„Wieże” – poezje Jarosława Iwaszkiewicza w przekładzie Dmytra Pawłyczki

„Wieże” – poezje Jarosława Iwaszkiewicza w przekładzie Dmytra Pawłyczki

Koniec roku jest zwykle okresem refleksji i podsumowań. Sądzę, że jednym z najważniejszych wydarzeń w relacjach miedzy literacką kulturą polską i ukraińską w tym roku było ukazanie się książki „Wieże”, którą wydało renomowane Wydawnictwo Bosz w dużym nakładzie z wieloma archiwalnymi zdjęciami ze zbiorów Muzeum Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów w Stawisku.

Wiersze zostały opublikowane w języku polskim i ukraińskim. Przekładu ponad stu kilkudziesięciu utworów dokonał Dmytro Pawłyczko, jeden z najwybitniejszych przedstawicieli świata kultury ukraińskiej, a zarazem współczesnego życia społecznego i politycznego w tym kraju. Po raz pierwszy promocja książki odbyła się w połowie września w Stawisku na zakończenie „Dialogu Dwóch Kultur”, a następnie w Ambasadzie Ukrainy w Warszawie.

Trzeba wspomnieć, że Jarosław Iwaszkiewicz, który urodził się w 1894 roku w Kalniku na wschodnim Podolu w rodzinie szlacheckiej, jest jednym z najbardziej znanych i poczytnych w Polsce pisarzy XX wieku. Najlepszym tego dowodem są wznowienia jego książek, nowe opracowania i antologie jego utworów, a także opracowane na nowo biografie pisarza i monografie jego twórczości. Już za życia Iwaszkiewicza na temat jego życiorysu i pisarstwa powstała ciekawa, obszerna literatura krytyczna, która dziś ma charakter labiryntu tudzież ogromnej biblioteki. Pisarz doczekał się przekładów swoich dzieł na kilkadziesiąt języków, był i jest drukowany przez różne wydawnictwa w dziesiątkach tysięcy egzemplarzy. Ostatnio jego poezja wzbudziła zainteresowanie we Włoszech, gdzie została przełożona przez świetnego tłumacza Francesca Groggię. Od śmierci pisarza w 1980 roku opublikowano ponad 20 wydań jego utworów poetyckich i tyle samo wydań prozy. Powieści Iwaszkiewicza były wznawiane przez najlepsze firmy wydawnicze. W nowych opracowaniach i z nowymi wstępami ukazały się jego eseje podróżnicze, felietony, recenzje, wspomnienia, diarystyka.

Ogłoszono trzy tomy Dzienników pisarza , wydano trzy tomy Listów Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów, w 2010 roku opublikowano „Listy do córek”, w 2011 roku ukazała się korespondencja z Czesławem Miłoszem, w 2014 roku – z Wiesławem Kępińskim . W 2016 roku ujrzała światło dzienne dwutomowa korespondencja z Pawłem Hertzem. Wcześniej została wydana korespondencja między innymi z Andrzejem Bobkowskim, Konstantym A. Jeleńskim, Andrzejem Wajdą. Zapewne w związku z publikacją tych cennych archiwaliów powstała potrzeba nowego spojrzenia na twórczość autora Brzeziny.

Opublikowano liczne biografie i monografie dotyczące twórczości Iwaszkiewicza: Andrzeja Zawady Jarosław Iwaszkiewicz, Marka Radziwona „Iwaszkiewicz. Pisarz po katastrofie”, Piotra Drobniaka „Jedność w różnorodności. Europa w twórczości Jarosława Iwaszkiewicza”, czy ostatnio monumentalne, dwutomowe dzieło Radosława Romaniuka „Inne życie. Biografia Jarosława Iwaszkiewicza”. Dużo nowych informacji wnosi książka Ludwiki Włodek, prawnuczki Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów „Pra. O rodzinie Iwaszkiewiczów”. Twórczość Iwaszkiewicza, szczególnie prozatorska, pobudziła wyobraźnię wielu znakomitych filmowców. Autor „Sławy i chwały” doczekał się ekranizacji ponad dwudziestu swoich opowiadań i powieści. Andrzej Wajda, zdobywca Oscara za całokształt twórczości, jest reżyserem czterech z nich, z których Brzezina i Panny z Wilka uchodzą za arcydzieła. W filmach według prozy Iwaszkiewicza swoje talenty zaprezentowali najlepsi aktorzy polscy, między innymi: Maja Komorowska, Krystyna Janda, Daniel Olbrychski, Gustaw Holoubek, Olgierd Łukaszewicz. O jego nowelach i opowiadaniach, które przez wielu krytyków zostały uznane za mistrzowskie, zwykło się mówić, że są „filmowe”, zawierają bowiem to, co w kinie sprawdza się najlepiej: precyzyjną narrację i bogaty rysunek, niosą głębię psychologiczną.

