Stanisław Rewera Potocki Portret Stanisława Potockiego (Zbiory Muzeum Pałac w Wilanowie)

Stanisław Rewera Potocki

Stanisławów – legenda o skrzydlatym husarzu

7 maja 2017 roku mieszkańcy Iwano-Frankowska obchodzić będą 355. rocznicę założenia miasta. Ale miasto jest Iwano-Frankiwskiem dopiero od 55 lat. Od początków swego istnienia znane było jako Stanisławów. Polski magnat Jędrzej Potocki zakładając miasto nazwał je na cześć swego syna Stanisławowem. Kim był ten szlachcic, którego imię miasto nosiło przez 300 lat? Aby przywrócić ludziom to zapomniane imię, przejrzyjmy życiorys Stanisława Potockiego.

Imię syna pierworodnego
Około 1660 roku w rodzinie magnata Jędrzeja Potockiego i Anny z Rysińskich przyszedł na świat pierworodny syn, którego nazwano Stanisławem, na cześć dziadka – hetmana wielkiego koronnego Stanisława Rewery Potockiego.

Ojciec Stanisława – Jędrzej – był w tym czasie starostą halickim i dowodził garnizonem twierdzy w Haliczu, pobierał podatki i był wykonawcą rozkazów królewskich na Przykarpaciu (odpowiednik dzisiejszego gubernatora). W tym okresie zamek w Haliczu utracił niestety sławę niezdobytej twierdzy – kilkakrotnie zdobywali go wrogowie i jego fortyfikacje były w opłakanym stanie.

Starosta Halicki podejmuje decyzję budowy nowej fortecy, która swoim poziomem inżynieryjnym odpowiadałaby ówczesnym wymaganiom fortyfikacji. Planował ją, swoją prywatną własność, jako rezydencję rodową. Zamek w Haliczu był dobrem królewskim, czyli „państwowym”. Na początku 1660 roku rozpoczyna budowę nowej fortyfikacji w zlewisku dwóch Bystrzyc. Wędrując po tych ziemiach w 1672 roku dyplomata niemiecki Ulrich von Verdum tak opisał nasze miasto w swoim dzienniku: „To miasto zaledwie przed dziesięcioma laty na gołej ziemi zbudował wojewoda kijowski Jędrzej Potocki i nazwał je na cześć swego jedynaka Stanisława, teraz mającego lat dwanaście”.

W tym czasie Stanisław był jedynym synem Jędrzeja Potockiego. Dopiero w 1673 roku urodzi się jego młodszy brat Józef. Ojciec nie szczędził kosztów na wyksztalcenie swego pierworodnego. W 1669 roku w Stanisławowie przy kolegium jezuitów otwarto Akademię, którą historycy uważają za filię Uniwersytetu Jagiellońskiego. Młody Stanisław zostaje jednym z pierwszych adeptów tej uczelni. Żaczkowie studiują tu geografię, historię, filozofię, retorykę i teologię.

Zatoniecie okrętu Stanisława Potockiego, miedzioryt Romanusa de Huga, 1679 r. Amsterdam

Niebezpieczna wędrówka
Po ukończeniu akademii w 1677 roku Stanisław zostaje starostą kołomyjskim. W tymże roku wyrusza w podróż edukacyjną do Europy. Przez Węgry młody szlachcić trafia do Włoch, zwiedza Rzym. Tu zostaje przyjęty na audiencji u papieża Innocentego XI. Papież błogosławi młodzieńca i daruje mu relikwie św. Wincentego.

Z Włoch młodzieniec rusza do Francji, następnie do Flandrii (tereny dzisiejszej Belgii). Tu ze Stanisławem wydarzyła się interesująca historia.

Relikwiarz św. Wincentego

Niewielkim statkiem wędrowcy płynęli do Brukseli. 27 lipca 1678 roku ktoś przypadkowo zapalił proch na statku. Zagrzmiał potężny wybuch i statek rozpadł się na drzazgi. Większość załogi i pasażerów utonęła, uratował się jedynie Stanisław z garstką towarzyszy. Tę grupę wraz z relikwiami św. Wincentego wybuch wyrzucił na niewielką kamienistą wyspę. Stąd rozbitków zdjęli flamandzcy rybacy.

Gdy Jędrzej Potocki dowiedział się o tym tragicznym wypadku, natychmiast wysłał synowi do Flandrii pieniądze i nową służbę. Stanisław był mile widzianym gościem na salonach Brukseli – wszyscy dziwili się cudownemu ocaleniu młodzieńca. W tym czasie Stanisław nie tylko bawił się na balach i przyjęciach. Interesował się również życiem kulturalnym Europy. Z tej wędrówki przywiózł kilka obrazów flamandzkich mistrzów. Służyły dekoracją komnat pałacu do 1801 roku, kiedy to miasto przeszło na własność państwa.

