Beton albo dialog z anonimem fot. Konstanty Czawaga / Nowy Kurier Galicyjski

Beton albo dialog z anonimem

– Serwus panie redaktorze!– usłyszałem w słuchawce.

– Dzień dobry!

– Jak zdrówko? O czym pan teraz pisze?

– Dzięki – odpowiedziałem mechanicznie, nie rozpoznając kto dzwoni.

Numer nieznany nie dawał mi szansy sprawdzić imię właściciela komórki, ponieważ gość walił zdanie za zdaniem, nie oczekując na moją odpowiedź. Z pogody przeskakiwał na drewno opalowe, z alarmów przeciwlotniczych na nowe zagrożenia covidowe… Tylko kto by to mógł być? – zastanawiałem się. Rzetelnym czytelnikiem Kuriera jest pan Bolek, który zawsze ma jakieś uwagi i życzenia, jednak to nie był jego głos. Zresztą jest to człowiek grzeczny i wypowiada się publicznie. Ktoś z Uniwersytetu III Wieku? Wątpię, ponieważ nasi seniorzy to ludzie z godnością.

– Tak, tak – mamrotałem, nie mając odwagi rozłączyć się, żeby nie urazić człowieka, który mnie skądś zna.

– A jak tam nowy lokal redakcji Kuriera? – padło pytanie i po raz pierwszy nastąpiła pauza.

– Jest w dobrym miejscu – stwierdziłem.

– No, tak.

– I jak się pan tam dostaje?

– Na piechotę.

– Pod górę? Trzy przystanki tramwajem?

– „Dwójka” teraz nie jeździ.

– A dlaczego Pan nie napisze o tym w Kurierze? Że i „dziewiątka” też nie chodzi, od końca sierpnia, a ludzie z walizami, z torbami muszą iść pieszo na dworzec kolejowy.

– Pan chyba wie, że jest to powiązane z pracami remontowymi na zboczu koło kościoła św. Marii Magdaleny? – próbowałem wyjaśnić. – Władze miasta zapowiedziały, że będzie tam piękna przestrzeń publiczna, z pochylonym trawnikiem.

– No tak, ażeby od razu widoczny był napis: „Budynek Muzyki Organowej”, że to nie jest nasz kościół – odpowiedział oburzony głos. – Prawie od miesiąca żadnych prac tam nikt nie prowadzi. Pan to widzi. Pościnali świerki, ze strony Politechniki rozwalili część oporowej ściany, ogrodzili tory tramwajowe i stanęli. A czemu? Bo kiedy zaczęli rozbierać ścianę z trzydziestoletnich bloków betonowych to co się tam okazało? Pan nie zauważył?

– Jest tam stara lita ściana betonowa.

– No właśnie i teraz się martwią, jak ją rozwalić. Czy tak trudno było zbadać to wcześniej?

Nie mogłem nie zgodzić się z moim rozmówcą.

– Prawdopodobnie projektanci mieli pod ręką plany ściany tylko z okresu sowieckiego. To jak z moim tarasem w kamienicy z XIX wieku, który na ułożonym po II wojnie światowej planie domowym był oznaczony jako mały balkon na wzór piętra wyżej.

– I jak im to pan udowodnił, ha ha? – kpił głos w komórce. Poszedłem do archiwum obwodowego przy ul. Podwalnej, które mieści się w dawnym Arsenale Królewskim i od razu znalazłem tam plany kamienicy jeszcze z okresu austriackiego, gdzie zaznaczono, że taras pierwotnie był werandą. Tak uniknąłem kary za to, że postawiłem nad tarasem daszek zabezpieczający przed opadami atmosferycznymi i rujnacją domu. Myślę, że ci projektanci teraz też o czymś dowiedzieli się w archiwum. Ostatnio słyszałem w radiu, jak jeden z urzędników miejskich wyjaśnił, że potrzebny jest nowy projekt, bo projektanci nie wiedzieli, co kryje się za sowiecką ścianą z bloków. A jest tam dawna ściana betonowa jako podpora, aby góra się nie osuwała i ściany kościoła nie pękały. Może to tym budowlańcom przestrzeni publicznej wystarczy, by jej nie burzyć, bo wtedy mogą pozbyć się też sali organowej, nie tylko kościoła.

Aby skończyć rozmowę podzieliłem się świeżą wiadomością z ratusza, w której zapewniono, że wszystkie prace będą zakończone do końca roku. Tymczasem mój rozmówca dodał:

– Ale proszę pana redaktora, w tej wiadomości podali też, że znaleziono tam kości ludzkie i trzeba przeprowadzić kolejne badania. Czyż nie było jasne, że przy każdym kościele był kiedyś cmentarz? Przecież pan redaktor pisał, jak w celu poprawy usług sali organowej próbowano założyć pod ołtarzem szatnię czy jakąś knajpeczkę. I też znaleźli kości jakoby ofiar NKWD. A w rzeczywistości rozbito kostnicę, gdzie były złożone kości z dawnego cmentarza. Czy może się mylę?

Wspomniałem, że wtedy fachowcy laboratorium medycyny sądowo-medycznej we Lwowie ustalili, że są to kości dawne. Również z archiwum ojców dominikanów w Krakowie przyszło potwierdzenie, że obok kościoła znajdował się cmentarz. I tu zgodziliśmy się na pomysł, że byłoby słusznie i sprawiedliwie, aby znalezione obok kościoła św. Marii Magdaleny szczątki dawnych parafian złożyć w podziemiach tej świątyni lub na którymś z lwowskich cmentarzy. Może nawet przed 1 listopada.

Konstanty Czawaga

Przez całe życie pracuje jako reporter, jest podróżnikiem i poszukiwaczem ciekawych osobowości do reportaży i wywiadów. Skupiony głównie na tematach związanych z relacjami polsko-ukraińskimi i życiem religijnym. Zamiłowany w Huculszczyźnie i Bukowinie, gdzie ładuje swoje akumulatory.

X