Był taki dzień w Drohowyżu… 8 maja 1935 r. Na schodach Zakładu w Drohowyżu. Wśród zebranych widoczny: Marian Sochański, wicewojewoda lwowski; Alojzy Kaczmarczyk, wicewojewoda stanisławowski; gen. Bolesław Popowicz, płk. Bolesław Pytel

Był taki dzień w Drohowyżu…

Był taki dzień w Drohowyżu w Zakładzie Sierot i Ubogich fundacji hr. Stanisława Skarbka – dzień specjalny, rok rocznie obchodzony uroczyście, 8 maja… Dzień imienin fundatora.

Ja niżej podpisany Stanisław hrabia Skarbek, c.k. rzeczywisty Podkomorzy, syn Jana hrabi Skarbka i Teresy z Bielskich, wnuk Rafała hrabi Skarbka i Teresy z Boguszów, ożywiony chęcią rozrządzenia majątkiem moim, którym dowolnie władać mogę, a któren częścią odziedziczyłem, częścią własnem staraniem nabyłem, w ten sposób, aby wysokie cele Rządów krajowych wspierać i współziomkom moim po wieczne czasy być użytecznym; postanowiłem w dobrach moich w Drohowyżu w obwodzie Stryjskim Instytut dla Ubogich i Sierót założyć, i wybudowaniu, zaprowadzeniu i utrzymaniu tego zakładu mój majątek poświęcić, w skutek czego rozporządzam, co następuje […].

Pośrodku: ks. Emilian Fiałkowski (?), dyrektor Zakładu od 1937 r.: Kazimierz Malczewski (z kwiatami), pierwszy z lewej: wychowanek Władysław Baran

Hrabia Stanisław Habdank Skarbek założył swoją fundację w 1843 roku, jednakże z utworzeniem i budową zakładu dla ubogich i sierot jeszcze długo musiano zwlekać po jego śmierci w 1848 r. Na przeszkodzie stały problemy formalne i finansowe, związane z przywilejem wystawiania sztuk w języku polskim w gmachu Skarbkowskim we Lwowie oraz obowiązkiem utrzymywania sceny niemieckiej. Do budowy można było przystąpić dopiero w 1872 r., główny gmach ukończono w 1874 r. Nie zdążono z oficjalnym otwarciem zakładu w maju… Uroczystość odbyła się dopiero w 24 października 1875 r.

Na uroczystość tę przybyli pociągiem kolei Albrechta do stacyi Mikołajów zaproszeni gości ze Lwowa, między którymi widziano wiceprezydenta namiestnictwa pana Bartmańskiego, wiceprezydenta skarbowej dyrekcyi p. Jorkasclia, kilku radców namiestnictwa, ks. infułata Mossinga z kanonikami kapituły lwowskiej, i reprezentantów mieszczaństwa. Dostojnych gości, przywiezionych ze stacyi Mikołajów, przygotowanemi przez zarząd podwodami, do zakładu blisko pół mili oddalonego, witał kurator ks. Jabłonowski z dyrektorem zakładu, p. Juliuszem Starklem i w towarzystwie całego personelu administracyjnego i naukowego. Następnie udali się wszyscy do kaplicy zakładowej, gdzie ks. infułat Mossing, w asystencyi duchowieństwa, odprawił mszę.

W drodze na cmentarz. Na szarfie widoczny napis: „Drogiemu Fundatorowi…”

A później były przemowy w udekorowanej zielonymi festonami sali Zakładu: kuratora księcia Karola Jabłonowskiego – wyznaczonego na tę funkcję jeszcze przez fundatora hr. Skarbka; dr. Juliusza Czerkawskiego, członka Rady administracyjnej fundacji Skarbkowskiej; i dyrektora Zakładu Juliusza Starkla. Następnie oprowadzono gości po zabudowaniach, parku i ogrodzie, założonych przez naczelnego ogrodnika miasta Lwowa Arnolda Karola Röhringa, a na koniec zaproszono na uroczysty obiad, podczas którego wznoszono liczne toasty. Gmach Zakładu wyglądał imponująco – ogromny, neoklasycystyczny, trzypiętrowy budynek długości ponad 200 metrów i powierzchni ponad 10 000 m2; urządzony, jak na owe czasy, bardzo nowocześnie. Tak opisywał go autor artykułu zamieszczonego w „Kłosach”:

