Sprawa fikcyjnej Polskiej Organizacji Wojskowej 1933–1934 Marchlewsk – kadry z sowieckiej kroniki filmowej poświęconej 5-leciu Polskiego Rejonu Autonomicznego w Marchlewsku

Sprawa fikcyjnej Polskiej Organizacji Wojskowej 1933–1934

Sprawa fikcyjnej Polskiej Organizacji Wojskowej „wykrytej” przez GPU w 1933 r. do dziś dnia pozostaje jednym z najmniej znanych elementów prześladowań ludności polskiej zamieszkującej tereny, które na mocy traktatu ryskiego przypadły ZSRR. Ze względu na rozmach represji, sposób ich przeprowadzenia oraz dobór ofiar, śmiało możemy postawić tezę, iż „Sprawa POW” była momentem przełomowym, nie tylko w życiu kilkusettysięcznej polskiej mniejszości narodowej w Ukraińskiej SRR, ale także w historii masowych sowieckich represji wymierzonych w przedstawicieli konkretnej narodowości.

Sytuacja mniejszości polskiej w USRR na początku lat 30. XX wieku

Polska mniejszość narodowa w USRR na przełomie lat 20 i 30 XX w. znajdowała się w bardzo nietypowej jak na sowieckie warunki sytuacji. Z jednej strony podległa pod ówczesną politykę „korenizacji” polegającą na formalnym dbaniu o rozwój mniejszości narodowych, z drugiej zaś stale była zakładnikiem stosunków międzypaństwowych pomiędzy ZSRR a II RP. Według oficjalnych danych spisu powszechnego z 1926 r. na terenie USRR zamieszkiwało 476435 osób narodowości polskiej. W ramach sowieckiej administracji działało 148 polskich rad wiejskich, a od 1925 r. funkcjonował polski rejon narodowy z siedzibą w Marchlewsku. W systemie państwowej oświaty działało 381 polskich szkół, do których uczęszczało 24 185 uczniów. Dodatkowo funkcjonowały również przeznaczone dla dorosłych narodowe „RobFaki” w Berdyczowie i Żytomierzu. W ramach powszechnych instytucji edukacyjnych działały polskie sekcje w technikach oraz na uczelniach wyższych. Na potrzeby kształcenia polskich kadr pedagogicznych w Kijowie uruchomiono Polskie Technikum Pedagogiczne (następnie przekształcone w Polski Instytut Pedagogiczny). W ramach Akademii Nauk funkcjonował Instytut Polskiej Kultury Proletariackiej. Wydawano również polskojęzyczną prasę: „Bądź gotów”, „Sierp”, „Głos młodzieży”, oraz kilka gazet rejonowych. Pozorny rozrost liczebny „polskich instytucji” nie przekładał się jednak na rozwój życia narodowego, lecz był nakierowany na sowietyzację ludności. Jak pisał w swoim raporcie do centrali MSZu konsul Stanisław Sośnicki – „Ilość szkół nie zwiększa stanu posiadania, ale ilość kanałów wlewania propagandy.

Marchlewsk – kadry z sowieckiej kroniki filmowej poświęconej 5-leciu Polskiego Rejonu Autonomicznego w Marchlewsku

Początki represji

Warto podkreślić, iż do początku lat 30. XX w. przeciwko zamieszkującym ZSRR Polakom nie prowadzono represji systemowych, skupiając się na konkretnych osobach, którym najczęściej zarzucano szpiegostwo na rzecz Polski. Część spraw fabrykowano, aby pozyskać w ten sposób więźniów, których następnie można było wymienić za autentycznych sowieckich szpiegów i członków KPP i KPZU schwytanych w Polsce. Ostatnia tego typu wymiana więźniów politycznych miała miejsce 16 września 1932 na stacji Kołosowo. W jej wyniku do Polski powróciło 40 więźniów, w tym 18 księży, (łącznie z członkami rodzin 91 osób) .

Pierwszą szeroko zakrojoną  akcją represyjną, która uderzyła w ludność polską, była rozprawa władzy sowieckiej z rzymskokatolickim duchowieństwem. Na początku 1930 r. na Żytomierszczyźnie i Podolu aresztowano ponad 30 duchownych, w tym administratora apostolskiego diecezji kamienieckiej ks. Jana Świderskiego. Większość aresztowanych po blisko półrocznym śledztwie została skazana na wieloletnie wyroki i wywieziona do łagrów . Uderzenie w Kościół było szczególnie dotkliwe dla ludności polskiej, która w osobach aresztowanych księży straciła nie tylko kapłanów, ale przede wszystkim ostatnich niezależnych od władzy przedstawicieli lokalnej elity społecznej i intelektualnej. Po fizycznej likwidacji struktur Kościoła ostatnią polską grupą społeczną mogącą stwarzać problemy w sowietyzacji została inteligencja, a raczej jej resztki, skupione wokół polskojęzycznych szkół i instytucji kulturalnych, zwłaszcza zaś Polskiego Technikum Pedagogicznego w Kijowie.

