Przyszła mistrzyni Nina Kosowan (Fot. Alina Wozijan)

Przyszła mistrzyni

Pierwsze kroki w gimnastyce artystycznej Nina Kosowan, uczennica 7 klasy szkoły nr 10 im. Św. Marii Magdaleny we Lwowie, zaczęła stawiać jeszcze jako dwulatka, ale zachorowała, przez co miała wymuszoną kilkuletnią przerwę. Później chodziła na balet, lecz ciągle prosiła mamę, by pozwoliła jej wrócić na gimnastykę. W wieku 7 lat wróciła do Towarzystwa Sportowego Dynamo. Z Niną Kosowan rozmawiała Alina Wozijan.

Jak to się stało, że mama nie będąc sama gimnastyczką, zgodziła się na treningi dwuletniej córki?
Bardzo chciałam, podobała mi się gimnastyka. Tata wcześniej uprawiał lekką atletykę, skoki wzwyż, więc przekonaliśmy mamę.

Kiedy zaczęłaś występować w bardziej poważnych zawodach? Uczestniczysz już w zawodach zagranicą?
Pierwsze moje zawody to były mistrzostwa obwodu lwowskiego. Na pierwsze mistrzostwa ogólnoukraińskie organizowane przez Towarzystwo Sportowe Dynamo pojechałam, gdy miałam osiem lat. Już sama umiałam się uczesać i zrobić makijaż. Było to dla mnie wielkie osiągnięcie, nie ukrywam, że jest to trudne. Trenują mnie Olga Krawczenko i Kateryna Butenko. W tej chwili osiągnęłam już tytuł kandydata do mistrzostwa sportowego, za trzy lata będę się ubiegać o tytuł mistrzowski. Na początku kwietnia będę uczestniczyć w mistrzostwach Ukrainy, zawody się odbędą w Białej Cerkwi. A występowałam już w Polsce – w Warszawie, gdzie zdobyłam pierwsze miejsce, Łodzi, Krakowie, we Włoszech, w Czechach, na Węgrzech i na Łotwie.

Jak łączysz szkołę i treningi?
Trenujemy sześć dni w tygodniu oprócz niedzieli. Rano idę do szkoły, po lekcjach idę na trening, gdzie jestem do godziny 20. Przychodzę do domu około 20:30 i siadam do odrabiania lekcji. Tak wygląda mój dzień. Jest ciężko, nie ukrywam. Jeśli nie zdążę odrobić niektórych lekcji, wstaję wcześniej i odrabiam je przed szkołą. Ale taki układ pomaga mi w planowaniu i porządkowaniu dnia.

Jak wyglądają zwykle treningi?
Każdy trening zaczynam od biegu, po nim trzeba się rozgrzać, potem skoki na skakance, następnie biorę przybór i ćwiczę z przyborem, na koniec są ćwiczenia fizyczne.

Nina Kosowan (Fot. Alina Wozijan)

Jakie przybory gimnastyczne najbardziej lubisz?
Trzeba lubić wszystkie przybory, inaczej trudno jest ćwiczyć. Występujemy w sześciu układach – taneczno-akrobatycznym, ze skakanką, z piłką, z obręczą, z maczugami i ze wstążką. Dla mnie chyba najbardziej ulubione są układy ze wstążką i obręczą. Moja wstążka jest w kolorach białym z czerwonym. Na mistrzostwach Ukrainy w Użhorodzie wystąpiłyśmy w układzie zbiorowym pięcioosobowym. W układzie zbiorowym wszystkie gimnastyczki mają podobne ubranie, uczesanie i makijaż, potrzebujemy więcej czasu na przygotowania.

Skąd bierzecie kostiumy?
Jest we Lwowie pani, która projektuje, dobiera materiały i szyje dla gimnastyczek stroje. A przybory produkują firmy sportowe

Nina Kosowan z trenerem Olgą Krawczenko (Fot. Aleksander Kuśnierz)

Olga Krawczenko, starszy trener w sekcji gimnastyki artystycznej przy Lwowskim Obwodowym Towarzystwie FST Dynamo:
Trenujemy w dziecięco-młodzieżowej szkole zdrowia przy Lwowskim Obwodowym Towarzystwie Sportowym Dynamo. Jest to organizacja finansowana z budżetu. W sekcji gimnastyki artystycznej ćwiczy łącznie około 60 dziewczynek w różnych kategoriach wiekowych – od lat 4 do 18. Dzieci zaczynają trenować w grupie przygotowawczej, trenują potem w grupie doskonalenia sportowego, ćwiczą też członkinie reprezentacji Ukrainy.

Nina w tej chwili ćwiczy w kategorii treningowej, jeśli dalej będzie dobrze pracować – to za rok czy dwa może przejść do grupy doskonalenia sportowego. Bardzo lubimy Ninę, jest dziewczynką bardzo mądrą i pracowitą, postawiła sobie określony cel w sporcie, ma odpowiednie predyspozycje. Wierzymy, że z czasem pokaże najlepsze wyniki, ale dopisać musi zdrowie, chęci, pracowitość. Nazywamy ją „miss uśmiechu”, bardzo artystycznie zachowuje się podczas występu, ma piękny uśmiech. A w naszej dziedzinie sportu ocena za artystyczność na zawodach jest jedną z podstawowych ocen. Są nawet takie turnieje, kiedy telefonują i proszą by wystąpiła właśnie Nina Kosowan. Powiedziałabym, że dzisiaj Ninę można nazwać ozdobą naszej sekcji.

Rozmawiała Alina Wozijan
Tekst ukazał się w nr 6 (226) za 31 marca – 16 kwietnia 2015

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X