Szczególna formą funkcjonowania społecznego wierszy i prozy Jarosława Iwaszkiewicza jest ich wykorzystanie przez kompozytorów, niekiedy wybitnych, światowej sławy. Dotychczas poezja Iwaszkiewicza zaistniała w ponad stu kilkudziesięciu utworach muzycznych często prezentowanych w salach koncertowych Polski i Europy, emitowanych w radio i telewizji. Muzykę do dzieł Iwaszkiewicza tworzyli artyści wielu pokoleń, miedzy innymi Karol Szymanowski, którego dom w Tymoszówce często odwiedzał Iwaszkiewicz przed wybuchem rewolucji. Ostatnio do wierszy Iwaszkiewicza muzykę skomponował wybitny, światowej sławy jazzmen Włodzimierz Pawlik, który wydał płytę „Struny na ziemi”.

W maju 2016 roku odbyła się w Stawisku – zorganizowana z mojej inicjatywy – I Wiosna Poetycka. Przybyło na nią kilkudziesięciu poetów z całego kraju, zjawili się również redaktorzy czasopism literackich, literaturoznawcy i krytycy, profesorowie wielu uczelni. Celem spotkania była integracja środowisk literackich, prezentacja najnowszej poezji, rozmowy o stanie współczesnej literatury. Gościem honorowym był Dmytro Pawłyczko z żoną, który prezentował swoje utwory, najnowsze przekłady wierszy Iwaszkiewicza, brał udział we wszystkich spotkaniach i uczestniczył w rozmowach. Nie był to jego pierwszy pobyt w Stawisku, bo Pawłyczko znał i przyjaźnił się z Jarosławem Iwaszkiewiczem. Od wielu lat był zafascynowany twórczością autora „Sławy i chwały”. Warto jeszcze dodać, że Pawłyczko po śmierci Iwaszkiewicza w 1980 roku napisał przejmujący wiersz poświęcony pamięci polskiego przyjaciela, zatytułowany „Jarosław Iwaszkiewicz”. Został on opublikowany wraz z innymi jego utworami w „Twórczości”, miesięczniku świetnie redagowanym przez wiele lat przez Iwaszkiewicza. W utworze tym przedstawił poetę jako człowieka dialogu, propagującego jagiellońską ideę budowania przyjaźni i dobrowolnego przymierza między trzema narodami. Pisał: „Narody trzy po nim płaczą, a ludzkość będzie świętować/ Ten dzień, kiedy matka wydała go na świat”.

