Z naszej przeszłości. Ludzie, miejsca, wydarzenia.

Z naszej przeszłości. Ludzie, miejsca, wydarzenia.

„Pamięć o przeszłości oznacza zaangażowanie w przyszłość”

Św. Jan Paweł II

 2 czerwca 1844 roku, 180 lat temu, we Lwowie miał swoją premierę dramat romantyczny Józefa Korzeniowskiego „Karpaccy górale”. Dzieło pisarza urodzonego koło podlwowskich Brodów, a tworzącego natenczas w Charkowie, gdzie obejmował m.in. posadę dyrektora uważanego za polskie I Charkowskiego Gimnazjum Męskiego, zostało po raz pierwszy wydane w 1843 roku w Wilnie nakładem Józefa Zawadzkiego. Wystawione zaś już rok po tej publikacji po raz pierwszy na scenie nowo zbudowanego wówczas Teatru Skarbkowskiego we Lwowie cieszyło się dużym powodzeniem. Szczególną popularność zyskała śpiewana do dziś pieśń „Czerwony pas, za pasem broń” (w oryginale „Czerwony płaszcz)”:

Czerwony pas, za pasem broń,
I topór co błyska z dala,
Wesoła myśl, swobodna dłoń
To strój, to życie górala.

Gdy świeży liść okryje buk,
I Czarna góra zczernieje,
Niech dzwoni flet, niech ryczy róg;
Odżyły nasze nadzieje!

Pękł rzeki grzbiet, popłynął lód,
Czeremosz szumi po skale;
Nuż w dobry czas kędziory trzód
Weseli kąpcie górale.

 Pieśń przetrwała jako samodzielny utwór poetycko-muzyczny. Nie podzieliła losu dramatu „Karpaccy górale”, który uległ zapomnieniu. „Czerwony pas” śpiewa już kolejne pokolenie Polaków i pomimo, że słowa tej pieśni powstały przed niemal 200 laty, pozostaje ona swoistym manifestem wolności. W takim kluczu też można odczytać spontaniczne zaintonowanie jej przez papieża Jana Pawła II podczas spotkania z młodzieżą na Wzgórzu Lecha w Gnieźnie w 1979 roku, w trakcie pierwszej pielgrzymki Ojca św. do Ojczyzny. Wtedy została podchwycona i odśpiewana chóralnie przez 300 tysięcy pielgrzymów.

Malarskie przedstawienie sceny z „Karpackich górali” J. Korzeniowskiego pędzla Juliusza Zubera w foyer Teatru Miejskiego we Lwowie (obecnie Opera)

2 czerwca 1979 roku, 45 lat temu, rozpoczęła się pierwsza pielgrzymka Jana Pawła II do Ojczyzny. Trwała do 10 czerwca i przebiegała pod hasłem „Gaude Mater Polonia” – „Raduj się Matko Polsko”. Najważniejszym jej przesłaniem stały się słowa z homilii Ojca Świętego na ówczesnym Placu Zwycięstwa w Warszawie, przed Grobem Nieznanego Żołnierza, kryjącym szczątki Obrońcy Lwowa: „Niech zstąpi Duch Twój i odnowi oblicze Ziemi. Tej Ziemi”. Dziewięć dni, które zmieniły Polskę – tak mówi się o tym wydarzeniu, które zostało utrwalone w filmie dokumentalnym z 1979 roku pt. „Pielgrzym”, pierwszym niezależnym filmie w czasach PRL zrealizowanym na zlecenie Kościoła katolickiego. Jego reżyserem był urodzony we Lwowie, 46-letni wówczas Andrzej Trzos-Rastawiecki.

fot. lodz.ipn.gov.pl

W nocy z 3 na 4 czerwca 1994 roku, 30 lat temu, zmarł ks. prałat Jan Szetela, polski kapłan rzymskokatolicki, duszpasterz na terenach wcielonych do ZSRR, proboszcz w Nowym Mieście, dzięki któremu kościół w tej miejscowości, jako jeden z nielicznych na tamtym obszarze, nieprzerwalnie działał, nie został zamknięty i zdewastowany. W czasie okupacji niemieckiej ks. Szetela udzielał, na podstawie dekretu biskupa, rozgrzeszenia zbiorowego osobom uwięzionym w niemieckim obozie karnym w pobliskiej Przedzielnicy, odważnie pomagał więźniom, dostarczał im żywność, odprawiał ich pogrzeby, gromadził dane osobowe o zmarłych i zabitych. Po wojnie, prócz Nowego Miasta, obsługiwał parafię w Niżankowicach oraz Błozwi.

