1 kwietnia – Alleluja! Il. Gazeta Poranna

1 kwietnia – Alleluja!

W 1923 roku Wielkanoc przypadała też na dzień 1 kwietnia. Oto co zamieszczała prasa lwowska z tej okazji w przededniu święta…

Gazeta Lwowska zamieściła artykuł redakcyjny zatytułowany „Alleluja!”.

Obchodzimy znowu radosne, w swym przepięknym religijnym symbolizmie wzruszające, Zmartwychwstanie Pańskie.

Boskie i religijne znaczenie tego święta kultywuje w sercach wiernych Kościół katolicki, charakter ideowy i znaczenie ogólnonarodowe kultu Zmartwychwstania podnosiła w mrokach niewoli naszej publicystyka polska, a wskazuje nań również w latach państwowego odrodzenia.

Dziwnie bowiem głęboki sentyment tkwi w sercach polskich do uroczystości Wielkanocy. W latach niewoli szukaliśmy w Święcie Zmartwychwstania tajemnych pierwiastków wytrwania, natchnień i nadziei. Dziś Święto Wielkanocy stanowić winno dla nas symbol narodowego zwycięstwa. Wiosennego, słonecznego tchnienia ku nowym wysiłkom nad umocnieniem świetności Rzeczypospolitej. Na przełomie zimy i wiosny staje przed nami Wielkanoc, jako objaw tryumfu nad złem, nad mroźnym podmuchem uchodzącej pory zimna. Uśmiechy budzącej się z odrętwienia przyrody towarzyszą Świętu Zmartwychwstania, znak wiecznej zdolności odradzania się życia.

Czujemy w Święcie Wielkanocy krzepiące symbole, za mało jednakże żywo i zbyt powierzchownie przeżywamy je w świadomości naszej.

Jeśli się pokusimy o odtworzenie wyrazu zbiorowej psychiki narodu na tle Święta Wiosny, to narzuca się określenie: szarzyzna. Nie umiemy się weselić, radować pełną piersią, nie przeżywamy gorąco sukcesów Państwa. Góruje atmosfera trosk, niechęci, podejrzeń, brak dostatecznego zaufania w kierownictwo naszego państwowego życia.

A przecież wystarczy tylko nieco głębiej rzucić okiem na bieg spraw publicznych ostatniego okresu, by umieć z masy codziennych braków, potrzeb i niedomagań, wydobyć objawy naszej państwowej żywotności, naszego stałego, choć na pozór powolnego dążenia naprzód ku dobie lepszej, świetniejszej.

Gdy się więc zbierzemy przy tegorocznym, choć może niezbyt sutym wielkanocnym stole, nie zaniechajmy zwrócić naszej myśli ku lepszym objawom naszego życia, nie zaniechajmy życzeń na rzecz Najjaśniejszej Rzeczypospolitej i jej współczesnych włodarzy. Krzepiąc się życzeniami na drogę osobistych trosk i zabiegów, rzućmy również szczere życzenia pod adresem tych, którym dane jest prowadzić ster naszego Państwa. Poczujmy się w atmosferze Święta Wielkanocy wspólną gromadą obywateli. Krzeszmy poczucie współodpowiedzialności za losy Rzeczypospolitej. Niech obywatel czuje się żywą cząstką wielkiej całości, niech uświadamia sobie, że jest jednym z kółeczek olbrzymiego aparatu państwowego, niech uzna szczerze swe podporządkowanie się interesom Narodu i Państwa.

Gazeta Poranna też daje krótki artykuł redakcyjny „Wesoły dziś nam dzień nastał!”.

Święto Bożego Zmartwychwstania, jednoczące się z wiosenną odnową życia, przez długie lata polskiej niewoli było nam czemś stokroć więcej, aniżeli abstrakcyjnym tylko, religijnym symbolem. Teoria mesjanizmu, która z poezji wniknęła głę­boko w umysły całego narodu, kazała nam łączyć w mistycznej symbiozie te dwa pojęcia: Chrystus i Polska. Teoria ta kazała nam wierzyć niezachwianie, że grób naszej narodowej niepodległości pęknie, podobnie jak pękł grób Chrystusowy i tak jak On, Syn Boga, tak Ona. Polska, zmartwychwstanie kiedyś w chwale.

