Wydany przez patriarchę ekumenicznego Konstantynopola Bartłomieja I tomos o autokefalii Cerkwi Prawosławnej Ukrainy został przekazany metropolicie Epifaniuszowi. W poniedziałek, pierwszy dzień Bożego narodzenia wedle starego stylu, tomos został wystawiony w Kijowie w Soborze Mądrości Bożej.
Na czele Ukraińskiej Cerkwi Prawosławnej stoi Epifaniusz, który został wyłoniony w trakcie soboru zjednoczeniowego 15 grudnia zeszłego roku. Dekret o niezależności kościoła ukraińskiego po przewiezieniu z Konstantynopola do Soboru Mądrości Bożej wnieśli Epifaniusz i prezydent Petro Poroszenko w czasie uroczystej mszy świętej.
Petro Poroszenko zaapelował w czasie uroczystości do innych cerkwi, aby zaakceptowały ukraińską autokefalię swojej „szesnastej siostry”. Doniedawna uznawana na terenie Ukrainy za kanoniczną była jedynie Ukraińska Cerkiew Prawosławna Moskiewskiego Patriarchatu.
W dniu Bożego Narodzenia wedle kalendarza juliańskiego, przypadającego w tym roku w poniedziałek, do Soboru Mądrości Bożej ustawiła się długa kolejka osób chętnych zobaczyć historyczny dokument. Przybyli tu nie tylko kijowianie, ale również Ukraińcy z innych regionów państwa.
– To wielkie wydarzenie! Bardzo się cieszę, że mamy cerkiew niezależną od Moskwy. Już nie będą nam mówili, że jesteśmy niekanoniczni. A przecież to nie jest nowa cerkiew. Nam oddano to, co straciliśmy 400 lat temu – powiedział Wasyl, który przyjechał specjalnie by zobaczyć tomos z obwodu chmielnickiego.
Wszyscy byli w nastroju podniosłym. Kolejka, chociaż długa, posuwała się w miarę sprawnie. Nieoczekiwanie nie było bramek sprawdzających, czy wierni nie przynoszą niebezpiecznych przedmiotów. Obok tomosu stali jednak dwaj ochroniarze uważnie przyglądający się wiernym. W momencie, gdy usłyszeli, że z korespondentem Radia Wnet Pawłem Bobołowiczem rozmawiam po polsku, od razu zlustrowali nas profesjonalnym spojrzeniem, oceniającym, czy stanowimy zagrożenie.
– Oczywiście, że to ważne wydarzenie. To cud. To niezwykłe. Nikt nie myślał nawet, że za jego życia to nastąpi. To szczęście. Nam się poszczęściło – mówili wychodzący z refektarza, gdzie wystawiono tomos.
Wychodzący z soboru wyglądali radośnie, jak po spełnieniu ważnego obowiązku.
Ojciec Sergiusz, kapelan wojskowy, prezes fundacji charytatywnej Eleos Ukraine porównał rolę zjednoczonej cerkwi autokefalicznej do roli Kościoła katolickiego dla Polaków w okresie zaborów:
– Ukraina też tak wycierpiała od Rosjan, był Wielki Głód, były represje. Nie mieliśmy swojego kościoła, mieliśmy cudzą cerkiew obcego państwa – rosyjską. Teraz już nie ma drogi wstecz. Idziemy od Rosji. Nastał czas, że możemy zrobić reformy w Kościele, żeby Kościół był bliższy ludziom.
Wbrew wcześniejszym zapowiedziom, że tomos ma wrócić do Konstantynopola po podpisy innych dostojników kościelnych, dokument pozostał w Kijowie.
Wojciech Jankowski