Św. Zygmunt Szczęsny Feliński Portret arcybiskupa Zygmunta Szczęsnego Felińskiego, pl.wikipedia.org (domena publiczna)

Św. Zygmunt Szczęsny Feliński

O (prawie) wszystkich świętych i błogosławionych napisano niejeden artykuł, książkę. Niektórzy doczekali się życiorysu w wersji filmowej. Są święci i błogosławieni bardziej i mniej znani. Bardzo często kaznodzieje i nie tylko, przytaczają słowa św. Jana Pawła II – „Święci są do naśladowania, a nie do podziwiania. A nasz kult świętych niejednokrotnie ogranicza się do postawienia pomnika jakiemuś świętemu”.

Pośród świętych i błogosławionych związanych z metropolią lwowską jest św. Zygmunt Szczęsny Feliński – rodowity wołynianin, a później metropolita warszawski.

Urodzony dwieście lat temu, 1 listopada 1822 roku w Wojutynie. Wojutyn, Beresteczko, Zboryszów, Nieświcz to miejsca gdzie dorastał, a dzięki ojcu Gerardowi i matce Ewie, żyjąc pod zaborem rosyjskim uczył się być Polakiem i być katolikiem.

Polskości uczyła zwłaszcza matka i babka. Ojciec dość szybko osierocił szóstkę dzieci. Szczególnym momentem nauczania polskości przez matkę było jej zesłanie przez władze carskie. Dzieci pozbawione ojca zostały pozbawione także matki.

Być katolikiem uczono w domu przez wpajanie głębokiej pobożności. Kościół parafialny znajdował się dość daleko i nie zawsze można było uczestniczyć w nabożeństwie w kościele łacińskim. Stąd Polacy często brali udział we Mszy św. w kościele unickim. I to właśnie było dobrą nauką na całe życie – Kościół jest katolicki czyli powszechny, a jego bogactwem są liczne obrządki. Szczególną uwagę kładziono na pobożność maryjną. Stąd podczas nauki w gimnazjum w Klewaniu Zygmunt jako czternastolatek składa prywatny ślub czystości.

W 1838 roku, po aresztowaniu matki, opiekę nad nim przejmuje Zenon Belina-Brzozowski. Feliński trafia do Sokołówki na Podolu. Stamtąd zostaje wysłany na naukę na uniwersytecie w Moskwie na wydziale matematycznym. W Moskwie przebywa prawie pięć lat. Po ukończeniu studiów uzyskuje patent urzędnika. W maju 1845 roku powraca do Sokołówki i pracuje w majątku swojego opiekuna.

Dokładny biograf napisałby jeszcze o jego podróży do Francji, o jego studiach na Sorbonie i Collège de France, o jego znajomości z Juliuszem Słowackim. Jednak skromny artykuł nie może oddać długiego życia wielkiego człowieka. Zawsze można coś pominąć, wybierając to, co dla autora najważniejsze.

Portret arcybiskupa Zygmunta Szczęsnego Felińskiego, pl.wikipedia.org (domena publiczna)

W wieku trzydziestu jeden lat Zygmunt rozpoczyna nowy okres życia. Człowiek wykształcony i matematycznie, i humanistycznie wstępuje do Seminarium Duchownego w Żytomierzu. Po roku zostaje przeniesiony do Akademii Duchownej w Petersburgu. W dniu 8 września 1855 roku zostaje wyświęcony na kapłana przez abpa Ignacego Hołowińskiego. Po przyjęciu święceń pozostaje w Petersburgu jako katecheta przy szkole oo. dominikanów. Po dwóch latach zostaje mianowany profesorem i ojcem duchownym Akademii Duchownej. W czasie pobytu w Petersburgu nie pozostał obojętny na ludzką biedę. Na prośbę ks. Konstantego Łubieńskiego zajął się zakładem Rodziny Maryi. Z tego dzieła w 1857 roku wzięło początek Zgromadzenie Rodziny Maryi.

6 stycznia 1862 roku zostaje mianowany arcybiskupem warszawskim, konsekracja biskupia miała miejsce 26 stycznia. Do Warszawy, z powodu zimy, udaję się drogą okrężną, dzięki czemu udało mu się nawiedzić sanktuarium w Częstochowie. W Warszawie duchowieństwo i wierni przyjęli niechętnie nowego pasterza. Widziano w nim przedstawiciela cara, mającego bronić carskich interesów. Szybko jednak przekonano się, że otrzymali pasterza na miarę potrzeb. Człowieka wykształconego, a jednocześnie dobrego duszpasterza. Ta sielanka nie trwała jednak długo. Wszystkie plany młodego człowieka, kapłana, biskupa, zniszczyło powstanie styczniowe. Jako człowiek był przeciwny powstaniu – zdawał sobie sprawę, ile pochłonie ofiar. Lecz jako pasterz stanął po wybuchu powstania po stronie umęczonego narodu polskiego. Nie długo musiał czekać na reakcję cara. Warszawę opuścił 14 czerwca 1863 roku. Udał się na wezwanie cara do Petersburga. Jak się okazało, był to ostatni w jego życiu dzień spędzony w Warszawie. Tak zadecydował car, zsyłając arcybiskupa do Jarosławia nad Wołgą na długie dwadzieścia lat.

