie potrafiła zatrzeć skutków żółtowodzkiej czy korsuńskiej klęski. Jak widać, małe zwycięstwo odniesione we właściwym czasie, znaczy więcej niż największe w czasie mniej właściwym. Straty kozacko-tatarskie wyniosły ok. 40–70 tys. żołnierzy. Zginął sam Tuhaj-bej oraz bracia chana Nuradyn i Amurat. Wzięto łącznie ok. 5 – 15 tys. jeńców. Własne straty wynosiły ok. 850 ludzi.

 

18 stycznia 1654 r. Bohdan Chmielnicki i Rada Kozacka podpisują w Perejasławiu ugodę z Rosją Carską. Rosję reprezentuje bojar Wasilij Buturlin, jako pełnomocnik cara Rosji Aleksego I Michajłowicza z dynastii Romanowych. To on, skromny bojar, przyjmuje przysięgę. Kiedy hetman zaporoski Bohdan Chmielnicki i Rada Kozacka zwracają się do Buturlina o zagwarantowanie wolności Kozackich i majątków, ten odmawia. Kiedy Rada Kozacka powołuje się na zwyczaje polskie, Baturlin odpowiada: „Tego za wzór przyjmować nie można. To nawet nieobyczajnie. Królowie są niewiernymi, a poza tym – to nie samowładcy”. Jedynym ze starszyzny kozackiej, który nie podpisał perejasławskiej ugody był Iwan Bohun. Nie złożył przysięgi na wierność carowi, a w czasie potopu szwedzkiego namawiał Chmielnickiego by ten poparł króla Rzeczypospolitej.


Krzysztof Szymański

 

Tekst ukazał się w nr 12 (136) 30 czerwca – 14 lipca 2011

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X