Przemysław Fenrych: Zajmujemy się głównie szkoleniami, które mogą interesować radnych i urzędników samorządowych

O Fundacji Rozwoju Demokracji Lokalnej z dyrektorem Centrum Szkolenia w Szczecinie Przemysławem Fenrychem rozmawiał Leszek Wątróbski.

Wasza Fundacja działa od roku 1989…
Założyli ją twórcy reformy samorządowej w Polsce. Uznali mianowicie, że nie da się przeprowadzić tej reformy tylko poprzez zmianę prawa.

Pierwszym naszym prezesem, aż do swej śmierci w roku 2015, był prof. Jerzy Regulski. Uważał, że prawo można zmienić bardzo łatwo, biorąc pod uwagę wszystkie trudności polityczne z tym związane. Zdecydowanie trudniej jest natomiast zmienić ludzką mentalność czy szkolić ludzi, którzy będą praktycznie tworzyć tę samorządność.

Ludzie dawnych czasów są głęboko zakorzenieni w starym systemie. Myślą tak jak w okresie słusznie minionym. Trzeba więc stworzyć zupełnie nową instytucję, która będzie mogła nauczyć samorządności.

Są to, po pierwsze, szkolenia. Samorządowcy muszą zobaczyć, czego tak naprawdę obywatele chcą od nich w świetle nowego prawa. Po drugie – organizowanie spotkań z samorządowcami najbardziej doświadczonymi.

Fundacja od samego początku łączyła nowych polskich samorządowców z ich odpowiednikami w wielu krajach Europy…
…m.in. z samorządowcami Szwecji, Francji czy Niemiec.

W czym specjalizował się Ośrodek Szczeciński?
Ośrodek Szczeciński, bo fundacja ma takie ośrodki w każdym województwie, specjalizował się w latach dziewięćdziesiątych w kontaktach z naszymi najbliższymi sąsiadami. Cele, od samego początku, były i są niezmienne. Jest to obywatelskie wspomaganie samorządu terytorialnego – najpierw w Polsce.

Później, kiedy polski samorząd odniósł sukces, przenosiliśmy polskie doświadczenia do innych krajów wydobywających się z totalitaryzmu. W przypadku naszego ośrodka byliśmy najbardziej wyspecjalizowanym ośrodkiem działającym na Białorusi, a potem na Ukrainie. Na Białoruś już nas nie wpuszczają. Przez trzy lata, w okresie 2011–2013, działaliśmy także w Tunezji, gdzie szkoliliśmy trenerów, którzy metodami interaktywnymi szkolili potem swoich następców.

Jak Wasza praca wygląda praktycznie? Jedziecie w teren i…
Praca w terenie wygląda bardzo różnie. Zajmujemy się głównie szkoleniami na wszystkie tematy, które mogą interesować radnych i urzędników samorządowych. Są to szkolenia finansowe, z zakresu gospodarki komunalnej, z dziedziny edukacji oraz każdej zmiany prawa samorządowego, co wiąże się natychmiast z całym szeregiem nowych ofert, które przygotowujemy w naszej Fundacji.

Tych szkoleń w dorobku ogólnopolskim są setki i tysiące. Niedługo będziemy obchodzić mały jubileusz – dwumilionowy człowiek przez nas przeszkolony.

Niektóre szkolenia mają charakter bardzo specyficzny…
Cenimy sobie wysoko nasze szkolenie i nasi odbiorcy chyba też. Są to fora czyli miejsca spotkań grup zawodowych. W naszym ośrodku działa forum skarbników i forum sekretarzy. W innych ośrodkach są jeszcze fora ludzi zajmujących się oświatą samorządową, fora burmistrzów, fora przewodniczących rad czy wreszcie fora pracowników urzędu stanu cywilnego, który też podlega samorządowi.

Kolejne specyficzne działanie to konferencje. Są to duże, tematyczne spotkania. W zeszłym roku zorganizowaliśmy krajowy kongres sekretarzy gmin i powiatów. Dwa lata temu, w Szczecinie, zorganizowaliśmy konferencję nt. samorządowej karty dużej rodziny, a szerzej prorodzinnej polityce samorządu.

Działacie wreszcie projektowo. Jak to wygląda na co dzień?
Projekty to trzecia forma naszej działalności. Realizujemy je zarówno w Polsce, jak i poza granicami. Sztandarowym krajowym projektem, który realizował i mam nadzieje będzie realizował nasz ośrodek, jest „Europejska Akademia Sołtysa”. Chodzi tu o przygotowanie liderów wiejskich do pełnoprawnego uczestniczenia w życiu europejskim, tak aby umieli współpracować i proponować swoje kierunki działań sołtysom czy liderom wiejskim w całej Europie.

Innym zespołem projektów, prowadzonych przez nas jest „Przejrzysta Polska”. Jest to duży projekt, przeprowadzony w skali kraju. Wzięło w nim udział około 700 gmin, chcących przeciwstawić się korupcji na swoim terenie. Gminy te wykonywały pewne działania, tworzące strukturę, która z natury rzeczy przeciwstawiała się korupcji. Nie można bowiem z nią walczyć wyłącznie policją czy sądami. Warto też przeciwstawiać się jej, tworząc struktury i procedury, które same ją wyeliminują albo przynajmniej uniemożliwią. Tak właśnie wyglądał ten program, w którym byłem jednym z ekspertów. Program ten został następnie przeniesiony na Ukrainę, gdzie napotykał na różne trudności, zarówno w sferze mentalności, jak i w sferze finansów. Okazało się bowiem, że tamtejsze samorządy, aby je przeprowadzić, nie dysponują odpowiednimi funduszami, nie mają też wystarczającej samodzielności.

