Skauting ma sto lat!

Skauting ma sto lat!

Lilijkowa brać całego świata (czyli skauci) obchodzi w tym roku dwa wielkie jubileusze: mija 150. rocznica urodzin Lorda Roberta Baden-Powella, ojca skautingu (harcerstwo jest jego polską gałęzią), przypada także na 2007 rok 100. rocznica narodzin tego ruchu młodzieżowego, który dziś zrzesza w całym świecie miliony młodych ludzi.

Po tym wstępie wypada jednak to i owo nieco szerzej omówić. Wpierw nakreślmy sylwetkę owego lorda, którego zasługi dla wprowadzenia chłopców i dziewcząt w młodzieńczym okresie ich życia na najlepszą z możliwych dróg życia są nie do przecenienia.

Twórca ruchu
Robert Stephenson Smyth Baden-Powell – tak brzmi całe jego nazwisko – był Anglikiem, urodził się 22 lutego 1857 r. w londyńskiej dzielnicy Paddington jako szósty syn i ósme dziecko anglikańskiego duchownego, profesora uniwersytetu w Oksfordzie. W rodzicielskim domu było gwarno, po nim bowiem przyszło na świat jeszcze dwóch potomków. Już samo współżycie z takim dużym gronem rodzeństwa wyrobiło w Robercie cechy, które potem pozytywnie ukształtowały jego charakter. Lata nauki w szkole poprzedziły lekcje, udzielane mu przez mamę, potem już zasiadał w ławie szkolnej, wpierw w Londynie, potem w Godalming w hrabstwie Surrey. Nie ulega kwestii, że właśnie tam narodziło się kilka jego pasji – szkoła była otoczona rozległymi lasami, do których – co tu ukrywać – Robert nieraz z lekcji uciekał. A w ich gęstwinie uczył się przyrody: rozpoznawania roślin, tropienia zwierząt, myślistwa. Ale miał także inne zainteresowania, m.in. grał na pianinie i na skrzypcach, lubił rysować, pisać. Lecz przede wszystkim pociągały go przygody, wakacje spędzał na wyprawach, dających mu ich smak – a to z braćmi okrążał jachtem brzegi całej południowej Anglii, a to z nimi wiosłował kanoe aż do źródeł Tamizy. Przyznać trzeba, że nauczyciele nie wystawiali mu najlepszych stopni, lecz gdy po szkole postanowił zaciągnąć się do wojska, uzyskał aż drugą najwyższą notę spośród kilkuset kandydatów. Wcielono go do regimentu huzarów, w którym szybko zdobył szlify oficerskie.

W 1876 r. skierowano go do Indii, gdzie – był już wtedy porucznikiem – zajmował się rekonesansem i przygotowywaniem map. Wprawdzie nie przewrócił wówczas całkowicie systemu szkolenia żołnierzy, niemniej uznając, że nie powinno się ich uczyć wypełniania rozkazów jak bezmyślne maszyny, stworzył system przyswajający im zasadę, że w wielu sytuacjach powinni się wykazać własnymi inicjatywami. Przede wszystkim edukował zwiadowców, a więc żołnierzy, umiejących poruszać się w terenie, prowadzić w nim rozpoznanie wojskowe. Wzorował się tu w pewnym zakresie na doświadczeniach hinduskich tropicieli. Wykonujących najlepiej te obowiązki nagradzał odznakami, o których można powiedzieć, że były pierwotnymi wzorami dzisiejszych skautowskich sprawności.

Wojskowa kariera skierowała go potem na Bałkany, do Związku Południowej Afryki i na Maltę. Wrócił do Afryki, gdy rozpoczęła się tam wojna z walczącymi o niepodległość Burami, potomkami holenderskich kolonistów. Dowodził wtedy obroną miasta Mafeking (1899-1900), obleganego przez Burów aż 217 dni. Pułkownik Baden-Powell, nie mając wystarczającej liczby żołnierzy (dysponował zaledwie jedną dziesiątą sił, z jakimi podciągnęli pod Mafeking Burowie), utworzył pomocnicze oddziały chłopięce, które opiekowały się rannymi, roznosiły meldunki, dostarczały walczącym posiłki. Obserwował chłopców z podziwem, bo nieraz sprawowali się w wykonywaniu poleconych im zadań znacznie lepiej niż regularni żołnierze.

