Biblioteka zaprasza do Lwowa Łarysa Ługowa (od lewej) i Agnieszka Siwochowicz (fot. Krzysztof Szymański)

Biblioteka zaprasza do Lwowa

W dniach 6-11 czerwca gościła we Lwowie grupa młodzieży z Wrocławia.

Przyjechali pod opieką dyrektor Miejskiej Biblioteki Publicznej nr 16 Agnieszki Siwochowicz.

Publiczna Biblioteka nr 16 we Wrocławiu od dawna współpracuje z Lwowską Obwodową Biblioteką dla Dzieci. O inicjatywie polskich i ukraińskich bibliotekarzy opowiada dyrektor lwowskiej placówki Łarysa Ługowa:

Łarysa Ługowa (od lewej) i Agnieszka Siwochowicz (fot. Krzysztof Szymański)

– W listopadzie dziewięcioro naszych najaktywniejszych czytelników i dwoje pracowników biblioteki gościło we Wrocławiu na zaproszenie naszych partnerów – mówi Łarysa Ługowa. – Nasza wizyta przebiegała pod hasłem „Wrocławskie krasnale i lwowskie lwy”. Cała akcja odbyła się w ramach programu międzynarodowego partnerstwa „Ukraina-Polska: książkowy most”. Nasze dzieci zwiedzając miasto, podczas atrakcyjnych wycieczek, miały odszukać jak najwięcej krasnali. Na zakończenie wizyty we Wrocławiu robiły prezentację multimedialną ze swego pobytu. Teraz przyszła kolej na nas. Do Lwowa przyjechała dyrektor biblioteki nr 16 wraz z pracownikami i piątką młodych czytelników. Są to uczniowie gimnazjum nr 7 im. Tradycji Herbu Wrocławia, przy którym mieści się siedziba biblioteki.

Wizyta młodzieży przebiegała pod hasłem „Tylko we Lwowie”. Gimnazjaliści zapoznali się z miastem podczas licznych wycieczek. Zwiedzili Wysoki Zamek, Cmentarz Łyczakowski, lwowskie świątynie, „tajemniczą aptekę” i robili figurki z czekolady w Fabryce Czekolady. Goście mieli też wycieczkę do Żółkwi. W naszej bibliotece nauczą się robić tradycyjne ukraińskie talizmany czyli lalki-motanki – opowiada. – Swój pobyt zakończą prezentacją podczas „Zmierzchu w bibliotece”. Przygotowaliśmy zabawy, konkursy i wspólne spędzanie czasu z ukraińskimi rówieśnikami. Mam nadzieję, że ta wizyta przypadła im do gustu i wywiozą miłe wspomnienia – kończy Łarysa Ługowa.

Szkolenia prowadzi Oksana Fedewycz (fot. Krzysztof Szymański)

Pracownicy biblioteki przygotowali kolorowe szmatki, wstążki, nitki, włóczki potrzebne do wykonania tradycyjnej lalki-motanki. Prowadząca zajęcia rękodzieła Oksana Fedewycz pokazała kolejne etapy powstawania ludowego talizmanu oraz lalki wykonane przez młodych czytelników, aby goście mogli się przekonać jak ma wyglądać ich „produkt końcowy”. Lalkę robiła też dyrektor Agnieszka Siwochowicz, w trakcie warsztatów rozmawiamy o kontaktach Lwowa z Wrocławiem, o działalności biblioteki, o czytelnictwie w Polsce.

– Nasze kontakty z dziecięcą biblioteką we Lwowie rozpoczęły się od „Nocy w bibliotece”. Teraz postanowiliśmy zapoznać naszych rówieśników i jednocześnie pokazać im nasze miasta – kontynuuje pani Agnieszka, owijając jednocześnie lalkę kolorową „spódniczką”. Tworzenie talizmanów idzie dzieciom z Polski sprawnie, przy czym chłopcom udaje się to nawet lepiej, niż dziewczynkom.