Preludium sprawy POW – aresztowania pedagogów

Działające w Kijowie polskojęzyczne instytucje kulturalne i oświatowe od początku swojego funkcjonowania znajdowały się pod czujnym okiem czekistów. Zatrudnieni w nich etniczni Polacy pomimo ostentacyjnego wręcz okazywania swojego oddania systemowi komunistycznemu nadal byli uważani za grupę potencjalnie nielojalną wobec władzy sowieckiej Wśród pracowników i uczniów aktywnie werbowano agenturę, która sądząc z zachowanych donosów, z rewolucyjnym zapałem donosiła na wszystkich, wobec których pojawiał się nawet najmniejszy cień wątpliwości. Oprócz klasycznych raportów agenturalnych i zwykłych donosów pisanych przez zawistnych współpracowników, ważną rolę w rozpracowywaniu polskiego środowiska odgrywała oficjalna „krytyka” prasowa, za pomocą której pod pozorem dbania o dobro opisywanych instytucji, niszczono niewygodnych działaczy i pedagogów. Na polu aktywności prasowej szczególne wyróżniał się Wasyl Szmidt, który w swoich niezwykle zjadliwych artykułach podpisywał się pseudonimami „Stary pracownik” i „Aleksander Świadomy”. Umiejętne połączenie danych agenturalnych oraz „bolszewickiej krytyki” prowadzonej na łamach prasy począwszy od 1928 r. poskutkowało szeregiem kontroli w polskiej szkole, w rezultacie których jesienią 1929 r. z funkcji dyrektora odwołano Jadwigę Szumowicz .

Zwolnienie dyrektorki oraz związane z nią zmiany kadrowe nie zadowoliły jednak organów bezpieczeństwa. Na przełomie 1930 i 1931 r. GPU rozpoczęło serię aresztowań wymierzoną w polskich pedagogów z Kijowa. 1 grudnia 1930 r. aresztowano Zofię Halkiewicz, 12 stycznia Dionizję Szturc, 13 stycznia Wandę Demczenko, Bolesława Selenko oraz zatrudnionego w Miejskim Domu Oświaty Ludowej woźnego Juliana Czaję.  Dzień później do aresztu trafili wykładowca fizyki w Polskim Technikum Pedagogicznym im. Feliksa Kona Kazimierz Werżański, nauczycielka szkoły nr 11 Ludwika Rudnicka oraz była już dyrektorka Jadwiga Szumowicz. Jako ostatnią w dniu 15 stycznia zatrzymano Jadwigę Moszyńską-Sznel – wychowawczynię w przedszkolu nr 4 . Wszystkim aresztowanym pedagogom postawiono mgliste zarzuty dotyczące przeszkadzania w sowietyzacji szkoły oraz wychowywania młodzieży w polskim duchu szowinistycznym i w interesach państwa polskiego. Śledztwo trwało ponad pół roku, jednakże czekistom nie udało się zebrać materiałów pozwalających na postawienie oskarżonych przed sądem. Ostatecznie 22 lipca 1931 r. zwolniono większość aresztowanych, przywracając ich na poprzednie stanowiska. Wyjątkiem była Jadwiga Szumowicz, którą 29 sierpnia 1931 r. zesłano na 5 lat do Kurska, pozwalając jej jednak na dalsze wykonywanie zawodu nauczyciela (rozstrzelana w 1937 r.). O zwolnieniu zadecydowała zarówno postawa samych aresztowanych, którzy w większości kategorycznie nie przyznawali się do winy, lub nawet współpracując ze śledczymi nie byli w stanie złożyć sensownych zeznań. Pomogły również naciski ze strony wysoko postawionych działaczy partyjnych pochodzenia polskiego, w tym odpowiadającego za „sprawy polskie” towarzysza Bolesława Skarbka .

Śledztwo przeciwko polskim pedagogom teoretycznie zakończyło się porażką czekistów, jednakże sprawa nadal była kontynuowana. Wszystkich zwolnionych z aresztu objęto ścisłym nadzorem agenturalnym oraz wzmożono zbieranie materiałów kompromitujących, w tym również na osoby, które stanęły w obronie aresztowanych. Materiały zdobyte w trakcie śledztwa przeciwko polskim pedagogom już wkrótce miały posłużyć jako jeden z głównych wątków podczas fabrykowania sprawy fikcyjnej „Polskiej Organizacji Wojskowej”.