Skauting dla chłopców
Gdy wrócił w 1903 r. do Anglii, ze zdumieniem stwierdził, że tam obwołano go bohaterem. A także, że wielu nauczycieli posługuje się jego przeznaczoną dla żołnierzy książką „Aid for scouting”, podręcznikiem, uczącym prowadzenia zwiadu (scout to polsku wywiadowca, zwiadowca, robienie rekonesansu). Ogromną popularność zyskała ona także wśród młodzieży. Zewsząd zapraszano go na spotkania, na których szeroko opisywał swe doświadczenia, zebrane w czasie służby wojskowej. Sugerowano mu także, aby opracował zbiór zasad, mogących się przyczynić do wychowania chłopców na możliwie najlepszych obywateli. Baden-Powell również dostrzegł taką potrzebę i przystąpił do pracy nad odpowiednim przeredagowaniem książki. Zarazem postanowił praktycznie sprawdzić przyświecające mu idee. W tym celu w 1907 r. zaprosił 22 chłopców z różnych środowisk na eksperymentalny obóz na wyspie Brownsea, wprowadzając do programu ich pobytu zajęcia, z którymi wcześniej nigdy się nie zetknęli. Sami stawiali więc namioty, budowali rozmaite urządzenia, niezbędne na obozowisku, przygotowywali posiłki, uczyli się wiązania sznurów, rąbania drewna, robili wypady w okolice, poznawali wyspiarską przyrodę, brali udział w grach na orientację i sportowych. A wieczorami zasiadali w kręgu wokół ogniska, śpiewali i słuchali gawęd Baden-Powella. Eksperyment w pełni zdał egzamin! Tak narodził się skauting, i dlatego w bieżącym roku obchodzimy jego stulecie.

W 1908 r. ukazała się – w sześciu częściach, publikowanych co dwa tygodnie – nowa książka Baden-Powella, „Scouting for boys”, czyli „Skauting dla chłopców”, która stała się przewodnikiem dla żywiołowo teraz powstających skautowskich drużyn. Dość powiedzieć, że już w 1910 r. było w Wielkiej Brytanii 100.000 skautów! Także za granicą publikacja spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem (ogółem książkę przetłumaczono na ponad 35 języków).

W 1910 r., za radą króla Edwarda VII, Baden-Powell pożegnał się z wojskiem. Monarcha powiedział mu, że będąc na emeryturze będzie miał więcej czasu dla pracy z młodzieżą i dzięki temu będzie mógł pełnić służbę o wiele cenniejszą dla kraju, niż gdyby nadal nosił mundur wojskowy. Generał – ten stopień wojskowy przyznano mu w 1907 r. – kontynuował teraz swą działalność z jeszcze większym entuzjazmem. Pod skautowskimi sztandarami znalazły się także, w 1909 r., dziewczęta, którym również wskazywał drogę specjalnie dla nich napisany podręcznik pióra siostry B-P (tak w skrócie zwano generała) Agnes. Jedną ze szczególnie zaangażowanych w rozbudowę żeńskich szeregów skautek była Olave Soames, z którą generał ożenił się w 1912 r. (mieli troje dzieci).

W 1920 r. odbył się w Londynie pierwszy międzynarodowy zlot skautów (impreza zwie się Jamboree) z udziałem 8.000 skautów z 34 krajów. Na nim obwołano B-P Naczelnym Skautem Świata (jego żonie przyznano w 1930 r. tytuł Naczelnej Skautki Świata). Kolejne Jamboree odbywały się co cztery lata, z przerwą w czasie II wojny oraz w 1979 r., kiedy odwołano zlot, którego gospodarzem miał być Iran. W tym roku, jubileuszowym, 21 Jamboree odbyło się oczywiście w Wielkiej Brytanii (bo gdzieżby indziej), w Chelmsford Hylands Park we hrabstwie Essex, w dniach od 27 lipca do 8 sierpnia. Uczestniczyło w nim ponad 40.000 skautów.