We wszystkich budynkach uderza charakterystyczny kamień budulcowy, prawie całkiem biały, wapienny piaskowiec, którego dostarcza sąsiednia wieś, Dewnia, z ogromnych swych kamieniołomów. Ścieżki i place wybite gruzem tego kamienia, również białe, odbijają nadzwyczaj schludnie od zieloności starannie utrzymanych trawników. […] W długich opalanych korytarzach przed sypialniami urządzono wygodne umywalnie z wodą bieżącą. W samym gmachu zakładowym, a mianowicie w wieży zachodniej mieści się dość obszerna schludna kaplica; na piętrze urządzono oddzielne salki szpitalne […]. W suterenach mieszczą się kuchnie, pralnie, magazyny drzewa, piekarnia własna, na koniec salka z wannami na kąpiel i niewielka łaźnia parowa. Wszystko spoczywa w ręku Dyrektora Zakładu, Kapelana, dwóch urzędników, 4 nauczycieli, 2 nauczycielek, ochmistrzyni, a wreszcie pewnej liczby służby […]. Instytut drohowyski wystawiony jest w kształcie podkowy, a właściwie wielkiej prostokątnej budowli z dwoma wspaniałymi pawilonami. Lewy pawilon mieści w sobie kaplicę zakładową oraz oddział dla dziewcząt. W gmachu głównym mieszczą się: sala aktów uroczystych, kancelarya dyrekcji, mieszkania, sypialnie chłopców, jadalnie, sale szkolne itp. Gmach jest właściwie trzypiętrowy, lecz zakład zajmuje tylko parter, pierwsze i drugie piętro. Trzecie piętro stanowi dziś strych, lecz z łatwością w razie potrzeby, przy rozwoju zakładu i ono mogłoby być użyte na lokale, czyli, jak w Galicyi mówią, ubikacyje zakładowe, gdyż zbudowane jest odpowiednio do tego celu. Gmach cały otacza piękny, coraz bardziej rozrastający się ogród, a na froncie, pomiędzy pawilonami i głównym gmachem, widzimy obszerny dziedziniec.

Wśród koleżanek i kolegów. M.in. chłopiec w uniformie orkiestry zakładowej

Do instytucji przyjmowano sieroty i półsieroty urodzone w Galicji lub w niej mieszkające, niezależnie od pochodzenia społecznego, jednakże wyłącznie te, które nie posiadały majątku lub ich majątek nie wystarczał na utrzymanie. Opiekunowie lub rodzic musieli podpisać deklarację, że zrzekają się praw opiekuńczych na rzecz Zakładu; że na cały czas nauki dziecko Zakładowi powierzają, i że tylko w takim razie na powrót by je odebrali, gdyby nie dało się środkami karności domowej w porządku utrzymać. Chłopców przyjmowano do zakładu w wieku od siedmiu do dziesięciu lat, natomiast dziewczęta od sześciu do ośmiu lat. Do ubogich należeli ci, którzy nie mieli żadnych środków utrzymania, a także samotni starcy – mężczyźni powyżej 60 lat, a kobiety powyżej 55 lat. Ciężko chorych nie przyjmowano. Początkowo, do jesieni 1878 r. zakład działał jedynie jako sierociniec, dający opiekę i naukę elementarną. Od jesieni 1878 r. otworzono szkołę rękodzielniczą. Pierwsi wychowankowie opuścili zakład w 1881 r. – do 1935 roku było ich przeszło 3.000…

Wśród koleżanek i kolegów

O tym szczególnym majowym dniu pomyślano w 1888 roku – 8 maja przeniesiono zwłoki hr. Skarbka z cmentarza Łyczakowskiego do umyślnie w tym celu zbudowanej kaplicy w Drohowyżu. Na uczczenie zasłużonej swej pamięci czekał wielki dobroczyńca lat czterdzieści! – pisał z emfazą „Kurier Lwowski”. Dzisiaj ma być dokonany akt wdzięczności, ma być spełnionym dług społeczeństwa zaciągnięty wobec człowieka olbrzymiej, prawdziwie obywatelskiej zasługi”.

Dzień imienin hr. Skarbka był dniem ważnym dla kolejnych pokoleń wychowanków Zakładu. Starano się co roku, by właśnie w maju zorganizować zjazd koleżeński.

Jest to dzień wspomnień z naszych lat dziecinnych beztrosko spędzonych w murach Jego Zakładu. Z jakąż radością witamy wtedy w Zakładzie długo niewidziane koleżanki i kolegów, jakże cieszymy się każdą ścieżynką, każdym drzewem, każdym zakątkiem. Godziny lecą – pisała nieco egzaltowanie jedna z wychowanic Zakładu, Maria Jastrzębska.