I wiara ta kazała sercom strwożonym i osłabłym krzepić się i czuwać i czekać, kiedy nadejdzie godzina. Wiara ta nie dała im zamrzeć w jedynej martwocie, z której nie masz przebudzenia, to jest w martwocie ducha. I oto hymn zmartwychwstania zabrzmiał nad ziemią naszą. Już po raz piąty dzwony wielkanocne obwieszczają po zjednoczonych ziemiach polskich nie tylko rezurekcję Chrystusa, ale i rezurekcję niepodległej Ojczyzny.

Lecz oto ten mesjanistyczny idealizm, który nam był dźwignią w chwilach ujarzmienia, obecnie przeszkadza nam widzieć fakty jasno i oceniać według ich rzeczywistej wartości. Według jego wysokiej miary, zmartwychwstanie nasze, za mało świetne, nie zasługuje na tę nazwę, bo nie dość chwalebne, nie dość dostojne. Lecz ponad te jałowe biadania i teoremy wznosi się wielkie prawidło ewolucji, która nie tworzy od razu dzieł skończonych, ale daje natomiast żywotnym ziarnom moc progresywnego rozwoju.

Wszechświat – to dzwon olbrzymi. Rytmem odwiecznym uderza jego serce. Prawu rytmiki ulega zarówno obieg ziemi dokoła słońca, jak i uderzenie ludzkiego serca, jak falowanie światła. W tym nieskończonym hymnie istnienia, w tej nieogarnionej pieśni bytu, splatają się z sobą akordy i dysonanse jak paciorki różańca, jak dzień i noc, jak lato i zima, jak dobro i zło…

Z chorągwią zwycięstwa w ręce dźwignął się naród, sławą przodków i bohaterstwem współczesnych promienny poszedł na Wawel i uderzył w Zygmutów dzwon. Alleluja – rozbrzmiało w czystem wiosennem powietrzu aż fale Wisły drżą i drżą granity Tatr i ziemia cała od płyty podolskiej po spienione fale Bałtyku. Zmartwychwstała Polska, mocą Bożej łaski, siłą swego ducha ubezwładniła grobowe straże, skruszyła głazy, przygniatające jej pierś. Ukazała siew pełnej jasności – wolna.

Dziś w święto Zmartwychwstania Pańskiego, w święto Bóstwa Chrystusa niech zjednoczy się bicie wszystkich polskich serc w jeden potężny akord, w jedną pieśń tryumfu, pieśń miłości i zgody. Alleluja!

Dziennik ten zamieszcza również tekst o tradycyjnych świątecznych pisankach. Barwne pisanki wielkanocne.

Jedną z pięknych tradycji wielkanocnych to zwyczaj naszego ludu malowania jaj na rozmaite sposoby i wzory. Według sposobu malowania noszą te jaja rozmaite nazwy: pisanek, malowanek, kraszanek, skrobanek i t. p. Najpopularniejsza jednak jest nazwa pisanki.
Pisanki bywają bardzo rozmaite i świadczą chlubnie o inwencji artystycznej naszego ludu. Do najzwyklejszych należą t. zw. malowanki, to jest jaja ufarbowane na jeden kolor. Barwy pisanek są bardzo urozmaicone, a do ich przyrządzana używa się zwykle farb roślinnych, spreparowanych domowym sposobem. Przygotowanie tych farb jest sekretem przekazywanym tradycyjnie z pokolenia na pokolenie. Np. jaja, które mają być ubarwione na żółto, farbuje się w łupinach cebuli, ciemniejszy kolor brunatny uzyskuje się przez moczenie jaj we wodzie w wydrążeniu pnia dębowego, lub gotowanie w wywarze z liści orzechowych. Zielony kolor – przez dodanie ałunu do wywaru z kołek olchowych, a czarny – kory olchy i młodych liści czarnego koloru, fioletowy z kwiatu malwy, czerwony – z odwaru czerwczyków.

Co prawda w ostatnich latach dziewoje wiejskie coraz częściej przekładają łatwiejszy zakup barwników do pisanek w sklepach nad przyrządzanie ich według starych recept. Monotonne jednokolorowe malowanki bywają urozmaicone wyryciem na nich różnorodnych wzorów. Jeżeli wzory te rysuje się igłą przez zeskrobywanie barwy, to są to rysowanki albo skrobanki. Bardziej kunsztowne jest natomiast „pisanie” jaj woskiem, a następnie gotowanie w rozmaitych farbach przez co uzyskuje się pisanki w kilku kolorach.

To zdobnictwo pisankowe dało początek tak modnemu batikowi, który przeniósł sposób zastosowany przy malowaniu jaj na tkaniny różnego rodzaju. W ostatnich latach przyjmuje się też zwyczaj dekoracji jaj wielkanocnych kolorowymi naklejkami lub obszywaniem materią oraz oklejania pozłótką. Zdobnictwo pisankowe jest dla wsi naszej ważną gałęzią sztuki, a dobre pisanki zażywają sławy po całej okolicy.

