11 listopada często odwiedzamy groby poległych w obronie Ojczyzny, składamy wieńce, wspominamy bohaterów na różnego rodzaju uroczystościach. Zastanówmy się jednak w swym sercu, jak często przypominamy sobie o nich w ciągu roku. Jak wiele jest zapomnianych cmentarzy, jak wiele nieznanych ogółowi mogił czeka na odkrycie.
Celem tej publikacji nie jest jednak rozważanie nad tym, jak być powinno. Chcemy opowiedzieć, o skromnej mogile żołnierskiej niedaleko wsi Horodyszcze, koło Sambora. W polu, pod ogromnym dębem, widnieje krzyż. Krajobraz przywołuje na myśl piosenkę „Czerwonych Gitar”. Ten krzyż „pamięta” jednak rok 1939 i jedenastu bohaterów, którzy „pod nim śpią”.
Dzięki staraniom Ireny Danickiej, Polki nie tylko z pochodzenia wypisanego w metryce, „wraca dziś pamięć o tych, których niema”. Pani Irena od wielu lat wiernie pielęgnuje zbiorową mogiłę polskich żołnierzy w przysiółku Oleksięta. Jest to miejsce wyjątkowe, zostawione pani Irenie „w opiece” przez babcię i ojca. Kobieta przyznaje, że nie zawsze było łatwo dbać o tę mogiłę.
Nieżyczliwi ludzie starali się zamazać po niej wszelki ślad: „Ludzie mieli Polakom za złe, że ich gospodarstwa ucierpiały w czasie walk wrześniowych. Nie rozumieli, że była wojna i polscy żołnierze walczyli w obronie swej ojczyzny. Byłyśmy z babcią Julią głuche na złośliwości i odganiałyśmy od mogiły krowy sąsiadów. Dbałyśmy z nią, a później, razem z moim ojcem staraliśmy się, by mogiła nie zarosła chwastami. W 2007 roku ustawiliśmy z mężem krzyż, co spowodowało trochę zamieszania we wsi”.
Los kierował panią Irenę w coraz to inne kraje, nigdy jednak nie zapominała o swym obowiązku. Jak tylko przytrafiała się okazja, odwiedzała wioskę i pielęgnowała mogiłę Rodaków. Rozpoczęła też staranną pracę archiwalną. Chciała ocalić od zapomnienia nie tylko mogiłę, ale też poznać historię walki Polaków z Niemcami w Oleksiętach i przyczynić się do ocalenia pamięci o spoczywających tam bohaterach.
Mocne przekonanie tkwi w sercu kobiety, przekonanie o możliwości zidentyfikowania poległych i odnalezienia ich rodzin. W tym przekonaniu wspiera ją duchem i czynem mąż Wiaczesław Kowylow – Rosjanin, były śledczy i człowiek honoru. Właśnie on zajął się sprawą nagłośnienia tej historii, skontaktował się m.in. z Adamem Michnikiem i śp. Andrzejem Przewoźnikiem, pisał nawet do śp. prezydenta Lecha Kaczyńskiego. Działania te przyniosły skutek.
W 2009 r. miejsce to odwiedził Konsul RP we Lwowie Jacek Żur, a TKPZL w Samborze zajęło się sprawą uporządkowania mogiły i ustawienia pomnika. Do tej pory jednak historia pochówku nie jest powszechnie znana, co też bardzo martwi małżeństwo. Po przeczytaniu listu z Tyraspola (Przydniestrowie), gdzie obecnie mieszka Irena Danicka, postanowiliśmy z Markiem Gierczakiem odwiedzić mogiłę i pomóc p. Irenie w jej szlachetnej misji. Oto czego udało się nam dowiedzieć…