Przenieśmy się więc na ten jeden dzień do Drohowyża – do maja roku 1935, na uroczystości związane z 60-leciem istnienia Zakładu połączone z odsłonięciem tablicy pamiątkowej ku czci wychowanków poległych w Legionach i w walkach o wolność w latach 1918-1920. Ułatwią nam to unikatowe fotografie z uroczystości (ze zbiorów autorki).

Grupa wychowanków przed kapliczką w Drohowyżu

Na uroczystość przybyli wicewojewoda lwowski Marian Sochański, wicewojewoda stanisławowski Alojzy Kaczmarczyk, kurator Okręgu Szkolnego Lwowskiego Jerzy Gadomski, wiceprezydent miasta Lwowa dr Stanisław Ostrowski, dowódca O. K. VI gen. Bolesław Popowicz, prezes Związku Legionistów płk. Bolesław Pytel oraz delegacja Związku Legionistów ze sztandarem. I oczywiście dziesiątki byłych wychowanków, w większości zrzeszonych w Związku Drohowyżaków. Po uroczystej mszy w kaplicy i po przemówieniach kurator fundacji hr. Skarbek odsłonił tablicę pamiątkową a potem – jak zwykle – ruszono pochodem na miejscowy cmentarz, by złożyć wieńce przy grobowcu fundatora. Niestety, osoby widoczne na zdjęciach w większości nadal pozostają dla nas bezimienne. Możemy się jedynie domyślać, że wśród zebranych mogą znajdować się także członkowie późniejszego Zarządu „Ogniska Drohowyżaków”, nowego związku powstałego w 1937 roku: Władysław Suchecki, Władysław Dobrzański, Franciszek Antoni Janicki, Marian Siemianowski, Adam Bursztyn, Włodzimierz Wąsowicz, Marian Karkut, Zygmunt Grabowski, Sabina Seńkowska, Antoni Muszyński, Antonina Kisielakowa, Józefa Bytnarowa, Dymitr Suchy, Mieczysław Królikowski, Stefania Dudowa i Aleksander Piotrowski. Nie zabrakło też zapewne ówczesnych instruktorów: Eustachego Kucharza, mistrza szewskiego; Wiktora Dzika, mistrza stolarskiego; Kazimierza Kuszlaka, mistrza ślusarskiego; Stanisława Iwanickiego, mistrza kołodziejskiego; Władysława Dobrzańskiego, mistrza krawieckiego; Ludwika Dmytruka i Piotra Łosia, instruktorów ogrodnictwa.

W parku drohowyzkim

Były uściski, były śmiechy, „a pamiętasz?!”. Nastrój powagi mieszał się z wesołą paplaniną. Wspólne zdjęcia – z wychowawcami, instruktorami, koleżankami i kolegami z klasy, siostrą felicjanką; spacery w parku i nad staw. Kto jeszcze pamięta? A może gdzieś w jakichś rodzinnych albumach znajdują się odbitki tych samych fotografii?

Anna Kozłowska-Ryś

Tekst ukazał się w nr 20 (408), 31 października – 14 listopada 2022

Pochodzi z bardzo mieszanej rodziny o wielu narodowościach, lecz polska krew okazała się być dominująca, stąd w gronie rodziny zachowuje tradycje i posługuje się wyłącznie językiem polskim. Urodzona we Lwowie. Po ukończeniu studiów w Ukraińskiej Akademii Drukarstwa pracowała w dziale bibliotecznym w Państwowym Archiwum Obwodu Lwowskiego, od 1995 roku przez 16 lat – jako redaktor i realizator w regionalnej telewizji państwowej. Od 2001 roku zaczęła oprowadzać grupy turystyczne, jako przewodnik opiekowała się wycieczkami do najdalszych zakątków dosłownie całej Ukrainy. Od 2013 roku jest związana z Kurierem Galicyjskim. Jeszcze w latach studenckich zainteresowała się sztuką przekładu. Na swoim koncie ma przełożone z kilku języków na język polski różnego rodzaju teksty, w tym literackie. Zainteresowania: historia, stosunki społeczne, geopolityka, geografia. Za najlepszy odpoczynek uważa kardynalną zmianę działalności – uwielbia piesze wycieczki na długie dystanse oraz... dziewiarstwo.

X