Dmytro Pawłyczko – jak wspomniałem – jest jednym z najwybitniejszych przedstawicieli świata kultury ukraińskiej, a zarazem współczesnego życia społecznego i politycznego w tym kraju. To pierwszy ambasador Ukrainy w Rzeczypospolitej Polskiej, współtwórca tekstu ukraińskiej konstytucji, bohater Ukrainy, były deputowany, także były ambasador w Słowacji, pierwszy prezes Towarzystwa Języka Ukraińskiego im. Tarasa Szewczenki, przewodniczący Ukraińskiej Światowej Rady Koordynacyjnej. Jest przede wszystkim znakomitym poetą, autorem kilkunastu książek poetyckich, wnikliwym krytykiem literackim, subtelnym eseistą, dziennikarzem oraz świetnym redaktorem. Został obdarzony tytułem doktora honoris causa przez Uniwersytet Warszawski, Lwowski Uniwersytet Narodowy im. Iwana Franki, Przykarpacki Uniwersytet Narodowy im. Wasyla Stefanyka, jest profesorem honorowym Uniwersytetu Narodowego „Akademia Kijowsko-Mohylańska”. Imponująco wygląda także jego dorobek translatorski na język ukraiński – jest autorem kilku antologii poetyckich. Dla nas szczególnie cenna jest jego książka „50 poetów polskich: Antologia poezji polskiej”, zawierająca przekłady od Jana Kochanowskiego do poetów współczesnych. Na książkę składają się nie tylko biogramy, ale również charakterystyki twórczości każdego z poetów, stanowi więc ona zarazem swoistą historię literatury polskiej. Wędrując po Stawisku – domu i parku – w maju 2016 roku, rozmawialiśmy o przyszłej książce „Wieże” – przekładach wierszy Iwaszkiewicza na język ukraiński. A także o Ukrainie jako jednym z najistotniejszych motywów literackich w całej – jakże różnorodnej gatunkowo i tematycznie – twórczości autora „Sławy i chwały”. Motyw ten bowiem, przewijający się w kilkudziesięciu wierszach Iwaszkiewicza, w wielu jego opowiadaniach, memuarach i esejach, już przed wielu laty stał się inspiracją dla Pawłyczki do wnikliwego zainteresowania się twórczością autora Zarudzia.

Stawisko, wrzesień 2018, promocja książki „Wieże” z udziałem Dmytro Pawłyczki wraz z żoną (fot. Ewa Traczyk)

Przedziwnie niekiedy splatają się drogi i fascynacje literackie. Jarosław Iwaszkiewicz otrzymał od swojej matki, Marii z domu Piątkowskiej, w dniu urodzin starannie oprawioną, ręcznie obszytą w perkalowe płótno książkę. Ofiarowała ją nowo narodzonemu synowi pewnie w odruchu jakiejś natchnionej intuicji, najgłębszego przeczucia. Był to zbiór polskiej poezji pod nazwą Kwiaty rodzinne. Książka została wydana w Krakowie w 1894 roku, była więc nowością wydawniczą. Na pierwszej stronie zachowała się pisana ręką rodzicielki dedykacja: „Kochanemu Jarosiowi / w dniu urodzin. Kalnik 8/20 lutego 1894”. Książka, która zachowała się do dziś w bibliotece stawiskiej, stała się zapewne jego przewodnikiem po całym bogactwie literatury, bramą do wielkiego skarbca słowa – swoistym kamertonem, z którego czerpał tony do swojej późniejszej twórczości, różnorodnej gatunkowo i tematycznie, bogatej w treści i idee. Łączyła go z sercem matki, a zarazem z miejscem urodzin. Z pierwszymi dźwiękami, zapachami rodzinnego domu w Kalniku, z widokiem za jego oknem, z całym pięknem i bogactwem przyrodniczym i kulturowym ziemi ukraińskiej. Stała się wskazówką na całe życie. Wśród najpiękniejszych dźwięków wydobywających się z tego kamertonu był również czysty i głęboki ton Juliusza Słowackiego. Twórczość Słowackiego interesowała bowiem od lat szkolnych i wczesnej młodości Jarosława Iwaszkiewicza. Dziś krytycy uznają powszechnie za debiut literacki Iwaszkiewicza wiersz Lilith opublikowany w kijowskim „Piórze” w 1915 roku, utwór napisany w duchu francuskiego parnasizmu i symbolizmu. Jednakże twórczość poetycką Iwaszkiewicz zaczął uprawiać już bardzo wcześnie. Pierwszy wiersz, zatytułowany Kitka bzu, stworzył, mając zaledwie dziewięć lat. Z kolei w latach 1912–1915 napisał poemat dygresyjny Młodość Pana Twardowskiego, którego rękopis znajduje się w archiwum muzeum w Stawisku. Jest to utwór, którego powstanie zainspirował Słowacki, a zwłaszcza jego poemat Beniowski. Rodowód literacki Iwaszkiewicza wywodzi się zatem przede wszystkim z jego rodzinnej ziemi i kieruje naszą uwagę ku romantycznej szkole ukraińskiej, której najwybitniejszym przedstawicielem był Juliusz Słowacki.