Jedno z płócien zachowało się do dziś i jest eksponowane w Muzeum Sztuki – „Wóz z sianem” nieznanego autora. Jest to, miedzy innymi, najstarszy obraz o tematyce świeckiej w naszym mieście. W czasach sowieckich planowano wysłać go na ekspertyzę do Ermitażu, jednak coś stanęło na przeszkodzie. Mamy nadzieję, że ekspertyzę teraz przeprowadzą ukraińscy specjaliści. Może wtedy okaże się, że mamy w naszej kolekcji obraz Jacoba van Ruisdaela lub Jana van der Heydena. Kto wie?

Bohater wiedeńskiej bitwy
Wróćmy do naszego bohatera. Po powrocie do domu w 1679 roku złożył cudowne relikwie w kolegiacie stanisławowskiej, dokąd zostały uroczyście wniesione. Wtedy też św. Wincenty został ogłoszony patronem miasta.

W trzy lata później Stanisław z rąk króla otrzymuje tytuł starosty halickiego i stopień rotmistrza królewskiego. W tym czasie jest dwukrotnie delegatem szlachty na Sejm, przebywa na dworze króla Jana III Sobieskiego.

Stanisław Potocki rokował dobre nadzieje. Z czasem mógłby po ojcu przejąć tytuł wojewody kijowskiego, może zostałby hetmanem, lub posiadł najwyższą pozycję w Rzeczypospolitej – kasztelana krakowskiego. Wszystko to z czasem osiągnął jego młodszy brat Józef. Dla niego jednak zgotowany był inny los.

W 1683 roku 300-tysięczna armia turecka pod dowództwem wezyra Kara Mustafy wdarła się do Austrii i otoczyła Wiedeń. Święte Cesarstwo Rzymskie znalazło się na skraju katastrofy. Cesarz Leopold I wysłał poselstwo do króla polskiego Jana III Sobieskiego z nuncjuszem apostolskim na czele. Padli oni do nóg króla z błaganiem o ratunek. Jednak nie wszyscy w otoczeniu króla zgadzali się z tą wojną. Szlachta występowała licznie przeciwko odsieczy i popierała Niemców: „Po co mamy kogoś ratować i przelewać krew naszych żołnierzy?”. Jednak król nie ustępował: „Gdy Turcy rozbiją Austrię, to ruszą na Rzeczpospolitą, a wtedy już ich nic nie powstrzyma”. Król przekonał wahających się i Rzeczpospolita ruszyła na pomoc sojusznikom.

Część polskiego wojska gromadziła się na Przykarpaciu. Tymi oddziałami dowodził hetman polny koronny Mikołaj Hieronim Sieniawski, jako zastępca hetmana wielkiego koronnego. Zgromadziły się tu oddziały kawalerii, w większości słynni skrzydlaci husarze. Była to elita wojska Rzeczypospolitej i jej główna siła w walce. Jako uzbrojenie mieli długie lance z proporcami, a do pancerzy przymocowane olbrzymie skrzydła, które w ataku stwarzały charakterystyczny szum, co działało na psychikę przeciwnika. Jedną z takich chorągwi husarskich dowodził rotmistrz królewski Stanisław Potocki.

Bitwa pod Wiedniem, Marcin Altomonte (Zbiory Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki)

Droga do Wiednia była daleka – około 600 kilometrów, ale kawaleria pokonała tę odległość w rekordowym czasie – mniej niż w dwa tygodnie. Pod Wiedeń przybyli 2 września, wyprzedzając nawet główne siły pod dowództwem hetmana wielkiego koronnego Stanisława Jabłonowskiego.

12 września rozpoczęło się słynne natarcie wojsk polskich. Chorągiew Stanisława Potockiego stała na lewym skrzydle, dowodzonym przez hetmana Sieniawskiego. Król nakazał ruszyć do próbnego ataku, aby sprawdzić moc tureckiej obrony. Ruszyło kilka husarskich i pancernych chorągwi. Świadek turecki opisywał w swych wspomnieniach ten atak, że husaria ruszyła niby stalowa ściana z wystawionym przed siebie częstokołem lanc z biało-czerwonymi proporcami. Odważni kawalerzyści wdarli się głęboko w szeregi tureckie i zbliżyli się do obozu samego wielkiego wezyra, jednak piechota polska pozostała w tyle i Turkom udało się odbić ten atak.