Abp Feliński miał wtedy dopiero niecałe czterdzieści jeden lat. Miał za sobą ósmy rok kapłaństwa, drugi rok biskupstwa. Był w pełni sił i ludzkich, i kapłańsko-biskupich. Niestety, władza carska skazała go na niebyt. Miał możliwość powrotu do Warszawy. Trzeba było tylko wyrzec się związków ze Stolicą Apostolską. Tego nie zrobił. Dzięki temu dołączył do grona tych, którzy w historii Kościoła umieli powiedzieć świeckiej władzy stanowcze „nie”. Dołączył przez to do grona tych, którzy za cenę utraty przywilejów nie wyrzekli się wierności Stolicy Apostolskiej i Ojcu Świętemu.

Siedem lat, dziewięć miesięcy i sześć dni – to okres w życiu św. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego publicznej działalności. Nie znaczy to, że potem nie zajmował się niczym. Byłby to zły wniosek. Trzeba to dobrze zrozumieć. Człowiek młody, w pełni sił zostaje zesłany. Zostaje mu ograniczona wolność. Zajmuje się więc tym czym może. W Jarosławiu prowadził bardzo ograniczoną działalność duszpasterską. Tak było przez długie dwadzieścia lat.

Rok 1883 przyniósł wolność, ale była to tylko wolność od Jarosławia nad Wołgą. Do Warszawy nie miał prawa powrotu. Musiał opuścić granice Imperium Rosyjskiego. Wybrał Galicję, zabór austriacki.

Granicę Rosyjsko-Austriacką przekroczył w Brodach i w dniu 30 maja zawitał do Lwowa. Wszędzie, gdzie się pojawił, witany był jak bohater. Ze Lwowa przez Kraków udał się do Rzymu. W Rzymie został przyjęty przez papieża Leona XIII. Mógł wybrać Lwów, Kraków, Wiedeń, a nawet Rzym jako miejsce zamieszkania. Przyjął zaproszenie hrabiny Koziebrodzkiej. Został kapelanem przy dworskiej kaplicy w maleńkiej Dźwiniaczce na Podolu. Zostaje duszpasterzem prostego ludu.

W Dźwiniaczce, z małymi przerwami spędził ostatnie dwanaście lat swojego życia. To w Dźwiniaczce miało miejsce odrodzenie założonego przez arcybiskupa Zgromadzenia Franciszkanek Rodziny Maryi. To tu docierali byli zesłańcy, którzy stąd ruszali w dalszą drogę. To dzięki św. Zygmuntowi wieś otrzymała pierwszy budynek szkolny. Dzięki świętemu łacińscy katolicy Dźwiniaczki i okolicy otrzymali kościół. Co ważne, nie było zaszczytów, nie było mszy św. pontyfikalnych – była prosta, zwyczajna, ale jakże potrzebna praca.

Ponad sto lat od śmierci (1895 rok) Dźwiniaczka pamięta o swoim świętym. Widzialne pamiątki po Świętym to:

– kaplica grobowa Kęszyckich i Koziebrodzkich – gdzie w latach 1895–1920 został pochowany abp Feliński;

– kaplica przy źródełku, gdzie arcybiskup lubił się modlić;

– kościół Matki Bożej Anielskiej, wybudowany z inicjatywy arcybiskupa;

– budynek pierwszej szkoły i budynek sióstr (dziś spełniają inną funkcję);

– i wiele innych śladów, jak choćby miejsce, gdzie stał pałac Koziebrodzkich, w którym spędził ostatnie lata życia święty człowiek.

40 lat i 9 dni kapłaństwa – wykorzystane maksymalnie, pomimo wszystko.

„Jakkolwiek faktyczna działalność moja na publicznej arenie skończyła się z chwilą wywiezienia mego do Jarosławia, póki jednak w oczach Kościoła pozostawałem arcybiskupem warszawskim, publiczna moja rola nie była jeszcze całkiem skończona. Dopiero z usunięciem mię przez Stolicę Apostolską z zajmowanej posady powróciłem ostatecznie do życia prywatnego, z którego w tak dziwny sposób przez Opatrzność chwilowo wyrwany zostałem” (Pamiętniki).

16 września b.r. pod przewodnictwem abpa Mieczysława Mokrzyckiego ma zostać odprawiona msza św., podczas której odbędzie się konsekracja odnowionej świątyni.

ks. Jacek Waligóra

Tekst ukazał się w nr 17 (405), 16 – 29 września 2022

X