Ani dnia bez zdjęcia z filiżanką z archiwum Swietłany Kopytko-Ilijczuk

Ani dnia bez zdjęcia z filiżanką

Switłana Kopytko-Ilijczuk, wychowawczyni przedszkola w huculskiej miejscowości Werchowyna (d. Żabie), pomimo wojny wspiera ludzi, publikując w sieciach społecznościowych fotokompozycje z filiżankami kawy ze słodyczami i kwiatami z własnej kolekcji. Te radosne zdjęcia zdobywają wielu fanów. W kolekcji Switłany są również polskie filiżanki.

– Kolekcjonować filiżanki zaczęłam w 2016 r. na wspomnienie dzieciństwa i tej filiżanki, którą dostałam od babci ze strony ojca. Babcia, Maria Ilijczuk, zagrała swego czasu w filmie Paradżanowa „Cienie zapomnianych przodków”. Miała wielki kredens, a w nim dużo starych naczyń. W spadku dostałam filiżankę, która przechodziła u nas przez pokolenia – od prababci. Uważaliśmy, że została wyprodukowana gdzieś w połowie XIX wieku. Teraz jest to najstarsza filiżanka w mojej kolekcji.

z archiwum Swietłany Kopytko-Ilijczuk

Z czasem filiżanki zaczął darować Switłanie jej brat Wiktor, który też pasjonuje się starociami i kolekcjonuje stare szklane wyroby oraz wiele podróżuje. Switłana wpadła w hazard kolekcjonerski, rozpoczęła poszukiwania interesujących egzemplarzy na różnych forach internetowych i na targach staroci. Można tam czasem trafić na prawdziwe rarytasy za niewielką cenę. Ale u antykwariusza cena jest już wielokrotnie wyższa.

Switłana filiżanek nie sprzedaje, … lecz po prostu nimi się cieszy i używa. – Dlaczego piękne naczynia miałyby po prostu stać za szkłem? Należy je używać czyli pić kawę – twierdzi kolekcjonerka. W chwili obecnej ma w swoim zbiorze ponad 300 porcelanowych, fajansowych, glinianych filiżanek z talerzykami z różnych fabryk, dekorowanych ręcznie i maszynowo. Wyprodukowano je w Polsce, Niemczech, Anglii, Rumunii, Czechach, USA, Armenii, Bułgarii. Oddzielnie ustawia wyroby z Ukrainy, ma w swoich zbiorach ukraińską ceramikę: gawarecka, wasylkiwską i kosowską.

z archiwum Swietłany Kopytko-Ilijczuk

Po zakupie kolejnego egzemplarza Switłana ogląda znak firmowy od spodu filiżanki. Można się z niego dowiedzieć, w jakim kraju została wyprodukowana i w jakiej wytwórni. W ten sposób studiuje historię każdego nowego eksponatu.

– Tę dwójkę kawową wyprodukowano w Wałbrzychu. Sprezentowała mi ją turystka, która była z wycieczką w Werchowynie – opowiada historię „polskiej” części swojej kolekcji. – Naczynia z tej miejscowości są bardzo piękne i popularne w Europie i na świecie. Filiżankę i talerzyk z Chodzieży kupiłam w Internecie. Zrobioną ją w jednej z najstarszych polskich fabryk porcelany, założonej w 1852 r. A te trzy porcelanowe filiżanki pochodzą ze znanej w Europie marki Ćmielów. Kupiłam je na targu.

Całość zbiorów Switłana ustawia na czterech półkach w dwóch niewielkich kredensach. Kolekcjonerka naczyń i picia kawy twierdzi, że czasami coś w jej kolekcji się stłucze. Wówczas długo się martwi.

– A jak zaczęła się historia ze zdjęciami w Internecie – pytam.

– Bardzo zwyczajnie i prozaicznie. Lubimy chodzić z bratem na wycieczki i pokazywać ludziom piękno naszych Karpat. Oprowadzam wycieczki po górach. W drogę często zabieram ze sobą naczynia i kawę, żeby smakować ją z ładnych filiżanek na łonie przyrody– taki mam zwyczaj. Powiecie państwo, że to dziwactwo. Możliwe, ale dla mnie jest to swego rodzaju rytuał, w którym łączy się piękno gór, piękno naczynia i smak napoju – wyjaśnia Swietłana.

Pewnego razu postanowiła sfotografować dymiący napój na tle przyrody Karpat i umieścić zdjęcie w Internecie. Talerzyk dodatkowo udekorowała maleńkim bukiecikiem. Zdjęcie na tyle się spodobało przyjaciołom, że prosili o kolejne kompozycje.

z archiwum Swietłany Kopytko-Ilijczuk

Od tej chwili Swietłana co dnia wystawia kolejne zdjęcie. Dodatkowo uzupełnia je krótką historią filiżanki i dodaje informację… jaka jest pogoda w górach. Teraz ze Switłaną „kawują” setki ludzi, którzy co ranka doładowują się dobrym humorem, pozytywnym nastrojem, nadzieją zwycięstwa pokoju i dobra.

Kolekcjonerka planuje zrobić wystawę swoich zdjęć w kompozycji z filiżankami. Musi być koniecznie 365 zdjęć – na każdy dzień roku. Zaś kolejnym wspaniałym pomysłem Swietłany Kopytko-Ilijczuk jest otwarcie muzeum filiżanek.

Sabina Różycka

Tekst ukazał się w nr 2 (414), 31 stycznia – 13 lutego 2023

X