Podczas tej akcji zginął młody rotmistrz królewski, starosta halicki i kołomyjski Stanisław Potocki. Zgodnie z rodzinną legendą rzucił się na pomoc swemu stryjowi Feliksowi i za bardzo oddalił się od swego oddziału. Według jednej z wersji pocisk turecki urwał mu głowę, według innej zginął od ciosu tureckiej szabli.

Z tego ataku nie wróciła czwarta część polskiego wojska. Jednak ta ofiara nie była daremną. Zaniepokojony wezyr przerzucił na lewe skrzydło część wojska i w ten sposób osłabił prawe. Wykorzystały to siły sprzymierzone, które wspólnie z konnicą Sobieskiego uderzyły i rozgromiły Turków. Pod koniec dnia bitwa zakończyła się pełnym zwycięstwem sił polsko-niemieckich. Oblężenie Wiednia zostało przerwane i Cesarstwo uratowane.

Zwłoki Stanisława zabalsamowano i odesłano do domu, a jego serce złożono w wiedeńskim kościele oo. kapucynów. W tym kościele mieści się też krypta Habsburgów – cesarzy Świętego Cesarstwa Rzymskiego.

Serce Stanisława Potockiego spoczywa w wiedeńskim kościele oo. kapucynów

Pusta krypta
Po przybyciu ciała do Stanisławowa odbył się wspaniały uroczysty pogrzeb i ciało zostało złożone w kolegiacie. Mowę pożegnalną wygłosił nauczyciel Potockiego, rektor Akademii, profesor retoryki, doktor filozofii Albert Kazimierz Lesiowski. W tym czasie kolegiata była jeszcze nieukończona. Po ukończeniu budowy w 1702 roku świątynia została konsekrowana pw. Niepokalanego Poczęcia NMP oraz św. Andrzeja i Stanisława. W kryptach kolegiaty składano kolejnych zmarłych rodziny Potockich.

Ojciec pomścił śmierć syna – zadając Turkom dotkliwych strat na „wschodnim froncie” – zwalniając Jazłowiec, Husiatyn, Czortków i goniąc ich wojsko aż do Kamieńca Podolskiego.

12 września 1883 roku z okazji 200-lecia odsieczy wiedeńskiej i śmierci Stanisława Potockiego po obu stronach wejścia do kolegiaty umieszczono epitafia po polsku i ukraińsku. W 1933 roku epitafium z polskim tekstem przeniesiono na prawą ścianę świątyni, a to drugie, po ukraińsku, zniszczono. Tablica została odnowiona 12 września 2013 roku z okazji 330-lecia bitwy. Oto jej tekst:

Tę pamiątkową tablicę
założyli mieszkańcy Stanisławowa
dnia 12 września 1883 roku
z okazji dwustolecia
odsieczy wiedeńskiej
króla Jana III
ku czci
Stanisława Potockiego,
który z husarską chorągwią
swego ojca
Jędrzeja Potockiego,
kasztelana krakowskiego,
namiestnika Polski
w czasie pochodu na Wiedeń
wicekróla, założyciela miasta
Stanisławowa,
rzucając się na pierwszy ogień
rozpoczętej na prawym skrzydle bitwy, zginął 12 września 1683 roku
bohaterska śmiercią w obronie chrześcijaństwa

9 listopada 1962 roku decyzją Prezydium Rady Najwyższej USRR miasto Stanisław zostało przemianowane na Iwano-Frankowsk z motywacją: „biorąc pod uwagę liczne prośby kolektywów pracowniczych miasta”. Pomimo iż pisarz i poeta Iwan Franko w mieście się nie urodził, nie mieszkał, ani nie został pochowany.

W 1965 roku świątynia została przekazana Muzeum Geologicznemu Instytutu Nafty i Gazu. W czasie remontu sarkofagi Potockich zostały rozbite, a zachowane kości przekazano uczelni medycznej. Czaszkę Stanisława Potockiego ze śladem ciosu tureckiego pałasza oglądał docent medycyny Mykoła Zbirak u profesora Szeremety. Na tej czaszce uczono studentów anatomii. Resztki kości z rodowej krypty potajemnie pogrzebano na miejskim cmentarzu w tej części, gdzie obecnie grzebie się bezdomnych.

Taki los spotkał założycieli naszego miasta po śmierci.

Iwan Bondarew
Tekst ukazał się w nr 3 (271) 14-27 lutego 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X