ks. Jan Szetela, fot. kresy.pl
ks. Jan Szetela, fot. kresy.pl

Skazany na 10 lat łagrów i konfiskatę mienia w latach 1951–1955 był więźniem łagru i przymusowym robotnikiem w kopalni w Karagandzie w Kazachstanie. Odzyskawszy wolność w 1955 roku, w wyniku rewizji wyroku, nie skorzystał z możliwości wyjazdu do Polski i zamieszkania w jej nowych granicach, decydując się pozostać w Nowym Mieście. W latach 1957–1987 obsługiwał dodatkowo kościół w Dobromilu. W 1990 roku, po 53 latach posługi, ze względu na zły stan zdrowia wyjechał do rodzinnego Grodziska koło Strzyżowa na Podkarpaciu, gdzie w wieku 82 lat zmarł. Zasłużonego i niezłomnego kapłana w kościele pw. św. Marcina w Nowym Mieście upamiętniają dwie tablice. Pierwsza z nich została umieszczona trzy lata po jego śmierci, obok konfesjonału, w którym spowiadał ks. Jan. Zapisano na niej następujące słowa: „Ks. prał. Jan Szetela 1912–1994. Dobry Pasterz, który przez 53 letnią trudną pracę w Nowym Mieście i okolicy, przez wiele cierpień i upokorzeń wiernie trwał… wdzięczni Parafianie”. Druga zawisła na jednej z zewnętrznych ścian świątyni w 20. rocznicę śmierci dawnego proboszcza. Wyryto na niej słowa: „Duszpasterz, ojciec, dobroczyńca, w 20-tą rocznicę śmierci Ks. prałata Jana Szeteli za wierność Bogu, Kościołowi i Ludowi Bożemu wdzięczni parafianie z Nowego Miasta i okolic. Nowe Miasto, 7.06.2014”.

5 czerwca 1894 roku, 130 lat temu, miało miejsce oficjale otwarcie Powszechnej Wystawy Krajowej we Lwowie. Jej organizatorami byli działacz społeczny i polityk Adam Stanisław Sapieha oraz Zdzisław Marchwicki, wiceprezydent Lwowa. W tym dniu nastąpiło również uroczyste otwarcie namalowanej z okazji 100-lecia bitwy pod Racławicami, w ciągu zaledwie 9 miesięcy, Panoramy Racławickiej Jana Styki i Wojciecha Kossaka. Przygotowania do Wystawy trwały dwa lata; postawiono w pobliżu Parku Stryjskiego 129 pawilonów na obszarze ok. 50 hektarów. Sporym zainteresowaniem cieszyły się m.in. zbudowane z ogniotrwałych materiałów Mauzoleum Jana Matejki, mieszczące ekspozycję obrazów mistrza, pawilon kopalni Wieliczka i tzw. Akwarium, z podziemnymi korytarzami, ozdobionymi sztucznymi stalaktytami. Podziwiano również jako cud techniki elektryczną fontannę oraz fantastyczną w kształtach kawiarnię arabską wzniesioną w stylu mauretańskim. Wystawę obejrzało ponad milion osób (dziesięć razy więcej niż mieszkańców ówczesnego Lwowa). Komunikację z miastem zapewniał specjalnie zbudowany tramwaj elektryczny. Odwiedzający mogli poruszać się po terenie wystawowym wąskotorową koleją szynową napędzaną naftą oraz kolejką linową z dwoma wagonikami, jeżdżącą nad głębokim na 30 metrów wąwozem od działu naftowego do działu etnograficznego. Do dziś z tamtego czasu, na tzw. terenie powystawowym, na którym w latach 1921–1939 corocznie we wrześniu, już w odrodzonej Polsce odbywały się Targi Wschodnie, zachowały się jedynie trzy obiekty. Są to: Wieża wodna mieszcząca obecnie lokal gastronomiczny, Pałac Sztuki, w którym znajduje się pływalnia i przebudowana na salę sportową rotunda, w której eksponowana była niegdyś Panorama Racławicka.