Pozmawiajmy więc teraz o projektach realizowanych przez Waszą Fundację na Ukrainie.
Realizujemy tam projekt autorski, który jest naszym szczecińskim projektem. Mam tu na myśli „szkołę przedsiębiorczości wiejskiej”, który bazuje na tworzeniu mikroprzedsiębiorstw w wioskach. Uczymy tworzenia produktów turystycznych. Jest to projekt dla ludzi tam mieszkających, którym wydawało się początkowo, że w ich miejscowości nic ciekawego nie ma. I którzy nagle, wyłącznie dzięki naszym działaniom, dowiadywali się, że ich niewielka miejscowość może zainteresować ludzi z zewnątrz, najpierw np. dzieci szkolne, które odwiedziłyby ją w ramach wycieczki. Ciekawe mogą być także inne oferty, które oni by przygotowali. W ten sposób można dorabiać i zarabiać na turystyce, tak można reperować budżet wioskowy.

A co robiliście Państwo w Tunezji?
Tam wychowaliśmy 38 trenerów, którzy następnie metodami interaktywnymi uczyli samorządności swoich rodaków. Tunezja, wśród wielu krajów arabskich uczestniczących w tzw. wiośnie arabskiej, ma się dziś z demokracją nie najgorzej.

Jacy ludzie działają w Fundacji?
Naszymi wykładowcami i ekspertami są zarówno teoretycy jak i praktycy. Chcemy, aby projekty realizowali ludzie, którzy sami przez nie przeszli, którzy z tego już skorzystali.

Inaczej jest na szkoleniach, gdzie wprowadzane jest nowe prawo. Tam też staramy się sprowadzać praktyków. Jeśli jest sekretarz, który wie jak stworzyć centrum usług wspólnych i sam przeszedł tę drogę, prosimy go, aby takie szkolenie przygotował dla nas.

Nasza rola polega na organizowaniu procesu szkoleniowego. Nie jesteśmy, z małymi wyjątkami, ekspertami, choć niektórzy z nas nimi są, ale generalnie koordynujemy współpracę i kreujemy jej metodę – zazwyczaj interaktywną. Staramy się przy tym, aby każdy warsztat czy każde nasze spotkanie było naprawdę współtworzeniem, w którym ludzie dzielą się swoim doświadczeniem i pomysłowością.

Każdy projekt realizowany przez nas wymaga sprawozdania czy raportów ewaluacyjnych, zawierających wyniki badań ankietowych i rozmów, przeprowadzanych w czasie ich trwania. Tego zazwyczaj domagają się nasi sponsorzy.

Wydajemy ponadto książki i zeszyty, które są używane zazwyczaj jako podręczniki dla naszych słuchaczy. Ten, który leży przed nami na stole, dedykowany jest słuchaczom projektu „Szkoła przedsiębiorczości wiejskiej” i ma służyć jako podręcznik uzupełniający. Książka ta, podobnie jak większość naszych publikacji, wydana została po ukraińsku. Są też publikacje po polsku, białorusku i jedna po francusku.

Jak liczny jest Wasz zespół?
Dzisiaj jest nas tu 5 osób. Od kwietnia będzie o jedną osobę więcej. Natomiast w skali całej Fundacji pracuje i działa około 150 osób. Jestem jednym z 16 dyrektorów. Jest to dla mnie obecnie praca zawodowa. Wcześniej robiłem podobne rzeczy społecznie. Pracownikiem Fundacji zostałem w roku 1991. Od roku jestem dyrektorem szczecińskiego ośrodka, wcześniej, przez lata, byłem zastępcą dyrektora. Łącznie, licząc z pracą społeczną przepracowałem w tej branży ponad 40 lat.

Nasz kilkuosobowy zespół zajmuje się organizacją szkoleń, ich logistyką, ściąganiem kompetentnych osób i wreszcie sprzedażą samych szkoleń. Zajmujemy się także szkoleniami za granicą. To moja bezpośrednia działka. Jestem obecnie ekspertem w dużym projekcie amerykańsko-polsko-ukraińskim. Uczymy samorządności nowe połączone gminy na terenie całej Ukrainy. Pomagamy im opracowywać i wdrażać strategię rozwoju. Moje trzy gromady znajdują się w obwodzie dniepropietrowskim.

Plany na przyszłość…
Trudno mi planować odległą przyszłość, bo wchodzę powoli w wiek emerytalny. Generalnie jednak chcemy kontynuować nasze działania; szkolenia i projekty. Chcemy też kontynuować współpracę z Ukrainą, bo jest to szczególnie ważny kierunek. W pewnym sensie czuję się nawet uczniem Jerzego Giedroycia, który twierdził, że nie ma wolnej i demokratycznej Polski bez takiej samej Ukrainy, Białorusi i Litwy.

Rozmawiał Leszek Wątróbski
Tekst ukazał się w nr 14 (282) 28 lipca – 14 sierpnia 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X