W okresie studenckim w Kijowie Iwaszkiewicz zaangażował się w latach 1916–1918 w działalność polskiego Teatru Studya Stanisławy Wysockiej, którego został kierownikiem literackim. Zapewne nie bez przyczyny i nie bez związku z jego fascynacjami literackimi w tym czasie teatr ten wystawił między innymi „Balladynę” Słowackiego. Młody Iwaszkiewicz próbował wówczas sił jako aktor w roli Kirkora i Grabca, choć – jak wspominał – nie odniósł w tej dziedzinie większych sukcesów. Przygotowywał ponadto odczyty dla tego teatru, na przykład o Juliuszu Słowackim i Balladynie. Fascynacja twórczością Słowackiego znalazła wyraz także w wierszach Iwaszkiewicza: Dramat Słowackiego (dedykowanym Stanisławie Wysockiej) oraz Ikwa i ja z tomu Powrót do Europy.

Młody Iwaszkiewicz był jedną z tych szczególnie wyróżnionych osób, które asystowały przy przewiezieniu koleją prochów Juliusza Słowackiego w czerwcu 1927 roku z Warszawy do Krakowa na Wawel, gdzie poeta został pochowany. Opis tamtych przeżyć i wydarzeń znajdujemy w Książce moich wspomnień oraz w Podróżach do Polski . W wielu utworach pisarz nawiązywał do miejsc czy postaci utrwalonych w utworach Słowackiego. W zbeletryzowanym reportażu „Podróż po Ukrainie” wspominał bitwę pod Daszowem z okresu powstania listopadowego i postać uczestnika tych zmagań: Emira (Wacława Seweryna) Rzewuskiego, głównego bohatera „Dumy o Wacławie Rzewuskim” Juliusza Słowackiego. Wyrazem zauroczenia Iwaszkiewicza twórczością Słowackiego są także liczne edycje dzieł twórcy „Anhellego” zgromadzone w stawiskiej bibliotece, w tym pierwsze wydania między innymi „Balladyny” i „Lilli Wenedy”. Jarosław Iwaszkiewicz po II wojnie światowej podróżował kilkakrotnie w rodzinne strony, odwiedził Kalnik, Ilińce, Daszów, Kijów, a także miasto Juliusza Słowackiego – Krzemieniec, gdzie 8 października 1969 roku wygłosił do licznie zebranych mieszkańców miasta, literatów polskich i ukraińskich oraz władz ważkie przemówienie w czasie odsłonięcia pomnika ku czci Juliusza Słowackiego, wzniesionego według projektu ukraińskiego artysty Wasylija Borodaja pod dworkiem Słowackich . Było ono podsumowaniem jego dążeń do zbliżenia środowisk intelektualnych polskich i ukraińskich poza plecami Wielkiego Brata, budowania porozumienia i traktowania Ukrainy jako osobnego podmiotu politycznego. Nie przemawiał wtedy tylko jako wybitny pisarz rodem ze wschodniego Podola, ale także jako ówczesny prezes Związku Literatów Polskich, a więc osoba reprezentująca prawie całe środowisko literatów krajowych. Zasadził wówczas dwie brzozy, które szumią tam dotychczas. Wcześniej Iwaszkiewicz nawiązał relacje z ukraińskimi pisarzami, a zachowana w zbiorach Muzeum im. Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów w Stawisku korespondencja świadczy wyraźnie, że utrzymywał kontakty ze środowiskiem pisarzy ukraińskich, między innymi z Pawłyczką. Przyjaźń z wieloma artystami i literatami ukraińskimi zaowocowała wspomnianą wizytą Iwaszkiewicza w Krzemieńcu. Powstała tam wówczas niewielka stała ekspozycja w Muzeum Krajoznawczym poświęcona autorowi Króla-Ducha. W tamtych latach, gdy na terenie Związku Radzieckiego niemal nie można było wspominać o dziejach kultury polskiej na Wołyniu i Podolu, było to wyjątkowe osiągnięcie. Później, po wielu latach, ekspozycja ta stała się zaczątkiem nowego muzeum utworzonego w dworku Słowackich, a dziś Muzeum im. Juliusza Słowackiego, które uroczyście zostało otwarte w 2004 roku. Dziwnym zbiegiem okoliczności brałem udział w negocjacjach na temat utworzenia tego muzeum w polskiej delegacji rządowej powołanej przez profesora Jerzego Buzka, premiera Rzeczypospolitej Polskiej, a później uczestniczyłem w pracach związanych z przygotowaniem ekspozycji w tym muzeum. Wtedy także doszło do spotkań, początkowo organizowanych spontanicznie, „z serca”, które dziś noszą nazwę „Dialog Dwóch Kultur” i są jednym z największych i najważniejszych polsko-ukraińskich przedsięwzięć naukowo-kulturalnych. Celem tych spotkań jest budowanie wzajemnego poznania i porozumienia między elitami kulturalnymi obu narodów. Odbywają się one co roku we wrześniu w Krzemieńcu, w Muzeum im. Juliusza Słowackiego. Stałym uczestnikiem tych spotkań jest Dmytro Pawłyczko, który przed dworkiem Słowackich w trakcie uroczystości Dialogu Dwóch Kultur wygłasza świetne przemówienia, prezentuje wiersze, a później twórczo uczestniczy w wielu spotkaniach. Co roku przed rozpoczęciem wydarzenia na dziedzińcu muzeum są zawsze składane przez delegacje polskie i ukraińskie kwiaty pod pomnikiem Juliusza Słowackiego, który ongiś odsłaniał Iwaszkiewicz wraz z ukraińskimi pisarzami. Obok brzóz, które zasadził i gdzie wygłosił wtedy pamiętne przemówienie. Od trzech lat druga część Dialogu Dwóch Kultur – kończąca to ważne interdyscyplinarne przedsięwzięcie kulturalne na styku dwóch kultur: polskiej i ukraińskiej – odbywa się w Polsce w Muzeum im. Anny i Jarosława Iwaszkiewiczów w Stawisku. Jakże nie zadumać się nad przedziwnym splotem tych okoliczności.