Otwarcie Powszechnej Wystawy Krajowej we Lwowie w 1894 roku, fot. lvivcenter.org

6 czerwca 1824 roku, 200 lat temu, w Łyścu koło Stanisławowa urodził się abp Izaak Mikołaj Isakowicz, „Złotousty” arcybiskup lwowski obrządku ormiańskiego w latach 1882–1901, teolog, filantrop, pisarz, sławny mówca i homiletyk. Jeszcze za życia hierarchy, w 1895 roku, jedna z lwowskich ulic została nazwana na jego cześć (ul. Isakowicza w 1944 roku otrzymała nową nazwę Kryłowa, a w 1993 roku Horbaczewśkoho). 4 października 1900 roku arcybiskup, jako jedyny wówczas urzędujący katolicki hierarcha we Lwowie (stolice rzymskokatolicka i greckokatolicka były nieobsadzone po śmierci ich rządców) dokonał obrzędu poświęcenia nowo zbudowanego gmachu lwowskiego Teatru Miejskiego (Opery). Zmarł pół roku później we Lwowie i został pochowany na Cmentarzu Łyczakowskim. W katedrze ormiańskiej we Lwowie zachowało się jego epitafium z 1905 roku w kształcie popiersia złotoustego kaznodziei przedstawionego na ambonie. Autorem tego dzieła jest Juliusz Bełtowski. Stryjecznym praprawnukiem lwowskiego arcybiskupa był zmarły w 2024 roku ks. Tadeusz Isakowicz-Zaleski, duszpasterz polskich Ormian, Kresowian i osób z niepełnosprawnością intelektualną, współzałożyciel Fundacji im. Brata Alberta.

Epitafium abp Isakowicza w katedrze ormiańskiej we Lwowie dłuta Juliusza Bełtowskiego, fot. K. Świetlicki

9 czerwca 1794 roku, 230 lat temu, w Kielcach zmarł Wojciech Bartos, od 1794 roku znany jako Bartosz Głowacki, polski chłop, kosynier w czasie insurekcji kościuszkowskiej, chorąży grenadierów krakowskich. Wziął udział w bitwie pod Racławicami 4 kwietnia 1794, gdzie odznaczył się wielkim męstwem: jako pierwszy dotarł do rosyjskiej artylerii i czapką zgasił lont nieprzyjacielskiego działa. Właśnie w tym dramatycznym momencie przedstawił go dokładnie sto lat później w „Panoramie Racławickiej” Jan Styka: wąsaty dobrze zbudowany, z ciemnoblond czupryną Wojciech w białej sukmanie, w uniesionej nad głową ręce przy zdobytej armacie trzyma kosę o złamanym drzewcu. Po bitwie Kościuszko mianował go chorążym Grenadierów Krakowskich, a więc przez nadanie stopnia oficerskiego zrównał go ze stanem szlacheckim. Ponadto Wojciech otrzymał wolność i nazwisko Głowacki. Śmiertelnie ranny dwa miesiące później, w bitwie pod Szczekocinami 6 czerwca 1794, zmarł po trzech dniach w wieku ok. 30 lat, osierocając trzy córki. Został pochowany w Kielcach. Po klęsce powstania stał się symbolem waleczności i męstwa oraz w czasie zaborów – wzorem postawy patriotycznej. Bartosz Głowacki we Lwowie został upamiętniony istniejącym do dziś pomnikiem, który w 1906 roku stanął na Górnym Łyczakowie. Pomnik ten był ostatnim dziełem zmarłego przedwcześnie lwowskiego rzeźbiarza, uczestnika Powstania Styczniowego Juliana Markowskiego (dziełem dokończonym trzy lata po śmierci artysty przez jego ucznia, Grzegorza Kuźniewicza) i na równi z dwoma innymi zachowanymi pomnikami, które wyszły spod jego dłuta – pomnikiem Jana Kilińskiego w Parku Stryjskim i pomnikiem Teofila Wiśniowskiego i Józefa Kapuścińskiego na Górze Stracenia na Kleparowie – stanowi świadectwo pamięci Lwowian o chlubnych kartach w ponad stuletniej historii zmagań Polaków o odzyskanie niepodległości.

Pomnik Bartosza Głowackiego we Lwowie, fot. lvivcenter.org

 

Joanna Pacan-Świetlicka

X