Dokumenty z Archiwum SBU w Kijowie dotyczące sprawy „POW”

Początki sprawy przeciwko POW

O ile na podstawie zachowanych źródeł dość precyzyjnie można wskazać datę rozpoczęcia realizacji sprawy przeciwko POW, to ustalenie momentu, w którym pojawiła się sama koncepcja „stworzenia” rzekomej polskiej organizacji jest praktycznie niemożliwe do ustalenia. Tezę o działalności tajnych organizacji wywrotowych aktywnie forsował Wsiewołod Balicki, który wychodził z założenia, że na Ukrainie istnieje zorganizowany sabotaż poczynań partii, organizowany przez podziemie związane z zagranicą i obcymi wywiadami, głównie zaś z polskim Sztabem Generalnym. W związku z rolą jaką w strukturach GPU odgrywał Balicki, możemy postawić tezę, iż to właśnie jego przekonanie o istnieniu polskiej organizacji stało się bezpośrednią przyczyną stworzenia mistyfikacji z POW. Znając mechanizmy pracy sowieckich służb i partyjnej biurokracji niemalże pewne jest, iż podwładni, aby spełnić oczekiwania szefa, celowo zaklinali rzeczywistość, bardzo często uciekając się do fabrykacji materiałów. Z drugiej zaś strony, zorganizowanie tak szeroko zakrojonej i nagłośnionej prowokacji, wymagało politycznej akceptacji najwyższych czynników partyjnych.

Podobne rekomendacje dla GPU USRR, choć nie odwołujące się bezpośrednio do narodowości, wydało również CK KP(b)U które wprost polecało przeprowadzenie masowej operacji „W celu uderzenia we wroga klasowego, dla wyjawienia kontrrewolucyjnych centrów organizujących sabotaż zbioru zbóż oraz innych przedsięwzięć polityczno-gospodarczych”. Choć cała akcja motywowana była głównie czynnikami gospodarczymi w trakcie Wielkiego Głodu, to jednak po raz pierwszy w oficjalnych dokumentach pojawiła się kwestia planowego represjonowania „polskiej kontrrewolucji”. 18 listopada 1932 r. Politbiuro CK KP(b)U wydało postanowienie o likwidacji kontrrewolucyjnych gniazd i rozgromieniu kułackich grup w kilkunastu rejonach. Na zwołanym na następny dzień zebraniu naczelników Obwodowych Wydziałów GPU zatwierdzono plan aresztowania 3495 osób, spośród których po linii „ukraińskiej kontrrewolucji miano aresztować 1180, białej kontrrewolucji 247, polskiej kontrrewolucji 341, narodowej kontrrewolucji 540, kontrrewolucji wiejskiej 812, 420 po linii cerkwi i sekt, 63 z grup kontrrewolucyjnych w przemyśle i 135 za szkodnictwo w gospodarce rolnej”.

Drugim czynnikiem determinującym stworzenie fikcyjnej POW były stosunki ZSRR z II Rzeczpospolitą, w tym prowadzona od lat walka z realną i wydumaną polską agenturą, szczególnie zaś tą w szeregach KPP i KPZU. Przygotowywaniu represji nie przeszkadzała bynajmniej formalna poprawa stosunków z Polską, które po podpisaniu w lipcu 1932 r. traktatu o nieagresji przeżywały krótkotrwałe odmrożenie. Obserwując przemiany polityczne wewnątrz ZSRR, a także stosunki z II RP, najbardziej prawdopodobne wydaje się, iż decyzję o rozpoczęciu fabrykowania szeroko zakrojonej sprawy przeciwko „polskim nacjonalistom” podjęto na przełomie 1932 i 1933 r. Nazwę przyszłej „organizacji” zapożyczono z realnej, choć już nieistniejącej Polskiej Organizacji Wojskowej. Zabieg ten miał na celu uwiarygodnienie całej operacji. Ponadto, jak pisał znany prof. O. Rublow, nazwa POW po prostu była wygodna w użyciu – krótka oraz groźnie brzmiąca .

Za podstawę do fabrykacji nowej sprawy przeciwko polskiej mniejszości narodowej posłużyły materiały zebrane zarówno w ramach trwającego od wielu lat agenturalnego rozpracowywania środowiska polskiej inteligencji, jak też wcześniejszych śledztw, w tym zakończonej porażką czekistów sprawy kijowskich nauczycieli. Wybrane wątki należało jedynie połączyć w spójną narrację oraz co ważniejsze znaleźć odpowiednich „uczestników” rzekomej organizacji. Tym razem, w przeciwieństwie do lat 1920-1921, na sowieckiej Ukrainie brakowało jednak realnych członków POW. Dla czekistów oraz ich partyjnych kuratorów nie stanowiło to jednak najmniejszego problemu. Do wszystkich zarządów obwodowych GPU, do naczelników wydziałów specjalnych w Kijowskim i Charkowskim Korpusach RKKA, oraz do dowódców Wojsk Pogranicznych rozesłano specjalne „orientirowki” zawierające schemat śledztwa, który należało jedynie uzupełnić miejscowym materiałem. Na ofiary wybrano tym razem partyjnych i oświatowych aktywistów „korenizacji” – budowniczych polskiej kultury proletariackiej.

Adam Rafał Kaczyński

Tekst ukazał się w nr 21 (433), 17 – 29 listopada 2023

X