Jarosław Iwaszkiewicz był synem Marii z Piątkowskich i miał czworo rodzeństwa: brata Bolesława (starszego od niego o dziewiętnaście lat) oraz trzy starsze siostry – Helenę, Annę i Jadwigę. Po śmierci ojca w 1902 roku rodzina Iwaszkiewiczów przeniosła się do Warszawy, a po dwóch latach powróciła na Ukrainę i zamieszkała w Elizawetgradzie (dziś Kropywnycki), mieście usytuowanym mniej więcej w połowie drogi między Kijowem a Odessą. W Elizawetgradzie, zwanym wówczas „małym Paryżem”, mieście o ciekawej architekturze i kulturze, Jarosław Iwaszkiewicz zaczął naukę w gimnazjum. W tym czasie uczęszczał także do cieszącej się dużym uznaniem szkoły muzycznej Gustawa i Olgi Neuhausów, gdzie uczył się gry na fortepianie. Wtedy również rozpoczęła się jego znajomość z kuzynem Karolem Szymanowskim, która przerodziła się później w trwającą do końca życia kompozytora przyjaźń. Rodzina Szymanowskich miała bowiem dom w Elizawetgradzie, a niedaleko miasta – majątek w Tymoszówce. Oba miejsca przepojone atmosferą intelektualną stały się dla młodego Iwaszkiewicza celem jego częstych wizyt i przyczyniły się bez wątpienia do rozwoju jego zainteresowań, kształtowania się drogi twórczej przyszłego pisarza.

