Radość w oczach dziecka

Na ten dzień – 6 grudnia, św. Mikołaja – dzieciaki czekają cały rok. Piszą listy, wypatrują świętego i czują się speszone, gdy święty zapyta o coś, co było nie tak. W polskiej grupie w przedszkolu nr 48 przy ul. Metrologicznej we Lwowie na ten dzień czekano od dawna i przygotowano się rzetelnie.

Było już tak pięknie. Spadło dość śniegu i dzieci były pewne, że święty Mikołaj będzie mógł przyjechać saniami i przywieźć dużo prezentów. Aż tu nagle – jak to we Lwowie – odwilż. – Czy w ogóle przyjedzie? – martwiły się dzieci. Ale tegoroczny Mikołaj, „sponsorowany” tradycyjnie przez Konsulat Generalny RP we Lwowie, zdążył na czas. Dzieci przygotowały się na spotkanie Świętego, przygotowując tańce, piosenki i wierszyki. Przez trzy miesiące wychowawczynie grupy Jolanta Szymańska i Ela Kapustina przygotowywały dzieci, rozdawały wierszyki, a muzykolog Łesia Wojciechowska ćwiczyła z dziećmi odpowiednie piosenki i układy taneczne. Nie jest to takie proste, ponieważ w grupie są dzieci w różnym wieku: są takie, które dopiero we wrześniu przyszły do przedszkola i takie, które za rok idą do szkoły. Każdemu trzeba dobrać wierszyk odpowiadający jego możliwościom. Ale doświadczone wychowawczynie dobrze orientują się, kogo na co stać i robią tak, żeby nikt nie czuł się pokrzywdzony.

Nastrój na sali panował napięty, bo to rodzice czekając na swe pociechy, przeżywali za nie bardzo. I tu pani Jola wprowadza swą gromadkę. Dzieci czują się pewnie, bo wiedzą, że czekają niespodzianki i prawie godzina dobrej zabawy. W przestronnej świetlicy jest o wiele lepiej niż w grupie. Można tu pobiegać i trochę pohasać.

Dzieci tak wypatrywały świętego Mikołaja, że nawet nie doczekały się końca zagadki, którą zaczęła odczytywać Jolanta Szymańska. Od pierwszych słów już głośno krzyczały – święty Mikołaj! Święty Mikołaj!

Fot. Krzysztof Szymański
{gallery}gallery/2017/mikolaj_przedszkole_lwow_szymanski{/gallery}

Następnie zaprezentowały się w kilku recytacjach, rzucały w rodziców „śniegowe” (faktycznie z waty) kule i zatańczyły z dzwoneczkami, by święty Mikołaj usłyszał, gdzie ma trafić. Ale on wciąż nie nadchodził. Dzieci cierpliwie czekają i prezentują rodzicom swe kolejne umiejętności.

Aż tu nagle zabrzmiała odpowiednia muzyka i na salę dostojnie wszedł święty Mikołaj: czcigodny, poważny, w biskupim odzieniu, z pastorałem i mitrą, i białą brodą – jak na wiekowego staruszka przystało. Przywitał się z dziećmi i z rodzicami i usiadł na przygotowanym fotelu. Dzieci powitały go kolejnymi wierszykami i tańcami. Dostojny gość uprzedził, że wszystkie uczynki dzieci (i dorosłych też) ma zapisane w dwóch księgach – Księdze Dobra i Księdze Zła. Wziął obie księgi i zaczął je przeglądać, ale stwierdził po chwili, że nie ma tam żadnych zapisów o dzieciach z przedszkola, że są grzeczne i przygotowały na jego przyjście wspaniały program artystyczny, więc zasługują na prezenty. Po czym zaczął osobiście rozdawać przygotowane reklamówki z upominkami. A przygotowano tego sporo – słodycze, maskotki, zabawki. Jedna z dziewczynek, z trudem niosła reklamówkę na swoje miejsce.

Na zakończenie Mikołaj powiedział jeszcze kilka słów do dzieci o dobrym zachowaniu. Wspólnie odmówiono modlitwę i był czas na tradycyjne zdjęcie ze świętym Mikołajem i paniami wychowawczyniami.

W chwili, gdy dzieci z rodzicami idą do grupy na słodki poczęstunek, zamieniam kilka słów z wychowawczynią Jolantą Szymańską:

– Przede wszystkim chciałbym bardzo podziękować Konsulatowi Generalnemu RP we Lwowie, za tradycyjne mikołajki, które przygotowuje dla naszych dzieci od lat. Opiekują się nami nie tylko z takich okazji, jak dziś, ale zawsze starają się nam pomagać. Mamy wyremontowaną salkę dla naszej grupy, mamy komplet mebli i dużo różnorodnych zabawek, tak, że nawet w deszczowe dni dzieci się nie nudzą. Ale mamy również stare problemy – to różny wiek dzieci. Niestety, nasza grupa jest w przedszkolu jedna i nie ma podziału wiekowego, jak w grupach ukraińskich. Ale przyzwyczailiśmy się do tego i staramy się, żeby każde dziecko czuło się komfortowo i było otoczone uwagą. Najwięcej, naturalnie udzielamy jej tym najmłodszym. Ale nie pomijamy też i tych starszych. Wyjściem z sytuacji byłoby całkowicie polskie przedszkole. Niestety, na razie się na to nie zanosi. Musimy działać w tych warunkach i dziękuję rodzicom, że to rozumieją i z nami współpracują.

Gwar w świetlicy powoli milknie i przenosi się do grupy. Tu już nikt nie może powstrzymać ciekawości. Zaglądają sobie nawzajem do reklamówek, chwalą się swoimi zabawkami, a w ich błyszczących oczkach lśni radość z otrzymanych prezentów i duma, że dobrze wystąpili przed świętym Mikołajem i rodzicami.

Krzysztof Szymański

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X