– Nasza Miejska Biblioteka Publiczna nr 16 powstała z połączenie dwóch mniejszych placówek. Obecnie mamy ponad 25 tys. książek w naszym księgozbiorze. Naszym pomieszczeniem jest pawilon przy gimnazjum nr 7. Nie jest to szkolna biblioteka, mamy książki dla starszych i dorosłych czytelników oraz dla dzieci. Do biblioteki prowadzą dwa wejścia – jedno bezpośrednio ze szkoły, a drugie – z ulicy. Wśród naszych czytelników są przeważnie osoby starsze – po 50. Mamy nawet dyskusyjny klub pań – taki klub czytelniczy, który organizuje omawianie pozycji z naszego księgozbioru. Co miesiąc panie spotykają się przy kawce i ciasteczku, dyskutują o książkach, które w ciągu miesiąca przeczytały. Są też młodzi rodzice, którzy przychodzą do nas poczytać swoim pociechom bezpośrednio w bibliotece, bo dysponujemy takim kącikiem dla dzieci. Młode mamy poszukują w zbiorach książek o wychowaniu dzieci, mogą też z maluchami pooglądać książeczki. To jest ta podstawowa grupa czytelnicza.

Najgorzej jest z młodzieżą. Są tacy, co wypożyczają jedynie lektury obowiązkowe. Ale są i tacy, co namiętnie poszukują ulubionych autorów, lub książek o określonej tematyce. Ta młodzież, którą przywieźliśmy do Lwowa, należy właśnie do takich aktywnych czytelników. – Agnieszka Siwochowicz opowiada, a w tym czasie jej lalka przyobleka się w kolejne elementy stroju. – W naszej bibliotece prowadzimy też cały szereg innych zajęć. Prowadzimy zajęcia dla przedszkolaków z okolicznych przedszkoli. Są to tematyczne zajęcia np. o morzu. Wtedy przez cały miesiąc są przedstawiane ryby, świat roślinny mórz i oceanów, zabawki i książeczki są tylko o morzu i wodzie. Następny miesiąc zmieniamy temat i znów mamy kolejne zajęcia. Dzieci przychodzą ze swoimi wychowawcami, a my tylko wypełniamy im ciekawie czas w bibliotece. Dla młodzieży mamy spotkania z ciekawymi ludźmi, autorami, sportowcami. Robimy wszystko, aby odciągnąć ich od internetu. Mamy np. „Dzień gier planszowych”, który jest dość popularny wśród młodzieży.

W bibliotece prowadzimy zajęcia dla dzieci z porażeniem mózgowym. Na naszym osiedlu jest taka szkoła specjalna i dla uczniów prowadzimy zajęcia z wycinania, wyklejania, śpiewu, oglądamy filmy. Zajęcia prowadzone są z wolontariuszami, dzieci garną się do nich, chociaż bardzo trudno się z nimi pracuje. Na święta, na przykład, śpiewamy dla nich kolędy. Bardzo się wtedy cieszą.

Robienie lalek powoli dobiega końca. Pytam wrocławskich gimnazjalistów, co najbardziej zapamiętają ze Lwowa. Wiktoria z pierwszej gimnazjalnej: „Wycieczka jest bardzo fajna, można tu zobaczyć wiele ciekawego. Są wspaniałe zabytki i ładna architektura. Miasto jest inne niż Wrocław, ale bardzo ładne. Co zobaczyłam tu innego? Te lwowskie żółte autobusy. U nas jeżdżą inne, duże, bardziej nowoczesne. Ale te też są fajne.

Dziewczyny zaszokowało przekazywanie przez pasażerów pieniędzy za przejazd do kierowcy, a jeszcze bardziej to, że wraca reszta z przekazanej sumy.

Krzysztofowi z klasy trzeciej podobali się serdeczni, mili i otwarci ludzie. I targ staroci ze straganami. Można tu pogadać ze sprzedawcą, potargować się. Żałuje, że takich elementów we Wrocławiu jest już coraz mniej.

Krzysztof Szymański
Tekst ukazał się w nr 11 (231) 16-29 czerwca 2015

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X