W latach 1912–1917 Iwaszkiewicz studiował w Kijowie prawo na uniwersytecie i uczęszczał do kijowskiego Konserwatorium Muzycznego (klasa fortepianu), uczestniczył w bogatym życiu kulturalnym miasta, a szczególnie angażował się w działania wspomnianego już teatru Stanisławy Wysockiej. Jego sytuacja studenta, któremu przyszło na dalszą naukę zarabiać w okresie wakacyjnym na tak zwanych kondycjach, czyli uczyć dzieci i młodzież w bogatych domach, dworach i pałacach arystokracji na Podolu i Ukrainie, paradoksalnie stała się dla niego drugim równie ważnym uniwersytetem i szkołą wysokiej kultury. Odwiedził między innymi Teterów państwa Tomaszewskich i Stawiszcze rodu Branickich blisko Białej Cerkwi. W 1916 roku wędrował między Kijowszczyzną, a Podolem prastarym szlakiem magnackich dworów, co barwnie później opisał w „Książce moich wspomnień” . W 1917 roku odbył znów podróż, tym razem stepową częścią Kijowszczyzny, a na trasie wędrówki znalazł się rodzinny Kalnik i pobliskie, związane z dziejami rodziny miejscowości: Daszów, Sitkowce, Oratów, dwór w Krzysztofówce. W 1918 roku z Elizawetgradu razem z Karolem Szymanowskim wyjechał do Odessy. Szczęśliwie się złożyło, że Iwaszkiewicz mógł jeszcze przed działaniami wojennymi, następnie przed pożogą rewolucji bolszewickiej, która tamten świat wysokiej i różnorodnej kultury doszczętnie zniszczyła, poznać te wszystkie miejsca, pełne zabytków, dzieł sztuki, zbiorów bibliotecznych, przede wszystkim zaś mieszkańców, ich zwyczaje, życie codzienne i odświętne, po czym zatrzymać możliwie najpełniej i najwierniej w swoich dziełach. Kiedy w październiku 1918 roku przyjechał do Warszawy, miał dwadzieścia cztery lata. Nie wiózł jedynie kufra pełnego rękopisów, książek i bielizny. Pojawił się w stolicy jako młody artysta o wyrobionych gustach estetycznych, rozbudzonych zainteresowaniach intelektualnych, szczególnie literackich i muzycznych. Jego głębokie zakorzenienie w krainie dzieciństwa i wczesnej młodości, wyjątkowe doświadczenia i przeżycia stały się niewyczerpanym źródłem twórczości, w której prawie wszystko stało się autobiografizmem. Ukraina, której piękno i egzotykę będzie opiewał do końca życia, której czar będzie starał się wyrażać i ocalać od zapomnienia, będzie jego wyjątkowym „źródłem Aretuzy”. Powroty w przeszłość – do rodzinnych stron – tak różnorodnie ewokowane i przetwarzane, często najwyższej próby literackiej, staną się typową cechą jego twórczości. Później w miarę upływu lat, w miarę nabierania doświadczeń, także przez liczne podróże po Europie, motyw ukraiński nabierze jeszcze innej, osobnej wyrazistości. Stanie się ważnym elementem częstych porównań z kulturami, krajobrazami innych krajów. Nierzadkie w jego poezji i prozie zestawianie, szukanie asocjacji Ukrainy z innymi częściami kultury Zachodu będzie zarazem metatekstem, mocno wyrażanym przekonaniem, że Ukraina jest właśnie integralną częścią Europy – przy całej swojej niepowtarzalności i wyjątkowości. Obecność szeroko pojętej tematyki ukraińskiej powraca w wielu wierszach Iwaszkiewicza, począwszy od wczesnych, a skończywszy na ostatnich. Zwraca uwagę, że największa liczba utworów o tej tematyce pochodzi z okresu wczesnego dwudziestolecia, kiedy pamięć o nich była jeszcze bardzo żywa. Z latami widzenie to się zmienia, jest bardziej dojrzałe, a zagęszczenie tej tematyki pojawia się w tomach poetyckich z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych: „Jutro żniwa”, „Muzyka wieczorem”. Podobną prawidłowość można dostrzec w prozie. W tym wymiarze zwracają uwagę powieści „Hilary, syn buchaltera” i „Księżyc wschodzi” z lat dwudziestych. Później motyw ukraiński powróci w opowiadaniach z lat sześćdziesiątych i siedemdziesiątych: „Cienie”, „Sny”, „Zarudzie”, „Tano”. W prozie wspomnieniowej szczególnie cenne są Spotkania z Szymanowskim, Książka moich wspomnień, Ogrody. Tematyka kresowa jest też bogato i różnorodnie przedstawiona w najobszerniejszej powieści Jarosława Iwaszkiewicza „Sława i chwała”, w której opisuje okres od 1914 do 1947, a akcja tej wielkiej sagi – panoramy rodów i dziejów – toczy się również na terenie Ukrainy.

