Powrót albertynów i albertynek do Lwowa

12 listopada, w 28. rocznicę kanonizacji brata Alberta, arcybiskup lwowski Mieczysław Mokrzycki erygował dom sióstr albertynek przy ul. Święcickiego we Lwowie i poświęcił w tym dniu Przytulisko dla ubogich w lwowskiej dzielnicy Zboiska, które poprowadzą bracia albertyni.

– Te dwa nowe domy wnoszą w codzienność naszego miasta nie tylko spojrzenie na ubogich, chorych i bezdomnych, ale rzeczywiście stają się miejscem szczególnej troski o potrzebujących pomocy grupy ludzi – mówił metropolita lwowski podczas pierwszej mszy św. w kaplicy Przytuliska, gdzie licznie zgromadzili się duchowi synowie i córki św. brata Alberta oraz ich podopieczni.

Nawiązując do przeżywanego niedawno Roku Miłosierdzia, arcybiskup Mokrzycki zaznaczył, że siostry albertynki codziennie wyruszać będą ze swego klasztoru, aby przygotowywać posiłki w kuchni Caritas i pomagać chorym osobom. W domu, który wzniesiono obok nowego kościoła pw. Matki Bożej Nieustającej Pomocy, znajdą miejsce swego zamieszkania bracia albertyni i bezdomni mężczyźni.

Brat Marek Bartosz Alb, który od kilku lat już posługuje we Lwowie, wyraził podziękowanie władzom Lwowa za działkę pod Przytulisko, a ofiarodawcom zza granicy, głównie Renovabis, za wsparcie budowy i wyposażenie tego domu. Wśród ofiarodawców wspomniał też arcybiskupa Konrada Krajewskiego, jałmużnika papieskiego. Brat Marek wyjaśnił, że istnieje już możliwość zapewnienia noclegu dla 40 bezdomnych mężczyzn we Lwowie. Kuchnia ma wydawać dla ubogich około 300 posiłków dziennie. Jest też łaźnia obsługująca 40 osób dziennie. W ośrodku albertyńskim są przewidziane warsztaty, w których bezdomni znajdą pracę, by z czasem zarabiać na swoje utrzymanie.

– Powrót do Lwowa to jedna z wielu propozycji, jakie wciąż otrzymujemy – powiedział brat Paweł Flis, przełożony generalny Zgromadzenia Braci Albertynów. – Braci jest mało. Nie możemy na wszystkie odpowiadać, ale Lwów był o tyle ważny, że brat Albert rozpoczął posługę w Krakowie w 1888 r., a już w 1892 r. był we Lwowie, czyli jakby wracamy do naszych korzeni. Cudownie się złożyło, że tego samego dnia przybyły z nami siostry. Tak samo było 125 lat temu. Brat Albert został poproszony o przyjście do Lwowa i również wtedy przyszły siostry. Przychodzimy tu na zaproszenie ks. arcybiskupa Mieczysława Mokrzyckiego.

Przełożony albertynów zauważył, że jak za tamtych czasów, tak i dzisiaj, albertyńskie placówki nie posiadają pieniędzy. – Przekazujemy tylko to, co dobrzy ludzie dają dla ubogich. Ufają nam, że to dobrze wykorzystamy. I tak samo było tutaj. Nie mamy odłożonych pieniędzy na to dzieło. Mamy dobrodziejów, którzy już deklarują, że chcą nas wspierać. Na to liczymy, a jak będzie mniej, to się podzielimy tym, co mamy – zaznaczył brat Paweł Flis.

{gallery}gallery/2017/albertyni{/gallery}

Na Ukrainie albertyni służą w Zaporożu, a albertynki w Plebanówce k. Szarogrodu na Podolu, w diecezji kamieniecko-podolskiej.

– Gdy idziemy na jakieś nowe miejsce, chcemy najpierw poznać środowisko – powiedział przełożony albertynów. – Poznać ludzi, jakoś się z nimi zbratać, żeby wiedzieć też, gdzie te potrzeby są największe. W Zaporożu od przyjścia braci do otwarcia Przytuliska minęło sześć – siedem lat. Podobnie było tutaj. Wyznaczony przez nasze Zgromadzenie brat Marek jest we Lwowie od sześciu lat. I rzeczywiście najpierw poznał środowisko, dzięki posłudze wśród chorych w domach, z pomocą sióstr józefitek. I myślę że dzięki temu tak wiele osób już dzisiaj tutaj mogło przyjść.

W uroczystościach uczestniczyli albertyni i albertynki z Ukrainy i Polski.

Konstanty Czawaga
Tekst ukazał się w nr 22 (290) 30 listopada – 18 grudnia 2017

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

X