Bitwa pod Beresteczkiem

Bitwa pod Beresteczkiem

Bitwa pod Beresteczkiem rozegrała się 28-30 czerwca 1651 r., w trakcie powstania Chmielnickiego, między wojskami polskimi pod dowództwem Jana Kazimierza a siłami tatarsko-kozackimi i była, można rzec, zakończeniem tego etapu wojny polsko-kozackiej. Zakończyła się zwycięstwem strony polskiej. Wygrana jest zasługą dowodzącego polskimi wojskami Jana Kazimierza, który zastosował skuteczną taktykę ustawienia w szachownicę oddziałów piechoty na przemian z jazdą. W decydującej fazie bitwy ważne okazało się też wykorzystanie, przez znajdującą się w centrum ugrupowania polskiego piechotę, siły ognia muszkietów i artylerii.

 

Wojska koronne zbierały się w obozie w Sokalu nad Bugiem. Król, doświadczony kampanią zborowską, chciał starannie przygotować się do bitwy. Rozesłano wici na pospolite ruszenie i zaciągano wojska obcego autoramentu, głównie zaciężną piechotę niemiecką. Uszykowano też godnie artylerię w sile ok. 85-100 dział wszelkiego kalibru. Wyjątkowo zadbano o wszystkie rodzaje broni. Przygotowanie armii zajęło kilka tygodni. Tuż przed starciem odesłano ok. 2 tys. jezdnych dla stłumienia buntu Kostki Napierskiego na Podhalu. W sumie zebrano ok. 78 tys. wojska, ok. 95 dział i pokaźny tabor z czeladzią w sile ok. 10 tys. Rozkład sił Rzeczypospolitej: piechota najemna, dragoni, husaria i artyleria w środku pod dowództwem Jana Kazimierza. Skrzydła obsadzili: lewe – na czele jazdy wraz z pospolitym ruszeniem, hetman polny koronny Marcin Kalinowski i książę Jeremi Wiśniowiecki; prawe – wojewoda bracławski Stanisław Lanckoroński.

 

Kozacy zgromadzili ogromną armię w sile ok. 100-150 tys. żołnierzy pod dowództwem Bohdana Chmielnickiego i potężny tabor ciągnący ok. 100-145 dział z zapasami żywności oraz sprzętem wojskowym. Tatarzy, pod dowództwem osobistym chana Islama Gireja, przybyli na wojnę w sile ok. 35-55 tys. żołnierzy świetnie wyszkolonych i bardzo odważnych. Strona kozacko-tatarska była pewna kolejnego zwycięstwa, ale chan mamiony przez Chmielnickiego wiedział, że skończył się czas łatwych zwycięstw.

 

Pierwsze potyczki odbyły się 28 czerwca. Ten dzień polskie wojsko rozpoczęło uroczystą Mszą świętą. Zwiadowcy donieśli o przeprawie nieprzyjaciela przez rzekę Płaszówkę. Chwilę później orda pojawiła się na polu i rozpoczęła się bitwa. Polska artyleria w większości została w obozie, aby osłonić ewentualny odwrót. Po południu król pozwolił na harce, w których lepsi okazali się Polacy. Potem zniecierpliwiona orda ruszyła do ataku. Król kazał chorągwiom Koniecpolskiego i Lubomirskiego wyjść im naprzeciw. Tatarzy rzucili resztę czambułów do odparcia polskich chorągwi. W tym właśnie momencie książę Jeremi Wiśniowiecki uderzył na ordyńców swoimi chorągwiami kozackimi oraz oddziałem Stefana Czarnieckiego, za nimi poszło pospolite ruszenie. Walka była zacięta, jednak Tatarzy musieli uznać wyższość polskich wojsk. Większość ich sił zbiegła z pola. Tuż po walce zapadł zmierzch i armie udały się na spoczynek.

 

29 czerwca, o godz. 8.00 rozpoczął się drugi dzień bitwy i obie armie wyszły w pole. O godz. 11.00 rozpoczęły się harce, po nich oddział polskiej jazdy Rewery Potockiego spędził z pola Tatarów. Po południu najlepsza jazda tatarska uderzyła na pozycje polskie. Lewe skrzydło przyjęło atak, jednak czambuły zawróciły tuż przed szykiem ostrzeliwując Polaków z łuków. Oddział tatarski, który przedarł się między jazdą szarżując na szańce, został jednak odrzucony ogniem muszkietów i kontratakiem jazdy Wiśniowieckiego. Tatarzy, wzmocnieni posiłkami, z jeszcze większym impetem uderzyli w jazdę w centrum pod dowództwem Szymona Szczawińskiego. Ten, wsparty jazdą Lanckorońskiego, zażarcie się bronił cofając powoli. Wkrótce Tatarom udało się przedrzeć na skrzydłach i zaatakować polski obóz. W tym momencie dała się poznać rozwaga króla Jana Kazimierza, który kazał całej doborowej piechocie dać salwy rzędowe z muszkietów i bić z wszystkich dział. Zagrożenie minęło, a Tatarzy ponieśli ogromne straty. Na ordyńców uderzyły z dużym impetem chorągwie Potockiego (hetmana wielkiego), Czarnieckiego, Lubomirskiego i Sapiehy spychając ich daleko od szańców. Kilka oddziałów posunęło się jednak za daleko i zostały okrążone.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X