Premier Ukrainy. Gra zasadami.

Premier Ukrainy. Gra zasadami.

A co, jaki mamy wizerunek? – goszczący w Warszawie premier Ukrainy Mykoła Azarow odbił moje pytanie o to, czy władze w Kijowie zamierzają zrobić coś, by odciąć się od tych, którzy psują zalążki demokracji i ciągną kraj w stronę autorytaryzmu.

 

Gdy wyliczyłem nazwiska opozycjonistów siedzących w więzieniu, skargi opozycji na traktowanie ze strony władz i pogarszającą się sytuację w niezależnych mediach, to Azarow zaczął zbijać me argumenty punkt po punkcie.

Jego zdaniem, b. premier Julia Tymoszenko siedzi naprawdę za to, że podpisała w styczniu 2009 r. – niekorzystną umowę gazową z Rosją. Przy okazji Azarow opowiedział kilka pikantnych historyjek, jak powstawało niegdyś jej gazowe imperium i jakich metod używano pod koniec lat 90. do usuwania przeciwników politycznych i biznesowych, w tym jego kolegów. Ale na pytanie, czy w takim razie nie lepiej byłoby sądzić Tymoszenko za konkretne przestępstwa karne, w tym zlecanie tajemniczych zabójstw, nie usłyszałem odpowiedzi, tylko westchnienie: „Ludzie na Zachodzie nie znają specyfiki naszego kraju”.

Otóż znają i wiedzą, że Julia Tymoszenko nie jest aniołem ani Joanną d’Arc, jak lubi się przedstawiać. Ale nie zmienia to faktu, że jej zeszłoroczny proces był farsą z prawa, a nie kto inny, jak obecne władze w Kijowie najbardziej zyskują na eliminacji z życia publicznego przywódczyni opozycji, skazanej na siedem lat.

Rozumiem żal Azarowa, że po Pomarańczowej Rewolucji w 2004 r., która wybuchła po próbie sfałszowania wyborów przez Partię Regionów, nie może zapomnieć o aresztowaniu przez nowe władze kilku towarzyszy partyjnych, w tym obecnego wicepremiera Borysa Kolesnikowa, odpowiedzialnego za przygotowania do Euro 2012. Ale to nie powód, by zamieniać politykę w ciągłą wendettę wobec poprzedników.

Na ukraińskiej scenie politycznej nikt nie jest idealny. Każdemu można by coś zarzucić i za coś skazać, pewnie łącznie z obecnym prezydentem i rządem. Jedynym sposobem, by to zmienić, jest postawienie grubej kreski i długi krok do przodu. Po Pomarańczowej Rewolucji powiedział to zresztą wprost ówczesny szef europejskiej dyplomacji Javier Solana: „Panowie, czas grać według zasad, a nie grać zasadami”.

Od tamtego czasu każda kolejna ekipa, która przychodzi do władzy nad Dnieprem, gra zasadami a nie według zasad. I dopóki to się nie zmieni, Ukraina będzie ciągle stać w miejscu. Niezależnie od tego, co premier Azarow powie polskim dziennikarzom.

 

Marcin Wojciechowski

22-03-2011

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X