Tom poezji Jarosława Iwaszkiewicza Wieże w przekładzie Dmytro Pawłyczki na język ukraiński zasługuje na szczególną uwagę, z kilku powodów. Jest wyjątkowym wydarzeniem w dziedzinie budowania pomostów miedzy kulturą polską i ukraińską. Przede wszystkim za względu na wartość artystyczną wierszy Iwaszkiewicza i rangę artystyczną przekładów Pawłyczki. Pierwsze przekłady wierszy autora „Mapy pogody” pióra Pawłyczki ukazywały się jeszcze za życia Iwaszkiewicza, a on sam w jednym z listów wyraził przekonanie, że przekłady te są znakomite, może niekiedy lepsze od oryginałów. Nie był to z jego strony tylko komplement skierowany do ukraińskiego przyjaciela i wyraz ogromnej wdzięczności, ale stwierdzenie faktu. Trzeba wspomnieć, że Jarosław Iwaszkiewicz od najmłodszych lat stykał się z językiem ukraińskim, znał jego melodykę i słownictwo, biegle się tym językiem posługiwał, miał więc dokładne rozeznanie i skalę porównawczą. Słyszał ten język uchem i sercem, bo wychowywała go piastunka ukraińska, która często spiewała mu pieśni i opowiadała bajki. Miał zresztą głęboką wiedzę o sztuce przekładu i wielką praktykę, bo sam tłumaczył przez całe życie z kilkunastu języków zarówno wiersze jak prozę i dramaty, traktaty filozoficzne, szkice i eseje. Niektóre z jego tłumaczeń krytycy określają mianem „kongenialne”. Iwaszkiewicz przełożył utwory kilkudziesięciu poetów z różnych epok i z różnych stron, między innymi utwory wybitnego poety ukraińskiego Jewhena Małaniuka, z którym się przyjaźnił. Działalność translatorska Iwaszkiewicza jest imponująca, choć pozostaje w cieniu jego twórczości poetyckiej i prozatorskiej. Przybliżył nam ją ostatnio Radosław Romaniuk, który zebrał cześć przekładów Iwaszkiewicza w książce „Struny ziemi”.

Wyjątkowo ważne jest i to, że wiersze jednego z najwybitniejszych i najbardziej poczytnych pisarzy polskich XX wieku ukazały się w najobszerniejszym i najbardziej reprezentatywnym wyborze, jaki do tej pory został opublikowany jednocześnie na Ukrainie i w Polsce. Wiersze te – w wyborze autorskim Pawłyczki – począwszy od utworów z okresu młodzieńczego, a skończywszy na utworach ostatnich, świadczą o nieustannych jego powrotach do krainy dzieciństwa i młodości, o ciągłym czerpaniu ze „światła Ukrainy”. O postrzeganiu Ukrainy jako integralnej części demokratycznej i wolnej Europy – przy wspomnianej całej jej wyjątkowości i różnorodności. Są barwnym zapisem przeżyć, lirycznym dziennikiem pamięci, hymnem na cześć piękna przyrody i krajobrazów. Przede wszystkim barwnym wspomnieniem wielu osób, które te ziemie dawniej zamieszkiwały. Wyjątkowe jest także to, że trudu przekładu wierszy Iwaszkiewicza podjął się właśnie Dmytro Pawłyczko jeden z najwybitniejszych intelektualistów i poetów ukraińskich, a zarazem postać, która w dziejach najnowszych Ukrainy odegrała szczególną rolę. Opublikowana przez Wydawnictwo BOSZ dzięki życzliwości i wsparciu Ambasady Rzeczypospolitej Polskiej w Kijowie książka, opatrzona moim wstępem i posłowiem pióra Dmytro Pawłyczki, zasługuje na szczególne zainteresowanie wszystkich Czytelników, zwłaszcza z Ukrainy, jak i z Polski.

Stawisko, grudzień, 2018

Mariusz Olbromski
Tekst ukazał się w nr 23-24 (315-316) 18 grudnia 2018 – 17 stycznia 2019

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X