Gazeta Poranna przedstawia jak to obchodzono święta: Jak święcono Wielkanoc w Polsce.

Święta Wielkanocne w Polsce bywają tradycyjnym zwyczajem obchodzone z wielkim sumptem i wystawnością, które wzbudzają podziw u innych narodów.

Święcone jadło, przy którem nie może brakować wędlin, jajek i słodyczy, mało jest znanem na Zachodzie. Wyrobiły sobie tę tradycję tylko wyłącznie ludy słowiańskie. Ale zarówno jak luksus wielkanocnego stołu jest naszym specyficznym obyczajem, tak z drugiej strony i surowe przestrzeganie Wielkiego Postu nigdzie nie miało tak wielkiego poszanowana, jak u naszych przodków. W prawdziwie pobożnym domu staropolskim przez cały czterdziestodniowy ten okres wstrzymywano się od potraw mięsnych, zaś w Wielkim Tygodniu od Wieczerzy Pańskiej, którą obchodzono we Wielki Czwartek, aż do Rezurekcji, zachowywano post tak ścisły, że prócz herbaty i co najwyżej suchego chleba, żadnego pożywienia nie przyjmowano.

Za to po Rezurekcji obsiadano stoły, uginające się pod ciężarem jadła i napojów i rozpoczynano sute libacje. Niejednokrotnie (co prawda) miały one niezbyt wesołe następstwa, gdyż organizm po długim poście nie mógł od razu podołać stawianym mu wymogom. Jednakowoż silna struktura naszych dziadów dawała sobie z tym oporem radę i przy huku moździerzy i wiwatowych strzałów z fuzji i pistoletów radowano się hucznie i buńczucznie, że Chrystus Zmartwychwstał.

Wiek Nowy relacjonuje ruch przedświąteczny w mieście: Ruch świąteczny we Lwowie.

Cały Lwów żyje od kilku dni pod znakiem Wielkanocy. Na placach wzmożony ruch, w kościołach koło Bożych Grobów tłumy wiernych, którzy modlą się przy nich. W urzędach od wczoraj kończy się praca już o godz. 12-tej.

Zakłady fryzjerskie przepełnione, podobnie sklepy z wódką i innym spirytusem, który ma masowy zbyt. Żarłoczniejsi znów obywatele zapełniają gromadnie wędliniarnie. Inni znów tłoczą się w sklepach spożywczych, galanteryjnych i t. d., byle tylko dać folgę zasadzie „zastaw się, a postaw się…”

Przedsiębiorstwa teatralne, kina etc. przygotowują nowe programy, a m.in. odbędą się w sali „Sokoła – Macierzy” przy ul. Zimorowicza w oba dni Świąt dwa wielkie przedstawienia z dochodem na Obrońców Lwowa, na które tłumnie wybiera się publiczność, zwłaszcza, że wyborny zespół artystów i rewia satyryczna „Ach, ta wiosna!”, dają gwarancję doskonałej rozrywki. Cel szlachetny powinien zainteresować każdego, chodzi tu bowiem o żołnierzyków naszych, którzy bronili Lwowa.

W prasie nie mogło zabraknąć również stosownego kącika poetyckiego. Oto wiersz Henryka Zbierzchowskiego, zatytułowany „Alleluja!”, opublikowany w Gazecie Porannej:

Tysiąc się dzwonów rozbuja,
Tysiąc spiżowych serc,
Tysiąc się dzwonów rozdzwoni
W jakiejś potężnej harmonji
Z kościołów – tych polskich twierdz
Słysz duszo polska słysz!
Niech będzie czystym spiż,
I niech się nic nie uroni
Z tych lotów serdecznych wzwyż.
Z łąki, co w słońcu tonie
Cudowne płyną wonie,
Serdeczna wije się nić!
Cokolwiek jeszcze będzie,
Przecież na polskiej grzędzie.
Wolno nam, wolno żyć!
Ach kiedyż polskie serce
Po ciągłej poniewierce
Zacznie nareszcie bić?
I kiedyż się rozbuja
I kiedyż się rozdzwoni
W potędze i harmonji
I zacznie bić i bić?
Alleluja!

Została zachowana oryginalna pisownia

Opracował Krzysztof Szymański
Tekst ukazał się w nr 6 (298) 27 marca – 12 kwietnia 2018

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X