Kawaler polskiego orderu
Jeszcze musimy pożegnać się z lordem Baden-Powellem of Gilwell (wieść o przyznaniu mu przez króla tytułu lordowskiego ogłosił książę Walii na 3 Jamboree w 1929 r.): w 1938 r., złożony ciężką chorobą, postanowił wrócić do ukochanej Afryki, do Kenii, gdzie zmarł w 1941 r. w wieku 83 lat. Pochowano go tamże, w Nyeri. Obok w 1977 r. złożono prochy jego żony, lady Olave.

Lord Baden-Powell napisał ogółem 32 książki, otrzymał tytuł doktora honoris causa sześciu uniwersytetów, uhonorowano go 28 zagranicznymi orderami, w tym Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu „Polonia Restituta”.

W Polsce skauci zwą się, jak wspomniano, harcerzami. Na nasz grunt ten ruch młodzieżowy przeszczepił – zainspirowany publikacjami B-P – Andrzej Małkowski, który w maju 1911 r. wydał rozkaz o powołaniu pierwszych drużyn skautowych. Związek Harcerstwa Polskiego powstał w listopadzie 1918 r. Ale jego dzieje to już inna historia, którą niedawno przedstawiliśmy na łamach „Kuriera”.

Wielkie bogactwo
Teraz przechodzimy na poletko filatelistyczne. PostEurop, czyli organizacja europejskich administracji pocztowych, poleciła, aby w 2007 r. wszyscy jej członkowie poświęcili coroczną wspólną emisję z cyklu „Europa” właśnie jubileuszowi skautingu. No i otrzymaliśmy około 70-80 znaczków (obok państw zrzeszonych w PostEurop do cyklu „podwieszają się” także inne poczty) z dopiskiem „Europa”, a oprócz tego mnóstwo innych jeszcze emisji z krajów, w których skauting także jest popularny.

Z tego wielkiego bogactwa możemy, niestety, pokazać tylko skromną jego część. Powiedzmy jednak, że zarówno te, które prezentujemy, jak i pozostałe, są bardzo atrakcyjne, i w miniaturze pokazują, czym jest skauting, co składa się na działalność skautów.

Ale znaczków o tej tematyce jest, poza tegorocznymi, znacznie więcej, bo ukazują się przy rozmaitych okazjach od wielu lat. Pierwsze wydała poczta czechosłowacka już w 1918 r. Wprawdzie mają one półoficjalny charakter, niemniej katalogi je wymieniają. Są dwa, a wprowadzono je do obiegu, gdy dopiero co powstałe po rozpadzie Monarchii Austro-Węgierskiej niezawisłe państwo jeszcze nie miało zorganizowanej regularnej poczty. Wtedy to skauci podjęli się roznoszenia korespondencji. Na powierzone im przesyłki naklejano opisane znaczki (pokazują herbowego czeskiego lwa, nad którym widnieje napis „POSTA ČESKICH SKAUTŮ, pod nim zaś – VE SLUZBACH NARODNI VLADY), przy czym wymienioną na nich należność (10 lub 20 halerzy) otrzymywali od odbiorcy. Nakład emisji: 30.000 serii. W grudniu 600 serii opatrzono nadrukiem, oznajmiającym przybycie do kraju pierwszego prezydenta: Přijezd presidenta Masaryka. Są, oczywiście, wielką rzadkością.

Po raz pierwszy postać skauta pojawiła się na węgierskiej serii sportowej z 1925 r. Węgrzy także pierwsi upamiętnili serią znaczków Jamboree, które odbyło się w Gödöllo w 1933 r. Na wielu figuruje postać założyciela ruchu Baden-Powella, jest nawet taki, który przedstawia go wraz z małżonką, Olave.

Może znajdzie się jeszcze trochę miejsca na przedstawienie w wyborze jeszcze trochę innych znaczków związanych ze skautingiem. W każdym razie – jest co zbierać…

Tadeusz Kurlus
Tekst ukazał się w nr 1 (43) 15 sierpnia 2007

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X